Archiwa tagu: powieść dla dzieci

Tomasz Kruczek, „Ostatnia wyprawa wikingów”

Ostatnia wyprawa wikingów

Tomasz Kruczek, „Ostatnia wyprawa wikingów”Autor: Tomasz Kruczek
Wydawnictwo: Replika
Poziom czytelniczy: BD III

Tomasz Kruczek jest twórcą kilku powieści, w których przybliża młodszym czytelnikom realia średniowiecza. „Ostatnia wyprawa wikingów” to już trzecia książka wchodząca w skład cyklu „Młodzi wojowie”. Wcześniejsze, zatytułowane „Bitwa o słowiański gród” i „Wśród spalonych osad”, niestety do nas nie dotarły, nie były więc omówione podczas żadnego z dotychczasowych przeglądów nowości wydawniczych.

W swojej najnowszej powieści Kruczek opowiada młodszym czytelnikom o wikingach, którzy przybywają na ziemie zamieszkane przez Słowian. Co ciekawe, w jego ujęciu są to wojownicy szlachetni, którzy używają przemocy tylko wtedy, kiedy są do tego zmuszeni. Powieść rozpisana jest na kilka wątków, które ostatecznie się splatają. W „Ostatniej wyprawie wikingów” czytelnik poznaje m.in. Olgę, młodą dziewczynę, która marzy o wielkich przygodach, Wojciecha, czyli chłopaka, który wyrusza na wyprawę mającą na celu odbicie jego brata z rąk zbójców oraz Brendana, który trafia do klasztoru, by zostać mnichem i zapewnić sobie tym samym bezpieczną przyszłość, jednak szybko orientuje się, że życie klasztorne do niego nie pasuje. Brendan najbardziej na świecie chce bowiem zostać bardem. Pewnego dnia los uśmiecha się do niego i chłopak ma okazję wyruszyć w podróż, która może sprawić, że jego marzenia staną się rzeczywistością.

Powieść jest jak najbardziej udana – przygody młodych bohaterów wciągają już od pierwszych stron, a korzyści edukacyjne płynące z lektury są oczywiste. Choć trzynasto- czy czternastoletni czytelnik w żadnym razie nie powinien poczuć się przytłoczony liczbą historycznych detali, to z pewnością podczas lektury pozna on średniowieczne realia i przyswoi kilka faktów – świat powieści dostosowany jest do możliwości młodszego czytelnika, ale skonstruowany z dbałością o historyczną adekwatność. Język powieści jest dość przezroczysty – archaizacji niemalże tu nie uświadczymy, co pozwoli na płynny kontakt z tekstem nawet tym czytelnikom, którzy wcześniej nie interesowali się historią. Do tego dochodzi przesłanie, mówiące o tym, że marzenia bywają możliwe do spełnienia, jednak ich urzeczywistnianie wymaga od nas odwagi. Dowodzą tego przygody wspomnianych już Olgi i Brendana.

„Ostatnią wyprawę wikingów” z czystym sumieniom można polecić młodszym nastolatkom, którzy są zainteresowani historią, a także bibliotekom, które szukają ciekawych propozycji czytelniczych dla młodzieży w wieku 13-14 lat. Oprawa miękka, klejona.

Rafał Kosik, „Cyberbaba i hopchatka”

Cyberbaba i hopchatka

Rafał Kosik, „Cyberbaba i hopchatka”Autor: Rafał Kosik
Ilustracje: Kasia Kołodziej
Wydawnictwo: Powergraph
Poziom czytelniczy: BD I/II

„Mi się podoba” – tak nazywa się nowy cykl powieści dla dzieci autorstwa Rafała Kosika, znanego jako twórca popularnych serii książek dla młodszych czytelników „Felix, Net i Nika” oraz „Amelia i Kuba”, a także jako autor kilku poczytnych powieści fantastycznych skierowanych do starszego czytelnika. „Mi się podoba” to tzw. spin-off serii „Amelia i Kuba”, którego główną bohaterką jest ich sześcioletnia siostra Milena, w skrócie nazywana Mi. Powieść „Cyberbaba i hopchatka”, która rozpoczyna nowy cykl Kosika, jest właściwie pomysłowym zaadaptowaniem do współczesnych realiów historii o Babie Jadze, mieszkającej w chatce na kurzej nóżce.

W nowej powieści Kosika do Mi i jej rodzeństwa ma przyjechać ciotka, za którą dzieci nie przepadają, bo trzeba się przy niej „zachowywać”. Mi, Albert, Amelia i Kuba mają jednak pomysł na to, jak uniknąć kłopotliwej wizyty – namawiają rodziców, żeby wysłali ich na zorganizowany wyjazd do lasu. I kiedy już wydaje się, że wszystko idzie po myśli małych bohaterów, którym udało się uniknąć wizyty ciotki, okazuje się, że wcale nie trafili na przyjemny, niezobowiązujący biwak, ale na leśny obóz przetrwania. Prowadząca go Zenobia nie tylko wymaga od małych uczestników dyscypliny, ale na dodatek zabiera im wszelkie urządzenia elektroniczne. Pierwszy dzień obozu kończy się niezbyt miłym akcentem: Mi, Albert, Amelia i Kuba zostają przez nią za karę wysłani po gałęzie do ogniska i gubią się w lesie.

Po jakimś czasie mali bohaterowie trafiają na leśną chatkę, do której wchodzą, mimo że nie zastają w niej gospodyni, a następnie zostają w niej na dłużej. Podejrzana kobieta mieszkająca w chatce okazuje się być cyberbabą, a zatem nowoczesnym wariantem czarownicy, która zamiast do pracy fizycznej, zmusza dzieci do… grania w gry komputerowe. Brzmi dobrze? Tylko z pozoru, ponieważ dzieci w istocie, zamiast naprawdę grać, są zmuszone do tworzenia kolejnych postaci i wirtualnych dzieł sztuki, które cyberbaba następnie sprzedaje w internecie. A w takich warunkach nawet największy maniak gier szybko traci ochotę na ślęczenie przed komputerem…

Nową powieść Rafała Kosika można polecić jako zakup biblioteczny, szczególnie że serie „Felix, Net i Nika” i „Amelia i Kuba” mają swoich fanów. Książka jest zabawna, a w dodatku w nienachalny sposób może zasadzić w głowie dziecka myśl, że ukochane przez nie ekrany komputerów, smartfonów czy tabletów nie mają wyłącznie zalet, ale także pewne wady i ważne jest, aby nie przeholować z ich używaniem. Za sympatyczne ilustracje odpowiada Kasia Kołodziej. Oprawa twarda, szyta.

Emilia Kiereś, „Cacko”

Cacko

Emilia Kiereś, „Cacko”Autorka: Emilia Kiereś
Ilustracje: Edyta Danieluk
Wydawnictwo: Bis
Poziom czytelniczy: BD II/III

Głównym bohaterem przeznaczonej dla młodszych czytelników powieści Emilii Kiereś jest przedmiot – szklana bombka choinkowa, którą otrzymuje od ojca mały Ambroży Jacyna. Ma to miejsce w odległym 1911 roku, jednak w toku lektury okazuje się, że bombka przetrwała stulecie pełne zawirowań historycznych i jest obecna w rodzinie Jacynów jeszcze w czasach współczesnych, zaś wieszanie jej na choince to jedna z najważniejszych rodzinnych tradycji.

Czytając powieść Emilii Kiereś, odbiorca jest świadkiem świąt Bożego Narodzenia obchodzonych przez rodzinę Jacynów w różnych, czasami bardzo odległych od siebie czasach. W pierwszym rozdziale, którego akcja rozgrywa się w 1911 roku, Ambroży jest małym chłopcem i wraz z rodzicami dopiero co przeprowadził się do Poznania – wówczas niemieckiego. W kolejnym obserwujemy święta w 1918 roku, a zatem wtedy, kiedy narodziła się II Rzeczpospolita. W trzecim rozdziale Ambroży jest już głową swojej własnej rodziny, ale niestety tym razem nie może spędzić Bożego Narodzenia wraz z nią – jest 1944 rok, więc prawdopodobnie przebywa on w lesie wraz z innymi partyzantami, a jego żona i dzieci wieszają bombkę na choince, myśląc o nieobecnym ojcu. Rozdział czwarty to już 1981 rok, w którym święta przypadają świeżo po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego – Ambroży jest już wtedy sędziwym człowiekiem. Następnie akcja przeskakuje do czasów w miarę współczesnych, a konkretnie do 2014 roku – w tym rozdziale Ambroży nazywany jest pradziadkiem i od dawna nie żyje, jednak bombka wciąż ma swoje miejsce na choince Jacynów i nawet najmłodsze dzieci zaczynają rozumieć, jak ważne jest dalsze podtrzymywanie tej rodzinnej tradycji. W ostatnim rozdziale czytelnik ponownie cofa się w czasie do 1911 roku i dowiaduje się, w jakich właściwie okolicznościach bombka trafiła do ojca Ambrożego. Dopiero tutaj okazuje się, że okoliczności te miały wiele wspólnego z duchem świąt – tytułowe cacko stało się rodzinną własnością wskutek zrządzenia losu, ale także dwóch dobrych uczynków pana Macieja.

„Cacko” to powieść, w której autorka w udany sposób zrealizowała dobry pomysł. Jedną z jej głównych zalet jest fakt, że tak naprawdę ma ona wiele tematów – to m.in. powieść o wielopokoleniowości rodzin, sile czerpanej z umiejętnie kultywowanej tradycji, a także o niełatwej historii Polski. Zdecydowanie może się ona podobać, zwłaszcza nieco bardziej konserwatywnym rodzicom – widać, że dla autorki ważne jest zaszczepienie w swoich czytelnikach szacunku do tradycji patriotycznych i religijnych. Polecam zakup. Oprawa twarda, szyta.

Anne Elvedal, „Stacja Straszydło”

Stacja Straszydło

Anne Elvedal, „Stacja Straszydło”Autorka: Anne Elvedal
Ilustracje: Hedda Kverndalen
Wydawnictwo: Zielona Sowa
Poziom czytelniczy: BD II/III

Powieść Anne Elvedal to horror przeznaczony dla dzieci i młodszej młodzieży – wydawca opatrzył ją oznaczeniem 10+ i z takim jej zaklasyfikowaniem można się zgodzić. Pamiętać należy jednak, że dzieci są różnie i to, co na jednym dziesięciolatku nie zrobi większego wrażenia, może przerazić innego dwunastolatka.

Główną bohaterką powieści jest dwunastoletnia Billie, która razem z rodziną przeprowadza się z dużego miasta do znajdującego się w małej miejscowości opuszczonego budynku stacji kolejowej. Bohaterka początkowo czuje się osamotniona w nowym środowisku, tym bardziej że utrzymywanie wirtualnego kontaktu z dotychczasową najlepszą przyjaciółką wychodzi jej raz lepiej raz gorzej. W nowym miejscu Billie zaprzyjaźnia się tylko z Rasmusem, chłopcem, który ma każde oko w innym kolorze i którego ignorują pozostali rówieśnicy.

Jakby przeprowadzka sama w sobie nie stanowiła dla dziewczynki wystarczającego problemu, po niedługim czasie zaczyna ona dostrzegać, że jej nowy dom skrywa tajemnice, a być może wręcz żyje własnym życiem. W nocy Billie słyszy dziwne dźwięki, a pewnego dnia zauważa na ścianie wymowne ostrzeżenie. Problem w tym, że napisu o treści „Wynoście się stąd!” nie widzi nikt oprócz niej. No, prawie nikt…

Z racji, że część zabawy płynącej z lektury tej książki stanowi stopniowe rozwiązywanie zagadki przez bohaterkę i czytelnika, nie napiszę więcej o fabule. Powiedzmy tylko, że budynek, w którym zamieszkała Billie z rodziną, okazuje się pełnić jeszcze jedną ważną funkcję – i jest to funkcja należąca do porządku spraw nadprzyrodzonych. I jeszcze, że, jak okazuje się w końcówce, w rodzinie Billie była kiedyś pewna osoba, o której mówiono, że potrafi widzieć zmarłych…

Rodziców potencjalnych czytelników wypada ostrzec, że książka Anne Elvedal w pewien sposób podejmuje temat śmierci i żałoby. Robi to wprawdzie w sposób umiejętny, tak samo jak umiejętnie straszy, jednak sam wybór tematu może okazać się zbyt trudny na przykład dla dzieci, które nie oswoiły się ze stratą bliskiej osoby. Końcówka powieści sugeruje, że autorka może stworzyć także jej kontynuację. Do polecenia miłośnikom horrorów dla dzieci. Oprawa miękka, klejona.

Zrostek

Autor: Padrig Kenny
Wydawnictwo Kropka
Poziom czytelniczy BD III

Powieść dla dzieci o wielowymiarowym przekazie z dobrze zbudowaną warstwą fabularną i ciekawymi bohaterami. „Zrostek” jest dziecięcą wersją kultowego potwora z książki o Frankensteinie napisanej w XIX wieku przez Mary Shelley.

Zrostek powstał z martwych ludzi w wyniku eksperymentu stworzonego przez Profesora. I choć z początku powieść brzmi całkiem złowrogo, to na tym kończy się jej najmroczniejszy charakter. Jak czytamy, Zrostek nie jest potworem, a stworzeniem. Nie rozumie niechęci, jaką ludzie go darzą, bo jak mówi „przecież każdy jest inny”. Zrostek jest miły, pomocny i przyjacielski. Jego pierwszym przyjacielem jest Henryk, który powstał z nieco mniej udanego eksperymentu Profesora. Mimo to, nasz bohater akceptuje jego wady i w ujmujący sposób tłumaczy wpadki. Kiedy ten uciekł z zamku, Zrostek wyrusza za nim w towarzystwie Alicji – dziewczyny, która zrozumiała, że współpraca z szalonym naukowcem nie przyniesie nic dobrego. Po drodze, okazuje się, że Zrostek i Henryk nie są jedynymi powołanymi do życia stworzeniami, a także, że w obliczu tragedii są oni w stanie współpracować z ludźmi i uratować niejedno istnienie. W myśl tego, że zło nie bierze się z niczego, mroczna natura Profesora także zostaje wytłumaczona – okazuje się, że Profesor zatracił się w naukowych eksperymentach z żalu po stracie bliskich mu osób – chciał wskrzesić zmarłą żonę i dziecko.

Książka autorstwa  irlandzkiego pisarza – Padriga Kenny’ego jest wspaniałym przykładem lektury o przyjaźni, akceptacji inności, stracie i żałobie. Warstwa fabularna jest wciągająca i zaskakująca, ma wyważone elementy grozy, które wywołają dreszczyk u młodego czytelnika, ale łagodna natura Zrostka i jego ujmujący charakter skutecznie złagodzą mroczny klimat powieści. Bardzo polecam, oprawa twarda, szyta. Poprzednio na liście „Blaszak” (P. 7/2019).

Ola Sukiennik, Nina Sukiennik, „Kira i Czarny Rumak”

Kira i Czarny Rumak

Ola Sukiennik, Nina Sukiennik, „Kira i Czarny Rumak”Autorki: Ola Sukiennik, Nina Sukiennik
Wydawnictwo: Tandem
Poziom czytelniczy: BD II/III

Dwunastoletnia Kira Hirsz początkowo w ogóle nie chce spróbować jazdy konnej. Kiedy jednak za namową mamy i przyjaciółek odwiedza pobliską stadninę, okazuje się, że konie od zawsze były jej przeznaczone. Najpierw już przy pierwszym spotkaniu udaje jej się zdobyć względy Iskry – pięknej, ale narowistej i nieprzewidywalnej klaczy. Chwilę później szesnastoletni John, syn właścicieli stadniny, proponuje, że nauczy ją jeździć konno. Mało tego – będzie to nauka tak intensywna, by Kira mogła wziąć udział w nadchodzących wielkimi krokami zawodach.

Powyższy akapit to właściwie tylko zawiązanie akcji powieści. Później robi się ciekawiej – Kira zaczyna niewinnie podkochiwać się w Johnie, poznaje Lenę, czyli najbardziej nieprzyjemną uczennicę w stadninie, a także Kelly, ośmioletnią kuzynkę Johna, która przyjechała z Anglii na wakacje. Po pewnym czasie Kira, buszując na strychu, dowiaduje się, że stadnina w Miłowie niegdyś należała do jej rodziny, a konkretnie do pradziadka Konstantego, który wówczas posługiwał się jeszcze niemieckim zapisem ich wspólnego nazwiska – Hirsch. Dalsze śledztwo, przeprowadzone w asyście Johna i jego mamy, obecnej właścicielki stadniny, wskazuje też na to, że Iskra, którą ku zaskoczeniu wszystkich zdołała okiełznać Kira, jest prawdopodobnie potomkinią Pioruna – konia, na którym kiedyś jeździł pradziadek dziewczyny.

Fabuła „Kiry i Czarnego Rumaka” zapleciona jest naprawdę zgrabnie. Dodanie do niej wątku historycznego, związanego z przeszłością rodziny Hirszów, jest sporym zaskoczeniem w powieści, która początkowo w ogóle nie zapowiada podobnych atrakcji – i muszę przyznać, że jest to naprawdę udana niespodzianka. Tym bardziej że wątki obyczajowe, zapewne najważniejsze dla większości młodszych czytelniczek, również poprowadzone są w powieści bez zarzutu.

„Kira i Czarny Rumak” to powieść napisana wspólnie przez mamę i jej jedenastoletnią córkę, będącą pomysłodawczynią książki. Współpraca naprawdę im się udała – spojrzenie córki i jej pomysły sprawiają, że perspektywa dwunastolatki wydaje się autentyczna, mama zaś – jak można przypuszczać – przydała tej historii spójności i literackości. Efekt końcowy jest więcej niż zadowalający.

Polecam bibliotekom zakup „Kiry i Czarnego Rumaka”. Oprawa miękka, klejona.

Arne Lindmo, „Trollheim. Mścicielka z Helheimu”

Trollheim. Mścicielka z Helheimu

Arne Lindmo, „Trollheim. Mścicielka z Helheimu”Autor: Arne Lindmo
Ilustracje: Marcin Minor
Wydawnictwo: Kropka
Poziom czytelniczy: BD II/III

Druga część bestsellerowej norweskiej serii „Trollheim” zaczyna się niezłym mordobiciem. Tara, Adam i Tobiasz zmuszeni są do walki z trollami i innymi groźnymi stworzeniami za pomocą łuku, miecza i magii. To ewidentne, że jeśli nie będą się bronić – zginą. Na szczęście ostatecznie trupem padają potwory, a nie główni bohaterowie, mimo że Adam kończy potyczkę z raną od strzały z łuku, a Tobiasz z nieco spalonymi włosami na głowie. Po powrocie do domu obaj będą musieli się postarać, żeby ukryć te obrażenia przed dorosłymi.

No właśnie, przez całe akapity druga część serii „Trollheim” to właściwie skierowana do młodszych czytelników powieść akcji w klimatach fantasy – i to wydaje się w porządku, bo zapewne może przyciągnąć do książki także te osoby, które na co dzień raczej nie przepadają za czytaniem. A po „Mścicielkę z Helheimu” warto sięgnąć, tym bardziej że na samej akcji wcale się nie kończy. Dużą zaletą cyklu są jego bohaterowie – posiadający własne problemy, z którymi młodzi czytelnicy mogą się utożsamić, a przy tym obdarzeni przez autorkę przekonującymi, realistycznymi biografiami (Tara jest z rodziny imigrantów, Adam ma matkę alkoholiczkę, zaś Tobiasz problemy z nadwagą i zdecydowanie nadopiekuńczych rodziców). Arne Lindmo umiejętnie wykorzystuje w swoich powieściach znany i lubiany patent – opowiada o zwykłych dzieciakach żyjących w zwykłym świecie, ale pod samym ich nosem umieszcza świat fantastyczny, jednocześnie sprawiając, że bohaterowie żyją jakby w obu tych światach jednocześnie. Oczywiście dotyczy to tylko głównych bohaterów, bo ani rodzice, ani rówieśnicy nie zauważają, że tuż obok nich dzieją się rzeczy niewytłumaczalne, a postaci mitologiczne – zarówno różnej maści potwory, jak i bogowie – istnieją jak najbardziej realnie.

Żeby nie psuć zabawy, na temat fabuły „Mścicielki z Helheimu” napiszę tylko tyle, że akcja na dobre zawiązuje się, kiedy zmarłą w tajemniczych okolicznościach nauczycielkę zastępuje dość dziwny nowy nauczyciel, a do klasy dołącza jego córka Helena. Dziewczyna również może budzić podejrzenia – nie dość, że jej włosy są całkiem białe, to jeszcze ciągle mówi wierszem i w niewytłumaczalny sposób wydaje się czytać innym w myślach. Właśnie ta ostatnia umiejętność pomaga jej w szybkim i skutecznym zaprzyjaźnieniu się z Tobiaszem…

Powieść można z czystym sumieniem polecić czytelnikom w wieku mniej więcej 9-12 lat. Według mnie powinna wciągnąć większość z nich. Lekturę warto byłoby jednak rozpocząć od części pierwszej, zatytułowanej „Tajemnica opuszczonego domu”, którą omawialiśmy podczas przeglądu 13 w 2024 roku. Oprawa twarda, szyta.

Helena Hedlund, „Kerstin na śmierć i życie”

Kerstin na śmierć i życie

Helena Hedlund, „Kerstin na śmierć i życie”Autorka: Helena Hedlund
Ilustracje: Klaudia Kozińska
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Poziom czytelniczy: BD I

„Kerstin na śmierć i życie” to trzecia powieść z cyklu o małej Kerstin. Wcześniej, podczas przeglądu 20 w 2023 roku, recenzowaliśmy pierwszą część serii, zatytułowaną „Złota Kerstin”.

W najnowszej powieści dziewczynce przydarza się całe mnóstwo przykrych rzeczy. Jest ich tyle, że trudno byłoby wymienić wszystkie, skupmy się więc tylko na tych najważniejszych. Zaczyna się od ósmych urodzin Kerstin, które – delikatnie mówiąc – nie idą po jej myśli, a później jest tylko gorzej. Z domu ucieka kot dziewczynki, Kocisław, i przez długie dni nikt nie może go znaleźć, a kiedy wreszcie wraca – zachowuje się bardzo dziwnie. Najlepszy przyjaciel Kerstin, Gunnar, zaprzyjaźnia się z Pawłem, synem cyrkowców, którzy na jakiś czas zamieszkali u niego na podwórku. Może i Paweł jest fajny, ale Kerstin i tak czuje się odtrącona… Szkolna koleżanka Kerstin, Fatima, informuje ją, że wyprowadza się z rodzicami ze wsi do miasta, więc prawdopodobnie już nigdy się nie zobaczą. Trwające lato jest również dla Kerstin latem jej pierwszych bliskich spotkań ze śmiercią. Najpierw rodzice zmuszeni są uśpić starego, chorego Kocisława, następnie zaś na serce umiera dziadek dziewczynki. Jakby tego wszystkiego było mało, Kerstin dowiaduje się także, że za kilka miesięcy będzie miała rodzeństwo i na razie sama nie wie, co o tym myśleć. Na głównej bohaterce świat powieści się jednak nie kończy, gdyż swoje problemy maja także jej koledzy: Paweł bardzo wstydzi się tego, że jego tata trochę za bardzo lubi pić alkohol, a Gunnar dowiaduje się, że mama po latach odnalazła na Facebooku tatę chłopca – mężczyznę z dredami, który nawet nie wie o istnieniu Gunnara.

Powieść Heleny Hedlund konfrontuje i oswaja małych czytelników z jak najbardziej poważnymi problemami. Główna bohaterka, Kerstin, jest zagubiona i smutna, z pomocą bliskich stara się jednak poradzić sobie z trudnymi emocjami. Zaletą książki jest to, że wszystkie te emocje ukazane są jak gdyby oczami ośmiolatki. Sądzę, że dziecku może być łatwo utożsamić się z perspektywą Kerstin, bo autorce udaje się zrzucić z siebie „dorosły” sposób myślenia i naprawdę wczuć się w dziecko. Wydawca chwali się zresztą, że to właśnie ta właściwość pisarstwa Heleny Hedlund sprawiła, że cykl odniósł spory sukces na swoim macierzystym, szwedzkim rynku.

Opisana wcześniej umiejętność autorki, by spojrzeć na świat oczami dziecka, sprawia, że powieść jest nieco specyficzna, ale na pewno wartościowa. Z czystym sumieniem można ją polecić jako zakup biblioteczny, jednak z tym zastrzeżeniem, że kupując „Kerstin na śmierć i życie” warto byłoby także pozyskać pozostałe części cyklu. Książkę uzupełniają ładne ilustracje autorstwa Klaudii Kozińskiej. Oprawa miękka, klejona.

Anna Włodarkiewicz, „Matylda i tajemnica Straży”

Matylda i tajemnica Straży

Anna Włodarkiewicz, „Matylda i tajemnica Straży”Autorka: Anna Włodarkiewicz
Ilustracje: Magdalena Babińska
Wydawnictwo: SQN
Poziom czytelniczy BD I/II

Królewna Matylda jest najstarszym spośród dzieci władcy Królestwa Straży. Każdego dnia nudzi się jak mops podczas lekcji czytania, kaligrafii i łacińskich przysłów, które zaplanowali dla niej rodzice. Królewna czuje, że w przyszłości wcale nie chciałaby być elegancką damą, ponad wszystko ceniącą dobre obyczaje i konwenans. Zamiast tego wolałaby zostać bohaterką, mieć niebezpieczne przygody, a najlepiej przejść do historii Królestwa. Problem w tym, że rodzice mają wobec Matyldy inne plany. Poza tym uważają, że w spokojnych czasach, które dzięki ich staraniom nastały, najlepiej w ogóle nie informować dzieci o potencjalnych zagrożeniach. Niestety na dwór królewski coraz częściej docierają pogłoski, że pokój w królestwie być może właśnie dobiega końca…

Matylda jest dzieckiem, które nie może usiedzieć w jednym miejscu i – jak łatwo przewidzieć – w końcu wpada w tarapaty. Z opresji ratuje ją co prawda sir Klemens, Pierwszy Rycerz na zamku, jednak dziewczynka podczas samodzielnej wyprawy do wiedźmiego lasu naprawdę najada się strachu. Czy jej niebezpieczna przygoda skłoni rodziców, żeby przestali zatajać przed nią niewygodne fakty i pozwolili uczyć się także rycerskiego rzemiosła?

Tak w największym skrócie prezentuje się fabuła pierwszej części nowego cyklu powieści dla dzieci autorstwa Anny Włodarkiewicz. Autorkę znamy już z szeregu innych publikacji, w tym książek o przygodach Gai z Gajówki (ich ostatnią część prezentowaliśmy niedawno, podczas przeglądu 15 w 2024 roku). „Matylda i tajemnica Straży” to dobrze napisana i dopracowana powieść dziecięca, która może służyć najmłodszym jako jedna z pierwszych lektur wprowadzających je w świat literatury fantasy. Przeznaczona jest głównie dla dziewczynek, bo jedno z jej głównych przesłań wyraźnie mówi o tym, że kobieta może zostać kim tylko chce – choćby i lubującą się w walce bohaterką. Według Włodarkiewicz tradycyjne role płciowe nie powinny nikogo ograniczać w dążeniu do realizacji swoich marzeń.

Dwustustronicowej historii towarzyszą utrzymane w klimacie dziecięcego fantasy ilustracje Magdaleny Babińskiej. Książka jest bardzo przyjemna i sądzę, że może zainteresować czytelniczki w wieku około dziesięciu lat. Warto ją kupić. Oprawa miękka, klejona.

Wakacyjna misja, Anna Włodarkiewicz, Kasia Piątek

Gaja z Gajówki. Tom 3. Wakacyjna misja

Wakacyjna misja, Anna Włodarkiewicz, Kasia PiątekAutorka: Anna Włodarkiewicz
Ilustracje: Kasia Piątek
Wydawnictwo: Świetlik
Poziom czytelniczy: BD I/II

„Wakacyjna misja” to trzecia książka z cyklu, którego główną bohaterką jest ośmioletnia Gaja z Gajówki, energiczna dziewczynka mieszkająca wraz z rodzicami w leśniczówce, kochająca przyrodę i ucząca się w systemie edukacji domowej. Drugą część serii autorstwa Anny Włodarkiewicz z ilustracjami Kasi Piątek prezentowaliśmy w ramach przeglądu 10 w 2024 roku.

W najnowszej części Gaja razem z mamą spędza wakacyjny lipiec nad Bałtykiem, mieszkając w należącym do jej cioci pensjonacie Prymulka. Cały miesiąc spędzony nad morzem obfituje w przygody i mnóstwo przyjemnych (a czasem także trochę mniej przyjemnych) wydarzeń. W tej części spotykamy członków dalszej rodziny Gai, w tym będącego mniej więcej w jej wieku kuzyna Stefka, który bardzo lubi narzekać i zdecydowanie różni się od dziewczynki temperamentem. Nad morzem Gaja poznaje także Kostka, najlepszego kolegę Stefka, z którym świetnie jej się rozmawia, a także dwa lata od siebie starszą koleżankę Malwinę, z którą zakłada skupiony na ochronie środowiska Klub Błękitnej Fali. Pod koniec pobytu dziewczynki organizują nawet wielkie sprzątanie plaży, do którego przyłącza się mnóstwo osób i tym samym realizują tytułową wakacyjną misję, polegającą na pomocy nadmorskiej faunie. Przyglądając się najnowszym przygodom Gai czytelnik ma okazję dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy – poznaje żyjące w Bałtyku morskie ssaki, meduzy, a także nadmorskie ptaki, takie jak mewa śmieszka czy sieweczka obrożna, dowiaduje się o możliwości zwiedzania latarni morskich i zaczyna rozumieć, jak ważne jest, by podczas pobytu na plaży nie pozostawiać po sobie śmieci.

„Wakacyjna misja”, tak samo jak poprzednie części cyklu o Gai z Gajówki, stylizowana jest na pamiętnik pisany na gorąco przez samą dziewczynkę. Ten zabieg na pewno spodoba się dzieciom w podobnym wieku – zaprezentowane przemyślenia i opisy są właśnie na poziomie bystrej ośmiolatki, a narracja pełna jest emocji i energii charakterystycznej dla poznającego świat ciekawskiego dziecka. Tekst jest gęsto przetykany bardzo sympatycznymi ilustracjami Kasi Piątek, które również przypominają rysunki znajdujące się na marginesach dziecięcego pamiętnika. Czytając książkę, czytelnik dodatkowo natknie się także na kilka prostych przepisów kulinarnych: na zielony koktajl, granolę i domowe lody truskawkowe.

Trzecią część przygód Gai z Gajówki można polecić wszystkim dzieciom w wieku wczesnoszkolnym. Książka może uwrażliwić małego czytelnika na przyrodę, a jej lektura z pewnością okaże się przyjemna. Oprawa twarda, szyta.