- Zanim zostaliśmy potworamiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Katniss Hsiao Wydawnicwo Mova
Uwaga, mroczna rzecz. Powieść przełożona przez Jarosława Zawadzkiego bezpośrednio z języka chińskiego. Warto studiować również dolne przypisy dygresyjne, w których tłumacz rozjaśnia wiele spraw: raz, pomaga to zrozumieć niektóre miejsca fabuły; dwa, pozwala na poznanie wybranych elementów kultury Tajwanu. Albowiem powieściowe wydarzenia rozgrywają się w stołecznym Tajpej w Tajwanie. Główna bohaterka (Yang Ning) to kobieta około trzydziestki. Na tym kończy się zwyczajność, ponieważ Yang pracuje w firmie sprzątającej przestrzenie po zgonach. Zajmuje się tą specyficzną czynnością od dłuższego czasu, bo od studiów, kiedy przyrzekła sobie, że zarobi kwotę, która pozwoli jej ściągnąć do siebie młodszego brata.
Ciekawostką przyrodniczą jest fakt, że Yang, zatrudniając się w tej firmie, dysponowała bardzo wyczulonym węchem… W konsekwencji atmosferę w powieści należy uznać za doprawdy dziwną, ale wciągającą. Chwyt z węchem nie odpycha. Jest dla mnie symbolem szukania sposobu na czytelnika. Pewnego dnia Yang przyjmuje zlecenie po godzinach. Gdy okaże się, że posprzątała właśnie miejsce zbrodni niezgłoszonej jeszcze policji, jej życie zmieni się diametralnie. Dla Yang to będzie niezamierzony krok w przepaść i bycie twarzą w twarz z bolesnym podejrzeniem o dokonanie tejże zbrodni. Czytelnicy obeznani w najnowszej kulturze popularnej rozpoznają inspiracje rodem z seriali „Detektyw” czy „Mindhunter” i towarzyszące im pytanie: ile wspólnego z potworami mają tzw. normalni ludzie? Oprawa miękka, klejona.
- O mężczyźnie, który widział dźwiękiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Joanna Zaręba Wydawnictwo RM
Funkcjonowanie mózgu człowieka w dalszym ciągu pozostaje w dużej mierze tajemnicą, której uboczne skutki mogą mieć znaczący wpływ na naszą egzystencję. Joanna Zaręba, z wykształcenia biolożka, a z zamiłowania eksploratorka tajemnic wszechświata, zdaje się mieć właściwe przygotowanie do tego, aby odkrywać ścieżki wytyczone przez synapsy i neurony w celu odkrywania ich specyficznych cech, czyniących nasze życie tak niepowtarzalnym.
Autorka pochyla się nad wybranymi właściwościami ludzkiego mózgu, które w niektórych sytuacjach mogą nam sprzyjać, w innych zaś sprawiać kłopoty, niekiedy dojmująco bolesne. O ile na przykład zjawisko synestezji może nam w dosłownym znaczeniu ubarwiać życie, to już Zespół Cotarda czyni je nieznośnym, a analgezja wysoce niebezpiecznym. Wspomniana synestezja polega na tym, że ludzki mózg wszystko, co obserwuje łączy z kolorami. I tak synestetyk może postrzegać mleko w niebieskiej aurze, a swoją przyjaciółkę w otoczeniu czerwieni.
Drugi przypadek czyli Zespół Cotarda jest już zdecydowanie szokujący czy wręcz makabryczny. Otóż, ludzie nim dotknięci uważają ni mniej ni więcej, że nie żyją. Mogą twierdzić, że ich ciało gnije albo że w ogóle jest złudzeniem.Tej przypadłości na ogół towarzyszy depresja. Ostatni z wymienionych tu przypadków – analgezja – polega na tym, że człowiek nie odczuwa bólu. Pozostałej części ludzkości ta cecha może się wydawać pożądana. Tymczasem człowiek jej doświadczający nie czuje choćby kiedy powinien iść do dentysty, nie dostrzega, że w jego organizmie rozwija się poważna choroba, a jako dziecko co chwila sam robi sobie krzywdę. Książka autorstwa Joanny Zaręby zawiera wiele tego typu fascynujących zagadnień, a każde z nich zaopatrzone jest w szereg szczegółowych przykładów ilustrujących pełen wachlarz zachowań i historii z nim związanych. Polecam czytelnikom zainteresowanym zgłębianiem zagadek tego świata. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska
- Litwa po litewskuprzez Paweł JaskulskiAutor: Dominik Wilczewski Wydawnictwo Czarne Litwa, mimo że tak bliska nam geograficznie, w innym sensie pozostaje obszarem mało rozpoznanym. Oczywiście liczne wycieczki, które zmierzają do Wilna poświęcają sporo uwagi miejscowym zabytkom, ale koncentrują się zwykle na tych, które są świadectwem polskiej obecności na tych terenach. I zapewne nie ma nic nagannego w tej nostalgiczno – turystycznej perspektywie, ale jej charakter nieco zubaża wiedzę o tym kraju i jego mieszkańcach. Praktycznie niewiele wiemy o historii tego kraju, równie mało o współczesnym kształcie jego polityki wewnętrznej. Niekiedy tylko docierają do nas medialne debaty o stosowaniu polskiego nazewnictwa, a i w tym przypadku trudno nam zrozumieć dlaczego właściwie Litwini mają z tym problem. Wielbiciele mocarstwowej przeszłości naszego kraju odwołują się w niektórych przypadkach do czasów unii lubelskiej, która miała z nas uczynić bratnie narody, podczas gdy Litwini ten sam okres wspominają zgoła odmiennie, jako początek polskiej dominacji i własnegoupadku. Dominik Wilczewski przełamuje rodzimy schemat postrzegania naszego sąsiada i pokazuje fascynującą historię tego dumnego, acz małego narodu, który musiał się po wielokroć zmagać z imperialnymi apetytami Rosji, Niemiec czy w końcu Polski. Litwini, podobnie jak my, mają swoje traumy, nierozstrzygnięte kwestie z przeszłości, niejednoznacznych bohaterów i zdecydowanych antybohaterów. Praca Wilczyńskiego to skondensowana panorama złożonych dziejów tego bałtyckiego kraju, począwszy od dziewiętnastowiecznych początków refleksji na temat własnej tożsamości, aż po całkiem współczesną mozaikę politycznych problemów, które – podobnie jak u nas – mają czasem swoje źródło w odległej przeszłości. Publikacja zdecydowanie godna uwagi. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska
- Slenderman. Internetowy demon, choroba psychiczna i zbrodnia dwunastolatekprzez Paweł JaskulskiAutorka: Kathleen Hale Wydawnictwo Czarne
31 maja 2014 r. w Waukesha, niewielkim miasteczku w stanie Wisconsin dwie 12-letnie dziewczynki Anissa Weier i Morgan Geyser zaprosiły na spacer po okolicznym lesie swoją przyjaciółkę Payton Leutner, której zadały tam 19 brutalnych ciosów, niemal doprowadzając tym samym ofiarę do śmierci. Dziewczynka jednak cudem przeżyła, a sprawa kryminalna, wokół której toczy się ta historia wkrótce stała się jedną z najgłośniejszych na świecie. Do dziś jest przedmiotem dyskusji prawników, psychiatrów dziecięcych i kryminologów. Budzi także wiele emocji wśród szerokiej publiczności. Nic zatem dziwnego, że temat od lat jest eksploatowany w mediach.
Tym razem na polskim rynku pojawiła się publikacja, która – jak się wydaje – w sposób możliwie najbardziej dogłębny i wrażliwy podejmuje analizowany temat. Autorka z niezwykłym wyczuciem, operując przy tym świetnym piórem, tworzy opowieść, która musi wywołać w umysłach i sercach czytelników niepokój i szereg pytań, m.in. o funkcjonowanie systemu penitencjarnego, który w zasadzie nie wie jak radzić sobie z dziecięcymi mordercami, na ile usprawiedliwieniem w tego typu sytuacjach może być schizofrenia (jednoznacznie stwierdzona w przypadku Morgan Geyser, natomiast wobec Anissy Weier zastosowano pojęcie psychozy indukowanej – to sytuacja w której zdrowa psychicznie osoba pod wpływem chorej dokonuje nieracjonalnych czynów), czy w końcu pytanie o rolę popkultury i Internetu w rozprzestrzenianiu się niebezpiecznych zachowań (dziewczynki twierdziły, że to wirtualny bohater z opowiadań grozy nakłaniał je do popełnienia wzmiankowanego czynu). Reportaż Kathleen Hale stanowi niewątpliwie jedną z najbardziej wartościowych pozycji z kategorii true crime, choć równocześnie znacznie wykracza poza jej sztywne ramy. Zdecydowanie polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Zapiski „szkodnika”. Wspomnienia więźnia łągrów sowieckichprzez Paweł JaskulskiAutor: Vladimir Czernawin Wydawnictwo Ośrodek Karta Władimir Czernawin to postać zapewne mało znana polskim czytelnikom, ale jego los odzwierciedla doświadczenia wielu przedstawicieli rosyjskiej inteligencji, która została w bezprecedensowy sposób dotknięta represjami na skutek działań sowieckiego systemu bezpieki. Sam bohater tak podsumowuje swoją biografię: „mój los to zwykła historia rosyjskiego naukowca, specjalisty – zwyczajny los ogólnie kulturalnych ludzi w związku Sowieckim. (…) nasza wina była jednakowa: wyższość kulturowa, której bolszewicy nie mogli nam wybaczyć”. Czernawin był biologiem, który pracował jako badacz Państwowego Trustu Przemysłu Rybnego na Morzu Arktycznym. Jak wielu jemu podobnych, stosunkowo szybko został aresztowany i oskarżony o sabotaż „przy produkcji konserw rybnych”. W efekcie tych oskarżeń w 1930 r. trafił do łagru na Wyspach Sołowieckich. Jego opowieść dokumentująca niemal dzień po dniu sytuacjępoprzedzającą aresztowanie, narastającą wówczas grozę i poczucie wszechogarniającego absurdu, skrupulatnie skonstruowana lista osób, które kolejno znikały z jego życia, po to, aby trafić na wieloletnią katorgę w najlepszym wypadku, a w tym gorszym na natychmiastowe rozstrzelanie, dają doskonały obraz kraju tkwiącego w okowach systemu, którego funkcjonowanie wymyka się wszelkim racjonalnym regułom. Czernawin jako jeden z nielicznych przechytrzył jednak ów system, ponieważ razem z żoną i synem zbiegł za granicę. Książka z pewnością ważna i potrzebna, mimo wielu innych świadectw tego typu. Polecam. Oprawa miękka, szyta. Anna Karczewska
- Witamy w Fae Cafeprzez Paweł JaskulskiAutorka: Jennifer Kropf Wydawnictwo Jaguar Poziom: BD IV-93 Powieść fantasy, ale zdecydowanie z odchyleniem w komediową stronę, co nie jest zbyt częstą kompozycją. W tym przypadku te kontrapunktowe elementy pasują do siebie bardzo dobrze, gwarantując literacką rozrywkę dla młodzieży na dobrym poziomie. Główna bohaterka Kate Kole jest studentką marzącą o własnej kawiarni i karierze literackiej. Pewnego pięknego dnia staje w obronie baristki potraktowanej w ordynarny sposób przez klienta. Między Kate a mężczyzną dochodzi do spięcia w efekcie którego natręt ginie, po czym jednak jego ciało znika. Czyżby planetę Ziemia nawiedzili kosmici? W powieści Jennifer Kropf chodzi nie tyle o kosmitów, co – uogólniając – magiczne istoty. Ich zarządca książę Cressica Alabastian – pretendent do tronu Północnego Zakątka Wieczności – pragnie zemsty na młodej kobiecie, która podniosła rękę na przedstawiciela magicznego ludu. Deleguje na świat czterech elfickich asasynów, którzy niczym czterej jeźdźcy apokalipsy, będą zapowiedzią zagłady. Oczywiście w „Witamy w Fae Cafe” zagłady tylko głównej bohaterki, ale zawsze. A jednak Kate poradzi sobie z tym zagrożeniem. Kobieta, jeśli zechce, owinie sobie wokół palca nawet czterech elfickich asasynów, których wmanewruje w prowadzenie kawiarni. Czy później przyjdzie kryska na Matyska, czyli na Cressica Alabastiana – niepocieszonego faktem, że Kate wciąż chodzi pośród żywych? Na to wygląda, kobiety mogą dziś wszystko. Dobra młodzieżówka, warto zakupić. Oprawa miękka, klejona.
- Ośla Skórka, śmierdząca księżniczkaprzez Paweł JaskulskiAutor: Tebo Wydawnictwo Krótkie Gatki
Poziom: BD II
Drugi tom „Wrzaskuna”. Tom pierwszy „Piękna i brzydal” (p. 18/2022). Tebo tym razem interpretuje między innymi wierszowaną baśń autorstwa Charles’a Perraulta, wydaną po raz pierwszy w 1694 roku. Tebo to twórca, który uwielbia wywracać stolik z klasyką, tradycją piśmienniczą. Burzy tym samym czytelnicze przyzwyczajenia, oczekiwania itp. Tytułowy bohater jest odważnym labradorem, który ratuje księżniczki, walczy z potworami i cyklopami. Księżniczki są jednak dość rozczarowane na widok wybawcy. Jest i na to lekarstwo. Gdy Wrzaskun kicha, zamienia się w księcia Huberta – takiego jak w bajce.
Hubert ma jednak wady. Nie jest tak opiekuńczy jak Wrzaskun, cechuje go skrajny egoizm i narcyzm. Parada kontrapunktowych pomysłów na rozbawienie czytelnika działa znakomicie. Rysunki podkreślają wesoły charakter całości, podobnie jak dialogi, np.: „-Wpadniesz do domu wziąć prysznic? -Daruję sobie! Zgarnąłem zapachową świecę, powinna załatwić sprawę!”. W tym scenariuszu Wrzaskuna czeka spotkanie z księżniczką Oślą Skórką, którą przed absztyfikantami ochrania nieprzyjemny zapach. Sprawy przybierają jednak niespodziewany obrót. Macocha Oślej Skórki chce wydać córce rozkaz umycia. Jak widać humor w prezentowanej pozycji odsyła do podobnych wydawnictw niekoniecznie poprawnych politycznie. Może nie każdemu dorosłemu będzie podobał się zwariowany typ humoru, ale dzieciakom na pewno tak. Oprawa miękka, klejona.
- Pan Oskar na wakacjachprzez Edyta KucharekAutor: Jim Field Wydawnictwo: Zielona Sowa Poziom: BD O/I Autorska książka cenionego brytyjskiego ilustratora i reżysera animacji stanowi pierwszą część cyklu z uroczym, długouchym psem w meloniku i garniturze – panem Oskarem. Cykl łączy pełne humoru, obrazkowo-słowne historyjki o przygodach tytułowego bohatera z nauką języka angielskiego. W prezentowanej części pan Oskar, w towarzystwie złotej rybki Kory, wyrusza w długą podróż, aby odwiedzić swoich przyjaciół. Wakacje zaczyna od nocowania na kempingu, następnie zjeżdża na nartach ze stoku, pływa łódką po jeziorze i pluska się w morzu, na końcu zaś jedzie do malowniczego miasteczka, gdzie udaje się do kawiarni. Atrakcji ma zetem co niemiara, w dodatku ma okazję skorzystać z różnych środków transportu, a – co najważniejsze – w każdym miejscu spotyka się z dawno niewidzianym przyjacielem. Wszystkie angielskie słówka i zwroty związane z wakacjami pana Oskara wkomponowane są w dynamiczne, żywe, pełne zabawnych szczegółów ilustracje, tworząc swego rodzaju obrazkowy słownik języka angielskiego. Na końcu książki znajduje się lista przedmiotów do odnalezienia na poszczególnych rozkładówkach. Świetna, niezwykle przyjemna książka wprowadzająca dzieci w język angielski. Okładka twarda, szyta. Bardzo polecam.
- Bez strachuprzez Radosław PulkowskiAutor: Rafael Santandreu Wydawnictwo: Znak Literanova W swojej książce popularny hiszpański profesor psychologii podaje pomocną dłoń osobom cierpiącym na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, zespół lęku uogólnionego, hipochondrię i inne podobne przypadłości. Santandreau twierdzi, że najskuteczniejszym, a być może jedynym, sposobem, aby im pomóc, jest intensywna terapia bądź autoterapia behawioralna. W liczącej dwieście siedemdziesiąt stron książce dokładnie opisuje on, na czym taka terapia polega, tłumaczy niuanse, odpowiada na niezadane pytania i przytacza liczne świadectwa osób, którym takie podejście odmieniło życie na lepsze. W swoich założeniach terapia behawioralna jest prosta. Wszystkiemu, co wzbudza nasz lęk, szczególnie taki, który po czasie zmienia się w ataki paniki i skutkuje dolegliwościami fizycznymi, musimy stawić czoła. Powinniśmy przede wszystkim przestać od tego zjawiska uciekać i w maksymalny możliwy sposób eksponować się na nie. Jeśli ktoś boi się jeździć samochodem, niech koniecznie jeździ nim jak najwięcej. Jeśli w kimś wzbudza lęk bycie w tłumie, niech każdego dnia udaje się w najbardziej zatłoczone miejsce w mieście. Kiedy nasz umysł nauczy się, że budzące strach zjawisko nie skutkuje niczym złym, ten strach minie – twierdzi Santandreu. Hiszpański psycholog pisze o metodzie czterech kroków. Pierwszy krok to stawienie czoła strachowi. Drugi – zaakceptowanie go. Trzeci – dryfowanie, czyli nauczenie się życia ze strachem, odprężanie się i zwolnienie tempa, nawet jeśli to trudne. Czwartym krokiem jest pozwolenie na upływ czasu – terapia behawioralna nie działa natychmiastowo i pozbycie się irracjonalnego lęku zazwyczaj zajmuje od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Terapia behawioralna w opisie wydaje się czymś banalnie prostym, w praktyce jednak bywa ona wyjątkowo trudnym, a nawet wyczerpującym procesem. Hiszpański psycholog pisze o niej bardzo prostym językiem, z humorem, ale i bez owijania w bawełnę. By tak rzec – bez osłonek, trochę tak, jak wszelkich antylękowych osłonek powinna wyzbyć się osoba, która na co dzień przed lękiem ucieka. Jak przekonuje Santandreu, ucieczka w takich przypadkach powoduje tylko jedno – lęk kumuluje się i wzmaga. „Bez strachu” to w mojej opinii książka mądra i konkretna. Sądzę, że naprawdę może ona pomóc wielu osobom nieradzącym sobie z lękiem lub obsesjami. Takim właśnie osobom polecam do niej zajrzeć, a niestety współcześnie jest ich tylko coraz więcej. Oprawa miękka, klejona.
- Ciocia Jadzia i Przylądek Dobrej Nadzieiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Eliza Piotrowska Wydawnictwo Media Rodzina
Poziom: BD I/II
Najnowsza część perypetii cioci Jadzi ma solidne podstawy do tego, aby traktować ją jako bardzo poważną literaturę. Na pozór – chociażby dzięki okładce – wszystko wydaje się wesołe i proste. Tym razem jednak ciocia Jadzia zatrudnia się jako wolontariusz w szpitalu, na onkologicznym oddziale dziecięcym. Wnosi na ten najtrudniejszy albo jeden z najtrudniejszych szpitalnych oddziałów ciepło, tak rzadko tu występującą nadzieję i naukę chwytania każdej chwili w locie do samego końca. Choć trudno uwierzyć, w tej książce nie wszyscy przeżyją.
Wiadomo, że autorka zyskuje tym samym na wiarygodności, ale czy warto czynić to za wszelką cenę w tego typu opowieści? W mojej ocenie tak. Działania autorki są słuszne, zakłamywanie onkologicznej rzeczywistości nie ma sensu – tym bardziej że działania cioci Jadzi wydają się podparte mądrą psychologią, wlewają autentyczny żar i optymizm w serca małych pacjentów. Czego to ona nie wprowadza? Pokaz mody, warsztaty z szycia, teatr, a nawet malowanie pościeli. Tekst można odczytać na dwóch poziomach. Po pierwsze, jako większe docenienie własnego życia przez czytelników zdrowych. Po drugie, może stanowić reprezentatywny przykład biblioterapii. Oprawa miękka, klejona.
- Magiczna ranaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Dorota Masłowska Wydawnictwo: Karakter Według wydawcy i samej Doroty Masłowskiej „Magiczna rana” jest powieścią. W rzeczywistości bliżej jej raczej do zbioru połączonych ze sobą opowiadań. Przynależność gatunkowa schodzi jednak na dalszy plan, jeśli weźmie się pod uwagę jakość tej książki. Nikt inny nie pisze tak, jak Dorota Masłowska, a „Magiczna rana” to jedna z najlepszych rzeczy, jakie wyszły spod jej pióra. Na płytszym poziomie lektury „Magiczna rana” to zabójczo śmieszna książka, na różne sposoby wytykająca wady wszystkim bohaterom, którzy się w niej pojawiają. Bohaterom, a zatem także nam, bo wzrok pisarki patrzy dość szeroko, zahaczając o ludzi obdarzonych różnymi cechami i należących do różnych klas społecznych. Kiedy piszę „zabójczo śmieszna” – nie żartuję. Gwarantuję, że czytelnicy posiadający pewien językowy słuch i wyczulenie na frazes będą rechotać w głos, oczywiście o ile nie poczują się osobiście dotknięci i obrażeni. Masłowska, jak wiadomo od dawna, tworzy swój własny, zupełnie oryginalny język artystyczny właśnie z klisz językowych i pomniejszych błędów, które zdarza się nam robić. Tym razem jest to jednak język nieco bardziej tradycyjnie literacki – „Magiczna rana” to nie quasi-hiphopowy poemat, a utwór wykorzystujący najróżniejsze rejestry, od codziennej mowy, po języki reklamy czy internetu. Zdania Masłowskiej bywają po prostu piękne, nawet jeśli często zbudowane są z językowych odpadów. Jeśli nieco bardziej zastanowimy się podczas lektury, zauważymy, że ta niebywale śmieszna książka, jest również przerażająca. Obecne w niej groteska i surrealistyczne wycieczki to nie wygłup autorki, ale sposób na opisanie współczesnej rzeczywistości, którą opisać jest coraz trudniej. Bohaterowie, pogubieni w gąszczu własnych aspiracji i coraz trudniejszych do sprostania wymagań społecznych, rozpaczliwie starają się znaleźć w swoim świecie coś prawdziwego. Jak jeden mąż szukają więc miłości, bo poczucie prawdziwości mogą im przynieść chyba tylko miłość, cierpienie i śmierć. Niestety znalezienie tej pierwszej jest najtrudniejsze i zwykle się nie udaje – miłości u Masłowskiej są chwilowe albo toksyczne. Jak widać, nowa książka autorki „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” to proza nie tylko dowcipna, ale i nadzwyczaj poważna. „Magiczna rana”, jak to zwykle bywa z książkami Masłowskiej, budzi skrajne opinie. Według mnie Masłowska to pisarka wybitna, jedna z najlepszych żyjących polskich autorek. Nie sądzę jednak, że do tej opinii trzeba kogoś specjalnie przekonywać – Masłowskiej można nie lubić, ale trzeba się z jej pisarstwem konfrontować, bo to po prostu autorka ważna, szeroko omawiana, z talentem, któremu nie sposób zaprzeczyć. I dlatego „Magiczną ranę” po prostu trzeba mieć w zbiorach bibliotecznych. Oprawa twarda, szyta, z obwolutą.
- Ćwiczymy koncentracjęprzez Edyta KucharekAutorka: Agnieszka Łubkowska Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Książka z nowej serii wspierającej dzieci w wieku wczesnoszkolnym, zatytułowanej „Szkoła i ja”. Autorka prezentowanej części, Agnieszka Łubkowska, która jest trenerką zdolności poznawczych, zachęca dzieci do rozwijania niezwykle przydatnej w szkole umiejętności, jaką jest koncentracja. Ukazuje ją jako supermoc, dzięki której nauka czytania, pisania i liczenia staje się o wiele łatwiejsza i przyjemniejsza. Wystarczy ją ćwiczyć jak mięśnie. Młodzi czytelnicy (i ich rodzice) znajdą w książce podstawowe informacje o funkcjonowaniu mózgu i dopaminie, porady na temat zdrowego odżywiania, trybu życia, snu i aktywności fizycznej, a przede wszystkim konkretne ćwiczenia na koncentrację. Wszystko to zaprezentowane jest w pomysłowy i atrakcyjny sposób. Otóż dwójka uczniów drugiej klasy, ośmioletnie bliźnięta, Ada i Kuba, poznają w szkole (zarówno na lekcjach, jak też w świetlicy) zabawy i ćwiczenia pomagające im się skupić. Chętnie wykorzystują je również w domu podczas odrabiania lekcji. Okazuje się bowiem, że ćwiczenia na koncentrację nie tylko są pomocne w nauce, lecz także sprawiają im wiele frajdy. Gdy rozpiera ich energia i trudno im się skupić, grają na przykład w „Muchę”, bawią się w odrysowywanie konturów, wyobrażają sobie, że są magicznym drzewem, wypróbowują też techniki oddechowe oraz pozycje obniżające poziom stresu i przywracające koncentrację. Znajdziemy tu zatem propozycje zabaw ruchowych, oddechowych, pamięciowych i relaksacyjnych. Wszystkie są przejrzyście zaprezentowane na obrazkowych instrukcjach opatrzonych przystępnym opisem w komiksowych dymkach. Na końcu książki zamieszczone są wskazówki dla rodziców i opiekunów. Wartościowa, użyteczna książka. Okładka twarda, szyta. Bardzo polecam.
- Mam na imię Folkviprzez Radosław PulkowskiAutorka: Maria Hesselager Wydawnictwo: ArtRage Na zaledwie stu pięćdziesięciu stronach udało się duńskiej pisarce wyczarować nieistniejący już świat epoki wikingów. „Mam na imię Folkvi” to powieść historyczna dla wymagających czytelników – omijająca szerokim łukiem wielkie historyczne wydarzenia, a zamiast tego skupiająca się na codzienności. W książce Marii Hesselager nie chodzi jednak wyłącznie o pokazanie, jak żyło się przed wiekami na północy Europy. Duńska pisarka, ani na moment nie zapominając o wymogach przedstawianego przez nią świata, opowiada uniwersalną historię, którą po brzegi wypełniają skrajne, trudne emocje. Taką, której siłę można wręcz porównać do mitu, choćby takiego, który wywodzi się z mitologii nordyckiej. Powieść Marii Hesselager opowiada o Folkvi i Aslakrze – dorosłych dzieciach małżeństwa, które odgrywało istotną rolę w życiu okolicznej społeczności. Brat i siostra są bardzo bliscy sobie, nawet jak na rodzeństwo. Ich relacja zacieśnia się jeszcze bardziej po śmierci rodziców. Folkvi, która nauczyła się od matki jej akuszersko-magicznego rzemiosła, stara się kontynuować jej pracę. Aslakr jest z kolei młodym wojownikiem, który wyrusza na swoją pierwszą daleką wyprawę. Po powrocie z podróży oznajmia siostrze, że znalazł narzeczoną i zamierza się z nią ożenić, jak przystało na dojrzałego mężczyznę. Powiedzieć, że Folkvi nie jest zachwycona tym pomysłem, to nic nie powiedzieć. Dziewczyna wpada w dziwny, depresyjno-katatoniczny stan. Po pewnym czasie czytelnik zyskuje pewność, że bliska relacja rodzeństwa daleka jest od zdrowej relacji pomiędzy bratem i siostrą. Żeby nie zdradzać zbyt wiele, powiedzmy tylko, że jest ona zbyt bliska… „Mam na imię Folkvi” nie jest łatwą lekturą. To powieść krótka pod względem objętościowym, ale niezwykle bogata jeśli chodzi o treść. Jej fabułę czytelnik poznaje w porządku achronologicznym, a styl, którym posługuje się autorka, daleki jest od przezroczystości, którą najczęściej charakteryzuje się proza historyczna. Narracja jest rwana, kipi ekspresją i w dodatku w różnych częściach książki jest prowadzona przez różnych narratorów. Ze względu na wymienione powyżej zabiegi powieść wymaga wprawdzie od czytelnika sporego skupienia, ale pomysły autorki sprawdzają się znakomicie – w świat przedstawiony po prostu się wsiąka. Lekturę „Mam na imię Folkvi” polecam wszystkim czytelnikom najlepszej współczesnej prozy – powieść warto poznać i docenić samodzielnie. Oprawa miękka, klejona.
- Do roboty!przez Edyta KucharekAutorka: Katarzyna Radziwiłł Wydawnictwo: Muchomor Katarzyna Radziwiłł, autorka książek popularnonaukowych dla dzieci, wydawczyni i założycielka Wydawnictwa Muchomor, tym razem przybliża młodym czytelnikom dawne zawody, a przy okazji pokazuje, jak zmieniał się świat na przestrzeni dziejów. Wydobywa z lamusa dwadzieścia zapomnianych profesji, takich jak np. krzykacz miejski, zbieracz pijawek, żabi doktor, flisak, guwernantka czy windziarz. W lekki, ciekawy sposób opisuje historię i znaczenie tych zawodów, opowiada o związanych z nimi obowiązkach i zwyczajach, wymaganych umiejętnościach i sprawnościach. Młodzi czytelnicy odbędą podróż w czasie, dzięki której dowiedzą się, że w starożytnej Grecji bematysta mierzył krokami odległości między miastami, na XVI-wiecznym dworze króla Anglii stołkowy nosił za władcą królewski stołek (dzisiejszy sedes) i pomagał mu z niego korzystać, w średniowiecznych skryptoriach pogrążeni w ciszy mnisi ręcznie przepisywali teksty ksiąg, a dwieście lat temu w angielskich kościołach zatrudniani byli biczownicy psów, których zadaniem było wyganianie szczekających, bezpańskich psów i budzenie przysypiających w ławkach wiernych. Ciekawa lekcja historii pokazująca, jak żyli ludzie w dawnych czasach, gdzie pracowali, czym się zajmowali, a przy okazji zaś jak zmieniał się świat. Klimat dawnych czasów znakomicie oddają ilustracje w stonowanych barwach, które – z dbałością o szczegóły i zachowanie historycznych realiów – stworzyła Sylwia Szyrszeń-Jaskierska. Duży format. Okładka twarda, szyta. Polecam. Poprzednio na liście: „Rozumiemy się bez słów” p. 20/2020.
- Matka. O pierwszej, najważniejszej i nie zawsze łatwej relacjiprzez Radosław PulkowskiAutorka: Izabela O’Sullivan Wydawnictwo: Sensus Izabela O’Sullivan to dziennikarka i reporterka, którą można kojarzyć m.in. z łamów „Wysokich Obcasów”, „Newsweeka”, „Polityki” czy „Pisma”. W swoim pierwszym reportażu książkowym podjęła temat uniwersalny i niezwykle ważny dla każdego – temat relacji z matką. Dziennikarce udało się dotrzeć do kilkudziesięciu bohaterek i bohaterów, którzy pozwolili jej głęboko wniknąć w swoje trudne relacje z matkami. Katalog tych trudności doprawdy może budzić zdumienie. Opisane przez O’Sullivan historie dotyczą zarówno matek nadopiekuńczych, narcystycznych, nadmiernie kontrolujących, jak i takich, które zwyczajnie nie kochały swojego dziecka. Bohaterowie i bohaterki tego reportażu mają od trzydziestu kilku do sześćdziesięciu kilku lat, a niektórym z nich wciąż nie udało się wydostać spod pantofla tych, które je urodziły. Kobieta w wieku emerytalnym, która wciąż ukrywa się przed matką z paleniem papierosów albo inna, której w wieku czternastu lat matka najzwyczajniej w świecie powiedziała, że jej nie kocha, a później zachowywała się, jak gdyby nigdy nic – to tylko dwa przykłady. Jest taki frazes, który mówi, że najbardziej zadziwiające historie pisze samo życie. Po lekturze książki O’Sullivan wydaje się on prawdziwy. Książka podzielona jest na siedem rozdziałów. W każdym z nich autorka umieściła po kilka historii spiętych jedną klamrą tematyczną. W pierwszym rozdziale czytamy o bohaterach, którzy są niezdrowo zależni od matek, w drugim – o bohaterach, którzy nie byli przez matki dość kochani i akceptowani, a w jeszcze innym – o bohaterach, u których niezdrowe relacje z matkami po latach wywołały objawy psychosomatyczne. Każdy z rozdziałów kończy się podsumowującym dany blok opowieści wywiadem z psycholożką i psychoterapeutką Iwoną Michalak-Jędrzejczak. Te rozmowy same w sobie również stanowią wartościową lekturę. Podsumowując, polecam zakup książki reportażowej Izabeli O’Sullivan. Autorka dysponuje warsztatem dziennikarskim, który pozwolił jej udźwignąć niełatwy i uniwersalny temat. Złe relacje z matką to zjawisko na tyle powszechne, że nie obawiałbym się o to, czy książka znajdzie czytelników. Tym bardziej warto umożliwić im dotarcie do niej. Oprawa miękka, klejona.
- Testamentprzez Edyta KucharekAutor: Adam Boniecki Wydawnictwo Poznańskie Nowa książka księdza Adama Bonieckiego wydana w formie albumu to zbiór tekstów będących jego testamentem, pożegnaniem i przesłaniem dla przyszłych pokoleń. Dziewięćdziesięcioletni redaktor senior „Tygodnika Powszechnego” podsumowuje w niej swoje życie, dzieli się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami duchowymi, snuje refleksje na temat przemijania, starości i śmierci, pochyla się też nad ważkimi kwestiami teologicznymi, eschatologicznym i moralnymi. W tekście „Moje Zaduszki” wyraża wdzięczność za wszystkich ludzi, których spotkał w swoim życiu, a także nadzieję, że z tymi, którzy już odeszli, spotka się niedługo w niebie i spokojnie pogada. W „Liście wielkopostnym” pisze o swojej drodze życiowej, dziwnych splotach okoliczności, pobycie we Francji, który uważa za dar niebios, czy o nieprawdopodobnej historii, jaką było dla niego trafienie do „Tygodnika Powszechnego”. W „Słuchajcie Tatusia” znajdziemy rozważania dotyczące eschatologicznego tekstu Modlitwy Pańskiej. W tekście „Od nowa” ks. Boniecki, pisząc o obserwowanych zmianach w Kościele i w traktowaniu doktryny katolickiej, dochodzi do wniosku, że Kościół uratuje tylko jego świętość. Na koniec zaś składa życzenia wszystkim chrześcijanom. Teksty ks. Bonieckiego dotykają wielu trudnych spraw, jednak pełne są optymizmu, nadziei, ciepła i inspiracji. Towarzyszą im czarno-białe zdjęcia Grażyny Makary. Ładnie wydana, w twardej, szytej oprawie. Polecam.
- Wybraniprzez Radosław PulkowskiAutorka: Patricia Nieto Wydawnictwo: ArtRage Niezwykle oryginalny reportaż Patricii Nieto opowiada o jeszcze oryginalniejszej tradycji, która narodziła się w kolumbijskim miasteczku Puerto Berrío. Mniej więcej w połowie XX wieku przepływającą przez tę miejscowość rzeką Magdaleną zaczęły spływać ciała bezimiennych ofiar konfliktów targających Kolumbią, m.in. partyzantów walczących w trwającej przez kilka dekad wojnie domowej. Zwłoki zaplątywały się w sieci rybackie, zahaczały o gałęzie, przybijały do plaż. Niektórzy z mieszkańców miasteczka zaczęli wybierać sobie anonimowych zmarłych, nadawać im imiona i modlić się za ich duszę. Wierzyli, że takie postępowanie zapewni im ochronę i wstawiennictwo u Boga. Trzeba przyznać, że ten zwyczaj – z jednej strony będący owocem traumatycznej kolumbijskiej historii najnowszej, a z drugiej myślenia magicznego – to znakomity temat na reportaż. Patricia Nieto, uznawana w Ameryce Południowej za żywą klasyczkę literatury faktu, postanowiła dorównać tematowi formą. „Wybranym” daleko jest do typowego tekstu reportażowego, a bliżej do literatury pięknej, szczególnie tej wywodzącej się z południowoamerykańskiej tradycji realizmu magicznego. Jej skondensowaną i niezbyt długą książkę czyta się jak powieść – liryczną i przepełnioną dziwną magią. Tak naprawdę nie jest ona jednak powieścią, a właśnie reportażem – wynikiem wnikliwego dziennikarskiego śledztwa, badań terenowych i rozmów z mieszkańcami Puerto Berrío. Efekt może imponować. „Wybrani” to dużej klasy literatura, którą trudno porównać z czymkolwiek innym. Tę pięknie wydaną książkę warto mieć na swojej półce z literaturą faktu zarówno ze względu na przeciekawy temat, jak i niecodzienną formę. Oprawa miękka, klejona.
- Docenić siebieprzez Edyta KucharekAutorka: Risa Williams Wydawnictwo: Poblicat Kolejna książka amerykańskiej psychoterapeutki, trenerki specjalizującej się w walce z lękiem oraz profesorki na uniwersytecie w Los Angeles; poprzednio na liście: „Rozbroić lęk. 25 sposobów na wewnętrzny spokój i lepszą samoocenę” p. 8/2022. W prezentowanym poradniku autorka przedstawia narzędzia pomagające wzmocnić poczucie własnej wartości i sprawczości oraz pewność siebie. Podpowiada, jak zmienić krytyczny sposób mówienia o sobie oraz negatywne wzorce myślowe i zacząć odnosić się do siebie życzliwie. Odwołując się do wyobraźni czytelnika, zachęca np. do otulania się kocem życzliwości, korzystania z księgi inspiracji, odkrycia w sobie fasetowego kamienia szlachetnego, wyobrażania sobie siebie jako bohatera przygody czy znalezienia sobie zwierzaka z kreskówki. Każde z proponowanych ćwiczeń jest szczegółowo opisane w osobnym podrozdziale, dodatkowo wzbogacone jest szczyptą neuronauki (wyróżnionej w ramkach), przykładami klientów psychoterapeutki, praktycznymi poradami, arkuszami do ćwiczeń (z pustymi miejscami do wypełnienia) oraz dużą dawką ciepła. Książka napisana jest lekkim stylem. Zawiera bibliografię oraz czarno-białe ilustracje. Okładka miękka, klejona. Polecam zainteresowanym tematem.
- Matylda i tajemnica Strażyprzez Radosław PulkowskiAutorka: Anna Włodarkiewicz Ilustracje: Magdalena Babińska Wydawnictwo: SQN Poziom czytelniczy BD I/II Królewna Matylda jest najstarszym spośród dzieci władcy Królestwa Straży. Każdego dnia nudzi się jak mops podczas lekcji czytania, kaligrafii i łacińskich przysłów, które zaplanowali dla niej rodzice. Królewna czuje, że w przyszłości wcale nie chciałaby być elegancką damą, ponad wszystko ceniącą dobre obyczaje i konwenans. Zamiast tego wolałaby zostać bohaterką, mieć niebezpieczne przygody, a najlepiej przejść do historii Królestwa. Problem w tym, że rodzice mają wobec Matyldy inne plany. Poza tym uważają, że w spokojnych czasach, które dzięki ich staraniom nastały, najlepiej w ogóle nie informować dzieci o potencjalnych zagrożeniach. Niestety na dwór królewski coraz częściej docierają pogłoski, że pokój w królestwie być może właśnie dobiega końca… Matylda jest dzieckiem, które nie może usiedzieć w jednym miejscu i – jak łatwo przewidzieć – w końcu wpada w tarapaty. Z opresji ratuje ją co prawda sir Klemens, Pierwszy Rycerz na zamku, jednak dziewczynka podczas samodzielnej wyprawy do wiedźmiego lasu naprawdę najada się strachu. Czy jej niebezpieczna przygoda skłoni rodziców, żeby przestali zatajać przed nią niewygodne fakty i pozwolili uczyć się także rycerskiego rzemiosła? Tak w największym skrócie prezentuje się fabuła pierwszej części nowego cyklu powieści dla dzieci autorstwa Anny Włodarkiewicz. Autorkę znamy już z szeregu innych publikacji, w tym książek o przygodach Gai z Gajówki (ich ostatnią część prezentowaliśmy niedawno, podczas przeglądu 15 w 2024 roku). „Matylda i tajemnica Straży” to dobrze napisana i dopracowana powieść dziecięca, która może służyć najmłodszym jako jedna z pierwszych lektur wprowadzających je w świat literatury fantasy. Przeznaczona jest głównie dla dziewczynek, bo jedno z jej głównych przesłań wyraźnie mówi o tym, że kobieta może zostać kim tylko chce – choćby i lubującą się w walce bohaterką. Według Włodarkiewicz tradycyjne role płciowe nie powinny nikogo ograniczać w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Dwustustronicowej historii towarzyszą utrzymane w klimacie dziecięcego fantasy ilustracje Magdaleny Babińskiej. Książka jest bardzo przyjemna i sądzę, że może zainteresować czytelniczki w wieku około dziesięciu lat. Warto ją kupić. Oprawa miękka, klejona.
- Piękne życieprzez Edyta KucharekAutorka: Virginie Grimaldi Wydawnictwo: Sonia Draga Kolejna książka popularnej francuskiej pisarki to przejmująca historia rodzinna skupiająca się na relacji dwóch sióstr; poprzednio na liście: „Niech trwają tylko miłe chwile” p. 12/2023. Starsza siostra, czterdziestodwuletnia Emma, jest nauczycielką, ma męża i dwoje dzieci. Przed pięcioma latami przeprowadziła się do Alzacji i odcięła się od swojej młodszej siostry Agathe. Teraz nieoczekiwanie proponuje jej spędzenie tygodnia w domu niedawno zmarłej babci Busi, zanim zostanie on sprzedany przez pazernego wujka. Spotkanie po latach nie jest dla nich łatwe. Agathe ma żal do siostry, że ją porzuciła. Od dzieciństwa bowiem była bardzo mocno zżyta z Emmą, która pomagała jej przetrwać najtrudniejsze chwile, wspierała ją w walce z depresją i zaburzeniami lękowymi. Początkowo siostry zachowują dystans, jednak pobyt w pełnym ciepłych wspomnień domu ukochanej babci, która zawsze była dla nich podporą i bezpieczną przystanią, a wakacje spędzone u niej „kolorowym przerywnikiem w morzu szarości”, staje się okazją do nadrobienia straconych lat, szczerych rozmów i zbliżenia się do siebie. Bohaterki, które noszą w sobie wiele blizn, muszą też rozprawić się z bolesną przeszłością, z wydarzeniami z dzieciństwa, które naznaczyły ich tożsamość oraz wpłynęły na ich dorosłe życie. Każda z nich bowiem, zarówno uporządkowana i pragmatyczna Emma, jak również wrażliwa i nieokiełznana Agathe, chowa się pod swoim pancerzem. Przeżycia i emocje bohaterek ukazana są na tle niezwykłych krajobrazów Kraju Basków. Fabuła koncertuje się wokół siedmiodniowego spotkania ukazanego z perspektywy obu sióstr. Przeplatają ją retrospekcje odsłaniające przeszłość bohaterek od najmłodszych lat i układające się w przejmującą historię rodzinną. Książka porusza trudne tematy dotyczące przemocy w rodzinie, choroby afektywnej dwubiegunowej, problemów z niepłodnością, straty bliskiej osoby oraz choroby nowotworowej. Nostalgiczna, refleksyjna, pełna smutku i humoru powieść obyczajowa. Znajdziemy w niej też nawiązania do filmu „Titanic”. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Marta i zagadka starego lustraprzez Radosław PulkowskiAutor: Wojciech Widłak Ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło Wydawnictwo: HarperKids Poziom czytelniczy: BD 0/I Główną bohaterkę tej książki, Martę, możemy kojarzyć także z innych dzieł Wojciecha Widłaka. „Marta i zagadka starego lustra” to kolejna pozycja z serii „Czytam sobie”, która ma pomagać dzieciom w nauce czytania. Publikacja liczy pięćdziesiąt stron i oznaczona jest jako poziom drugi z trzech. Oznacza to m.in., że w tekście książki znalazło się 800-900 wyrazów i zdarzają się dłuższe zdania. Fabuła nowej książki Widłaka jest zajmująca. Bohaterka idzie w niej do muzeum miejskiego wraz ze swoim wujkiem Damazym – profesorem i wynalazcą. Na wystawie wujek pokazuje jej pewne tajemnicze lustro, które według niego należało niegdyś do znanego z legend Jana Twardowskiego, czarnoksiężnika najbardziej znanego z tego, że zaprzedał duszę diabłu. Jednak według wujka Damazego lustro Twardowskiego wcale nie jest lustrem, ale magicznym artefaktem, który pozwalał mu na podróże w czasie. Czy bohaterom uda się zbadać magiczny przedmiot i przekonać się, co może powiedzieć o nim nauka? Książkę można zdecydowanie polecić. Opowiedziana przez Widłaka historyjka jest ciekawa, bogata w wiedzę i w dodatku może pobudzać małych czytelników do refleksji. Napisana jest w taki sposób, że rzeczywiście bardzo dobrze nadaje się do ćwiczenia umiejętności czytania. Dodatkowe brawa należą się Ewie Poklewskiej-Koziełło, która wzbogaciła książkę o fantastyczne, bajkowe ilustracje. Oprawa broszurowa, klejona. Okładka miękka. Na ostatniej stronie sześć ładnych naklejek.
- Co wie rybaprzez Edyta KucharekAutor: Jonathan Balcombe Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Książka amerykańskiego biologa, doktora etologii (nauki o zachowaniu zwierząt) poświęcona jest rybom. Żyjące w środowisku wodnym zwierzęta stanowią najliczniejszą i najbardziej zróżnicowaną grupę kręgowców. Różnorodność kształtów i rozmiarów, feeria barw czy nawet świecące bakterie zamknięte w swoistego rodzaju lampki pokazują ich umiejętność przystosowania się do życia w różnych warunkach: płytkich, pełnych światła słonecznego wodach tropikalnych oraz ciemnych, nieprzeniknionym głębinach oceanów. W poszczególnych rozdziałach autor omawia zmysły (wzrok, słuch, węch, smak i dotyk), którymi ryby posługują się w wodzie. I tak dowiemy się, że ryby choć nie mają uszu, to mają wykształcone organy pozwalające im odbierać dźwięki, nawet te niesłyszalne dla ludzi, o czym wiedzą wędkarze starający się ostrożnie poruszać po brzegu. Doskonały rozpuszczalnik, jakim jest woda, pozwala na łatwiejsze odbieranie bodźców węchowych i smakowych, co ryby wykorzystują do rozpoznawania pokarmu, identyfikacji zagrożeń oraz ostrzegania o niebezpieczeństwie innych osobników. Te wodne stworzenia wykształciły unikalny mechanizm zmysłu dotyku, są one wyposażone w linię boczną, wyczuwającą ruch wody, co pozwala na lokalizację innych zwierząt, czy synchroniczne pływanie w ławicach. Ryby to również niezrównani specjaliści nawigacji, rozpoznają linie ziemskiego pola magnetycznego poprzez specjalne komórki z drobinami magnetytu, które działają jak magnes, wskazując kierunek północy. Balcombe opisuje wiele eksperymentów, które pozwoliły zbadać zachowania ryb, ich cechy poznawcze, zachowania społeczne oraz określić, czy ryby mają świadomość i czy odczuwają ból. Odrębny rozdział poświęcony jest rybołówstwu, często prowadzonemu w grabieżczy i szkodliwy dla środowiska sposób, oraz hodowli ryb, gdzie również dochodzi do wielu nieprawidłowości. Ciekawa, zawierająca wiele zaskakujących faktów o rybach książka popularnonaukowa. Okładka miękka, klejona. Pozycja zawiera przypisy końcowe, indeks oraz kolorowe zdjęcia. Polecam.
- Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałemprzez Radosław PulkowskiAutorka: Zuzanna Podpora Wydawnictwo: Kultura Gniewu Poziom czytelniczy BD II/III W domu Izy straszy, w co niekoniecznie chcą uwierzyć jej najlepsi przyjaciele, Bakteria i Przemek. Na szczęście na horyzoncie pojawia się nowa koleżanka Marta, która – podobnie jak cała jej rodzina – posiada pewne zdolności parapsychiczne, a mianowicie widzi duchy i potrafi się z nimi komunikować. Okazuje się, że w domu Izy rzeczywiście przebywa ktoś niepożądany, a konkretnie nieco od niej starszy Adam, który już od roku jest uwięziony poza swoim ciałem. Jednak tak naprawdę to nie on stanowi problem, ale inna, dużo bardziej podstępna zjawa… Debiutancki komiks Zuzanny Podpory ma w sobie coś z horroru, ale skonstruowany jest tak, aby przesadnie nie straszyć, autorka kieruje go bowiem głównie do młodszych nastolatków. Akcja jest dość wartka i spełnia wszelkie wymagania stawiane przed tytułami przygodowymi – w komiksie nie brakuje ani zwrotów akcji, ani wyrazistych postaci, które są obdarzone własnymi, wiarygodnymi problemami. Właściwie nawet istotniejsza od nawiedzonej przez duchy warstwy przygodowej, jest tu warstwa obyczajowa. Z bardzo sympatycznymi bohaterami z pewnością utożsamią się młodzi ludzie w podobnym wieku. „Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałem” to przede wszystkim komiks o przyjaźni. Pojawia się w nim również wątek miłości między dwoma dziewczynami – Iza zakochuje się w Marcie, a Marta w Izie, choć do samego końca żadna z nich nie jest pewna, że z wzajemnością i nie mówi tej drugiej o swoich uczuciach. Ciekawe są postaci rodziców Izy i mamy Marty – najbardziej dlatego, że są one ukazane oczami nastolatek, które czują się przez nie niezrozumiane. Z pewnością nie są to jednak rodzice źli, a niezadowalające relacje z córkami wynikają tu głównie z nieporozumień. Bardzo polecam wszystkim bibliotekom komiks Zuzanny Podpory. Sam kupowałbym go w ciemno każdemu około trzynastoletniemu dziecku. Mam też nadzieję, że tytuł z czasem rozwinie się w serię, bo ma ku temu wszelkie predyspozycje. Oprawa miękka, klejona. Warto też wspomnieć o bardzo fajnych rysunkach – czytelnych, pozbawionych zbędnych udziwnień i przepełnionych emocjami.
- Rumpel Chwast. Opowieść o bananach, przynależności i byciu sobąprzez Radosław PulkowskiAutor: Matthew Gray Gubler Wydawnictwo: Znak Emotikon Poziom czytelniczy: BD I/II Obrazkową książkę Matthew Graya Gublera wydawca reklamuje, chwaląc się jej sukcesami w Stanach Zjednoczonych, gdzie była numerem jeden na liście bestsellerów „New York Timesa” i została uznana przez magazyn „Forbes” najlepszą dziecięcą książką roku. Jej głównym bohaterem jest przedstawiony czytelnikowi już w tytule Rumpel Chwast, dziwak i odludek. Rzeczywiście, pod wieloma względami różni się on od mieszkańców okolicy: ma tylko pięć krzywych zębów, trzy cienkie włosy, zieloną skórę i w dodatku jego lewa stopa jest o 11 procent większa niż prawa. Z powodu swojej ewidentnej odmienności Rumpel jest na tyle niepewny siebie, że zamieszkał w studzience kanalizacyjnej. Stworek boi się, że jego dziwna uroda może wystraszyć innych. Jest bardzo samotny, a w przezwyciężeniu tej samotności nie pomaga mu ani stworzenie sobie przyjaciela ze śmieci, ani oglądanie bawiących się na ulicy ludzi i wyobrażanie sobie, że jest z nimi. Do ludzi Rumpel wychodzi właściwie tylko raz w roku, podczas Dorocznej Parady Piżamowców i Watocukrowych Naleśnikowców. Święto jest w końcu na tyle radosne i gwarne, że na pewno nikt go nie zauważy! Niestety w tym roku wyczekiwane wyjście ze studzienki stoi pod znakiem zapytania, ponieważ Rumplowi zaginęło nakrycie głowy ze skórki od banana, które dotąd zawsze służyło mu za kamuflaż… Kiedy stworek smuci się faktem, że tym razem opuści swoje ulubione święto, niespodziewanie dobiega go głos z ulicy. Okazuje się, że mieszkańcy miasteczka nie tylko zawsze go widzieli, ale w dodatku tęsknią za jego obecnością na paradzie! Historia o Rumplu narysowana jest kreską stylizowaną na dziecięce bazgroły, co według mnie wypada dobrze. Historia jest zabawna i ma szansę rozbawić dzieci, a przynajmniej sprawić, że czas przeznaczony na lekturę spędzą z uśmiechem na twarzy. Morał historii jest z kolei cenny – w końcu któż nie czuje się od czasu do czasu niepewnym siebie odmieńcem, zwłaszcza w dzieciństwie? Zastanawiam się jedynie, czy przesłanie nie jest przypadkiem aż nazbyt pozytywne. Pod koniec książki całe miasteczko kocha Rumpla, nie znajduje się nawet jedna osoba, która dziwi się jego zielonej skórze i ogólnej odmienności. Trochę mało to realistyczne i obawiam się, że dziecko wyśmiewane przez rówieśników z powodu jakiejś odmienności może ten fakt zauważyć. Według mnie książkę Matthew Graya Gublera można kupić, nie jest to jednak lektura obowiązkowa. Oprawa twarda, szyta.
- Niezwykła Molly i nowa szkołaprzez Lucyna MikołajunAutorka: Sabine Lemire Ilustracje: Signe Kjaer Wydawnictwo Dwie Siostry Poziom czytelniczy BD I
Pierwszy tom nowej serii książek autorstwa duńskiej pisarki i stylistki, Sabine Lemire. Poprzedni tytuł autorki na liście to „Mira” (P. 5/2024).
Główną bohaterką serii jest Molly – kilkuletnia dziewczynka o wrażliwym usposobieniu i bystrym sposobie patrzenia na świat. W omawianym tomie, poznajemy jej perspektywę i dowiadujemy się, jak dziewczynka odnajduje się w nowej rzeczywistości. Czeka ją bowiem zmiana szkoły ze względu na przeprowadzkę do innego miasta. Molly bardzo stresuje się tym, że nowe miejsce pełne jest ludzi, których nie zna. Już pierwszego dnia, spotyka ją seria niemiłych niespodzianek, które dodatkowo zachwiały jej poczucie własnej wartości – zatrzasnęła się w łazience, nie załapała rzuconej do niej piłki i wstydziła się porozmawiać z nowymi kolegami ze szkoły. Na szczęście z każdą godziną, Molly oswajała się w nowym środowisku. Wystarczyło odezwać się do nowej koleżanki z ławki, by przekonać się, że w nowej szkole też jest szansa na przyjaźnie i miło spędzony czas.
Jest to typowa obyczajowa książka dla dzieci, która idealnie sprawdzi się w nauce czytania – treść została napisana dużą czcionką, ma krótkie zdania i rozdziały. Zawiera kolorowe ilustracje. Twórczynie zapowiadają kolejny tom przygód Molly, na który warto czekać. Polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Przetrwać ’44przez Lucyna MikołajunAutorzy: Agnieszka Cubała, Wojciech Lada, Sebastian Pawlina, Magdalena Rigamonti, Michał Wójcik, Sylwia Zientek Wydawnictwo: Wielka Litera
Praca zbiorowa, gromadząca 11 mikrohistorii z czasów Powstania Warszawskiego, które mają pomóc czytelnikowi zrozumieć, jak żyło się w czasie powstania. Nie ma tu informacji o taktyce bojowej, liczb ani dat. Są natomiast liczne wspomnienia o próbach przetrwania ludzi i miejsc, opisy wysiłku, jaki włożyli Warszawiacy, by ochronić przed zapomnieniem poległych powstańców lub dobra kultury. Wspomnienia często dotyczą także prób stworzenia iluzji normalnego życia, lepszej rzeczywistości, mimo trwającej wokół wojny. Taki cel miał np. teatr lalkowy rozstawiony na barykadach dla dzieci, którym próbowano choć trochę ubarwić powstańczą codzienność.
Bardzo ciekawe są teksty Sylwii Zientek i Sebastiana Pawliny, którzy w swoich tekstach piszą o wymiarze strat, jakie poniosła polska kultura w czasie Powstania. Zientek pisze o kradzieżach obrazów i wciąż trwających poszukiwaniach na różnych aukcjach – pisze np. o tym, jak odnaleziono słynną „Pomarańczarkę” Gierymskiego lub jak przebiegała odbudował Warszawy, a Sebastian Pawlina skupił się na bibliotekach i książkach, które m.in. Jan Zachwatowicz próbował ocalić. Niestety nie wszystkie próby ratowania najcenniejszych ksiąg i dóbr bibliotecznych się udały – najtragiczniejszą stratę polska kultura poniosła wraz ze spaleniem Biblioteki Krasińskich, w której zgromadzono najcenniejsze zbiory i która, zgodnie z układem kapitulacyjnym z 3 października, miała przetrwać. Niestety, mimo zawartego układu, Niemcy spalili ją, a wraz z nim tysiące ksiąg, takich jak: modlitewnik Henryka Walezjusza, Bibliotheca Polona magna universalis Józefa Załuskiego lub szare pudło Kazimierza Piekarskiego, w którym znajdowały się fakty dotyczące polskiego drukarstwa. Publikację kończy ciekawy i wstrząsający wywiad z Krystyną Zachwatowicz-Wajdą, która jako 14-letnia brała udział w Powstaniu.
Jest to bardzo wartościowa książka, która, zgodnie z tym, co zakłada podtytuł, ma pomóc przetrwać pamięci o Powstaniu, o tym, jak się wtedy żyło, bo jak czytamy we wstępie „historia zwietrzeje, a pamięć pozostaje”. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Zaginieniprzez Lucyna MikołajunAutorka: Anna Gronczewska Wydawnictwo RM
Reportaże i wywiady zawarte w książce dziennikarki Anny Gronczewskiej to wstrząsające historie zaginięć, które swego czasu szokowały całą Polskę. Jak czytamy we wstępie, problem jest ogromny, ponieważ rocznie znika kilkanaście tysięcy Polaków. W 2022 r. było to 12 881 os. Poszukiwania kończą się różnie, niekiedy policja odnajduje zaginionych, czasem wracają sami. Zdarza się też, że odnalezione zostaje już tylko martwe ciało, ale czasem ślad po zaginionym znika całkowicie.
W pierwszej części książki znajduje się 25 szokujących historii zaginionych ludzi. Każda z nich jest inna, ale równie przerażająca. Autorka z dziennikarską precyzją pisze o przebiegu poszukiwania, uwzględniając ustalenia policji, sposób poszukiwania i wypowiedzi bliskich, które pełne są bólu, niepewności i tęsknoty. Opisane w książce sprawy dotyczą spraw nigdy nierozwikłanych, na które nie ma dowodów. Są to np. zaginięcie 10-letniej Beatki w 1975 r., która nigdy nie została odnaleziona lub głośnej sprawy z 1990 r., kiedy zginął 4-letni Tomek, który najprawdopodobniej został uprowadzony. Wśród zaginionych są także dorośli i nastolatkowie, tacy jak 16-letnia Ola, która wysłała pożegnalny list rodzinie, z którego wynikało, że chce popełnić samobójstwo, jednak ciała nigdy nie znaleziono.
Druga część zawiera wywiady z osobami na co dzień zajmującymi się szukaniem prawdy o zaginionych ludziach. Wśród rozmówców emerytowany policjant, szef Archiwum X Komendy w Krakowie, wiceprezeska Fundacji ITAKA, dziennikarz „Magazynu Kryminalnego 997”, a nawet jasnowidz z Człuchowa, do którego zgłaszają się rodziny zaginionych.
Książka „Zaginieni” opowiada o prawdziwych dramatach. Rodziny, wciąż szukające swoich bliskich niekiedy wolałyby poznać najgorszą prawdę niż tkwić w niepewności, wciąż mając nadzieję ne powrót, który nie następuje. Anna Gronczewska posługuje się wciągającym, reporterskim stylem, prostym językiem, który sprawia, że zawarte historie mrożą krew w żyłach. Polecam fanom książek true crime. Oprawa miękka, klejona.
- Mindy uczy się dzielićprzez Lucyna MikołajunAutor tekstu: Nathan Fairbairn Ilustracje: Michele Assarasakorn Wydawnictwo Nasza Księgarnia Poziom czytelniczy BD I/II Drugi tom komiksowego cyklu “Akcja Psiaki”. Poprzedni tytuł “Gabi ma plan” prezentowaliśmy na przeglądzie 9. w 2024 r.
W omawianej części do ekipy PSIAKÓW, dołączyła nowa koleżanka – Hazel, która porusza się na wózku inwalidzkim. Jej perspektywa będzie wartościowa w budowaniu tolerancji u młodych czytelników wobec osób z niepełnosprawnościami. Na jej przykładzie czytelnikowi będzie łatwiej zrozumieć, z jakimi trudnościami muszą mierzyć się niepełnosprawni, a także, dlaczego nie powinno się z góry zakładać, że sobie z czymś nie poradzą. I choć perspektywa dziewczynki stanowi ważną lekcję dla czytelnika, nie jest to główny problem poruszony w tym tomie. Jak wskazuje tytuł, Mindy – najbardziej zbuntowana dziewczyna z całej ekipy musi nauczyć się dzielić. Jej problemy z zazdrością zaczęły się, gdy mama Mindy zaczęła spotykać się z chłopakiem, a Hazel dołączyła do ekipy wyprowadzającej pieski. Dwie najważniejsze przestrzenie życia Mindy, czyli dom i PSIAKI zmieniły się, co wzbudziło niemałą frustrację dziewczynki. Mindy była zazdrosna o mamę i swoje przyjaciółki. Musiało minąć trochę czasu, aż zrozumiała, że dzielenie się z innymi swoimi pasjami i ludźmi, których się kocha może przynieść dużo dobrego dla wszystkich.
Jest to bardzo dobry komiks, który niesie wartościowe treści, napisany prostym, młodzieżowym językiem. Dialogi są zabawne, a niekiedy pouczające. Ilustracje są kolorowe z widoczną grą światła i cieni, narysowane miękką kreską. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Lwów między wojnamiprzez Lucyna MikołajunAutor: Michał Pszczółkowski Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Księży Młyn
Lwów, ogarnięty obecnie wojną rosyjsko-ukraińską, to miasto kochane przez wielu Polaków, a przed 2022 rokiem, bardzo chętnie przez nich odwiedzane. Dużo w nim śladów polskości, bowiem jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym Lwów leżał w granicach II Rzeczypospolitej. To wyjątkowe miasto odgrywało w tamtym czasie ważną rolę w kulturalnym życiu Polaków. Tam żyli artyści tacy jak: Aleksander Fredro, Władysław Bełza, Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska.
Autor książki, Michał Pszczółkowski – profesor ASP w Gdańsku i specjalista w zakresie historii architektury i ochrony zabytków, skupił się na latach 1918-1939. Publikacja gromadzi obszerną wiedzę na temat miasta i jego mieszkańców. Opisuje życie codzienne Lwowiaków, specyfikę bałaku, czyli gwary lwowskiej, przytacza treści najpopularniejszych piosenek i wierszy. Informuje także o tym, która dzielnica była najbardziej lwowska, kim był batiar, jakie gazety czytano lub gdzie chodziło się na koncerty. Czytelnik znajdzie tu wnikliwą wiedzę na temat życia religijnego, społecznego, przemysłowego, kulturalnego i naukowego.
Jest to publikacja estetycznie wydana, z dużą ilością wiedzy, przystępnie podanej, z wyodrębnionymi graficznie ciekawostkami. Zawiera dużo czarno-białych zdjęć, dodano także reprint planu miasta z 1938 r. Polecam fanom Lwowa, historii tego miasta i czasów dwudziestolecia międzywojennego. Oprawa twarda, szyta, duży format.
- Z punktu widzenia ziemniakaprzez Lucyna MikołajunAutor: Filip Zawada Wydawnictwo Znak
Ironiczno-filozoficzna opowiastka o życiu i sensie istnienia, której towarzyszą minimalistyczne rysunki ziemniaków. Filip Zawada – pisarz, muzyk, fotograf, autor powieści „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, nominowanej do Nagrody Literackiej Nike (P. 8/2019) wraz z synem, dla zabicia czasu, zaczął rysować ziemniaki. Dopisywał do nich filozoficzne myśli, które po latach stanowiły całkiem pokaźny zbiór ziemniaczanej myśli taoistycznej.
Rysunki ziemniaków trafnie oddają istotę rzeczywistości, zasady współistnienia, absurdy życia codziennego, marzenia i lęki ludzkości. Ziemniaki zadają sobie pytania z dziecięcą ciekawością i odpowiadają na nie z nieoczywistą prostotą. Myślą, analizują i w krótkich zdaniach podsumowują swój aktualny stan. Tym samym, wywołują w czytelniku trochę melancholii, trochę ukojenia. Rozśmieszają, dają nadzieję i uczą doceniać rzeczywistość. W końcu, jak rzecze ziemniaczany tao: „Ludzie jak czegoś nie mają to narzekają, a jak mają to nie widzą”, a „Gdyby nie życie to nie byłoby co robić”.
Minimalistyczne, niedbałe rysunki przegląda się przyjemnie, książkę można czytać wyrywkowo, jak aforyzmy. Tylko w tym przypadku, współzależność tekstu i obrazu jest kluczowa – warto dokładnie przyjrzeć się ziemniakom, bo wbrew pozorom, swoim wyglądem wnoszą dodatkową treść. Książka spodoba się lubiącym filozofować. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Hau! Prawie wszystko o psachprzez Lucyna MikołajunAutorka: Joanna Rusinek Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Książka edukacyjno-rozrywkowa zawierająca podstawowe wiadomości o psach autorstwa ilustratorki Joanny Rusinek. Poprzednio na liście „Co robią lisy?” (P. 2/2023).
Informacje teoretyczne o pochodzeniu psów, ich budowie i mowie ciała zostały uatrakcyjnione zadaniami do wykonania i zabawami. Dzięki nim, ciekawość młodych czytelników zostanie pobudzona, a niewielkie aktywności przyciągną ich uwagę na dłużej. Mamy tu np. grę planszową, labirynt, zgadywanki, wskazówki do wykonania prostych psich rysunków, a nawet instrukcję, jak zrobić zabawkę dla psa ze starej koszulki. Część edukacyjna także została ujęta w przystępnej formie, dużo tu żartobliwych rysunków i zabaw słownych. Dobrym przykładem uwidaczniającym humorystyczne podejście autorki do psich spraw jest zestawienie prawdziwych nazw ras psów z wymyślnymi hybrydami językowymi dla kundelków, takimi jak: nieogar polski, lamentyńczyk lub owczarek krzeszowicki. Uśmiech na twarzy wywołuje także lista produktów, które szkodzą psom, bowiem wg autorki szczególnie szkodliwe dla zwierzęcia jest zjedzenie przez niego czekolady, rodzynek i… zadania domowego z matematyki. Wszystkie te żartobliwo-edukacyjne fakty o psach pięknie współgrają z kolorowymi, rysunkowymi ilustracjami.
Zabawkowa książka będzie dobrym wyborem dla dzieci ogarniętych fascynacją psimi przyjaciółmi. Lekka forma, zadania do wykonania i edukacyjne treści promujące zdrową relację z czworonogami sprawiają, że jest to książka kompletna i warto mieć ją na bibliotecznej półce. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Chcę być dinozaurem!przez Edyta KucharekAutorka: Agata Widzowska Wydawnictwo: Zielona Sowa Poziom BD O/I Kolejna na liście pozycja Agaty Widzowskiej, autorki książek dla dzieci, instruktorki teatralnej i absolwentki bibliotekoznawstwa na UW, to urocza, rymowana opowieść o prawdziwej przyjaźni i samoakceptacji. Malutki kurczak Czesiek wpatrzony jest w swojego przyjaciela, olbrzymiego dinusia Stefana, i pragnie być taki jak on. Ciągle tworzy kostiumy z bolcami i marzy o tym, aby zmienić się w dinozaura. Kiedy kurczak przez kilka dni nie wychodzi z kurnika, zaniepokojony Stefan postanawia sprawdzić, co się z nim dzieje. Zaskoczony przeobrażeniem swego przyjaciela w dinozaura zdradza mu, że chciałby być małym kurczakiem. Obaj przyjaciele dochodzą do wniosku, że najważniejsze to być sobą, gdyż – jak czytamy – „wygląd naprawdę nie ma znaczenia, lecz to by spełniać razem marzenia, wspólnie się bawić, wspierać w potrzebie”. Zaczynają też doceniać, jak wspaniale się razem uzupełniają. Z zabawnym rymowanym tekstem świetnie korespondują pogodne ilustracje w żywych kolorach wykonane przez Agnieszkę Matz. Książka pokazuje, że każdy jest wyjątkowy i ma unikalne cechy. Uświadamia, że prawdziwa przyjaźń opiera się na akceptowaniu i kochaniu drugiej osoby taką, jaka jest. Uczy też samoakceptacji i budowania poczucia własnej wartości. Przyjemna i wartościowa lektura. Większy format. Okładka twarda, szyta. Polecam. Poprzednio: „Babcia i dziadek dają radę” p. 3/2024.
- Jeden dzień z życia Abeda Salamyprzez Radosław PulkowskiAutor: Nathan Thrall Wydawnictwo: Znak Literanova Tytułowy „Jeden dzień z życia Abeda Salamy” to dzień, w którym pięcioletni syn mężczyzny, Milad, ginie w wypadku autobusu, którym wraz z innymi przedszkolakami jechał na długo wyczekiwaną wycieczkę. Czy dało się go uratować? Czy odpowiednie służby na pewno zrobiły wszystko, co mogły, aby tak się stało? Jakie właściwie okoliczności złożyły się na śmierć chłopca? Konflikt izraelsko-palestyński nie bez przyczyny uchodzi za piekielnie skomplikowany. Jeszcze bardziej skomplikowane są życia ludzi, na które od dziesięcioleci ten konflikt bezpośrednio wpływa. Nathan Thrall w swoim reportażu pokazuje, jak niewyobrażalnie pogmatwane bywają zwłaszcza biografie Palestyńczyków na co dzień żyjących na terytoriach okupowanych przez Izrael. Najbardziej widać to właśnie w momentach, kiedy wszystkie nawarstwiające się przez lata komplikacje skutkują tragedią, której bez nich prawdopodobnie można by było uniknąć. Reportaż opisuje pogmatwane losy Abeda Salamy i kilkunastu innych skupionych wokół niego osób. Właściwie bez wyjątków są to biografie trudne – rozpięte między uczestnictwem w tradycyjnej muzułmańskiej kulturze a ciągłymi upokorzeniami związanymi z całym aparatem przemocy, którym władze Izraela traktują ludność palestyńską. Nathan Thrall opisuje te biografie z dużą dozą empatii, ale raczej sprawozdawczo niż literacko. Nie szafuje ocenami, nie ulega pokusie przesadnego pochylania się nad psychologią bohaterów. Nie jest mu to potrzebne – tragizm ich sytuacji jest dla czytelnika doskonale widoczny. Zamiast tego autor, przez pryzmat konkretnych biografii, po mistrzowsku szkicuje dużo szerszą panoramę zdarzeń rozciągających się od czasów pierwszej intifady, która miała miejsce w 1987 roku, aż do czasów współczesnych. „Jeden dzień z życia Abeda Salamy” to książka trudna. Po pierwsze – ze względu na olbrzymi ładunek emocjonalny i bycie swego rodzaju sprawozdaniem z ludzkich tragedii. Po drugie – po prostu dlatego, że opisuje niebywale skomplikowaną rzeczywistość. Autor robi to wprawdzie w sposób czytelny i dający odbiorcy zrozumiały wgląd w sytuację, nie zmienia to jednak faktu, że lektura wymaga dobrych chęci i uwagi. Ze swojej strony mogę zagwarantować, że reportażowi Nathana Thralla warto tę uwagę poświęcić. Książka Thralla zasłużenie otrzymała tegoroczną Nagrodą Pulitzera w dziedzinie literatury faktu. Polecam ją wszystkim osobom chcącym lepiej zrozumieć konflikt palestyńsko-izraelski. Zdecydowanie warto mieć ją w swojej bibliotece. Oprawa miękka, klejona.
- Zaskakujący dar traumyprzez Radosław PulkowskiAutorka: Edith Shiro Wydawnictwo: Czarna Owca Według amerykańskiej psycholożki klinicznej dr Edith Shiro istnieją trzy możliwe rezultaty traumatycznego doświadczenia. Pierwszy to dobrze wszystkim znany, choćby z filmów i literatury, zespół stresu pourazowego, który właściwie uniemożliwia, a przynajmniej bardzo utrudnia dalsze życie. Drugi to powrót do zdrowia i nabranie odporności – w tym wariancie dotknięta traumą osoba po jakimś czasie zaczyna normalnie funkcjonować, mimo że epizody depresji i inne niedogodności będą do niej wracały. Trzeci i najbardziej niespodziewany z możliwych rezultatów to z kolei potraumatyczny rozwój, który polega na przekroczeniu swojej kondycji i wejściu na ścieżkę osobistego wzrostu sprowokowanego właśnie przez traumatyczne doświadczenie. „Zaskakujący dar traumy” opowiada o tej trzeciej możliwości. Już we wstępie do swojej książki autorka przedstawia swoje osobiste motywacje do zajęcia się tym tematem. Skłoniła ją do tego wyjątkowo trudna przeszłość jej i jej rodziny – można powiedzieć, że to nie dr Shiro wybrała swój temat, ale temat wybrał ją. Na pierwszy rzut oka widać, że autorka jest ekspertką w swojej dziedzinie. W „Zaskakującym darze traumy” nie brakuje podbudowy teoretyczno-historycznej i aż roi się od wiedzy praktycznej, którą dr Shiro zyskała przez lata profesjonalnej pomocy osobom dotkniętym traumą. Bardzo dużą zaletą publikacji jest systemowe myślenie autorki. Wprawdzie dr Shiro dobrze wie, że wszelkie procesy psychologiczne są sprawą indywidualną i droga pacjentów do wyleczenia czasami znacząco się od siebie różni, jednak mimo to stara się uporządkować swoje koncepcje w jak najbardziej ustrukturyzowany sposób. Cała druga część książki polega na opisie kolejnych etapów radzenia sobie z traumą – autorka wyjaśnia czym się one charakteryzują, zdradza dlaczego są potrzebne, wylicza najważniejsze narzędzia terapeutyczne i podsuwa proste ćwiczenia, które mogą na danym etapie pomóc pacjentowi. Lektura książki z pewnością nie zastąpi dotkniętemu traumą czytelnikowi profesjonalnej pomocy, sądzę jednak, że może wesprzeć proces zdrowienia. Jestem również przekonany, że publikacja może okazać się przydatna profesjonalistom, np. terapeutom. Według mnie książka Edith Shiro to przykład bardzo dobrego poradnika, który może przydać się osobom próbującym poradzić sobie z trudnymi doświadczeniami. Nie ma w niej szarlataństwa, jest za to wiedza – zarówno teoretyczna, jak i praktyczna. Oprawa miękka, klejona.
- Petar chce wiedzieć, skąd biorą się dzieciprzez Radosław PulkowskiAutorka: Silvija Šesto Ilustratorka: Vanda Čižmek Wydawnictwo: Ezop Kilkuletni Petar bardzo chce dowiedzieć się, skąd się biorą dzieci. O odpowiedź na to pytanie prosi swoją ulubioną Książeczkę, która bardzo często odpowiada na jego pytania, kiedy rodzice nie mają na to czasu. Niestety w przypadku tego jednego pytania Książeczka coś kręci, robi uniki, w nieskończoność odwleka odpowiedź. Zupełnie tak samo jak rodzice i inni dorośli! Z pomocą przychodzi Petarowi jego koleżanka Ana. Wprawdzie ona też dotąd nie dowiedziała się, skąd właściwie wzięła się na tym świecie, ale za to ma ciekawy pomysł na to, jak przechytrzyć rodziców i zmusić ich do mówienia. Książka Silviji Šesto, jednej z najbardziej cenionych chorwackich autorek literatury dziecięcej, tak naprawdę wcale nie opowiada o tym, skąd się biorą dzieci. Punktem dojścia nie jest w niej odpowiedź na pytanie Petara, ale scena, w której chłopiec spędza wraz z rodzicami i Książeczką wspólny wieczór, pełen bliskości i rodzinnej atmosfery. Dzieło Silviji Šesto jest dość przewrotne, pełne humoru, ale i ciepła, a rysunki Vandy Čižmek świetnie korespondują z tą atmosferą. Według mnie książki nie powinno się w ciemno polecać wszystkim – i sądzę tak, mimo że spodobało mi się to, jak nakłania ona do umacniania więzi rodzinnych. Bez obaw: nie tylko nie odpowiada ona na tytułowe pytanie Petara, ale na dobrą sprawę nawet nie daje małym czytelnikom sensownych wskazówek. Z pewnością jednak sprowokuje ich do szybszego zadania odwiecznego pytania swoim własnym rodzicom. Wniosek: opiekunowie niech podsuwają dzieciom tę książkę tylko na własną odpowiedzialność. Bibliotekarze na własną rękę lepiej niech tego nie robią.
- Ciekawe… Co robią strażacy i strażaczkiprzez Edyta KucharekAutorka: Magdalena Koźlicka Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Kartonowa książka z nowej serii „Ciekawe…” wprowadzającej najmłodsze dzieci w świat zawodów. Na pierwszy ogień idzie zawód strażaka, którego tajniki zdradza Magdalena Koźlicka, absolwentka Wydziału Projektowego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach na kierunku projektowanie graficzne. Autorka na wypełnionych ilustracjami rozkładówkach przedstawia przekrój budynku jednostki Państwowej Straży Pożarnej, ubranie bojowe strażaka, wozy strażackie i inne sprzęty potrzebne podczas akcji oraz najważniejsze zadania straży pożarnej. Mali czytelnicy mają tu okazję podejrzeć bohaterów w różnych akcjach, w tym podczas pożaru, usuwania gniazda szerszeni, powodzi, wypadków samochodowych czy poszukiwania zagubionych w lesie. Zobaczą również, jak wyglądają codzienne treningi strażaków i strażaczek, ich ćwiczenia przed akcją oraz festyn z okazji Dnia Strażaka. Na koniec zaś znajdą informacje na temat udzielania pierwszej pomocy. Całostronicowe, wyraziste, pełne szczegółów ilustracje uzupełniają przystępnie napisane opisy (konsultowane z ekspertem, kpt. inż. Maciejem Lewandowskim, Strażakiem Roku 2022). Dodatkowo książka zawiera elementy aktywizujące – autorka zachęca małych czytelników do snucia własnych opowieści, wyszukiwania różnych rzeczy na ilustracjach czy liczenia. Ciekawa, atrakcyjna i wartościowa publikacja znakomicie przybliżająca pełną wyzwań pracę strażaków. Duży format, kartonowa z zaokrąglonymi rogami. Bardzo polecam.
- Johan Cruyff. Biografia totalnaprzez Radosław PulkowskiAutor: Auke Kok Wydawnictwo: SQN Lata mijają, nowi wspaniali zawodnicy przychodzą i odchodzą, a zmarły w 2016 roku Johan Cruyff wciąż pozostaje jednym z najwybitniejszych piłkarzy w dziejach futbolu. Zresztą nie tylko piłkarzy, ale bardziej ogólnie – postaci – bo przecież Holender odnosił sukcesy także jako trener. Tytuł książki holenderskiego pisarza i dziennikarza Auke Koka nawiązuje do znanego terminu „futbol totalny”, który jest kojarzony właśnie z drużynami, których liderem był Cruyff – Ajaksem Amsterdam z początku lat siedemdziesiątych oraz reprezentacją Holandii, która zdobyła srebrny medal na piłkarskich mistrzostwach świata w 1974 roku. Nie wiem czy ta biografia Johana Cruyffa rzeczywiście jest „totalna”, ale z pewnością jest ogromna pod względem objętości i bardzo dobrze napisana. Żeby jak najlepiej sportretować wybitnego piłkarza, holenderski dziennikarz przeprowadził aż 160 wywiadów z najróżniejszymi rozmówcami (współpracownikami, członkami rodziny, kolegami z dzieciństwa, piłkarzami, trenerami, działaczami i oczywiście samym Cruyffem). Podczas lektury na każdym kroku widać także drobiazgową kwerendę autora, który przeczytał niezliczoną liczbę źródeł i obejrzał jeszcze więcej nagrań meczów. Czy podanych przez niego informacji mogłoby być więcej? Zapewne – uwagę czytelnika zwraca choćby fakt, że autor dużo więcej miejsca poświęcił karierze piłkarskiej swojego bohatera niż czasom późniejszym, kiedy ten był trenerem czy choćby ekspertem telewizyjnym. Nie zmienia to jednak faktu, że Kok napisał bardzo dobrą książkę, a swojego bohatera sportretował w sposób barwny i – jak się wydaje – prawdziwy. Autor pokazuje nam Cruyffa zarówno jako młodego człowieka, u którego dziś z pewnością zdiagnozowano by ADHD, jak i jako żywą legendę, która przy okazji swoich pięćdziesiątych urodzin nie boi się powiedzieć sama o sobie: „W pewnym sensie jestem, prawdopodobnie, nieśmiertelny”. A że być może książka nie odpowiada na wszystkie pytania – tym lepiej. Cruyff zawsze był postacią nieco tajemniczą i niech tak zostanie. Książkę „Johan Cruyff. Biografia totalna” można traktować jako wzór piłkarskiej biografii – bardzo daleko jej do masowo wydawanych książek-laurek poświęconych współczesnym gwiazdom futbolu. Dzieło Koka wyróżnia się na ich tle poważnym podejściem do tematu. Stoją za nim ogrom pracy dziennikarskiej i bardzo dobry warsztat autora. Bardzo polecam, jednocześnie rozumiejąc, że większa liczba czytelników, zwłaszcza tych młodszych, woli pewnie sięgać po biografie bardziej współczesnych zawodników. Oprawa twarda, szyta.
- To plac budowy… czy pas startowy?przez Edyta KucharekAutor: Sherri Duskey Rinker Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Poziom: BD O/I Ósma odsłona bestsellerowego cyklu o maszynach z placu budowy tworzonego przez amerykańskich twórców; za rymowany tekst odpowiada Sherri Duskey Rinker, natomiast za ilustracje – AG Ford; poprzednio: „Na placu budowy… pasą się krowy!” p. 15/2023. Tym razem maszyny budowlane mają poprawić przepustowość lotniska. W tym celu muszą rozbudować pas startowy i powiększyć hale. Nasza dzielna brygada, współpracując z maszynami lotniskowymi, rozprawi się też z zamiecią śnieżną. Mali fani cyklu z ekscytacją będą obserwować swoich ulubionych bohaterów w akcji, przy okazji zaś dowiedzą się, jak funkcjonuje lotnisko. Poznają też różne rodzaje samolotów i maszyn lotniskowych. Podobnie jak w poprzednich częściach historyjka kończy się nocną rozkładówką, na której zmęczone ciężką pracą „autka” zasypiają. Książka będzie zatem dobrą propozycją dobronackowej lektury. Twarda oprawa, szyta. Polecam.
- Tygrys, który przyszedł na herbatęprzez Radosław PulkowskiAutorka: Judith Kerr Wydawnictwo: Mamania Książka „Tygrys, który przyszedł na herbatę” to klasyka brytyjskiej literatury dziecięcej. Dziełko stworzone w 1968 roku przez autorkę i ilustratorkę Judith Kerr od ponad pięćdziesięciu lat cieszy się niesłabnącą popularnością w Wielkiej Brytanii, a także w innych krajach, w których zostało wydane. Ponadczasowy pomysł autorki jest prosty: oto, któregoś popołudnia małą Sophie i jej mamę niespodziewanie odwiedza tygrys i grzecznie pyta, czy mógłby zjeść u nich podwieczorek. Mama Sophie zaprasza go i częstuje kanapkami, szybko okazuje się jednak, że gość – mimo że bardzo dobrze wychowany – ma swoje potrzeby. Tygrys opuszcza mieszkanie dopiero kiedy zjada absolutnie wszystko, co było w nim do zjedzenia (do ostatniej kropli wypija nawet wodę z kranu!). Kiedy z pracy wraca tata Sophie i dowiaduje się, co się stało, cała rodzina wybiera się na kolację do restauracji. Następnego dnia Sophie z mamą idą na zakupy, aby uzupełnić domowe zapasy, tygrys zaś już nigdy więcej nie pojawia się w ich domu. W książce Judith Kerr jest wprawdzie coś niedzisiejszego, promieniuje z niej jednak mnóstwo ciepła, a surrealistyczna opowiastka o odwiedzinach tygrysa ma taką samą moc zadziwiania i rozbawiania najmłodszych dzieci, jaką miała w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wielką zaletę książki stanowią fantastyczne pastelowe ilustracje Judith Kerr – są znakomite, nawet jeśli w swojej grzeczności nie do końca przystają do dzisiejszych mód. Bardzo polecam zakup. Oprawa twarda, szyta.
- Herbata z polonemprzez Edyta KucharekAutor: Ulf Ellervik Wydawnictwo: Filia Książka szwedzkiego profesora chemii na uniwersytecie w Lund to bardzo ciekawa próba przybliżenia tematu zabijania przeciwników poprzez zaaplikowanie im trucizny. Autor w siedmiu rozdziałach przybliża zagadnienia związane z takimi truciznami jak: toksyna botulinowa, rycyna, siarczan talu, fentanyl, dioksyny, polon i środki paralityczno-drgawkowe. W zajmujący sposób opowiada historię wynalezienia każdego z tych środków, opisuje możliwości zastosowania ich w celach nieprzestępczych, omawia sposoby produkcji oraz objaśnia mechanizm ich toksycznego działania na ludzki organizm. Ważnym elementem narracji są wydarzenia, w których wykorzystano poszczególne substancje do ataków na konkretne osoby lub społeczności. Ukazują one zaangażowanie państw w badania i rozwój nowych środków bojowych oraz organizację operacji mających na celu unicestwienie niewygodnych osób, jak stało się to np. w przypadku Wiktora Juszczenki, kandydata na prezydenta Ukrainy zatrutego dioksynami, czy Aleksandra Litwinienki, podpułkownika FSB, uciekiniera z Rosji, którego reżim Putina uśmiercił za pomocą herbaty z dodatkiem polonu. Napisana z pasją książka, która w przystępny sposób objaśnia chemiczne i biologiczne skutki użycia trucizn na tle wielkiej polityki i historii. Publikacja zawiera przypisy, słowniczek oraz indeks. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Manifest ciemności. O sztucznym świetle i zagrożeniu dla odwiecznego rytmu dobowegoprzez Radosław PulkowskiAutor: Johan Eklöf Wydawnictwo: Krytyka Polityczna Szkodliwy wpływ na ekosystemy mają nie tylko takie działania człowieka jak zanieczyszczanie powietrza dwutlenkiem węgla, niezrównoważone rolnictwo czy ciągłe pozbywanie się dzikich obszarów przyrodniczych. Dopiero od stosunkowo niedawna naukowcy mówią głośno, jak zgubny dla niektórych organizmów, a przy tym niezdrowy dla nas samych, jest nadmiar sztucznego światła. W miastach praktycznie uniemożliwia on coś, zdawałoby się, całkowicie normalnego – dostrzeżenie gwiazd na niebie. Właśnie tzw. zanieczyszczenie światłem stanowi główny temat książki szwedzkiego zoologa, pisarza i badacza nietoperzy, Johana Eklöfa. „Manifest ciemności”, bo właśnie taki tytuł nosi omawiana publikacja, jest książką popularnonaukową, która jak najrzetelniej przedstawia rolę ciemności w naturze i unaocznia szkodliwy wpływ jej niedoboru. Nieco ponad dwustustronicowy tom wieńczy bogata bibliografia, która dowodzi, że autor wie, o czym pisze. A pisze, nie tylko powołując się na liczne badania naukowe, ale również nie wahając się opowiadać o swoich własnych doświadczeniach. Kiedy przez długie godziny przebywa się w naturalnej ciemności, tak jak robi to Eklöf, można dostrzec rzeczy niespotykane, które przecież jeszcze nie tak dawno temu były częścią doświadczenia każdego człowieka. Z ręką na sercu: kto z nas pamięta, jak dokładnie wygląda naturalne dla człowieka widzenie skotopowe (czyli w całkowitej ciemności) albo na własne oczy dostrzegł kiedyś, że niektóre grzyby mają właściwości bioluminescencyjne, zupełnie jak świetliki czy ryby w najgłębszych rejonach oceanu? Książka Johana Eklöfa nie tylko porusza ważny i wciąż raczej przemilczany temat, ale także jest po brzegi wypełniona informacjami. Napisana jest przy tym w zajmujący i estetycznie satysfakcjonujący sposób. Widać, że autor posiada nie tylko wiedzę, ale i literacką smykałkę – krótkie rozdziały są skonstruowane tak, że ich lektura wciąga, a opisy nocy lub zwyczajów zwierząt są chwilami wręcz poetyckie. Polecam „Manifest ciemności” wszystkim bibliotekom, mającym czytelników chętnie zaglądających na półkę z literaturą przyrodniczą. Oprawa miękka, klejona.
- Nic tu nie jest prawdąprzez Edyta KucharekAutorka: Lisa Jewell Wydawnictwo: Czwarta Strona Kolejna (dwudziesta druga) książka w dorobku uznanej brytyjskiej pisarki to trzymający w napięciu thriller psychologiczny; poprzednio: „Pozostała rodzina” p. 17/2023. Akcja rozgrywa się w Londynie, gdzie w jednym z pubów przypadkowo spotykają się „urodzinowe bliźniaczki” świętujące czterdzieste piąte urodziny – Alix Summer i Josie Fair. Okazuje się, że obie urodziły się nie tylko tego samego dnia, ale też w tym samym szpitalu. Pierwsza jest znaną podcasterką, żoną biznesmena i mamą dwójki dzieci w wieku szkolnym. Druga natomiast pochodzi z zupełnie innego świata – pracuje na pół etatu w pracowni poprawek krawieckich, mieszka z mężem emerytem i jedną z dwóch dorosłych córek w obskurnym mieszkaniu socjalnym. Josie, przygnębiona swoim nieudanym, monotonnym życiem, pragnie je odmienić. Do realizacji tego celu postanawia wykorzystać nową znajomą, aranżuje więc kolejne z nią spotkania i przekonuje ją do tego, aby nagrała z nią wywiad. Tak dostaje się do luksusowego domu Alix, a wkrótce wchodzi z butami również w jej pozornie szczęśliwe życie. Otwarta na ludzi autorka podcastów jest mocno zaintrygowana historią Josie i jej długoletniego związku z prawie trzydzieści lat starszym mężczyzną. Jednak im więcej zdobywa materiałów do nowego projektu, tym większy odczuwa niepokój i przerażenie. Niepostrzeżenie jej życie zostaje wywrócone do góry nogami, a podcast zmienia się w serial dokumentalny true crime. Historię poznajemy z perspektywy obu bohaterek, z pozoru wiodącej szczęśliwe życie Alix i skrywającej mroczne sekrety Josie, a także z przeplatających narrację transkrypcji netflixowego serialu. Wciągający, świetnie skonstruowany thriller z wartką, pełną zwrotów akcją i złożonymi portretami psychologicznymi bohaterów. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Mglisty Wymiarprzez Radosław PulkowskiAutor: Richard Corben Wydawnictwo: Kultura Gniewu Wojownik Tugat nie jest może najbystrzejszą istotą pod słońcem, ale za to ma inne zalety. Należą do nich siła, talent do walki i bycie człowiekiem z gruntu dobrym – osiłek chętnie pomoże wszystkim uciśnionym, oczywiście o ile najpierw poprawnie rozpozna, kto właściwie jest w danej sytuacji stroną uciśnioną. Tugat wędruje przez tytułowy Mglisty Wymiar, nie do końca wiedząc po co, niczym ciało raz wprawione w ruch, które później bezładnie odbija się od rozmaitych powierzchni, nigdy nie tracąc impetu. Właśnie w trakcie takiej bezładnej wędrówki spotyka go moc przygód – dziwnych, niebezpiecznych, niewytłumaczalnych i malowniczych. Autor „Mglistego Wymiaru”, Richard Corben, był postacią osobną w świecie amerykańskiego komiksu. Jego trudną do porównania z innymi komiksami stylistykę można umieścić gdzieś pomiędzy kontrkulturowymi ekscesami komiksu undergroundowego, a niewyszukanym fantasy spod znaku „Conana Barbarzyńcy” Roberta E. Howarda. Zmarły w 2020 roku Corben przez większość życia tworzył surrealistyczne światy zaludnione umięśnionymi wojownikami, nagością i potworami z dna piekieł, które raczej nie domagały się, by czytelnik potraktował je poważnie. Nie inaczej jest w „Mglistym Wymiarze”, ostatniej autorskiej serii komiksów, którą artysta stworzył. Mglisty Wymiar to świat groźny i niedookreślony, w którym wszystkie zjawiska wysnuwają się z oparów gęstej mgły, fantastyczne krajobrazy zapierają dech w piersi, a nad wszystkim króluje absurd. Omawiany tu album zbiera wszystkie historie o wojowniku Tugacie wędrującym po Mrocznym Wymiarze. Z pewnością nie jest to komiks dla każdego. „Mroczny Wymiar” to historia fantasy szyta naprawdę grubymi nićmi, a stworzonego przez siebie świata na poważnie nie traktuje nawet sam autor – wszystko dzieje się tu z przymrużeniem oka, a historia jest bezwładna, jakby została wymyślona tylko po to, by Corben mógł dać ujście swojej niebywałej wyobraźni wizualnej. Jego twórczość zapewne może nudzić, a nawet drażnić, ma jednak także swoich dozgonnych adoratorów. W świecie komiksu, należą do nich artyści tej miary, co Moebius, Mike Mignola i Alan Moore, a w świecie filmu reżyser Guillermo Del Toro, autor takich przebojów kinowych jak: „Labirynt fauna”, „Pacific Rim” czy „Kształt wody”. Na osobną wzmiankę zasługuje tłumaczka „Mglistego Wymiaru” na język polski, Maria Lengren – dobór leksyki i stylistyczne wygibasy wskazują na to, że świetnie bawiła się podczas pracy i czytelnikowi zdecydowanie może się to udzielić. Pięknie wydany komiks polecam wszystkim miłośnikom dziwności i swoistości. Oprawa twarda, szyta.
- Darwin. Wyprawa, która zmieniła światprzez Radosław PulkowskiAutor: Tom Chaffin Wydawnictwo: HI:STORY Wszyscy wiedzą, kim jest Karol Darwin, twórca teorii ewolucji. Nie wszyscy mają jednak świadomość faktu, że wcale nie był on klasycznym naukowcem, spędzającym życie za biurkiem lub w laboratorium. A przynajmniej: że nie zawsze nim był. Dwudziestodwuletni Darwin zaraz po uzyskaniu tytułu bakałarza (czyli dzisiejszego licencjata) wyruszył na okręcie HMS Beagle w trwającą pięć lat podróż dookoła świata, odwiedzając w tym czasie m.in. Azory, Australię, Kapsztad, Brazylię, Falklandy, Patagonię czy Wyspy Galapagos. Bez tej wyprawy i poczynionych w jej trakcie obserwacji z pewnością nie mogłyby powstać kluczowe dzieła uczonego, takie jak „O powstawaniu gatunków” i „O pochodzeniu człowieka”. W swojej książce historyk i dziennikarz Tom Chaffin rekonstruuje wyprawę Darwina głównie na podstawie sporządzanych przez samego uczonego notatek z podróży, a także napisanej przez niego autobiograficznej „Podróży na okręcie Beagle”. Z książki dowiemy się oczywiście, kim był Darwin przed podróżą i po podróży, jednak jej centrum stanowi właśnie tytułowa wyprawa. Opasły tom napisany jest w sposób zajmujący i pewnie to właśnie z powodu tej zalety został on w Polsce wydany przez wydawnictwo HI:STORY, z założenia publikujące takie książki historyczne, które mają szansę zainteresować szersze grono odbiorców. Z książki Chaffina można dowiedzieć się, że Darwin, jak na swoje czasy, dysponował wyjątkowo otwartym umysłem – był abolicjonistą, krytycznie patrzył na podboje kolonialne Europejczyków i nie wierzył ślepo w dogmaty Kościoła katolickiego. Co ciekawe, biegunowo różnił się pod tym względem od Kapitana HMS Beagle, Roberta FitzRoya, od którego przecież na dobrą sprawę zależało jego życie podczas podróży. Książka Toma Chaffina nie tylko odsłania przed czytelnikiem istotny fragment biografii Karola Darwina. Daje mu także wgląd w realia historyczne pierwszej połowy dziewiętnastego wieku i porządkuje wiedzę geograficzną. Jej dużą zaletą jest także fakt, że można ją czytać niemal jak awanturniczą opowieść przygodową. Dla osób zainteresowanych – gratka. A także ciekawa lektura dla wszystkich tych czytelników, którzy dadzą się zainteresować w trakcie. Oprawa miękka, klejona.
- Dasz radę! Sztuka pokonywania trudnościprzez Edyta KucharekAutor: Steve Magness Wydawnictwo Sensus Książka amerykańskiego eksperta w dziedzinie efektywności osobistej, autora bestsellerowych poradników, porusza temat radzenia sobie z napotykanymi wyzwaniami. Autor zachęca czytelników do rozwijania nieustępliwości i pracowania nad odpornością psychiczną. Przedstawia tu nową definicję nieustępliwości, zupełnie odmienną od modelu stosowanego przez surowych trenerów czy autorytarnych rodziców. Opiera się ona na najnowszych odkryciach naukowych z dziedziny psychologii poznawczej, neuronauki i fizjologii, a także doświadczeniach autora związanych ze wspieraniem zawodników rywalizujących w świecie sportu zawodowego oraz przedstawicieli kadry kierowniczej. W poszczególnych rozdziałach opisane są cztery filary prawdziwej nieustępliwości. Dotyczą one akceptowania rzeczywistości, słuchania swojego ciała, zachowywania spokoju umysłu oraz wznoszenia się ponad dyskomfort. Autor, odwołując się do licznych przykładów ze świata sportu, przekonuje, że stosowanie zasad prawdziwej nieustępliwość pomaga w przezwyciężeniu przeszkód, radzeniu sobie z bólem, osiąganiu lepszych wyników oraz w odzyskaniu panowania nad życiem. Czytelnicy znajdą w książce sporą dawkę przystępnie podanej wiedzy z zakresu psychologii sportu, inspirujące historie ze świata sportu, praktyczne porady oraz propozycje ćwiczeń. Publikacja zawiera przypisy końcowe. Okładka miękka, klejona. Polecam czytelnikom zainteresowanym samorozwojem.
- DMM. Dieta Mało Mięsaprzez Lucyna MikołajunAutorka: Agata Lewandowska Wydawnictwo RM
Dieta Mało Mięsa polega na ograniczeniu mięsa na co dzień. Jest pochodną fleksitarianizmu, ale nie zakłada żadnych zasad i ograniczeń – każdy indywidualnie decyduje, ile je mięsa i w jakiej formie – czy ogranicza się tylko mięso czerwone czy każde – wszystko zależy od upodobań i założeń własnych.
Agata Lewandowska, będąca doświadczoną dietetyczką, w swojej książce podaje sprawdzone przepisy na dania całkowicie pozbawione mięsa i na dania wprowadzające, czyli pół na pół – posiłki zawierające mięso ale w niewielkiej ilości. Przepisy są poprzedzone teoretycznymi informacjami na temat bezmięsnych źródeł wartości odżywczych, jak należy komponować dania. Obala także mity na temat negatywnych skutków jedzenia soi lub mitu, który głosi, że sportowcy muszą jeść mięso, by mieć siłę – okazuje się, że białko potrzebne do rozwoju mięśni można znaleźć w roślinnych zamiennikach. Wymienia także pozytywny wpływ bezmięsnej diety na środowisko i na zdrowie.
Jest to bardzo dobra książka z przepisami, przyda się każdemu, kto chce ograniczyć spożywanie mięsa. Wiadomości teoretyczne są zwięźle wyjaśnione i rzetelne, natomiast część praktyczna z przepisami uporządkowana i prosta w odbiorze, ponadto zawiera zdjęcia wzmagające apetyt. Bardzo polecam. Oprawa miękka, klejona. Poprzednio na liście “Kurkuma” (P. 19/2023).
- Astrid. Opowieść o Astrid Lindgrenprzez Lucyna MikołajunAutorka: Susanne Lieder Wydawnictwo Marginesy
Susanne Lieder to niemiecka pisarka kryminałów, powieści historycznych i biograficznych. Jej najnowsza książka dotyczy życia Astrid Lindgren – szwedzkiej autorki kultowych książek dla dzieci, takich jak „Dzieci z Bullerbyn”, „Pippi Pończoszanka” lub „Ronja, córka rozbójnika”.
Jak możemy przeczytać w posłowiu, autorka starała się w jak największym stopniu trzymać faktów, choć nie obyło się bez twórczej fantazji – kilka postaci zostało wymyślonych, np. przyjaciółka Ingrid lub reporterka z Uppsali. Wiedzę na temat Astrid, autorka czerpała z książek i wywiadów. W ten sposób powstała wciągająca powieść biograficzna o kobiecie silnej i empatycznej, wrażliwej i mającej poczucie humoru, dla której dobro rodziny było najważniejsze. Jej talent do opowiadania historii ujawnił się, gdy nie miała co czytać synowi na dobranoc. Zaczęła mu więc opowiadać różne bajki, które później skłoniły ją do napisania pierwszej książki dla dzieci. Astrid nie miała w życiu łatwo, mając 18 lat urodziła syna, z którym musiała się rozstać, bo nie było jej stać na jego wychowanie. Z lat trwania wojny przetrwały Dzienniki, w których Astrid komentowała okrucieństwo czasów, w jakich przyszło jej żyć. Mroki codzienności Astrid postanowiła ubarwić zabawnymi książkami dla dzieci.
Powieść nie dotyczy całego życia Astrid. Autorka skupiła się na wyrywkowym opisaniu fragmentów z jej biografii, które najmocniej wpłynęły na nią jako pisarkę. Historia kończy się w momencie wyprowadzki z domu ukochanej córki Astrid, co było trudnym przełomem w życiu pisarki. Uważam, że jest to lektura godna uwagi. Napisana stylem lekkim, ale nie naiwnym. Uwzględniono wszystkie ważne wątki z życia Astrid, więc postać szwedzkiej pisarki zdaje się bliższa czytelnikowi. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Kukuryku! Afera w kurnikuprzez Lucyna MikołajunAutorka: Gabriela Rzepecka-Weiss Ilustracje: Dorota Prończuk Wydawnictwo Kropka Kategoria wiekowa BD I
Opowiadanie dla dzieci, które doskonale obrazuje, czym jest plotkowanie i jak rozróżnić rzetelne dziennikarstwo od taniej sensacji. Dziecko dowie się tego, dzięki historii wykreowanej na przykładzie życia zwierząt zagrodowych, które otworzyły rozgłośnię radiową z codziennymi wiadomościami z podwórka. Kury zbierają informację, lecz niewprawione w sztuce dziennikarskiej robią to nierzetelnie – przekazują sobie niepełne wiadomości, a każda kolejna dopowiada sobie swoją wersję, w wyniku czego powstaje plotka. Kury zdradzają także w radio niespodziankę, którą przygotowała świnka, szerzą nieprawdziwą informację o zbliżającej się zimie w środku lata i skłócają ze sobą zwierzęta. W końcu miarka się przebrała i nikt już nie chciał słuchać obraźliwych plotek i pomówień, więc rozgłośnia została zamknięta.
Książka pokazuje, jaką siłę mają media, a także uczy, że nie warto wierzyć we wszystko, co się usłyszy w radiu lub w internecie. Pozycja raczej do wspólnego czytania dorosłych z dziećmi, idealnie jako pretekst do rozmowy z dziećmi o mediach. Zawiera kolorowe ilustracje. Dialogi między kurami są rymowane, a w całej opowieści pełno dźwiękonaśladowczych wyrazów. Polecam. Oprawa twarda, klejona. Poprzednio na liście „Pola na rowerze” (P. 11/2023).
- Dentysta, który bał się dzieciprzez Lucyna MikołajunAutor: Till The Cat Ilustracje: Gerard Guerlais Wydawnictwo Kropka Kategoria wiekowa BD O/I
Zabawna historyjka, stworzona z myślą o dzieciach, które boją się wizyty u dentysty. W opowiadaniu, wbrew powszechnym opiniom, to nie dentysta budzi lęk u dzieci, lecz odwrotnie – dzieci straszą dentystów, a konkretnie jednego – Anatola Szczękę. Ten od dziecka wysłuchiwał od swoich przodków, także dentystów, strasznych historii o tym, jak okrutne mogą być dzieci przesiadujące na fotelu dentystycznym. Straszono go odgryzionymi palcami i okropnym wrzaskiem, a nawet przytaczano historie sprzed wieków o tym, jak mały chłopiec niezadowolony z leczenia, wrzucił stomatologa do lochów i zostawił psom na pożarcie. Absurd tej i podobnych historyjek ma pokazać dziecku, że wszystkie zasłyszane plotki o dentystach wyrywających zęby bez powodu są nieprawdziwe. Dalszy ciąg historii jest jeszcze ciekawszy i komiczny zarazem, bowiem w końcu dochodzi do, tak bardzo niechcianego, spotkania dentysty z dzieckiem. Mała pacjentka, Leonia zgłosiła się w jego gabinecie z bolącym zębem, ale na widok przestraszonego dentysty, szybko uspokoiła go i zaproponowała formę współpracy – kiedy dentysta poczuje dyskomfort albo lęk ma zgłosić to dziewczynce przez podniesienie ręki. Myślę, że rodzice przed wizytą u dentysty powinni umówić się z dzieckiem na taką formę porozumienia z dentystą, a wtedy być może dziecko chętniej wejdzie do gabinetu bez krzyku. Dziewczynka wytłumaczyła też Anatolowi, że wszystkie zasłyszane historie o strasznych dzieciach są nieprawdziwe i nie ma się co bać. Wizyta zatem przebiegła sprawnie i bez problemów, a Anatol został ulubionym dentystą dzieci.
Książka sprawdzi się w przezwyciężeniu lęku przed dentystami u dzieci. Kolorowe i zabawne ilustracje dodatkowo uatrakcyjniają lekturę. Sporo w treści zabaw słownych i nawiązań do stomatologicznego świata, które warto wyjaśnić dziecku przy lekturze. Treść jest jednocześnie edukacyjna, ale i zabawna, więc zawiera wszystko, co jest pożądane w literaturze dziecięcej. Bardzo polecam. Oprawa twarda, klejona.
- Królik i Misia. Kupa marzeńprzez Lucyna MikołajunAutor: Julian Gough Ilustracje: Jim Field Wydawnictwo Zielona Sowa Kategoria wiekowa: BD O/I
Królik i Misia to bohaterowie serii książek autorstwa Juliana Gougha i Jima Fielda. „Kupa marzeń” to szósta część ich losów. Poprzedni tytuł do nas nie dotarł, ale na liście wznowień na 2. przeglądzie w 2021 r. pojawił się tom pt. „Utrapienie królika”. Książki należące do tej serii to historie zabawne, pouczające i wciągające zawrotnością akcji z sympatycznymi zwierzęcymi bohaterami.
Akcję szóstego tomu rozpoczyna przedwiośnie i wiążące się z nim roztopy, które odsłaniają zwierzęce odchody, ku niezadowoleniu głównego bohatera – Królika. Ten nie może znieść widoku wszechobecnych kup, dlatego zaczyna snuć marzenia o świecie idealnym. Kiedy opowiada o nim swoim przyjaciołom, okazuje się, że idealny świat nie może istnieć, bo dla każdego zwierzątka ideał wygląda inaczej. Wbrew wszystkim, zdenerwowany Królik postanowił wyruszyć w drogę i poszukać idealnego świata, w którym pływa się w czekoladzie na wyspach z pianek. Misia jako jego wierna przyjaciółka popłynęła wraz z nim, by wspólnie sprawdzić, czy istnieje świat idealny. Ku niedowierzaniu przyjaciół, na horyzoncie ukazała się wielka pierzasta góra, która z daleka wyglądała jak pianka, a tuż pod nią wyłaniało się coś brązowego, co wyglądało jak czekolada. Szczęśliwy królik podpłynął do wyspy, ale okazało się, że pianka wcale nie jest pianką, a stadem ptaków o białym upierzeniu, a czekolada nie jest czekoladą, a wielką kupą. Wizja idealnego świata legła w gruzach, a zrozpaczony Królik zrozumiał, że nie warto gonić za niedosięgniętym ideałem, tylko postawić na realne projekty. Postanowił więc wrócić do domu i przyjaciół i sprawić, by jego własny, realny świat stał się piękniejszy. Okazało się, że wystarczy uprzątnąć kupy, dać przyrodzie czas na zazielenienie się i zbudować wygodne fotele, by świat stał się idealny.
Książka jest zabawna i pouczająca, w sam raz dla kilkulatków. Uczy, że warto doceniać to, co się ma, a drobne kroki ulepszające świat przyniosą więcej satysfakcji i efektu niż snucie wizji o idealnej krainie, która nie istnieje. Fabuła jest prosta w odbiorze i dobrze przemyślana, ilustracje obrazują bieg zdarzeń, a duża czcionka sprawdzi się przy nauce czytania. Bardzo polecam tę książkę i całą serię. Mały format, oprawa twarda, szyta.
- Art of Money. Jak poprawić swoją relację z pieniędzmiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Bari Tessler Wydawnictwo Agora
Poradnik psycholożki somatycznej i terapeutki finansowej, pionierki w dziedzinie terapii finansowej. Szczegóły takiej terapii można odtworzyć dzięki omawianej książce. Autorka podejmuje w niej próbę kształcenia w czytelniku kompetencji i nawyków finansowych, których ludzie albo zazwyczaj unikają albo kompletnie się nimi nie interesują. A przecież pieniądz rządzi światem. Bari Tessler proponuje pozbycie się wstydu przed regularną rozmową o pieniądzach.
Myślimy o nich na pewno często, ale czy z równą częstotliwością omawiamy z bliskimi wydatki w sposób zrównoważony emocjonalnie i merytorycznie? Trudno mieć tutaj pewność, że tak właśnie jest. Jednym z ciekawych rozwiązań Tessler jest randka finansowa, podczas której partnerzy omawiają zasoby, jakimi dysponują, a przede wszystkim analizują konkretne dane liczbowe. Rzeczowość u Tessler miesza się z mocno uduchowionym stylem pisarskim. Gdyby nie to drugie książka byłaby o połowę krótsza. Można byłoby wszystko rozrysować na kilku drzewkach i minimaliści woleliby zapewne taką formę. Niemniej może czasem dobrze poczytać jakąś większą formę na temat pieniędzy? Chodzi o zmierzenie się z twarzą w twarz z naszym budżetem. W mojej ocenie Tessler uczy nas jak przeprowadzić tę operację ze znieczuleniem. Oprawa miękka, klejona.
- Ritaprzez Paweł JaskulskiAutorka: Ewa Popławska Wydawnictwo Pascal
Obyczajowa powieść z elementami romansu osadzona tuż po II wojnie światowej. Główna bohaterka szesnastoletnia Rita wraca do rodzinnego domu w Popielewnem. Nie ma już w nim ani matki, ani ojca, ale wierzy, że przyjazne progi, zapuszczone korzenie oplotą ją węzłem miłości. A jednak w domu zdążyli zamieszkać obcy ludzie – rodzina Potockich. Bardzo dobrym literacko ruchem autorki było utrzymanie przez pewien czas tajemnicy przez Ritę, która nie zdradza Potockim, kim jest. Buduje to fajne w lekturze napięcie.
A gdy już wiemy, że Rita nie pogodzi się łatwo z faktem nowych lokatorów i postanowi toczyć walkę, w międzyczasie zakochując się z wzajemnością w Karolu (nastoletnim synu Potockich), to takich napięć i punktów zwrotnych napotkamy w powieści Ewy Popławskiej naprawdę sporo. Wystarczy dodać jeszcze jeden istotny wątek przybranego wuja Jerzego z Gdańska, który oferuje Ricie dach nad głową i finansową pomoc. Fabuła rozwinie się więc w dwóch kierunkach: wyjaśnienia sprawy Potockich i już zupełnie innej, rodzinnej tajemnicy. Popławska (rocznik 1994) z wykształcenia i zamiłowania uczy języka polskiego. Widać w jej książce świadomość literacką, świadomość słowa i formy. Uważam, że Popławska ma prawdziwy talent, którym ożywia uprawiany przez siebie gatunek literacki. Oprawa miękka, klejona. Polecam. Poprzednio na liście: „Pod złą gwiazdą” (p. 19/2020).
- Kobiety Picassaprzez Paweł JaskulskiAutorka: Jeanne Mackin Wydawnictwo Znak Koncept
Dobre powieści biograficzne prowadzą do późniejszego odkrywania przez czytelnika na własną rękę dopiero co poznanego świata, istnienia. Z czymś podobnym mamy do czynienia w przypadku „Kobiet Picassa”. Znana również pod pseudonimem Anna Maclean amerykańska pisarka z nienagannym warsztatem połączyła fikcję i rzeczywistość. Główną bohaterką uczyniła początkującą dziennikarkę Alanę, która chce napisać materiał o Picassie. Dziś nie miałaby trudności, ale w roku 1953 (a między innymi wtedy rozgrywa się fabuła) taki ruch nie był oczywisty. Do tego mąż prawnik, który wołałby pomoc Alany w rozkręceniu własnej kariery.
Alana jednak prze do celu, poznaje niesamowite historie – w tym nieoczekiwanie tajemniczą historię własnej matki. O samym malarzu zdobywamy informacje trochę pokątnie, gdzieś w przelocie z historii kilku (kilku wybranych spośród wielu) kobiet, z którymi Picasso był związany. Picasso jest obecny w tej powieści, wypowiada kwestie dialogowe, ale filtrujemy jego postać przez wspomnienia kobiet. Autorka narracyjnie rozegrała tę powieść bardzo mądrze. Potwór Picasso czai się gdzieś za rogiem, ale za drugim rogiem jest opowieść o emancypacji, wyborach dokonywanych przez postaci kobiece, a za kolejnym tło polityczne (np. okres makkartyzmu). Ze spokojem bardzo polecam tę powieść – bardziej dla czytelniczek niż czytelników, ale to głównie panie powinny poczuć się ujęte, może uwiedzione w wyobraźni przez Picassa. Oprawa twarda, szyta.
- Mary Janeprzez Paweł JaskulskiAutorka: Jessica Anya Blau Wydawnictwo WAB
Amerykańskie lato, 1975 rok. Ileż znamy już takich historii. Osobiście cenię w takim klimacie serial „Cudowne lata” z niezapomnianą czołówką i Joe Cockerem coverującym The Beatles. A jednak autorzy uparcie wracają do lat 70., dobrze wiedząc, że dziś mogą być już kostiumem historycznym dla współczesnego przekazu. Oto główna bohatera 14-letnia Mary Jane najmuje się jako wakacyjna niania córki państwa Cone. Dobrze wychowana, pruderyjna, śpiewająca w kościelnym chórze dziewczyna nie spodziewa się, że te kilka tygodni będą dla niej szkołą życia – innego życia.
Liberalizm pracodawców to nic przy ich gościach. Pan Cone jako psychiatra (trochę w stylu dr. Jacoby z „Miasteczka Twin Peaks” – jeśli ktoś pamięta ten serial) prowadzi w domu terapię znanego muzyka rockowego i jego żony, aktorki. Narkotyki i seks, jak również otwarte rozmowy na te tematy, są nieodłączną częścią ich życia. Dodam od razu, że w powieści nie ma specjalnie mocnych scen – zwłaszcza w porównaniu do powieści „Rozpalasz moje serce” z poprzedniego Przeglądu. To, co pikantne, ostre, raczej zostaje w domyśle, jest tylko symbolem tego, że można żyć i myśleć inaczej. Że świat pruderii nie jest jedynym światem, a żadna przesada w którąkolwiek stronę nigdy nie będzie dobra. Z Mary Jane nie stanie się nic złego. Okaże się po prostu kolejną bohaterką, którą stwarzają otaczające warunki. Dzięki wydarzeniom z lata 1975 zrozumie, że może stworzyć się na nowo samodzielnie. Oprawa miękka, klejona.
- Życie w dawnym Krakowieprzez Paweł JaskulskiAutor: Kamil Stasiak Wydawnictwo Astra
Krakowskie Wydawnictwo Astra ma w swojej bogatej ofercie już sporo książek podobnych konceptualnie do tej prezentowanej. Wśród wyrazistych przykładów warto przypomnieć „Jak przetrwać na Uniwersytecie Krakowskim” oraz „Jak przetrwać w przestępczym Krakowie” Karola Ossowskiego. Astra wydała też pracę „Jak przetrwać w średniowiecznej Anglii” brytyjskiego historyka Iana Mortimera. Możemy więc mówić o całym bloku książek idealnie pasującym do popularyzacji historii. Zwróćmy uwagę, że Kamil Stasiak (I raz na liście) – kustosz w Muzeum Krakowa kierujący Centrum Działań Społecznościowych „Jestem Kraków”, kurator wystawy stałej „Kraków od początku, bez końca” w Pałacu Krzysztofory, licencjonowany przewodnik miejski po Krakowie – opracował w „Życiu w dawnym Krakowie” mnóstwo zagadnień, ale większość podrozdziałów liczy kilka stron.
Nie oznacza to, że autor był powierzchowny. Takie ujęcie sprzyja po prostu i dynamicznej lekturze, i sprawnej nawigacji po książce, której nie trzeba czytać linearnie. Spacer przez wieki, na jaki zabiera nas Stasiak, jest przyjemny i twórczy turystycznie – sam tym chętniej wybiorę się do Krakowa, aby bardziej świadomie porównać to co jest, z tym co było, ale nie do końca minęło. Wystarczy wspomnieć o badaniach archeologicznych, które wykazały, że 40 tysięcy lat temu już zamieszkiwano jaskinie w obrębie Jury Krakowsko-Częstochowskiej i Bramy Krakowskiej.„Kraków jest jednym z zaledwie kilku miejsc na świecie, gdzie w szczątkach mamutów odnaleziono materialny dowód polowania na te zwierzęta przez człowieka” (s. 22).
Czas w książce Stasiaka zatrzymuje się na końcówce XVIII wieku. A więc od czasów najdawniejszych do zaborów. To naprawdę dawny Kraków, w którym możemy jednak poczuć się jak w domu, ponieważ autor koncentruje się głównie na codzienności: chrzcinach, weselach, alkoholu, wnętrzach mieszkań, kredytach, z którymi wiążą się rozmaite ciekawostki jak choćby ta ze strony 99 dotycząca diaspory żydowskiej: „Nie obowiązywał ich za to ważny dla ówczesnych chrześcijan zakaz lichwy i właśnie na operacjach finansowych wzbogaciły się najzamożniejsze krakowskie rodziny żydowskie” (s. 99). Pozycja zawiera przypisy końcowe bibliografię, indeks osób i co najważniejsze – indeks miejsc. Oprawa twarda, szyta. Bardzo polecam nie tylko Krakusom.
- Opętany wolnością – spętany tradycją. Z Krzysztofem Trebunią-Tutką rozmawia Janusz Mikaprzez Paweł JaskulskiAutorzy: Janusz Mika, Krzysztof Trebunia-Tutka Wydawnictwo Oficynka
Wywiad rzeka z zakopiańskim muzykiem i architektem wnosi coś ożywczego do tej formy książki. Takich wywiadów udzieliło już mnóstwo znanych osób: artystów, sportowców, celebrytów. Być może część z nich nie powinna tego robić nigdy, ale ma przywilej sławy. Na niektórych na pewno było za wcześnie, ale Krzysztof Trebunia-Tutka na pewno zasłużył na tak długą opowieść o sobie, Podhalu, muzyce, tradycji. Piękny tytuł, intrygująca poznawczo treść. Trochę to nawet zabawne, że wspólną książkę krakowskiego dziennikarza Janusza Miki z symbolem Zakopanego wydrukowało gdańskie wydawnictwo. To jakby połączyć dwie strony Polski dzięki książce.
Dla zespołu Trebunie Tutki przełomem była współpraca z jamajskim zespołem reggae – Twinkle Brothers. Na prezentowaną pozycję patrzę trochę jak na punkt zwrotny w polskim wywiadzie rzece, obok którego od jakiegoś czasu przechodziłem obojętnie. Tym razem było inaczej. Rekonstrukcja arcyciekawych losów Krzysztofa Trebuni-Tutki wyszła szeroko poza ramy gatunku, stała się barwną historią, z której można czerpać interesujące wnioski dotyczące przyziemnych, ogólnych spraw, które koniec końców okazują się najważniejsze: dom, mała ojczyzna i twórcza wobec niej wierność. Poza tym z książki można po prostu dużo się dowiedzieć nie tylko o zespole, ale też o fascynacjach architektonicznych zawodowca (np. wieś Chochołów) i emigracji Podhalan do USA. W rozdziale 9 glosa: o bohaterze wypowiadają się inni. Na trzydziestolecie grupy Trebunie-Tutki taki książkowy prezent jest chyba najlepszy. Oprawa miękka, klejona.
- Tamsinprzez Paweł JaskulskiAutor: Peter S. Beagle Wydawnictwo Zysk i S-ka
Klimatyczna baśń w gotyckim stylu ukazuje się w wersji polskiej wiele lat po premierze. Peter Beagle miał 60 lat, gdy wydał tę powieść. To cenna informacja w kontekście tego, że narratorką uczynił 13-letnią Jennifer. Talent pisarza do wczucia się w umysł kogoś tak młodego można podziwiać. Jennifer zalicza niezły przeskok, przenosi się z Nowego Yorku na angielską prowincję wraz z matką i ojczymem, który ma tutaj ważną misję renowacji upadającej ogromnej farmy.
Okaże się, że ten olbrzymi majątek skrywa tajemnice, starodawne legendy, których ucieleśnieniem będzie duch córki pierwszego właściciela – tytułowej Tamsin, która żyła na jawie trzy stulecia wcześniej, a teraz krąży niespokojna po okolicy. Jennifer pozna Tamsin, a nawet nawiąże z nią więź. To przełom dla pobytu dziewczyny w nowym, nieoswojonym miejscu. Widmowa towarzyszka otworzy przed Jennifer nieznany świat i potrzebę rozwiązania starych zagadek. Bardzo fajny przykład literatury napisanej z wyraźnym konceptem, stylowej, ambitnej a zarazem rozrywkowej. Takich książek dla młodzieży dziś brakuje – zwłaszcza w porównaniu z historiami plecionymi na Wattpadzie. Brawa nie tylko dla autora, ale i dla wydawcy. Oprawa twarda, szyta.
- Podaj dalej!przez Paweł JaskulskiAutorka: Aldona Radomska-Paluchowska Ilustracje: Edyta Adamowska Wydawnictwo Skrzat Poziom: BD II
Cykl „Misja: Kompetencje przyszłości” liczy dwie wydane równolegle książki. Są one ze sobą powiązane postaciami, ale można je czytać osobno – choć generalnie tworzą zwartą koncepcyjnie całość. My przedstawimy tylko jedną z tych pozycji – dwóch nie ma sensu. Pomijamy więc tytuł „Dzieciaki kontra kryzys”. Prezentowana pozycja to niezła fabuła, w której punktem zwrotnym jest utrata pracy przez głowę rodziny. Mężczyzna najpierw ukrywa ten bolesny fakt przed bliskimi niczym jeden z bohaterów filmu „Goło i wesoło”.
Gdy staje się to niemożliwe i absurdalne, nie zostaje sam. W osobie dzieci (Milenki i Janka) znajduje wsparcie, jakiego nie mógł się spodziewać. Bohaterowie dziecięcy w cyklu „Misja: Kompetencje przyszłości” są niezwykle świadome w kwestiach edukacji obywatelskiej, ekonomii społecznej i przedsiębiorczości. Ważne, że autorka nie przedstawiła tego w sposób niewiarygodny. W tę historię można po prostu uwierzyć, poza tym nie ma w niej szarżowania.
Wręcz przeciwnie, lektura otwiera możliwość dyskusji z dzieckiem na tematy, od których może zależeć przyszłość społeczeństwa obywatelskiego tworzonego przez ludzi potrafiących się samodzielnie zorganizować w jakąś grupę, ludzi świadomych w kwestiach finansowych. Autorka zna się na tym temacie, opracowuje interdyscyplinarne programy edukacyjne dla szkół. Oprawa miękka, klejona.
- Święci 1944. „Będziesz miłował”przez Paweł JaskulskiAutorka: Agata Puścikowska Wydawnictwo Znak
Osiemdziesiąta rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego nastroiła – przypuszczam, że głównie mieszkańców stolicy – do jeszcze jednej refleksji i jeszcze jednego wspomnienia. Dziennikarka Agata Puścikowska bez wchodzenia w oceny, wyliczanie za i przeciw, znalazła niszę, o której można było napisać dobrą książkę. Ojciec Michał Czartoryski, ksiądz Józef Stanek, matka Róża Elżbieta Czacka, ksiądz Stefan Wyszyński (nawiasem mówiąc, jego rola w powstaniu nie jest przesadnie znana; podtytuł „Będziesz miłował” odnosi się do symbolicznego zdarzenia z udziałem prymasa), ksiądz Tadeusz Burzyński i ojcowie Władysław Wiącek i Józef Palewski. To siedem postaci, które stało się nieoczywistymi bohaterami, a w kilku przypadkach ofiarami wydarzeń z 1944 roku.
Wśród osób związanych czynnie z powstaniem nie ma ani jednej kanonizowanej. Oczywiście to pewna formalność, która prędzej czy później zapewne się zmieni, ale dobrze pasuje do świetnego tytułu i hollywoodzkiej okładki. Siedmiu wspaniałych w aureolach podąża przez obumarłe miasto w stronę ostatecznego końca. Puścikowska kanonizowała te postaci na mocy pisanego przez siebie słowa, na mocy poznanych historii – niektórych nieznanych, jak np. świadectwa siostry Teresy Gober, franciszkanki ze Zgromadzenia Rodziny Maryi, która zapamiętała wizyty księdza Stanka w klasztorze przy ulicy Hożej. Chwilę odpoczywał, łapał oddech i wracał. Nie skorzystał z możliwości ucieczki, ostatecznie go powieszono (być może na własnej stule).
Ksiądz Więcek zginął już w drugim dniu walk powstańczych w kotłowni klasztoru jezuitów przy ul. Rakowieckiej 61. Ściśnięty w kilkudziesięcioosobowej grupie zakonników i cywilów, następnie rozerwany kilkoma granatami wrzuconymi do pomieszczenia przez naszych zachodnich sąsiadów. Warto pamiętać. Każdy rozdział kończy bibliografia, a całość wieńczą przypisy końcowe. Oprawa twarda, miękka.
- Traktory. Małe kompendiumprzez Paweł JaskulskiAutorka: Lucie Hasova Truhelkova Ilustracje: Martin Sodomka Wydawnictwo Babaryba
Prezentowana pozycja zaspokoi głód wiedzy dzieciaków na temat traktorów, którymi zainteresowanie budzi się już u dwulatków, co autorka potwierdza finałowym bilansem pt. „Jak rośnie mały traktorzysta”.
Na główną część tekstu składa się przegląd maszyn i narzędzi rolniczych, które traktor ciągnie za sobą, aby ludziom – jak ma to miejsce w Polsce – żyło się lepiej, łatwiej, czyściej, przyjemniej, lżej – również zwierzętom. Traktory wyparły konie. Lektura wzbogaci małego – ale i dużego – czytelnika w podstawowe fakty dotyczące historii pierwszych lokomobil po współczesne ciągniki na czele z pierwszym futurystycznym traktorem zaprojektowanym przez Szkota Davida Wilkie. Projektant inspirował się komiksami o Iron Manie.
Na moje oko mogło również chodzić o filmy z serii „Mad Max”. Trzeba przyznać, że lektura całości gwarantuje poznanie szerokiego spektrum zastosowania traktorów zarówno w uprawie roli, jak i w użytku miejskim. Konteksty odnoszące się do zwierząt, zbierania plonów etc. pokazują tak naprawdę bogactwo świata i życia – nie tylko budowę traktora. No i te ciekawostki w stylu konkursów orki… Do roboty! To znaczy do czytania! Truhelkova napisała podobną książkę o pociągach, którą zaprezentujemy na kolejnym Przeglądzie Nowości. Oprawa twarda, szyta.
- Wiem, że kłamieszprzez Paweł JaskulskiAutorka: Daphne Benedis-Grab Wydawnictwo Zielona Sowa Poziom: BD II/III
Daphne Benedis-Grab specjalizuje się w powieściach sensacyjnych dla dzieci; powieściach z elementem groźby, strachu, winy, ale wszystko w dozwolonej normie. Taką książkę z jej dorobku już zaprezentowaliśmy. Chodzi o „Znam twój sekret” (p. 13/2023). Teraz ponownie kieruje swój przekaz do czytelników 9+. Na co dzień pracuje w bibliotece szkolnej na Brooklynie. Zagadka kryminalna, którą autorka przedstawia w „Wiem, że kłamiesz” jest absolutnie dostosowana do wieku sugerowanych odbiorców.
Punktem wyjścia fabuły jest kradzież plecaka popularnej w szkole dziewczyny. Podejrzenie pada na grupę czterech uczniów uchwyconych akurat okiem szkolnej kamery w momencie, gdy nie powinni oni się znaleźć w tym miejscu. Wszystko rozgrywa się w ciągu jednego dnia, co świadczy o dobrym warsztacie Benedis-Grab, która naprawdę jak mało kto promuje czytelnictwo wśród dzieci, przyciągając ich do tego siłą wyrafinowanego strachu. Czwórka podejrzanych czuje się osaczona, oczywiście wszyscy mają coś do ukrycia, ale czy rzeczywiście są winni? Autorka pokazuje niełatwe kulisy życia tych postaci, rozszerzając pole znaczeniowe powieści. Wprowadza wątki takie jak depresja, przesadne wymagania rodziców, nękanie w szkole. Może to zaginiony plecak będzie bodźcem do pozytywnej zmiany. Jedna z najlepszych nowości w tej stylistyce z przeznaczeniem dla dzieci. Oprawa miękka, klejona.
- Piąta kura u wozuprzez Paweł JaskulskiAutorka: Justyna Bednarek Ilustracje: Nika Jaworowska-Duchlińska Wydawnictwo Świetlik Poziom: BD I
Czwarta część cyklu o rodzinie Ogórków, którzy życie dzielą z kurami: Augustą, Hildegardą, Żanetą i Belką. Czwarty tom, cztery kury – cztery do czasu gdy na głowę pana Ogórka spadnie z nieba kura numer pięć o wdzięcznym imieniu Kurdemolka. Justyna Bednarek prowadzi historię w dwóch kierunkach: komediowym i realistycznym.
Sytuacji komicznych jest oczywiście o wiele więcej niż poważnych. Lawinę żartów rozpoczyna zgubienie przez pana Ogórka portfela, a i sama obecność Kurdemolki daje nowe tchnienie w życie Ogórków, tym samym poziom humoru, który jeśli nie przewyższa poprzednich części, to na pewno im nie ustępuje. W tekście jest obecny temat pewnej kurzej hodowli, której daleko do gospodarstwa ekologicznego. Nad każdym szczęśliwym wydarzeniem, a także happy endem w kurzym cyklu czuwa Niewidzialny Reżyser – figura, którą można utożsamić z Justyną Bednarek. Pisarka dzięki temu tworzy swego rodzaju wprowadzenie do zasad rządzących literaturą. Czyni to prezentowaną pozycję jak rzadko pojemną znaczeniowo w gatunku wydawałoby się ograniczającym do dobrej zabawy. Oprawa twarda, szyta.
- Era Taylor Swiftprzez Radosław PulkowskiAutorka: Karolina Sulej Wydawnictwo: W.A.B. Niedawne koncerty Tylor Swift w Warszawie dobitnie pokazały, że fenomen tej amerykańskiej piosenkarki jest sporym zjawiskiem także w Polsce – nawet jeśli dotarł do nas z pewnym opóźnieniem. O żadnej innej artystce ani żadnym innym artyście nie mówiło się ostatnio tak dużo, jak o niej. Świetną okazję, żeby napisać o piosenkarce postanowiła wykorzystać pisarka i dziennikarka Karolina Sulej, która – jak sama przyznaje – jest prawdopodobnie największą fanką Taylor w światku polskiej literatury. Książka Karoliny Sulej to coś innego niż biografia wzbogacona o elementy eseju poświęconego amerykańskiej gwieździe. Tego typu materiału wystarczyło autorce zaledwie na sto dwadzieścia stron bogato ilustrowanego tekstu. Dowiadujemy się z niego, kim jest Taylor Swift, skąd pochodzi, jak przebiegała jej kariera, kiedy dochodziło w niej do najważniejszych przełomów, a także w jaki sposób na przestrzeni lat artystka wypowiadała się w mediach i, co ważniejsze, jakie tematy podejmowała. Znawcy popkultury są jednak zgodni co do tego, że Taylor Swift nie da się opisać jedynie śledząc jej biografię i przyglądając się twórczości. Ich zdaniem jest ona nie tyle gwiazdą pop, co raczej fenomenem popkulturowym, a nawet twórczynią całego uniwersum. Autorka „Ery Taylor Swift”, poza samą artystką, próbuje więc na swój sposób opisać zjawisko, które jej towarzyszy. W książce przedstawia kilkoro spośród największych polskich fanek i fanów Taylor (tak zwanych Swifties), a także przeprowadza wywiady na temat artystki z czwórką ekspertów: krytykiem muzycznym Kubą Ambrożewskim, piosenkarką, tekściarką i kompozytorką Melą Koteluk, artystką i psychoterapeutką Leną Piękniewską-Bem oraz astrolożką i prawniczką Agatą Julią Foksą-Biegaj. Książka Karoliny Sulej zainteresuje fanów Taylor Swift i tych, którzy chcieliby się dowiedzieć czegoś więcej na temat artystki. Do polecenia zainteresowanym tematem. Oprawa twarda, szyta, w środku mnóstwo dobrej jakości zdjęć.
- Pory roku są fajneprzez Radosław PulkowskiAutorka: Anna Korycińska Ilustracje: Agnieszka Antoniewicz Wydawnictwo: Zielona Sowa Poziom czytelniczy: BD 0/I Ta przeznaczona dla dzieci poniżej ósmego roku życia książka zachęca małego czytelnika do obserwowania, jak wraz z porami roku zmienia się przyroda. To właśnie ulegające ciągłej transformacji otoczenie jest jej głównym bohaterem, jednak w odkrywaniu tajemnic następujących po sobie pór roku pomagają czytelnikowi dwa rodzeństwa – Staś i Wanda, którzy mieszkają na wsi, niedaleko lasu, oraz mieszkańcy miasta Cecylka i Dawid. Książka Anny Korycińskiej skonstruowana jest w taki sposób, że w odpowiednich miejscach bogato ilustrowanych plansz krótko opisane są zjawiska charakterystyczne dla danego czasu w roku. I tak na przykład w okresie przedwiośnia widzimy jak woda w rzece wzbiera na skutek roztopów, zakwitają przebiśniegi, na wierzbie pojawiają się bazie, a jeż wystawia nos z zimowej kryjówki. Z kolei kiedy zaczyna się jesień, obserwujemy jak Staś i Wanda zbierają do koszów owoce oraz warzywa, ich tata jeździ pługiem po polu, aby przygotować ziemię do kolejnych zasiewów, bociany przygotowują się do odlotu, zaś wszystko spowijają nitki babiego lata. Według mnie książka powinna spodobać się ciekawskim dzieciom, które lubią odkrywać tajemnice świata wokół nich. Natomiast te mniej ciekawskie może ona uwrażliwić na piękno przyrody i pobudzić do baczniejszego jej obserwowania. Dodatkową zaletę książki stanowią kolorowe, ładne ilustracje Agnieszki Antoniewicz. Oprawa twarda, szyta.
- Alchemiaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Katarzyna Zyskowska Wydawnictwo: Znak Literanova „Alchemia” Katarzyny Zyskowskiej to powieść biograficzna o Marii Skłodowskiej-Curie. Autorka skupia się na tym, aby w pierwszej kolejności pokazać podwójną noblistkę nie jako wybitną naukowczynię, ale jako kobietę z krwi i kości – taką, która marzy, buntuje się przeciw zastanej rzeczywistości i przede wszystkim kocha. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch przeplatających się planach czasowych: od 1886 do 1891 roku oraz w 1911 roku. Na tym pierwszym planie widzimy jak młoda Maria Skłodowska, zwana wówczas zdrobniale Manią, pracuje jako guwernantka nauczająca córki majętnych ziemian, państwa Żórawskich, w należącym do nich majątku w Szczukach. Z wzajemnością zakochuje się tam w studiującym matematykę synu Żórawskich, Kazimierzu, jednak rodzice panicza nie zgadzają się na mezaliansowe małżeństwo. Akcja drugiego planu czasowego powieści rozpoczyna się natomiast w momencie, kiedy to francuska prasa donosi o sensacyjnym romansie słynnej uczonej z nieco młodszym od niej fizykiem Paulem Langevinem, który z jej powodu porzucił swoją rodzinę. Należy pamiętać, że początek XX wieku to czasy, w których opinia publiczna o niemoralność i złe prowadzenie się oskarża przede wszystkim kobiety, usprawiedliwiając przy tym mężczyzn. Katarzyna Zyskowska już raz wzięła na warsztat biografię Skłodowskiej-Curie. Zrobiła to w wydanej w 2016 roku książce „Zanim”, opowiadającej o tym, kim była noblistka w młodości, na długo zanim zyskała sławę. Tym razem autorka postanowiła pokazać tę samą bohaterkę w inny sposób – również jako doświadczoną, dojrzałą kobietę. W „Alchemii” Zyskowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi w zajmujący, fabularyzowany sposób opowiadać o losach znanych postaci historycznych – czytelnicy mogą pamiętać przede wszystkim jej powieść „Szklane ptaki”, w której autorka wzięła na warsztat Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i jego miłości. Historia dwóch romansów Skłodowskiej-Curie opisana jest w sposób zajmujący, z dużą dbałością o faktografię i odpowiednie oddanie realiów historycznych. Zyskowska konstruuje literacką postać polsko-francuskiej uczonej w taki sposób, że czytelnikowi bardzo łatwo uwierzyć, że Skłodowska-Curie była właśnie taka i właśnie w taki sposób myślała. Jak zaznacza w posłowiu, autorka „Alchemii” starała się pokazać swoją bohaterkę jako osobę pełną wigoru, ludzką i zwyczajną, a zatem zupełnie inną niż na oficjalnych portretach, które wszyscy znamy ze szkolnych podręczników. I to się jej udało. Książkę można polecić wszystkim bibliotekom, z pewnością znajdzie ona rzesze czytelników, a w szczególności czytelniczek. Oprawa miękka, klejona.
- Gaja z Gajówki. Tom 3. Wakacyjna misjaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Anna Włodarkiewicz Ilustracje: Kasia Piątek Wydawnictwo: Świetlik Poziom czytelniczy: BD I/II „Wakacyjna misja” to trzecia książka z cyklu, którego główną bohaterką jest ośmioletnia Gaja z Gajówki, energiczna dziewczynka mieszkająca wraz z rodzicami w leśniczówce, kochająca przyrodę i ucząca się w systemie edukacji domowej. Drugą część serii autorstwa Anny Włodarkiewicz z ilustracjami Kasi Piątek prezentowaliśmy w ramach przeglądu 10 w 2024 roku. W najnowszej części Gaja razem z mamą spędza wakacyjny lipiec nad Bałtykiem, mieszkając w należącym do jej cioci pensjonacie Prymulka. Cały miesiąc spędzony nad morzem obfituje w przygody i mnóstwo przyjemnych (a czasem także trochę mniej przyjemnych) wydarzeń. W tej części spotykamy członków dalszej rodziny Gai, w tym będącego mniej więcej w jej wieku kuzyna Stefka, który bardzo lubi narzekać i zdecydowanie różni się od dziewczynki temperamentem. Nad morzem Gaja poznaje także Kostka, najlepszego kolegę Stefka, z którym świetnie jej się rozmawia, a także dwa lata od siebie starszą koleżankę Malwinę, z którą zakłada skupiony na ochronie środowiska Klub Błękitnej Fali. Pod koniec pobytu dziewczynki organizują nawet wielkie sprzątanie plaży, do którego przyłącza się mnóstwo osób i tym samym realizują tytułową wakacyjną misję, polegającą na pomocy nadmorskiej faunie. Przyglądając się najnowszym przygodom Gai czytelnik ma okazję dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy – poznaje żyjące w Bałtyku morskie ssaki, meduzy, a także nadmorskie ptaki, takie jak mewa śmieszka czy sieweczka obrożna, dowiaduje się o możliwości zwiedzania latarni morskich i zaczyna rozumieć, jak ważne jest, by podczas pobytu na plaży nie pozostawiać po sobie śmieci. „Wakacyjna misja”, tak samo jak poprzednie części cyklu o Gai z Gajówki, stylizowana jest na pamiętnik pisany na gorąco przez samą dziewczynkę. Ten zabieg na pewno spodoba się dzieciom w podobnym wieku – zaprezentowane przemyślenia i opisy są właśnie na poziomie bystrej ośmiolatki, a narracja pełna jest emocji i energii charakterystycznej dla poznającego świat ciekawskiego dziecka. Tekst jest gęsto przetykany bardzo sympatycznymi ilustracjami Kasi Piątek, które również przypominają rysunki znajdujące się na marginesach dziecięcego pamiętnika. Czytając książkę, czytelnik dodatkowo natknie się także na kilka prostych przepisów kulinarnych: na zielony koktajl, granolę i domowe lody truskawkowe. Trzecią część przygód Gai z Gajówki można polecić wszystkim dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Książka może uwrażliwić małego czytelnika na przyrodę, a jej lektura z pewnością okaże się przyjemna. Oprawa twarda, szyta.
- Pan Kazimierz, Pani Pułaskaprzez Radosław PulkowskiAutor: Adam Węgłowski Wydawnictwo: Skarpa Warszawska „Pan Kazimierz, Pani Pułaska” to w pewnym sensie książka-clickbait. Opcjonalnie: książka, która z wierzchu przypomina sensacyjny nagłówek w prasie brukowej. Publikacja przy pierwszym zetknięciu aż krzyczy do czytelnika, kusząc niejednoznacznym bohaterem, awanturniczymi przygodami, niemożliwymi do rozwikłania tajemnicami i politycznymi intrygami. A przede wszystkim odnosi się do wątpliwości dotyczących tożsamości płciowej bohatera wojen o niepodległość Polski i Stanów Zjednoczonych. Otóż, biorąc pod uwagę najświeższe ustalenia, bardzo prawdopodobne jest, że Kazimierz Pułaski był osobą interpłciową. Na szczęście w książce tak naprawdę nie chodzi o wzbudzanie sensacji. Sensacyjna otoczka ma raczej sprawić, że po publikację przybliżającą życiorys słynnego marszałka Konfederacji barskiej sięgnie więcej osób. Jej autor, Adam Węgłowski, jest przede wszystkim doświadczonym dziennikarzem, byłym redaktorem naczelnym magazynu „Focus Historia”, dba więc o to, by w ciekawej formie przekazywać informację prawdziwe i dobrze udokumentowane. Nawet jeśli pisze tylko o domysłach, wyraźnie daje o tym znać czytelnikowi. Awanturniczy życiorys zmarłego w wieku zaledwie trzydziestu czterech lat Pułaskiego jest wprawdzie pełen luk i niedookreśleń, jednak czytelnik może być pewien, że po lekturze książki Węgłowskiego będzie wiedział o bohaterze wszystko, co najważniejsze i możliwe do ustalenia. A przy okazji dowie się także wiele o wydarzeniach, w których Pułaski uczestniczył i czasach, w których żył. Niecodzienna jest konstrukcja książki. Każdy z jej dziewięciu rozdziałów składa się z trzech części. Pierwszą część stanowi opowieść dziennikarska – Węgłowski ustala w niej fakty, kreśli tło historyczne, korzysta z udokumentowanej wiedzy i przytacza hipotezy. Druga część to wywiad, przy czym każda z rozmów przeprowadzona jest z innym ekspertem (znaleźli się wśród nich m.in. historycy, archeolożka i seksuolog). Z kolei trzecią, najbardziej zaskakującą, ale i najskromniejszą objętościowo część, stanowi opowieść beletrystyczna, którą sam autor porównuje do serialu. Węgłowski przyznaje, że potrzebował jej nie tylko po to, by jak najlepiej wyeksploatować przygodowy potencjał opowieści o Pułaskim, ale również po to, żeby popuścić wodze wyobraźni i zaproponować czytelnikowi swoje najśmielsze tezy i interpretacje. Wydaną przez Skarpę Warszawską książkę można polecić wszystkim czytelnikom z zamiłowaniem do historii, a szczególnie tym, którzy przedkładają zajmującą narrację ponad lekturę często nudnawych książek akademickich. Oprawa miękka, klejona.
- Brud [*khaki]przez Radosław PulkowskiAutor: Siergiej Siergiejewicz „Sajgon” Wydawnictwo: Ha!art Chyba wszyscy regularnie myślimy o wojnie rosyjsko-ukraińskiej. Choć wielu z nas na bieżąco zapoznaje się z doniesieniami z frontu, dotąd nie było zbyt wielu okazji, by wsłuchać się w literackie głosy poruszające temat trwającego od 2014 roku konfliktu. Na myśl przychodzą tu zwłaszcza Serhij Żadan ze świetną powieścią „Internat” i ostatnim tomem zapisków wojennych pt. „W mieście wojna” oraz „Najdłuższa podróż” Oksany Zabużko – autobiograficzny esej napisany z punktu widzenia osoby, której inwazja z 2022 roku uniemożliwiła powrót do ojczyzny. „Brud [*khaki]” różni się jednak od wyżej wymienionych pozycji. Jego autor, zamiast nazwiskiem podpisujący się pseudonimem Sajgon, jest żołnierzem, który brał udział w działaniach wojennych w latach 2015-2016, a także po 2022 roku. W swojej książce ubiera w literacką formę prawdziwe doświadczenia pochodzące z tego pierwszego okresu. „Brud [*khaki]” to zbiór opowiadań napisanych prostym i wulgarnym okopowym językiem. Na tylnej stronie okładki nie całkiem bez racji pojawiają się porównania do prozy Louisa-Ferdinanda Céline’a czy Ericha Marii Remarque’a. Proza Sajgona nie jest oczywiście tak odkrywcza, jak kiedyś „Podróż do kresu nocy” czy „Na zachodzie bez zmian”, ale z wybitnymi poprzednikami łączy autora sposób, w jaki postrzega wojnę. Jest ona dla niego przede wszystkim codziennym znojem, wydarzeniem tyleż strasznym, co absurdalnym, przepełnionym zarówno okresami nudy, jak i przerażenia. Prawdziwa wojna różni się od tego, co oglądamy w telewizji – wydaje się mówić autor. Wprawdzie wywraca ona życie wszystkich biorących w niej udział osób o sto osiemdziesiąt stopni, ale jest też na niej miejsce na zwykłe ludzkie uczucia. Nie tylko te podniosłe – te być może zdarzają się najrzadziej. „To zbiór opowiadań o wojnie, brudzie i zwykłych ludziach w niezwykłych warunkach” – trafnie podsumowuje sam Sajgon. Książka jest warta lektury i godna polecenia szczególnie osobom zainteresowanym prozą o tematyce wojennej. Trochę szkoda, że jak na razie opowiadania Siegrieja Siergiejewicza Sajgona są przez polskich czytelników raczej przeoczone. Oprawa miękka, klejona.
- Zwariowana pogoda. Burze, meteorologia i klimatprzez Radosław PulkowskiScenariusz: MK Reed Rysunki: Zwariowana pogoda. Burze, meteorologia i klimat Wydawnictwo: Nasza Ksiegarnia Poziom czytelniczy: BD I/II „Zwariowana pogoda. Burze, meteorologia i klimat” to kolejna pozycja z wydawanej przez Naszą Księgarnię serii „Naukomiks”. W przystępnej komiksowej formie przybliża on młodszym czytelnikom podstawowe zagadnienia związane ze zjawiskami pogodowymi i – co za tym idzie – zmianami klimatycznymi. Już na samym początku komiksu MK Reeda i Jonathana Hilla poznajemy czteroosobową ekipę prezenterów telewizyjnego programu informacyjnego, który tego dnia poświęcony jest niemal w całości trwającym intensywnym opadom śniegu. Znany przede wszystkim z dobrej dykcji i szerokiego uśmiechu prowadzący program Chase McCloud szybko oddaje głos prezenterowi pogody, Normanowi Weatherby, ale wymyka mu się niezbyt mądra uwaga o tym, że skoro mamy do czynienia z tak mroźną zimą, globalne ocieplenie z pewnością nie istnieje. To doprowadza prezentera pogody do furii. Nieco ekscentryczny Weatherby rozpoczyna trwający przez niemal cały komiks barwny wykład, który skierowany jest zarówno do telewidzów, jak i dziennikarzy, a przede wszystkim do młodych czytelników, którzy będą mieli w rękach „Zwariowaną pogodę”. Wykład ten nie ma nic wspólnego z nudną lekcją. Wręcz przeciwnie, jest bardzo dynamiczny i na każdym kroku przetykany komicznymi wstawkami, których źródłem jest zazwyczaj niezbyt mądry prezenter Chase. Weatherby zaczyna od podstaw, opowiadając o budowie otaczającej naszą planetę atmosfery i przybliżając tajniki ruchu obrotowego Ziemi wokół Słońca. Stopniowo w wywodzie prezentera zaczynają pojawiać się odpowiedzi na pytania o zjawiska, z którymi wszyscy stykamy się na co dzień. Jak działa na nas ciśnienie atmosferyczne? Skąd się biorą burze? Na jakie rodzaje dzielimy chmury i o czym mogą nas one informować? Czym różnią się tornada od huraganów i które z nich są bardziej niebezpieczne? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań podane są w formie bardzo przystępnej, ale zarazem na tyle wyczerpującej, że wiedza o pogodzie zawarta w tym komiksie większości ludzi mogłaby w zasadzie wystarczyć na całe życie. Zakup komiksu polecam wszystkim bibliotekom posiadającym zbiory dziecięce. „Zwariowaną pogodę” czyta się świetnie, a rysunkowa forma dodatkowo ułatwia przyswojenie przekazywanej tu wiedzy. Komiks jest tym bardziej wart lektury, że ściśle związany z pogodą temat zmian klimatycznych stanowi jedno z najważniejszych zagadnień naszych czasów, z którym młodsi czytelnicy będą spotykać się przez całe swoje życie. „Zwariowaną pogodę” uzupełnia słowniczek najważniejszych pojęć oraz czterostronicowy dodatek zatytułowany „Mity na temat pogody”. Oprawa twarda, szyta.
- Słone łąkiprzez Radosław PulkowskiAutor: Słone łąki Wydawnictwo: Czarne Zawiedzie się każdy, kto w „Słonych łąkach” Dorthe Nors będzie chciał znaleźć pełną przygód klasyczną prozę podróżniczą czy też reportaż, który w sposób uporządkowany stara się opowiedzieć czytelnikowi o konkretnym miejscu na Ziemi. Duńska pisarka wprawdzie pisze o wybrzeżu Morza Północnego, jej historia jest jednak na wskroś osobista, medytacyjna, a chwilami wręcz chimeryczna. To nie wada – właśnie taką książkę ta doświadczona prozaiczka, eseistka i tłumaczka chciała napisać. Nieporozumieniem byłoby jednak szukanie w niej podanego wprost zestawu informacji o Półwyspie Jutlandzkim czy Morzu Wattowym (bo pisarka chcąca jak najpełniej doświadczyć wybrzeża Morza Północnego w swojej podróży dociera aż do Holandii). Co otrzymuje czytelnik zamiast tego? Przede wszystkim oryginalną wrażliwość autorki, która sama postanawia zamieszkać w północnej części Półwyspu Jutlandzkiego, a zatem w miejscu, z którego ludzie raczej wyjeżdżają niż do niego ciągną. Centrum opowieści Dorthe Nors jest surowa przyroda wybrzeża Morza Północnego, która jak żadna inna uruchamia jej wyobraźnię i pozwala poczuć się na swoim miejscu. Półwysep Jutlandzki to ewidentnie jej miejsce na Ziemi, nawet pomimo tego, że kiedy była dzieckiem, niewiele brakowało, by morze zabrało ją ze sobą. Proza Dorthe Nors stanowi także swego rodzaju odę do tego, jej zdaniem najpiękniejszego krajobrazu, a także do ludzi, którzy go zamieszkują – twardych, pozbawionych zbędnych złudzeń, żyjących w bliskim kontakcie z naturą i wciąż nie uznających pisarki za jedną z nich. „Słone łąki” jak najbardziej można polecić, ale zdecydowanie nie wszystkim czytelnikom. Książka Dorthe Nors to według mnie lektura nie tyle dla osób zainteresowanych Danią czy wybrzeżem Morza Północnego, ile raczej dla miłośników artystycznej prozy, która w większym stopniu opowiada o miejscach niż o ludziach. W książce Nors powinni odnaleźć się także ci czytelnicy, którym podróżowanie nieodłącznie kojarzy się z melancholią. Oprawa miękka, klejona.
- Ebba i Gawron. Szalona wyprawaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Frida Nilsson Ilustracje: Anke Kuhl Wydawnictwo: Dwie Siostry Poziom czytelniczy: BD II Ebba i Gawron to para szwedzkich przyjaciół, którzy postanawiają wyruszyć w wakacyjną podróż w poszukiwaniu rodziców Gawrona. Bohater nie wie o nich zbyt wiele – tak się złożyło, że zgubił im się, kiedy był małym szkrabem i od tamtej pory nigdy ich nie widział. W podróż wyrusza, dysponując jedynie zdjęciem i kilkoma bardzo zamglonymi wspomnieniami. Wyprawa Ebby i Gawrona od samego początku jest pełna przygód. W stronę granicy z Norwegią jadą autostopem, drezyną rowerową, szybkim sportowym samochodem prowadzonym przez koleżankę, którą Gawron poznał na nocnej imprezie, busem należącym do zespołu muzycznego Nilzonz. a nawet płyną tratwą. Nie raz i nie dwa para przyjaciół pakuje się w kłopoty, najczęściej za sprawą pochopnych działań roztrzepanego i nieco zwariowanego Gawrona. Zawsze jednak wychodzi z nich cało, a najczęściej nawet z uśmiechem na ustach. Kierowana do dzieci powieść Fridy Nilsson jest zabawna i nieco łobuzerska. Dziecięcy bohaterowie robią w niej rzeczy, których w rzeczywistości robić nie powinni – jeżdżą autostopem, podkradają jedzenie, a nawet spędzają noc w luksusowym hotelu, z którego uciekają, nie płacąc. Te wszystkie zakazane rzeczy są jednak przede wszystkim zabawne, a mały czytelnik powinien od razu zorientować się, że fabuła powieści bynajmniej nie jest realistyczna. W końcu mamy w niej do czynienia nie tylko z dziećmi samodzielnie podróżującymi bez pieniędzy po kraju, ale także z gadającym ptakiem! Akcja książki jest żwawa, a na końcu większości rozdziałów – niczym w serialach – znajdują się cliffhangery, które utrudniają małemu czytelnikowi przerwanie lektury. A jednak, mimo że „Szalona wyprawa” jest przede wszystkim zabawną, wyluzowaną powieścią przygodową, która sprawia czytelnikowi frajdę, znajduje się w niej także istotne drugie dno. Książka Fridy Nilsson pod rozrywkową przykrywką opowiada o kilku bardzo poważnych rzeczach, przede wszystkim o odkrywaniu osobistej historii i o przyjaźni, która zostaje wystawiona na próbę. Czy wyjdzie z tego cało? Na to pytanie z całą pewnością będzie można odpowiedzieć dopiero po lekturze drugiej części przygód Ebby i Gawrona. Będzie ona nosiła tytuł „Pirackie lato” i również ukaże się nakładem Wydawnictwa Dwie Siostry. Bardzo polecam zakup powieści Fridy Nilsson wszystkim bibliotekom dziecięcym. Według mnie to jedna z tych książek, które niepostrzeżenie mogą obudzić w małych czytelnikach miłość do literatury, a przynajmniej przynieść im dużo dobrej zabawy. Oprawa twarda, szyta. Obrazu całości dopełniają dobrze korespondujące z nastrojem opowieści ilustracje Anke Kuhl.
- Gdzie zgłosić dzikie zwierzęprzez Radosław PulkowskiAutorka: Katarzyna Michalczak Wydawnictwo: Cyranka Książka Katarzyny Michalczak opowiada o ADHD, czyli tzw. zespole nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi. Nie jest jednak ani poradnikiem, pomagającym w radzeniu sobie z problemami dotykającymi osoby z ADHD, ani opracowaniem naukowym, ani nawet reportażem, który przybliża temat na podstawie spotkań autora z bohaterami i ekspertami w tej dziedzinie. Autorka tej książki, która sama po wielu latach nareszcie otrzymała diagnozę ADHD, robi coś innego, ale może nie mniej cennego: opowiada o swoim doświadczeniu w formie wspomnienowo-pamiętnikowo-konfesyjnej. Wprawdzie, aby na pewno wiedzieć o czym mówi, może mówić tylko o swoim własnym przypadku, ale być może znajdą się czytelnicy, którzy zobaczą w jej opowieści samych siebie? Autorka „Gdzie zgłosić dzikie zwierzę” jest utalentowaną pisarką i poetką, która ma na swoim koncie m.in. zbiory wierszy i fikcję literacką. W swojej najnowszej książce, zamiast nadmiernie stylizować i konstruować, skupiła się jednak przede wszystkim na opowiedzeniu o własnym doświadczeniu. „Gdzie zgłosić dzikie zwierzę” czyta się trochę jak ciekawego bloga. Niech nie zabrzmi to jak zarzut – najwyraźniej są przypadki, kiedy to taka forma jest czymś bardziej adekwatnym i przystającym do tematu niż na przykład autofikcyjną powieść, w której autor lub autorka na siłę przebiera własne doświadczenia w niby to bardziej literacki mundurek. Taka, a nie inna forma ma jednak także swoje minusy: książka Katarzyny Michalczak z pewnością może irytować osoby, które z autopsji lub obserwacji nie znają problemów poruszanych przez autorkę. Takim czytelnikom narratorka „Gdzie zgłosić dzikie zwierzę” może wydać się osobą przesadnie skupioną na sobie i swoich problemach. Co gorsza, są to problemy, które osoby postronne łatwo mogą wziąć za zupełnie wydumane. Właśnie z tego powodu książkę Katarzyny Michalczak poleciłbym głównie czytelnikom zainteresowanym tematem neuroróżnorodności, a szczególnie ADHD. Nawet jeśli z jej lektury nie dowiedzą się oni nic, czego by do tej pory nie wiedzieli, może się ona okazać nawet bardziej pomocna – niczym rozmowa z przyjacielem lub przyjaciółką, którym przydarzyło się coś podobnego. Okładka miękka, klejona.
- Pierwsza drużynaprzez Radosław PulkowskiAutor: Daniel Lis Wydawnictwo: Agora Książka Daniela Lisa została wydana z okazji stulecia pierwszego startu polskiej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich. Rzeczywiście, olimpijski debiut Polski miał miejsce dopiero w 1924 roku – przed 1918 rokiem nie istniało przecież niepodległe państwo polskie, zaś w 1920 roku start polskich sportowców w igrzyskach uniemożliwiła wojna polsko-bolszewicka. Początki były skromne: na odbywające się w 1924 roku igrzyska olimpijskie w Paryżu pojechała reprezentacja licząca sobie 65 zawodników, którzy wrócili z zaledwie dwoma medalami. Srebrny medal na 4000 metrów zdobyła wtedy drużynowo czwórka polskich kolarzy (Franciszek Szymczyk, Jan Łazarski, Józef Lange i Tomasz Stankiewicz), zaś brązowy – Adam Królikiewicz i jego koń Picador w indywidualnym jeździeckim konkursie skoków. A jednak, mimo że początki bywają niełatwe i osiągnięcia polskiej drużyny nie były wybitne, debiutancki występ na igrzyskach był wielkim wydarzeniem, które domagało się drobiazgowej rekonstrukcji. Tego zadania podjął się reportażysta Daniel Lis, autor wydanej w 2022 roku książki „Stulecie przeszkód. Polacy na igrzyskach”. Aby jak najlepiej opowiedzieć dzieje tytułowej pierwszej polskiej drużyny olimpijskiej, Lis wykonał staranną kwerendę, a kiedy było to możliwe – przeprowadził pogłębione wywiady. Na przykład wiele informacji na temat brązowego medalisty z Paryża Adama Królikiewicza, pochodzi z opowieści jego wnuka, scenarzysty i pisarza Cezarego Harasimowicza, który z zamiłowania jest także kustoszem rodzinnej historii. W książce Lisa równie ciekawe, co występy polskich sportowców, jest starannie zarysowane tło historyczne i obyczajowe. Czy zrobienie jednej polskiej reprezentacji z zawodników wcześniej żyjących w trzech różnych zaborach było łatwym zadaniem? Z jakimi reakcjami w kraju i za granicą spotykała się pierwsza polska kobieta-olimpijka Wanda Nowak-Dubieńska? Jak biedny kraj w trudnych czasach tuż po wojnie poradził sobie z kosztami startu w igrzyskach olimpijskich? Na te i wiele więcej pytań autor odpowiada, przytaczając zarówno fakty, jak i anegdoty. Dodatkowo, w ramach starannego wstępu, czytelnik książki poznaje także skróconą historię powstania nowożytnych igrzysk i narodzin idei olimpijskiej. „Pierwszą drużynę” można gorąco polecić wszystkim miłośnikom książek sportowych. Ba, jest to prawdopodobnie jedna z najciekawszych pozycji tego typu, jakie w ostatnich miesiącach i latach ukazały się w Polsce. Oprawa miękka, klejona.
- Ocean Światła. Kontemplacja, przemiana i wyzwolenieprzez Radosław PulkowskiAutor: Martin Laird Wydawnictwo: WAM „Ocean Światła” to kolejna książka augustianina i teologa Martina Lairda, w której rozwija on temat modlitwy kontemplacyjnej. Poprzednie, zatytułowane „W krainę ciszy” i „Głębia serca”, do nas nie trafiły, nie były zatem ujęte w żadnym z dotychczasowych przeglądów. Modlitwa kontemplacyjna bywa dla katolików tematem nieco kontrowersyjnym – niektórzy twierdzą, że stanowi ona wynalazek wczesnochrześcijańskich mistyków, który jest sprzeczny z naukami Chrystusa i apostołów. Zarówno sam autor tej książki, jak i jezuita dr Jacek Prusak, który napisał do niej wstęp, przekonują jednak, że to błędna opinia. Modlitwa niedyskursywna, która ma coś wspólnego z treningiem uważności, może być według nich co najmniej tak samo cenna, jak tradycyjna chrześcijańska modlitwa polegająca na zwracaniu się do Boga czy rozmowie z nim. Wywód Martina Lairda jest zarazem erudycyjny i możliwie prosty. By jak najlepiej przemówić do czytelnika, amerykański zakonnik przywołuje zarówno wielkie nazwiska literatury (David Foster Wallace, Virginia Woolf, Flannery O’Connor) czy przykłady chrześcijańskich świętych (św. Augustyn, św. Jan od Krzyża), jak i znane z popkultury obrazy filmowe czy książki dla dzieci. To wszystko jest jednak dla autora tylko środkiem, którego używa, aby ułatwić czytelnikowi wejście na ścieżkę rozwoju świadomości i życie w harmonii z Bogiem. „Ocean Światła” łączy w sobie cechy rozprawy teologicznej i praktycznego przewodnika duchowego. Laird pisze o umyśle reaktywnym, który rozwinął się u większości ludzi w dzisiejszych, podatnych na rozproszenia czasach, umyśle receptywnym, który należy w sobie rozwinąć poprzez praktykowanie kontemplacji oraz umyśle świetlistym, który pozostaje najbliżej Boga. Autor na podstawie własnych doświadczeń oraz obserwacji daje czytelnikowi rady, jak praktykować kontemplację, kiedy ją przerwać i w jaki sposób kształtować swój umysł oraz przyzwyczajenia, jednak nigdy nie jest autorytatywny. Zamiast tego przyznaje wprost, że jego książka jest zaledwie zbiorem drogowskazów, które mogą pomóc w znalezieniu przez czytelnika swojej indywidualnej ścieżki duchowego rozwoju. Interesująca jest także trzecia część książki, w której autor opowiada o tym, jak praktyka kontemplacyjna może pomóc w redukowaniu symptomów depresji (ale nigdy zastąpić profesjonalnej pomocy!). „Ocean Światła” to pozycja godna polecenia osobom zainteresowanym rozwojem duchowości – niekoniecznie tylko w duchu katolickim. Oprawa miękka, klejona.
- Poczytaj mi Borsuku Mruku. Tom 2. Strasznie wielki żarłokprzez Radosław PulkowskiScenariusz: Maciej Jasiński Rysunki: Tomasz Kaczkowski Wydawnictwo: Kultura Gniewu Poziom czytelniczy: BD 0/I Maciej Jasiński i Tomasz Kaczkowski są autorami popularnej serii komiksów detektywistycznych dla najmłodszych czytelników pt. „Miś Zbyś na tropie”. Cykl o detektywie Misiu Zbysiu doczekał się już trzynastu komiksów, a ostatnio jego twórcy postanowili rozpocząć projekt poboczny – serię poświęconą solowym przygodom Borsuka Mruka, wcześniej znanego jako asystent Misia Zbysia. Nowy cykl został pomyślany jako taki, który może pomóc dzieciom w nauce czytania. Komiksy z cyklu „Poczytaj mi Borsuku Mruku” są mniejsze objętościowo – liczą zaledwie 24 niewielkie strony – i prostsze fabularnie. Omawiana tutaj książeczka pod tytułem „Strasznie wielki żarłok” stanowi drugą część tej nowej serii. Pierwsza część niestety do nas nie dotarła, nie znalazła się więc w żadnym z dotychczasowych przeglądów. Do biura Borsuka Mruka, który tego dnia został w pracy dłużej niż Miś Zbyś, przybiega właściciel pobliskiej restauracji. Biznesmen prosi detektywa o pomoc w złapaniu tytułowego strasznie wielkiego żarłoka, który przed chwilą pożarł kotlet pożarski i wybiegł, nie płacąc. Borsuk Mruk, niewiele myśląc, udaje się w pościg za tajemniczym żarłokiem, po drodze napotykając oczywiście pewne przeszkody. Na końcu złodziejem okazuje się sympatyczny krokodyl. Wychodzi na to, że wcale nie jest on złą osobą, po prostu zapomniał z domu portfela i nie wiedział, jak się zachować, więc uciekł. Borsuk Mruk proponuje mu zatem odpowiednie zadośćuczynienie osobom przez niego poszkodowanym. Historyjkę wieńczy skierowany wprost do dzieci morał, który brzmi w następujący sposób: „Pamiętajcie – gdy coś się stanie, lepiej od razu powiedzieć prawdę, bo uciekając od problemu, narobicie tylko większego bałaganu”. Druga część przygód Borsuka Mruka jest prosta, ale jestem przekonany, że ze względu na zwarty w niej humor, spodoba się ona większości kilkulatków. Jej największymi zaletami są poczucie humoru i pewna nonszalancja autorów. Komiks przypomina improwizowane historyjki opowiadane czasami dzieciom przez ich bliskich i jestem pewien, że mali czytelnicy to docenią. Dodatkowym walorem „Strasznie wielkiego żarłoka” jest użycie w toku narracji dostosowanych do możliwości dzieci żartów językowych, co przy okazji może pomóc uwrażliwić je na język i jego brzmienie. Szczerze polecam! Oprawa miękka, szyta.
- Wszystko mam bardziej. Życie w spektrum autyzmuprzez Radosław PulkowskiAutor: Jacek Hołub Wydawnictwo: Czarne Jacek Hołub jest doświadczonym reporterem, wieloletnim dziennikarzem „Gazety Wyborczej” i autorem cenionych książek non-fiction, takich jak m.in. nagrodzona Kryształową Kartą Polskiego Reportażu „Beze mnie jesteś nikim. Przemoc w polskich domach”, „Żeby umarło przede mną. Opowieści matek niepełnosprawnych dzieci” i „Niegrzeczne. Historie dzieci z ADHD, autyzmem i zespołem Aspergera”. Tym razem postanowił rozwinąć temat, który poruszał w ostatniej z wymienionych publikacji – „Wszystko mam bardziej” opowiada o osobach w spektrum autyzmu. „Nie jestem psychologiem ani psychiatrą, terapeutą czy innym specjalistą. Jestem zwyczajnym facetem rozmawiającym z ludźmi i opisującym ich historie. Książka, którą z nieśmiałością i pokorą oddaję w Wasze ręce nie jest poradnikiem, przewodnikiem czy źródłem akademickiej wiedzy o autyzmie. Powstała z chęci oddania głosu osobom neuroróżnorodnym” – pisze autor w rozbudowanym wstępie i tym samym już na początku wyjaśnia, czym jego książka jest i jaki przyświeca jej cel. A jest ni mniej, ni więcej tylko rasowym reportażem, który na chwilę wpuszcza czytelnika do świata osób ze spektrum autyzmu. Bohaterowie książki są różni, tak jak różne bywają osoby mieszczące się w tym spektrum. Czytając „Wszystko mam bardziej” odwiedzamy m.in. żyjącą w Warszawie neuroróżnorodną parę, dojrzałą kobietę, dla której problematyczny jest kontakt z ludźmi, ale która spełnia się w działalności naukowej, potrzebujących codziennej pomocy podopiecznych ośrodka Między Innymi, a także trzydziestodziewięcioletnią Izę, której autyzm pomógł nie reprodukować patologicznych wzorców, wśród których została wychowana. Chociaż nie, tej ostatniej wcale nie odwiedzamy – świadoma swoich ograniczeń kobieta rozmawia z autorem książki tylko za pośrednictwem komunikatora internetowego. Książka Jacka Hołuba napisana jest z dużą empatią zarówno w stosunku do bohaterów, jak i wszystkich innych osób neuroróżnorodnych. Autor na konkretnych przykładach pokazuje, że mieszczenie się w spektrum autyzmu może w praktyce oznaczać niemal wszystko – w spektrum są w końcu zarówno aktywistka Greta Thunberg czy aktor Anthony Hopkins, jak i wszystkie te anonimowe osoby autystyczne, które nie są w stanie samodzielnie funkcjonować. Podstawowe przesłanie książki mogłoby brzmieć: „jesteśmy różni – akceptujmy siebie nawzajem”, ale unika ona taniego dydaktyzmu. Zamiast tego po prostu pokazuje ludzi w spektrum i ich życia, ułatwiając czytelnikowi wczucie się w ich sytuację. Reportaż Hołuba czyta się bardzo dobrze i można go polecić nie tylko osobom zainteresowanym tematem neuroróżnorodności. Książka wydana w twardej oprawie, szyta.
- Karol Kleczka i jego ulubiona książeczkaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Julia Donaldson Ilustrator: Axel Scheffler Wydawnictwo: Tekturka Poziom czytelniczy: BD 0/I „Karol Kleczka i jego ulubiona książeczka” to stworzone z wyobraźnią i pięknie ilustrowane dziełko. Jego tytułowym bohaterem jest chłopiec, który bardzo lubi czytać, ale pojawiają się w nim także wyrzucony za burtę pirat, rycerz walczący ze smokiem, dziewczynka, która widziała UFO, dość pazerny krokodyl i jeszcze kilka innych barwnych postaci. Jak pomieścili się oni w niewielkiej objętościowo książce? Pomysł Julii Donaldson jest prosty – każda z tych postaci występuje w książce czytanej przez poprzedniego bohatera i zarazem sama ma swoją ulubioną książkę, którą poznaje także czytelnik. Dzięki temu co dwie strony akcja przenosi się on do innego świata, w którym poznajemy kolejnego bohatera. Zaletą tej pozycji z pewnością jest pokazanie małemu czytelnikowi, że lektura książek (i magazynów!) ma magiczną moc przenoszenia nas w nieskończoność literackich światów, a to, jakie są to światy, zależy tylko od nas i naszych preferencji. Tekst książki napisany jest rymowanym wierszem, autorem przekładu z języka angielskiego jest Michał Rusinek. Warto. Oprawa twarda, szyta.
- Wyluzuj, kobieto!przez Lucyna MikołajunAutorka: Katarzyna Grochola Wydawnictwo Literackie
Katarzyna Grochola to najbardziej popularna autorka książek obyczajowych w Polsce. Jej powieści skierowane są głównie do kobiet i tak też jest w przypadku najnowszej książki “Wyluzuj, kobieto!”.
Jest to zabawna lektura o trudach życia macierzyńskiego. Główną bohaterką jest Wiki – kobieta bystra i zaradna, ale jednocześnie zaborcza. Przeraża ją fakt, że się starzeje, jej ukochany synek się wyprowadził i układa sobie życie z kobietą, która nie do końca odpowiada Wiki. Jej świat staje na głowie, kiedy okazuje się, że jej syn, wciąż nazywany przez matkę Piotrusiem, chce oświadczyć się swojej dziewczynie. Wiki nie może pogodzić się z tym, że nie jest już najważniejszą kobietą w życiu syna, dlatego wbrew temu, co zakłada tytuł, nie może wyluzować i patrzeć na to, jak traci kontrolę nad tym, co się dzieje z jej najbliższą rodziną.
Na początku poznajemy kulisy rodzinnego życia Wiki, dowiadujemy się o jej relacji z mężem, który zrobił karierę pisarską. Bohaterka w przezabawny sposób obrazuje także absurdy początków macierzyństwa. Okazuje się, że trudno jest być matką, ale jeszcze trudniej dać zrobić z siebie teściową. Pierwszoosobowa narratorka jest mistrzynią dygresji, które podkreślają jej nieuporządkowaną naturę. Gawędziarski styl sprawia, że książkę czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Największy ubaw przy książce będą miały kobiety dojrzałe. Polecam. Oprawa miękka, klejona. Poprzedni tytuł autorki na liście to “Zjadacz czerni 8” (P. 8/2021).
- Echeverriaprzez Radosław PulkowskiAutor: Martín Caparrós Wydawnictwo: Art Rage Martín Caparrós znany jest w Polsce przede wszystkim jako autor książek non-fiction, szczególnie monumentalnego „Głodu”, w którym na kilkuset stronach śledzi przyczyny i skutki nędzy panującej w najbiedniejszych krajach świata, a także wydanej w ubiegłym roku „Ñameryki”, w której skupia się na problemach współczesnej Ameryki Łacińskiej. Mało kto w naszym kraju wie, że w rzeczywistości argentyński pisarz w co najmniej równym stopniu rozkłada swój czas pomiędzy pisanie reportaży i utworów prozatorskich. „Echeverria” to pierwsza powieść z zaplanowanej przez niego trylogii powieści historycznych opowiadających o trzech ojcach założycielach argentyńskiej państwowości. Dodajmy: powieści pisanych z zacięciem rewizjonistycznym, których głównym zadaniem jest pomoc w odpowiedzi na pytanie „dlaczego we współczesnej Argentynie tak trudno jest żyć?”. W największym skrócie Esteban Echeverría to taki argentyński Mickiewicz – poeta i pisarz, który postawił przed sobą niezwykle ambitne zadanie. Chciał mianowicie zostać twórcą na tyle wielkim, by jego dzieła pomogły nadać kształt rodzącemu się w bólach narodowi argentyńskiemu. Wypada dodać, że Echeverría wcale nie był przy tym postacią nieskazitelną. Wręcz przeciwnie, z dzisiejszej perspektywy coraz wyraźniejsze staje się, że pewne kluczowe idee przyświecające poecie wywarły na Argentynę szkodliwy wpływ. A tak na marginesie: eksperci od argentyńskiej literatury są też zgodni co do faktu, że był on znacznie mniej zdolnym poetą od Mickiewicza… Powieść Caparrósa napisana jest w dość specyficzny sposób. Mimo że ewidentnie mamy tu do czynienia z prozą artystyczną, w której autor chętnie wkłada w usta i umysły bohaterów swoje własne słowa, uwagę czytelnika od razu zwraca pewien dystans pomiędzy narratorem a ukazanymi w powieści wydarzeniami. W efekcie, mimo wykorzystania dialogów i całego powieściowego sztafażu, książkę czyta się, jakby była fabularyzowanym esejem historycznym. Ma to oczywiście swój sens, jeśli weźmie się pod uwagę główne zamiary autora, może jednak sprawić, że łatwiej nudzący się i bardziej przypadkowi czytelnicy szybciej odłożą powieść na bok. Nie ma co się oszukiwać, „Echeverria” zdecydowanie nie jest powieścią dla każdego. Po pierwsze, książka skierowana jest do raczej wyrobionego czytelnika, a po drugie – znajomość historii Argentyny nie jest przecież w Polsce wiedzą pierwszej potrzeby. Niemniej, ja powieść Caparrósa zdecydowanie polecam, szczególnie bibliotekom lubiącym mieć w swoich zbiorach nieco ambitniejszą literaturę. Oprawa miękka, klejona.
- Nocna zmianaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Ania Bas Wydawnictwo: Znak Horyzont Gosia Golab dobiega trzydziestki, a życie uparcie nie daje jej zbyt dużych powodów do zadowolenia. Niedawno rozstała się z chłopakiem i jest już sfrustrowana pracą na kasie w jednym z londyńskich supermarketów. Dotąd nie rzuciła jej chyba tylko dlatego, że na zakupy wpada tam mężczyzna jej marzeń. Wprawdzie Gosia zupełnie nic o nim nie wie, a ich kontakty ograniczają się do pytania o to, czy może tym razem potrzebuje papierowej torby na zakupy, ale kto zabroni jej marzyć? Bohaterka zdecydowanie chce od życia czegoś więcej, niestety na razie musi zadowolić się co najwyżej większą liczbą problemów – na czele z tym, że wskutek rozstania rodziców jej ojciec, polski imigrant, coraz częściej jest zmuszony pożyczać od niej pieniądze… „Nocna zmiana” to obyczajowa powieść opowiadająca o ludziach przeciętnych, których nie wyróżnia ani wybitny intelekt, ani uroda, ani status społeczny, ani sytuacja materialna. Ludziach, którzy bardzo chcieliby odnieść sukces, ale swojej szansy nań upatrują w niewłaściwych miejscach. W końcu nie każdemu przeznaczone są oszałamiające osiągnięcia albo wystawne życie usłane różami, za to każdy odnosi codziennym życiu sukcesy mniejsze, tak często niedoceniane, które jednak mają moc odmieniania naszego życia na lepsze. Powieść Ani Bas nie ma w sobie nic z baśni o Kopciuszku – jest na to zbyt realistyczna. Perypetie Gosi bardziej przypominają współczesne komedie obyczajowe. Kiedy je oglądamy, często po plecach przebiegają nam ciarki wstydu, ale utożsamiamy się z bohaterami, czasami im współczując, a innym razem dzieląc ich radość. Nawet jeśli nie są oni najlepszymi ludźmi, jakimi mogliby być i bardzo często popełniają błędy. Autorka „Nocnej zmiany” od dwudziestu lat mieszka na Wyspach Brytyjskich i jej debiutancka, licząca ponad pięćset stron powieść została pierwotnie napisana w języku angielskim (polski czytelnik do rąk dostaje przekład). W Wielkiej Brytanii książka odniosła spory sukces, co zapewne stanowiło argument, żeby zapoznać z nią także polskiego czytelnika. Tym bardziej że – pomimo iż główna bohaterka nawet nie zna polskiego – wątek polskości jest w „Nocnej zmianie” dość istotny. Polecam bibliotekom zakup tej książki. „Nocna zmiana” to literatura środka w najlepszym tego słowa znaczeniu – zdecydowanie niegłupia, ale i niestrasząca potencjalnych odbiorców wygórowanymi ambicjami. Z pewnością znajdzie swoich czytelników! Oprawa miękka, klejona.
- Kolor Powstania 1944przez Lucyna MikołajunWybór zdjęć: Chris Niedenthal Wydawnictwo: Muzeum Powstania Warszawskiego Album wydany z okazji 80. rocznicy Powstania Warszawskiego gromadzi zbiór 100 fotografii, które zostały pokolorowane przez grafików ze studia Orka. Kadry poddano koloryzacji, aby współczesny czytelnik mógł w pełni zrozumieć charakter tamtych dni i dostrzegł szczegóły, których czarno-białe zdjęcia nie oddają. Kolorowe kadry lepiej prezentują dynamikę obrazu, wydają się bardziej współczesne, ogląda się je łatwiej, są bardziej drobiazgowe i żywe. Zdjęcia zostały dobrane przez Chrisa Niedenthala, jednego z najbardziej cenionych fotoreporterów w Europie. Mają one duży format, zostały umieszczone na całych stronach albumu, na papierze dobrej jakości. Na przeciwległych stronach, twórcy umieścili komentarze spisane przez historyka i filmoznawcę, Grzegorza Sołtysiaka, który pokrótce relacjonuje najważniejsze akcje powstańcze lub nastroje panujące danego dnia. Komentuje akcję, prezentowaną na zdjęciu lub przytacza historię fotografowanych. Każdej fotografii towarzyszy także cytat zaczerpnięty z Archiwum Historii Mówionej. Są to wspomnienia tych, którzy pamiętali jak było – żołnierzy, cywilów, sanitariuszek i posłańców. Podczas lektury da się odczuć cierpienie Powstańców, ale też ich ówczesną szczerą wiarę w to, że walki skończą się zwycięsko. Album polecam ze względu na estetykę wydania i trafny dobór zdjęć, które oddają tytułowy kolor powstania. Uważam, że warto mieć w bibliotece uwspółcześnioną wersję albumu, który kultywuje pamięć o Powstańcach Warszawskich. Oprawa twarda, szyta. Duży format.
- Jak przeżyć w… średniowieczuprzez Lucyna MikołajunAutor: Juan de Aragon Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Edukacyjna książka dla dzieci o tematyce historycznej, należąca do serii “Jak przeżyć w…”, w ramach której pojawiły się już dwie publikacje “Jak przeżyć w prehistorii” (P. 20/2023) i “Jak przeżyć w starożytnym Rzymie (P. 5/2024).
Publikacja w zabawny sposób, za pomocą infografik, przystępnie napisanego tekstu i komiksów tłumaczy, jak żyło się w średniowieczu, jakie najważniejsze bitwy się wtedy rozgrywały, a nawet jak się ubierano. Twórcy zawarli wszystkie podstawowe aspekty kulturalne, społeczne, polityczne, religijne, jakie dokonywały się w czasie ponad tysiąca lat, które upłynęły między upadkiem Cesarstwa Rzymskiego, a przybyciem Kolumba do Ameryki.
Dzięki zabawnej formule, która ma przypominać instrukcję przeżycia w średniowieczu, czytelnik poznaje historię, która nie była łatwa, w końcu wojny, epidemia dżumy i nierówności społeczne sprawiły, że nie był to najłatwiejszy czas w dziejach ludzkości. Autor skupia się na faktach i wydarzeniach, nie ogranicza się jedynie do podania dat. Tysiąc lat opisał zwięźle, skupiając się na wydarzeniach, które miały znaczenie w historii kontynentu. Mnóstwo wiedzy historycznej podanej w przystępny, zabawny i ciekawy sposób. Bardzo polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Przygody wuja Leona na rumuńskich stepachprzez Lucyna MikołajunAutor: Yannets Levi Wydawnictwo: Dwie Siostry Poziom czytelniczy: BD I
Książka zawiera pięć różnych opowieści, które snuje wuj Leon swojemu siostrzeńcowi Adamowi. Wszystkie – jak zakłada tytuł – rozgrywają się na rumuńskich stepach i są to historie pełne fantazji i przedziwnych zdarzeń. Wuj Leon opowiada chłopcu o tym, jak utknął na chmurze w krainie Olbrzymów; o tym, w jaki sposób jego cztery włosy uratowały go przed śmiercią, a nawet tłumaczy, jak to jest być karaluchem. Kreuje także świat, gdzie chodzi się na rękach i potwora, który pożarł wszystkie opowieści pozbawiając sensu świat wyobraźni.
Chłopiec przejęty niezwykłością usłyszanych historii wciąż dopytuje wuja, jak to możliwe, że są one prawdziwe, lecz wuj Leon, także za pomocą ostatniej opowieści tłumaczy, że prawdziwe nie musi być prawdopodobne i na tym polega siła fantazji. Nie wszystkie historie niosą jakąś lekcję, ale tak naprawdę to nie taki jest ich cel – one mają uruchamiać wyobraźnię i w tym sprawdzają się znakomicie.
Opowieści wuja są zabawne, a jego gawędziarski styl wypowiedzi wciąga czytelnika i przenosi do wyjątkowych miejsc. Ilustracje zawarte w książce także zmuszają do uruchomienia wyobraźni, ponieważ nie są realistyczne – zniekształcone postacie mają karykaturalne kształty, narysowane zostały nieregularną kreską. Twórcy zapowiadają kolejne części serii opowieści wuja Leona, na które warto czekać. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Księżniczka na Opakprzez Lucyna MikołajunAutorka: Lisa Lejamtel Ilustracje: Claude K. Dubois Wydawnictwo: NoBell Poziom czytelniczy: BD I/II
Mądra, uwspółcześniona baśń o księżniczce, która nie bała się żyć po swojemu, czyli robiła wszystko na opak. Główna bohaterka jest wyjątkowa, ponieważ kąpie się w ubraniach, wychodzi z domu tyłem, a na sandały zakłada skarpety. Zdania także konstruuje na opak, a ich rozszyfrowanie będzie świetną zabawą dla czytelnika. Księżniczce brakuje jedynie towarzystwa, bo przez swoje wyjątkowe przyzwyczajenia większość sąsiadów uważa ją za dziwaczkę.
Pewnego dnia, dziewczyna postanowiła kogoś odwiedzić i trafiła do domu okolicznej wiedźmy. Kierując się dobrocią wobec staruszki, księżniczka wcale nie spodziewała się, że ta będzie chciała zamienić ją w żabę. Wystarczyło przeczytać zaklęcie do którego wiedźma sprytnie skłoniła główną bohaterkę. Na szczęście, dziewczyna zrobiła po swojemu, czyli na opak, w wyniku czego to zła czarownica została zamieniona w żabę, a wszyscy ludzie wcześniej zaklęci w żaby z powrotem stały się ludźmi. Uratowani sąsiedzi stali się przyjaciółmi księżniczki, a czarownica w postaci żaby zamieszkała z nią i stała się jej przyjaciółką. Nie ma tu zatem zemsty, a wiedźma jako żaba w obliczu dobra, której jej okazano stała się miła i szczęśliwa.
Opowieść niesie zatem wartościowy morał, wedle którego życzliwość ma magiczną moc, a bycie sobą może przynieść wiele dobrego także dla innych. Książka uczy tolerancji wobec inności i tego, że zemsta nie jest warta swojej ceny. Rysunkowe ilustracje w pastelowych barwach pięknie dopełniają całość opowieści. Oprawa miękka, klejona.
- Kreatywne prace plastyczneprzez Paweł JaskulskiAutorka: Beata Grzeszczuk-Nędza Wydawnictwo Harmonia
Prezentowana pozycja to zwarta część większej całości. Beata Grzeszczuk-Nędza prowadzi popularną stronę internetową – o nazwie takiej samej jak książka – która zrzesza wielu nauczycieli i pedagogów poszukujących inspiracji do twórczej pracy z dziećmi. Na naszych oczach rodzi się potęga nowoczesnych metod edukacyjnych z elementami arteterapii z pożytkiem dla ogromnej społeczności nauczycieli przedszkolnych i wczesnoszkolnych, ambitnych rodziców, a także współczesnych bibliotekarzy. Książka ogarnia w jednym miejscu cały zbiór propozycji z bloga, co samo w sobie jest niezwykle wygodne, a wygodę podkreśla przydatny spis treści.
Warto wspomnieć, że autorka odpowiada też za międzynarodowy projekt edukacyjny również o tym samym tytule. „Kreatywne prace plastyczne” są więc przykładem działania na wielu płaszczyznach, ale w tym samym celu: skierowania dzieci na artystyczną drogę. Jedni na niej zostaną na dłużej, drudzy ją opuszczą, ale rozwiązania Grzeszczuk-Nędzy sprawią, że na pewno łatwo nie zapomną o czasie spędzonym przy plastycznych zabawach. Podział treści na pory roku stanowi jedynie sugestię autorki, mieści się natomiast w nurcie pedagogiki przygody (z angielska edukacja outdoorowa). To niewątpliwie wartość dodatkowa.
Autorka podkreśla ponadto, że w korzystaniu z książki nie chodzi o odwzorowanie wszystkiego w skali 1:1. Wierność oryginałowi może zaistnieć, ale powinna być przede wszystkim twórcza, przedstawiać jakąś formę przetworzenia dzięki unikalnej ekspresji każdego dziecka. Warto w tym kontekście pamiętać, że autorka nie zaleca demonstrowania dzieciom prac z umieszczonych w książce zdjęć, natomiast „nauczyciel powinien pamiętać, że celem zajęć plastycznych nie jest wyłącznie produkt końcowy”. Wskazówki Grzeszczuk-Nędzy odpowiadają temu celowi. Również mniej uzdolnione plastycznie dzieci znajdą tutaj coś dla siebie lub przekonają się nawet do dalszych ćwiczeń.
Klarowna struktura z wyodrębnieniem niezbędnych materiałów i narzędzi, dobrych rad, możliwych wariacji i czynności dla maluchów, kolejnych kroków – pozwala na totalne rozwinięcie skrzydeł. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam.
- Miłości powstańczeprzez Paweł JaskulskiAutorka: Iwona Kienzler Wydawnictwo Lira Najnowsza książka Iwony Kienzler wpisuje się w nurt popularyzatorskich publikacji na temat powstania warszawskiego. W tym przypadku chodzi oczywiście o dużo lżejszy kaliber w porównaniu do prac naukowych czy również do propozycji Piotra Zychowicza jak „Obłęd’44”. Autorka w prostej formie przypomina o potędze miłości, której moc czuje się autentyczniej w warunkach ekstremalnych. Miłość wśród kul i bomb – to temat, który zawsze będzie pociągał pisarzy i czytelników. W początkowych fragmentach Kienzler przypomina romanse, miłostki mniejsze większe, formalizowane lub nie tzw. zwyczajnych osób. Jeśli o zwyczajności w takim czasie historycznym można w ogóle mówić. Później odwołuje się już do bezpośrednio do wielkiej historii wielkich uczuć Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Barbary Drapczyńskiej, a także Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Jadwigi Wolskiej oraz hrabianek Branickich. Mamy więc powtórkę z historii opartą na dobrze wyselekcjonowanych informacjach z bibliografii dla osób słabiej znających codzienność powstania. Kienzler oferuje szybki przegląd historyczny powstańczej miłości. W czasie jego trwania zawarto prawie dwieście sześćdziesiąt małżeństw. Okoliczności zaślubin bywały dramatyczne, podobnie jak wygląd kościelnych przestrzeni. Powiedzieć jednak wtedy „Ogłaszam was mężem i żoną” na pewno znaczyło bardzo wiele. Wybór tematu dokonany przez Kienzler jest bardzo dobry. Oprawa miękka, klejona.
- Elementarz przedszkolaka. Literyprzez Paweł JaskulskiAutorka: Zuzanna Osuchowska Ilustracje: Zuzanna Pacholska Wydawnictwo Zielona Sowa Oryginalna propozycja elementarza sprofilowana bardziej pod chcących i świadomych rodziców niż nauczycieli wczesnoszkolnych. Zresztą takie założenie podkreśla autorka w słowie wstępnym. Kolejność liter podyktowana jest stopniem trudności i ich podobieństwem pod względem konstrukcyjnym. Konstrukcja całości jest jak gdyby zaproszeniem do wspólnej z dzieckiem nauki czytania i przeżywania wraz z nim pierwszych przygód z literami. Kolejność liter to jedno, a logika sylab, słów i pierwszych czytanek to drugie. Proporcje między wszystkim zostały zachowane niemal perfekcyjnie. Inteligentne polecenia do obrazków przechodzą nagle w polecenia do tekstów. Świat liter staje się coraz poważniejszy, co nie oznacza, że z twarzy dziecka powinny zniknąć uśmiech i zaciekawienie – również dzięki warstwie ilustracyjnej będącej dziełem Zuzanny Pacholskiej. Końcowe fragmenty to już analiza pierwszych w życiu tekstów użytkowych: ogłoszenia i zaproszenia. W moim odczuciu mimo że publikacja przypomina szkolne wydawnictwa, to jej specyfika pozwala na samodzielną pracę z dzieckiem rodzica bądź opiekuna. A to już przekłada się zarówno na więzi międzyludzkie, jak i na więź małego czytelnika z tekstem. Oprawa twarda, szyta.
- Co wie rzekaprzez Paweł JaskulskiAutorka: Isabel Ibanez Wydawnictwo You&Ya Poziom: BD IV-93 Nominowana do nagrody Goodreads Choice Award w kategorii Best Young Adult Fantasy & Science Fiction powieść, która przypadnie do gustu nastoletnim czytelnikom – zwłaszcza tym, którzy preferują historię w klimacie fantasy. Rzecz dzieje się w XIX-wiecznym Egipcie, dokładnie w roku 1884. Główna bohaterka Inez Olivera jest córką archeologicznego małżeństwa, które co roku wyjeżdża z Buenos Aires na wykopaliska do Egiptu. Inez nie może doprosić się, aby wyruszyć z nimi. W tym wyjątkowym, jak się okaże, 1884 roku los sprawi jej niespodziankę, ale przykrą. Owszem, wyruszy do Egiptu tyle że w skrajnie innych niż rodzice celach poszukiwawczych. Mianowicie, rodzice znikają, po czym zostają uznani za zmarłych. Inez wyrusza do Kairu na najbardziej niebezpieczną przygodę w życiu. Wątki przygodowe łączą się w spójny sposób z elementami magii. Autorka była w tym aspekcie bardzo pomysłowa. Magia objawia się w powieści np. pod postacią znajdywanych przedmiotów, które zachowały magiczną moc i można w kontakcie z nimi doświadczyć wizji tego, jak był on wykorzystywany – powiedzmy – przed kilkoma tysiącami lat. Wyprawa do Egiptu jest dla Inez długim i wyboistym rytuałem przejścia, niewolnym również od smaku miłości (smaku delikatnym). Oprawa miękka, klejona. Polecam.
- Jak usunąć wujka z podłogi? Zawód: sprzątanie po zgonachprzez Paweł JaskulskiAutorzy: Małgorzata Węglarz, Mateusz Węgorowski Wydawnictwo Pascal Duża czcionka była naprawdę mądrą decyzją wydawcy. Duży druk mniej męczy oczy, ale tym razem ważniejszy jest fakt, że książkę można szybciej skończyć, przejrzeć, zrobić cokolwiek, aby ją odłożyć, potem przynajmniej chwilę pomyśleć. A pomyśli każdy, kto przeczyta chociaż kilka stron. Małgorzata Węglarz – poprzednio na liście „Starzy ludzie nie istnieją” (p. 11/2022) – potwierdza, że jest reporterką odważną. Tym razem dotarła do rodziny Węgorowskich, którzy otworzyli jedną z pierwszych na polskim rynku firm zajmujących się specjalistycznymi dekontaminacjami. W naszej pięknej ojczyźnie nie ma żadnych ostatecznych regulacji w tym temacie, stąd nasza mała wiedza i świadomość albo zwyczajne niezwracanie uwagi na przykład na substancje niebezpieczne dla zdrowia współmieszkańców bloku, w którym od kilku miesięcy leżał denat. Firma Węgorowskich usuwa ślady biologiczne wnikające głęboko w mury. Czarne strony tytułowe, wybrane cytaty rozlane na całej karcie niczym krew na ścianach, mocna rzecz. A to przykładowy fragment dla pobudzenia naszej wyobraźni: „Warstwa much i skorup po larwach była gruba, miała około 5 cm”. Taki widok dla Węgorowskich stanowi codzienność. Dobrze dla wrażliwców, że w publikacji nie ma zbyt wielu zdjęć, choć te, które są, w zupełności wystarczą. Moje ulubione ma podpis: „Plama w miejscu rozkładu zwłok”. Trudny, obrzydliwy temat, ale sprzątanie funeralne ma znaczenie. Pomyślmy tylko o mieszkaniach z licytacji komorniczych. Albo w ogóle o zakupie mieszkania, w którym ktoś posprzątał niestarannie… Książka mroczna, otwierająca oczy na oczy na zawsze zamknięte. Oprawa miękka, klejona.
- Prywaciarzprzez Paweł JaskulskiAutor: Jakub Topor Wydawnictwo Timof Comics Jakub Topor (rocznik 1988) to absolwent ASP w Łodzi, który realizuje swoje plastyczne pasje w komiksach. Od czasów pracy dyplomowej na temat motywów rodzajowych w malarstwie niderlandzim jest wierny metodzie twórczej polegającej na portretowaniu scen z życia codziennego w sposób groteskowo zdeformowany (vide: cykl „Dziadostwo”). Prezentowana pozycja jest satyrą na współczesne formy zatrudnienia u tytułowego prywaciarza, który równie dobrze mógłby występować tutaj w liczbie mnogiej. Właściciel fabryki gwoździ z komiksu Topora stanowi klasyczną synekdochę. Reprezentuje całą grupę zawodową krwiożerczych kapitalistów, dla których liczą się tylko wyniki, własna wygoda kosztem psychofizycznego samopoczucia pracowników czekających na dzień, który nigdy nie nastąpi – czyli dzień podpisania normalnej umowy o pracę. Nie w każdej branży jest oczywiście tak źle. Nie możemy jednak udawać, że problem nie istnieje. Topor pochwyca go w sidła satyry, a jest to potężny oręż. Chciałbym powiedzieć, że „Prywaciarz” równa się arcydzieło, że śmiech rozrywa czytelnika na strzępy. Niestety, aż tak dobrze nie jest, co nie oznacza, że cokolwiek jest złe, słabe, nietrafione. Sekwencje w piekle dla prywaciarzy budzą uśmiech i jakąś radość na wieść o zemście i upadku bogaczy sprowadzonych do roli robotników. Pewnie pobrzmiewają tu echa dawnych i nowych odmian rewolucji, ale nie wiem, czy osobiście chcę je słyszeć. Wiem natomiast, że czas spędzony z „Prywaciarzem” nie był czasem straconym. Dobrze znaleźć wreszcie coś realistycznego pod powierzchnią formy. No ale jakiś poziom musiał zostać utrzymany. Takie nazwisko zobowiązuje. Wydawca Paweł Timofiejuk uparł się, że podwyższy sprzedaż ogłaszając Jakuba Topora prawnukiem Rolanda Topora. Prawdziwych dowodów brak, ale nazwisko występuje jednak rzadko… Oprawa miękka, klejona.
- Zapytaj pilotaprzez Paweł JaskulskiAutor: Justin Kelley Wydawnictwo To Tamto Książka napisana przez pilota i ojca czwórki dzieci. Fakt pierwszy gwarantuje rzetelność i autentyczność. Justin Kelley lata w amerykańskiej regionalnej linii lotniczej w Seattle. Fakt drugi – jak przypuszczam – stoi za pogodną formą przekazu wiedzy. Dwadzieścia cztery pytania. Na tyle dokładnie zagadnień odpowiada autor. Są one wybrane naprawdę starannie. Prawdopodobnie większość będzie ciekawa również dla dojrzałych czytelników, którzy natrafią na prezentowaną pozycję – najlepiej w formie lektury familijnej. Czego dokładnie możemy oczekiwać? Pytania w typie: „W jaki sposób te duże, ciężkie maszyny wzbijają się w powietrze?”. Chodzi właśnie o taki styl. Nomen omen przelot przez taką listę zwiększa świadomość lotu jako takiego, ale też rozmaitych uwarunkowań jak np. wynagrodzenia pilotów. Prawa fizyki mieszają się więc z prawami rynku. W moim odczuciu mamy przed sobą jedno z lepszych wśród nowych opracowań tematu lotnictwa dla tej grupy wiekowej. Zarówno dzieci marzące o karierze pilota, jak i te bojące się latać znajdą u Justina Kelleya właściwe drogowskazy. Pozycja zawiera słowniczek. Oprawa twarda, szyta.
- Kobiety, o których myślę nocąprzez Paweł JaskulskiAutorka: Mia Kankimaki Wydawnictwo Poznańskie Noc to domena działania, którą upodobały sobie wątpliwej konduity zmory, strzygi i inne mniej lub bardziej swojskie demony. To chwila pęknięcia jako tako oswojonej przestrzeni, z której wyłania się to co niedookreślone i metafizyczne. Dla jednych to czas wyciszenia, dla innych okres wzmożonej czujności, która wyostrza zmysły i nasila emocje. Mia Kankimäki najwyraźniej należy do tej drugiej grupy uczestników nocnych misteriów. Dzięki temu bezsenne czuwanie wykorzystała bardzo kreatywnie i konstruktywnie. Bo też nawiedzały ją nie byle jakie indywidua, ale duchy kobiet, które żyły przed wiekami i podejmowały próbę przełamania swego losu, wówczas zwykle dość schematycznie zaprogramowanego. Kobiety, które z powodu jakiegoś duchowego pokrewieństwa zechciały wpaść do Mii z niezapowiedzianą wizytą to na ogół dziewiętnastowieczne podróżniczki czy renesansowe malarki, Pierwszą reprezentantką nocnej wspólnoty stała się dla fińskiej pisarki Karen Blixen, postać niewątpliwie najbardziej znana spośród wymienionych w analizowanej publikacji. Duńska arystokratka wyjechała do Afryki w zasadzie po to, aby realizować tradycyjny model kobiety podążającej za mężem, raczej stanowiącej tło dla jego ekspansywnej osobowości. Po przyjeździe na miejsce Blixen zdecydowała się jednak podążać własną ścieżką. Samodzielnie prowadziła plantację, pomagała lokalnej ludności, wdała się w dość nieoczywisty romans. A kiedy na skutek pogarszającej się sytuacji finansowej zmuszona była sprzedać farmę, wróciła do Danii, by parę lat później zostać uznaną pisarką. Mia Kankimäki bynajmniej nie idealizuje swojej bohaterki. Dunka była egocentryczką, miała zmienne nastroje, jej romans był też dalece niesatysfakcjonujący. Mimo to, a może właśnie także poprzez takie doświadczenia, autorka „Pożegnania z Afryką” może być wzorem, nie tyle dzięki swej afrykańskiej przygodzie, ale z racji tego, że miała odwagę przełamywać własne ograniczenia i słabości, że była wystarczająco zuchwała, aby wymyślać się na nowo po wielokroć. Zresztą tak jak inne opisane w tej książce podróżniczki: Izabela Bird, która w 1872 r. pod pretekstem poddania się zaleceniom lekarza, sugerującego jej zmianę klimatu, udała się w podróż dookoła świata trwającą prawie trzydzieści lat z przerwami czy Mary Kingsley, która w podobnym czasie wyruszyła do zachodniej Afryki, aby na szlaku ucinać sobie niezobowiązujące pogawędki z przedstawicielami plemienia kanibali. Wymienione kobiety ruszały w drogę samotnie, mając bardzo ograniczony budżet, ale za to praktycznie nieograniczoną wyobraźnię i determinację, która dziś budzi szacunek i ekscytuje. Mia natchniona duchem opisywanych przez siebie obieżyświatek sama wyrusza do Afryki, aby doświadczyć rozmaitych niewygód i strachu, uciec od problemów dnia codziennego i finalnie poczuć błogostan i euforię, wynikającą ze spełnienia. Dla niej i dla jej idolek ekspedycja w nieznane była realizacją określonej postawy duchowej, rodzajem transu albo pielgrzymki, nie tyle ku zewnętrznej sile nadprzyrodzonej, ale ku tego rodzaju mocy w sobie (…).(…) Książka Mii Kankimäki to czuła, urzekająca, bardzo empatyczna opowieść o kobietach, które swoim myśleniem i działaniem znacznie wykraczały poza czas, w który zostały wrzucone. Ta historia jest trochę jak owa afrykańska podróż, gorąca, kolorowa, orzeźwiająca, ale też wyczerpująca, zmuszająca do dużego wysiłku. A na takie kobiety, przychodzące nocą warto czekać. One jak nikt inny potrafią dodać otuchy i zamienić nocne koszmary w fascynujące, wiele obiecujące wizje przyszłości. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta. Anna Karczewska
- Sieroty z Davenport. Eugenika, Wielki Kryzys i wojna o dziecięcą inteligencjęprzez Paweł JaskulskiAutorka: Marylin Brookwood Wydawnictwo ArtRage Zapowiadany od 2022 roku reportaż miał ukazać się w ubiegłym roku. Długie oczekiwanie opłaciło się, ponieważ opowieść o psychologach, których praca badawcza stworzyła podwaliny pod współczesne nauki o rozwoju dziecka, kumuluje w sobie wszystko co może być dobre w literaturze faktu, to znaczy: rzetelną, wiarygodną dokumentację, ale nade wszystko wartką, niemalże powieściową akcję. W reportażu można rozwinąć skrzydła, nie bać się ekwilibrystyki. W końcu to nie akademie i uniwersytety. Początek badań nad inteligencją okazał się wręcz sensacyjnym tematem. Osadzenie tekstu w czasach Wielkiego Kryzysu pozwala zrozumieć kontekst historyczny, poznać lub przypomnieć wiele istotnych spraw, jak choćby eugenika w USA w latach 20. XX wieku. Jedną z najważniejszych postaci występujących w „Sierotach z Davenport” jest psycholog Harold Skeels, który w 1930 roku przeprowadził przełomowy eksperyment. Samotne dzieci z chorobą sierocą po kontakcie z kobietami zamkniętymi w ośrodku dla niepełnoprawnych umysłowo, w których z kolei relacja z dziećmi obudziła instynkt macierzyński, przeszły pozytywną metamorfozę. Po pewnym czasie Skeels spotkał w ośrodku odmienione osoby: zarówno dorosłe, jak i dzieci, które przywitały go pełne uśmiechu i naturalnej dla tego wieku radości. Oczywiście przy obecnych standardach taka niekonwencjonalność spotkałaby się ze sprzeciwem, ale musimy pamiętać, że książka traktuje o początkach badań inteligencji dzieci; badań z prawdziwego zdarzenia. Innowacyjność ówczesnej psychologii doprowadziła do podważenia dziedziczności jako jedynego argumentu przy podziale ludzi na inteligentnych i – powiedzmy – mniej inteligentnych. Pozycja będzie arcyciekawą lekturą dla czytelników zainteresowanych tematyką psychologiczną, zwłaszcza w kontekście punktów zwrotnych w jej historii. Zawiera uwagi do źródeł, objaśnienia skrótów i bibliografię. Oprawa miękka, klejona.
- Państwa miasta. Raport z rajów nieutraconychprzez Paweł JaskulskiAutor: Grzegorz Kapla Wydawnictwo Lira Prawdziwy obieżyświat wśród pisarzy i reporterów Grzegorz Kapla osiągnął bardzo wysokie poziomy w najnowszej książce. Celowo użyłem liczby mnogiej, ponieważ naprawdę długo można by wymieniać zalety „Państw miast”. Autor był „wszędzie”, dotarł w miejsca dla większości z nas z różnych powodów niedostępne, dotknął rzeczy, poznał smaki, wyglądy i kształty. Uczynił to poza Europą reprezentowaną skromnie pod względem ilościowym, ale bogato pod względem jakościowym (bo to jednak rozdział finałowy) przez Berlin. Fakt, że Europa nieszczególnie leży Kapli, widać już było w poprzedniej książce wydanej w Lirze – „Nad rzekę, której nie ma. Podróż przez Amerykę Południową od Miraflores do Rio” (p. 14/2022). Kapla woli wyjechać (a może uciec?) gdzieś dalej niż za miedzę. Aczkolwiek rozdział o Berlinie pełen jest autobiograficznej emocji. Pisze, że „Można byłoby się w Berlinie nawet zakochać, gdyby to było inne życie”. To zdanie kończy wszystko, Kapla właśnie w taki sposób żegna się z czytelnikami do czasu wydania kolejnej pozycji. Literacki styl autora rzuca się w oczy. Kapla za jego pomocą opanowuje i wyraża jednocześnie emocje, które buzują w nim niczym w nastolatku; tyle że ten nastolatek jest dojrzały, potrafi dzielić się sobą z innymi. Wracając więc do wysokich poziomów… „Państwa miasta” to językowy majstersztyk. Klasyczna dla reportażu dokumentacja nie tylko nie odbiega od normy, ale ją przełamuje, a sam gatunek Kapla – w mojej ocenie – rozsadza. Nie chodzi nawet o łączenie reportażu z poetyką zapisków diarystycznych (to częściej) oraz elementami przewodnika (to zdecydowanie rzadziej, ale da się je wskazać – na prostej do interpretacji zasadzie „pójdź tu, pójdź tam”).Podtytuł „Raport z rajów nieutraconych” jest ważną sugestią. Książka Kapli w wielu fragmentach zahacza o metafizykę. Jak autor rozumie raj, wie tylko on. Ma prawo do słodko-gorzkiej tajemnicy. Nie jest jednak łatwo – przynajmniej w części opisanych krajów – odnaleźć raj w najbardziej oczywistym znaczeniu. Autor zabiera nas przecież w podróż do państw przeludnionych, postkolonialnych i neokolonialnych. A jednak nie czujemy bólu czy strachu przy tym lekturowym oprowadzaniu. Kapla przewodnik i mędrzec lubi nas zostawić z trudnym pytaniem: „Kto decyduje o tym kim się rodzimy?”. Jest co najmniej kilka mocnych scen budujących świadomość katastroficznego rozwarstwienia społecznego. Ale to ciągle ta sama książka, ciągle ten sam „Raport z rajów nieutraconych”. Może są one nieustannie ożywiane przez turystów, inwestorów, reporterów, miłość, przyjaźń, muzykę (nawiasem mówiąc, autor dwukrotnie rzuca Nirvaną – tak jakby akurat mu się przypomniała albo pasowała w tym miejscu; cieszę się, że uwielbiamy tę samą kapelę). Mieszkańcy, których poznajemy na kartach „Państw miast” wydają się mimo wszystko szczęśliwsi niż my, Polacy. Nie mam teraz na myśli np. rozdziału o Dubaju (z pozdrowieniami dla Olimpii Siwik, której polskie zapiekanki podbiły Dubaj). Chodzi o miejsca po prostu biedne, dotykane kataklizmami, etc. „Szybko się nauczyłem, że ze wszystkich pokoleń od kilku stuleci właśnie nasze jest najbardziej uprzywilejowane. Urodzone w kraju, z którego nie można było wyjechać, wychowane na kanapce ze smalcem i solą, bo szynkę i pomarańcze mieliśmy od święta, a kiełbasę i cukier na Pierwszego Maja. (…) „I dostaliśmy od losu największy dar, jaki tylko można dostać: szansę na realne, a nie tyko wyimaginowane zmienianie świata. Mogliśmy wymyślić gazety i czasopisma. Zbudować przedsiębiorstwa. Zobaczyć cały świat. Mieć własny samochód. Zamieszkać tam, gdzie zechcemy. Nie musieliśmy już ślubować, że nie opuścimy aż do śmierci, żeby zamieszkać z kimś, kogo kochaliśmy. Mogliśmy iść na wybory albo nie iść. Uczyć się albo kraść”. Kapla ciągnie ten wątek dalej, ja cytat zamknę tutaj. To piękne uczucie, gdy można poczytać o Polsce w książce, która o niej nie jest. Może docenimy bardziej ojczyznę. Panie Kapla, ocena celująca. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam.
- Powstanie Warszawskie. 80 rocznica wybuchuprzez Lucyna MikołajunAutor: Bartosz Zakrzewski Wydawnictwo SBM Książka jest bogato ilustrowanym albumem ujmującym powstanie warszawskie w konwencji kroniki relacjonującej dzień po dniu wydarzenia w walczącej stolicy. Do każdej daty autor dodał przegląd wydarzeń politycznych i militarnych, wiemy więc co w danym dniu zaszło na frontach świata ze szczególnym uwzględnieniem walk na terenie Europy, a także co w sprawie naszego zrywu niepodległościowego robili alianci oraz Sowieci. Ci ostatni nie robili nic, a nawet na początku próbowali zaprzeczać, że w Warszawie toczą się walki. Później, pod naciskiem anglo-amerykanów, uznali wprawdzie fakt powstańczego zrywu, ale nazywali go „warszawską awanturą” nie uzgodnioną z dowództwem Armii Czerwonej. Dopiero w drugiej połowie września, bojąc się, żeby powstańcy przedwcześnie nie skapitulowali, a przez to nie przestawali ginąć, wykonali kilka zrzutów o niewielkiej wartości. Z kolei zrzuty aliantów były niewiele bardziej wydajne, a przede wszystkim nieliczne, bo Stalin zabronił udostępniania polowych lotnisk sowieckich w okolicach Warszawy, co sprawiało, że startujące z baz we Włoszech eskadry musiały pokonać całą trasę na jednym baku paliwa. Oprócz samych walk w stolicy autor ukazuje Powstanie od zaplecza, charakteryzując barykady, sprzęt bojowy, służbę medyczną, organizację kuchni polowych, zdobywanie wody pitnej, nastroje ludności cywilnej, udział harcerzy w zrywie, pełną poświęcenia pracę sanitariuszek i łączniczek. Sięga do wspomnień uczestników bitwy o Warszawę różnych szczebli, w tym dowódców odcinków. Kontestuje obiektywną konieczność wywołania operacji „Burza” przytaczając różne punkty widzenia. Dowiadujemy się, że przeciwny wybuchowi powstania był naczelny wódz gen. Kazimierz Sosnkowski, jak również gen. Władysław Anders oraz niektórzy członkowie polskiego rządu londyńskiego. Sam dowódca AK gen. Tadeusz „Bór” Komorowski okazał się niezdecydowany i chwiejny, a zarządził godzinę „W” na skutek brutalnych nacisków gen. Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” i pułkownika Antoniego Chruściela „Montera”. Ze wspomnień wynika, że w ostatnich dniach lipca Okulicki jako jedyny podwładny ośmielał się krzyczeć na Komorowskiego i zarzucać mu brak patriotyzmu. Z kolei u schyłku powstańczych dni, zgodnie z relacją Jana Nowaka-Jeziorańskiego, pełen animuszu Okulicki oznajmił, że „za kilka dni Warszawa klapnie”, po czym „jakby dla zilustrowania tego stwierdzenia klapnął się obu dłońmi po udach”. Książka obfituje w liczne fotografie wykonane podczas Powstania, także w tytułowe strony niektórych gazet, a było ich w czasie dwumiesięcznych nierównych zmagań polsko-niemieckich aż 167. Otrzymujemy również przegląd tekstów powstańczych piosenek, jak „Marsz Mokotowa”, „Pałacyk Michla” czy „Sanitariuszka Małgorzatka”. Publikacja wysoce wartościowa, wydana bardzo starannie, godna upamiętnienia 80. rocznicy polskiego heroizmu warszawskiego. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz
- Van Eyck. Zbliżeniaprzez Paweł JaskulskiAutor: Jan Van Eyck Wydawnictwo Arkady Album prezentujący dzieła wybitnego niderlandzkiego malarza – Jana van Eycka, wydany w ramach serii wydawnictwa Arkady zatytułowanej „Zbliżenia”. Autorami publikacji są belgijscy historycy sztuki i badacze specjalizujący się w sztuce niderlandzkiej XV i XVI wieku. W części wstępnej przybliżają oni biografię, twórczość i techniki malarskie słynnego mistrza. Następnie prezentują detale wybranych jego dzieł oraz wyjaśniają ich znaczenie. Materiał ten pogrupowany jest tematycznie: sacrum, człowiek, natura, architektura, życie codzienne oraz faktury. Całostronicowe zbliżenia fragmentów obrazów udowadniają ponadczasowy walor talentu van Eycka i jego doskonałe wyczucie detalu. Olbrzymie wrażenie robią zbliżenia ukazujące przyrodę, elementy postaci, tkaniny, przedmioty ze szkła, biżuterię czy księgi. Autorzy podkreślają, że artysta był niezwykle uważnym obserwatorem, szczególnie wnikliwie studiował naturę i z ogromną dokładnością ukazywał każdy najdrobniejszy szczegół. Omawiając jego twórczość zwracają uwagę na realizm przedstawień, kompozycję, faktury, grę świateł, wyczucie detalu, autentyzm oraz innowacyjność. Ciekawe spojrzenie na twórczość słynnego malarza. Publikacja zawiera dobrej jakości reprodukcje, bibliografię oraz źródła fotografii. Duży format. Okładka twarda, szyta.
- Wąsik i sekrety gotowaniaprzez Paweł JaskulskiAutor: Christopher Siemieński Ilustracje: Martin Siemieński Wydawnictwo Ovo Poziom: BD II Kolejna na liście książka autora urodzonego w Kanadzie w rodzinie polskich dyplomatów, który od kilkunastu lat mieszka w Polsce; poprzednio: „Inspektor Parma i spisek żywnościowy” p. 11/2020. Najnowsza pozycja to połączenie opowiadań o przygodach tytułowego bohatera oraz książki kucharskiej. Wąsik, mała, szara myszka z miasta, spędza wakacje u swojej babci na wsi. Zaczynają się one niezbyt fortunnie, bo podstępny szop kradnie mu wyjątkowo pyszny ser, który miał zjeść na śniadanie. Maluch nie poddaje i wyrusza na poszukiwanie tajemniczego składnika tego przysmaku. Gdy go w końcu odkrywa, wspólnie z babcią robi domowy twaróg. W dalszych przygodach Wąsikowi towarzyszy nowa przyjaciółka – biała myszka Minia, z którą wybierze się do młyna, upiecze chleb, zwiedzi labirynt podziemnych korytarzy kreta, zdobędzie ziemniaka na obiad, wyprawi się do lasu na jagody, na koniec zaś zrobi dla wszystkich nowych przyjaciół pizzę. Podczas dwutygodniowego pobytu na farmie nasz bohater zdobędzie całkiem sporą dawkę wiedzy na temat wiejskich zwierząt, warzyw, domowej kuchni oraz powstawania produktów spożywczych. Po każdym rozdziale zamieszczone są przepisy przygotowane przez pochodzącego z Francji reportera kulinarnego – Mikołaja Reya. Wszystkich receptur jest trzydzieści, w tym na twaróg, naleśniki francuskie, dżem z leśnych jagód oraz makaron z domowym pesto i parmezanem. O warstwę ilustracyjną zatroszczył się brat autora, absolwent ASP w Warszawie. Przyjemna wakacyjna lektura, która być może zainspiruje do wspólnego rodzinnego gotowania. Okładka twarda, szyta.
- Rogata duszaprzez Paweł JaskulskiAutor: Łukasz Malinowski Wydawnictwo Skarpa Warszawska
Łukasz Malinowski to historyk, muzealnik i autor powieści, których akcja osadzona jest w głębokiej przeszłości. Nie dziwi więc, że jego kolejna propozycja przenosi nas w czasy średniowiecza. Akcja powieści „Rogata dusza” osadzona jest na dworze księcia Bolesława Rogatki, przedstawiciela linii Piastów Śląskich. O ile jednak jego przodkowie przeszli do historii jako władcy wstrzemięźliwi i nadzwyczaj gorliwi w wierze, to Bolesław z całą pewnością zasłużył na miano czarnej owcy w rodzinie. Współcześni psycholodzy zapewne uznaliby, że miało na to wpływ specyficzne wychowanie, którego elementem było na przykład zmuszanie go do codziennego mycia twarzy w wodzie, w której wcześniej moczyły nogi mniszki…
Bolesław jest niewątpliwie ważną postacią prezentowanej historii, ale kluczową sprawą jest śledztwo kryminalne, które z braku bardziej profesjonalnych sił prowadzi podkomorzy niesfornego księcia. W niejasnych okolicznościach ginie jeden z lokalnych możnowładców. Wkrótce okazuje się, że ofiar jest więcej. Wszystko wskazuje na to, że wokół księcia działa seryjny morderca, a próba rozszyfrowania jego tożsamości prowadzi podkomorzego w rejony dość niebezpieczne i odziera go z krystalicznego dotychczas wizerunku.
Dwuznaczności całej sprawie dodaje fakt, że narratorem, żeby nie powiedzieć dziennikarzem śledczym okazuje się być diabeł we własnej osobie, który jako siła nadprzyrodzona oczywiście od początku wie gdzie leży prawda, ale z upodobaniem dręczy czytelników spragnionych tej wiedzy. Powieść może bardziej przypaść do gustu odbiorcom prozy historycznej, niż fanom kryminału. Choćby dlatego, że język jest konsekwentnie stylizowany na staropolszczyznę, co może stanowić pewną barierę. Miłośników historii zachwyci natomiast bardzo kunsztownie zarysowane tło historyczno-społeczne. Godne uwagi. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska
- Kobiety i krucjatyprzez Paweł JaskulskiAutorka: Helen J. Nicholson Wydawnictwo Astra
Krucjaty kojarzone są zazwyczaj z doświadczeniem typowo męskim. Były to przecież przedsięwzięcia pełne przemocy, walki, grabieży i gwałtów. No właśnie, jeśli już umieszczamy kobiety w tej przestrzeni, to na ogół właśnie jako ofiary gwałtów i niedoli, którym poddawane były społeczności będące celem owych wypraw.
Tymczasem dr Helen J. Nicholson przygląda się zjawisku od nieznanej dotychczas strony, próbując odnaleźć kobiety w szeregach aktywnych krzyżowców. Jak sama pisze, wiąże się to z rozlicznymi problemami natury metodologicznej, bo informacje na interesujący ją temat są dość skąpe, a jeśli już się pojawiają, to towarzyszy im bogata symbolika, można przyjąć, że często także fantazjowanie, typowe skądinąd dla literatury średniowiecznej. W tej mgle informacyjnej trudno więc oddzielić przysłowiowe ziarno od plew.
Co nieco jednak udaje się z dostępnego materiału wydobyć.Z tego wstępnego rekonesansu wynika, że kobiety brały udział w ruchu krucjatowym, w zdecydowanie mniejszym zakresie jako uczestniczki walk, ale raczej jako promotorki (bo w końcu idea wymagała dużego wsparcia propagandowego), mecenaski (bo wkład finansowy był w tej sprawie kluczowy) i jako swego rodzaju patronki duchowe, których pomoc polegała na modlitwach za pomyślność wyprawy. Na tym ostatnim polu działały m.in. Hildegarda z Bingen czy Brygida Szwedzka, późniejsze święte, a w swoim czasie z pewnością wybitne przedstawicielki epoki.
Największa liczba kobiet stanowiła jednak zaplecze pomocnicze na polu bitwy, wcielając się w role kucharek, pielęgniarek czy praczek. Odrębną kwestią jest udział kobiet z ludu w tzw. krucjacie dziecięcej. W tym wypadku ich liczebność mogła być dość duża, a obecność bardziej intensywna. Praca stanowi unikatowe, ale także bardzo wartościowe ujęcie problemu aktywności społeczno-politycznej kobiet w średniowieczu. Polecam. Oprawa twarda, szyta. Anna Karczewska
- Pułkownik „Ponury”. Biografia cichociemnego Jana Piwnikaprzez Paweł JaskulskiAutor: Wojciech Konigsberg Wydawnictwo Znak Horyzont
Pułkownik Jan Piwnik ps. „Ponury” to postać legendarna w dziejach naszej partyzantki. Poświęcono mu już niejedno opracowanie, ale propozycja Wojciecha Königsberga wydaje się być tak kompleksowa i drobiazgowa, że wypełnia z naddatkiem wszelkie oczekiwania wobec tego typu książek.
Opowieść o „Ponurym” to przede wszystkim zapis jego nie nazbyt długiego, aczkolwiek nad wyraz intensywnego życia, którego kwintesencją był okres działalności w szeregach Armii Krajowej. Jan Piwnik przyszedł na świat w typowej rodzinie chłopskiej, w której wyznacznikiem wartości człowieka był jego stosunek do pracy. Przyszły cichociemny nie wiązał jednak swojej przyszłości ze ścieżką, wyznaczoną mu pierwotnie przez pochodzenie. Po ukończeniu gimnazjum wstąpił do wojska, aby po jakimś czasie zacząć pracę w policji. Trudno powiedzieć jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby na jej rozwoju cieniem nie położył się wybuch wojny. Dalszy szlak jego biografii wyznaczył udział w kampanii wrześniowej, internowanie na Węgrzech, ucieczka do Francji i szkolenie wojskowe w Wielkiej Brytanii.
Po powrocie do kraju dowodził oddziałałem partyzanckim na Kielecczyźnie, a potem w Okręgu Nowogródek.Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że ta zmiana wynikała z faktu, iż pułkownik „Ponury” w ocenie przełożonych odznaczał się nazbyt dużą skłonnością do brawury, co miało skutkować narażeniem życia jego podwładnych i okolicznych mieszkańców. Wojciech Königsberg nie pomija bynajmniej faktów niewygodnych z punktu widzenia budowania jednoznacznego wizerunku swego bohatera, choć obraz jaki się z tej opowieści wyłania jest z gruntu pozytywny. Autor dotarł do imponującej ilości źródeł, trudno więc tak dużego wysiłku nie docenić. Opracowanie dla osób zainteresowanych problematyką II wojny światowej. Oprawa twarda, szyta. Anna Karczewska