Autorka: Eliza Clark Wydawnictwo Poznańskie
Eliza Clark uchodzi za obiecującą pisarkę. Ma w dorobku kilka powieści, z czego „Skrucha” jest pierwszą wydaną na polskim rynku. To bardzo dobra wiadomość, ponieważ z podstawowej dokumentacji wynika, że „Skrucha” jest najdojrzalszym dziełem tej młodej autorki. Książka trafia w swój czas, jej zalety można mierzyć na kilku poziomach – łącznie z tym wiodącym, czyli wciągającą fabułą i przystępnymi rozwiązaniami w formie. Imponuje także nawiązanie do rzeczywistości pozatekstowej. Nie ma ono jedynie symbolicznego wymiaru. To wreszcie coś więcej pod kątem zaangażowania społecznego. Chodzi mianowicie o aktualny status ludzkiego dramatu w kontekście wydarzeń natury kryminalnej. Nie ma mowy tylko o banalności zła, odbiór zbrodni stał się powszedni jak chleb, przeobraził się w zjawisko medialne na pograniczu hejtu, szoku, emocji towarzyszącej podglądaniu i końcowego zapomnienia, ponieważ jedno wydarzenie zaraz wypiera drugie.
Eliza Clark poddaje głębokiej analizie kulturę true crime i styl komunikacji charakterystyczny dla Internetu. Czyni to w zaskakujący, pociągający sposób, jednocześnie manipulując czytelnikiem. Konia z rzędem temu, kto nie zdecyduje się wstukać w wyszukiwarkę haseł: Joan Wilson, 23 czerwca 2016, ewentualnie z podaniem godziny 4:30 rano. To powieściowa 16-letnia ofiara upiornego morderstwa dokonanego przez trzy inne nastolatki z tego samego liceum. Clark stylizuje tekst na reportaż, naprawdę dość łatwo zapomnieć, że mamy jednak do czynienia z fikcją. Po pierwsze, autorka jest faktycznie w tym dobra. Po drugie, podobne historie niestety się zdarzają. Zdarzały się wcześniej, można powiedzieć, że od zawsze. Pisarkę interesuje chyba jednak najbardziej proces istnienia współczesnej zbrodni jako faktu podkręconego przez media, teorie spiskowe i tak prozaiczne rzeczy jak komentarze w sieci. Wszystkie one w istocie potrafią namącić, wykreować coś, co mija się z prawdą, a rzeczywista prawda nie jest już istotna. Tak właśnie zostaje naświetlona sprawa Joan Wilson w „Skrusze”, a w centrum fabuły staje dziennikarz śledczy Alec Carelli.
Clark znakomicie parodiuje podcasty kryminalne karmiące się ludzkim cierpieniem, często szalenie interesujące, ale równie często z efektami ubocznymi, z których wyróżniają się dwa standardowe. Raz, morderca wyrasta siłą rzeczy na patocelebrytę, ofiara (ofiary) zostają rozproszone w niepamięci. W Polsce za klasyczny przykład można uznać Kajetana Poznańskiego, co równoważy na szczęście dobra książka Hanny Dobrowolskiej „Taki dobry chłopak”. Dwa, język jakim opowiada się w podcastach o zbrodni schodzi czasem zbyt płytko. Ryzykownie płytko. Clark wykpiwa taką tendencję, stawia tym samym pytania o odpowiedzialność za słowa, wołając jak gdyby: „czy słowa dziś w ogóle coś znaczą?”. Pyta też o upadek empatii. Programy pokroju „997” zwiększały kiedyś wykrywalność.
Co realnie dobrego można powiedzieć o podcastach? Oprócz tego, że są dobrze zrobione i dostarczają inspiracji twórcom literatury gatunkowej? Może są po prostu jakimś odbiciem stanu społeczeństw? „Skrucha” stanowi satyrę na gatunek true crime z drobiazgową rekonstrukcją mordu, jego genezą, wkomponowaniem do narracji protokołów z przesłuchań, wpisów w Internecie etc. Autorka na tym nie poprzestaje. Szuka motywów dramatu i zachodzi w tych poszukiwaniach naprawdę daleko, zbliża się do współczesnego jądra ciemności. Popularny ostatnio serial „Dojrzewanie” – nawet podobny do tej powieści – jest od niej słabszy, stokroć nudniejszy i zatrzymujący się w pół kroku, co może jednak zmienić planowany sezon drugi. Oprawa miękka, klejona.