Autorka: Anna Lee Huber Wydawnictwo Skarpa Warszawska
„Siostry z Titanica” mogą stać się hitem lekturowym w bibliotekach publicznych. Jeszcze raz powrót do dramatu z 1912 roku wywołuje prawdziwe emocje, stanowi dobry punkt wyjścia, od którego autorka odbija się i czyni fabułę mieszanką prawdy historycznej podszytej fikcją we właściwych miejscach.
Czytelnik w trakcie lektury może zawsze odwołać się do spisu postaci, który umieszczono na początku. Bohaterów jest dużo, więc decyzja o takiej liście z krótką informacją „kto jest kim” była rozsądna. Na pokład Titanica weszło mnóstwo pasażerów, lista postaci jest więc długa, ale nie zawędrujemy do niższych poziomów. Autorka zdecydowała, że wydarzenia rozegrają się w wyższych sferach: raz ze względu na fikcyjny wątek romansowy, dwa ze względu na to, że bogate warstwy społeczne miały jednak więcej do stracenia (i materialnie, i egzystencjalnie), gdy śmierć zajrzała im w oczy na rzekomo niezatapialnym statku. Nagłe ukłucie świadomości, że za kilka chwil wszystko się skończy, że trzeba będzie porzucić przepych, ma kolosalne znaczenie dla dramaturgii tego literackiego widowiska. Dlatego – w przeciwieństwie – do filmu Jamesa Camerona nie poznamy tu Jacka Dawsona.
Najważniejsze są trzy siostry Fortune: Alice, Flora, Mabel. Titanic wystartuje też z ich bratem i rodzicami. Krótko mówiąc: rodzina milionerów, która ma wszystko, nie wyłączając mniejszych i większych kaprysów córek. Przyjęcie żeńskiej perspektywy jako głównej, dominującej w powieści z pewnością skradnie serca czytelniczek. Bardzo rożne od siebie siostry niedługo staną oko w oko z ryzykiem śmierci. Rozwiewam ewentualnie wątpliwości zbudowane na podstawie okładki. Dokumentalne walory „Sióstr z Titanica” stoją na wysokim poziomie, a romansowe wtręty – podobnie jak całość nawiązania do rodziny Fortune – ożywiają miejsca, w których mogłoby zrobić się zbyt nudno. Oprawa miękka, klejona.