Autor: Megan Miranda Wydawnictwo Czwarta Strona
W literaturze gatunkowej wszystko lubi się powtarzać, a powrót w rodzinne strony (najlepiej niechciany) to jeden z absolutnych standardów. No ale już Marek Hłasko w „Sowie, córce piekarza” napisał, że „Wszyscy wracają kiedyś do miejsc, z których chcieli uciec”. Dokładnie tak jest z główną bohaterką „Córeńki”. Hazel wraca do Mirror Lake na pogrzeb ojca. U nas niedawno po taki motyw sięgnął np. Przemysław Borkowski w powieści „Diabelski krąg”. To nie sytuacja w typie najpierw pogrzeb, potem stypa i z powrotem. Hazel dziedziczy dom po ojcu, matka kiedyś zaginęła. Bohaterka musi więc zostać i zająć się sprawą spadku. Nieoczekiwanie dla niej a oczekiwanie dla czytelnika miasteczko wciąga ją w swoje sekrety powoli jak bagno. Atmosfera zmowy milczenia – tak charakterystyczna dla małych społeczności – została uchwycona przez autorkę wzorowo.
Dialogi nie mają cienia naiwności, stoją na dobrym poziomie. Zmowa milczenia – niby kolejna klisza, ale w kontekście zbrodni połanieckiej z 1976 roku warto pamiętać, że na studiach prawniczych niektórzy wykładowcy omawiają tę sprawę jako encyklopedyczny przykład zmowy milczenia. To realny problem, z którym czasem mierzą się śledczy, czasem pisarze. Wie więcej niż mówi – tak mógłby brzmieć podpis pod imieniem i nazwiskiem pod statystycznym mieszkańcem Mirror Lake. Autorka świetnie wykorzystała warunki atmosferyczne, konkretnie długotrwałą suszę, która sprawia, że jezioro cofa się i odkrywa wrak auta z okładki. To nie będzie zwykły samochód – zwłaszcza dla Hazel. W obliczu jesieni, kocyków i herbat zimowych – jak najbardziej polecam. Oprawa miękka, klejona. Poprzednio na liście: „Odszukaj mnie” (P. 5/2023).