Autorka: Katja Hoyer Wydawnictwo Poznańskie
Niemiecką Republikę Demokratyczną powołali Sowieci nadając swojej strefie okupacyjnej status satelickiego państwa. Przez cały okres jego istnienia czyli od października 1949 roku do października 1990 na czele partii komunistycznej stało dwóch sekretarzy: najpierw Walter Ulbricht, a od roku 1971 Erich Honecker. I chociaż państwo wschodnioniemieckie miało swoich prezydentów (od 1960 roku przewodniczących rady państwa) i premierów, to jego rzeczywistymi władcami byli sekretarze partii socjalistycznej (SED). Podobnie było w Polsce i innych krajach Układu Warszawskiego, których struktury polityczne i administracyjne narzuciła Moskwa. Swoją opowieść o NRD autorka rozpoczyna od szczegółowej charakterystyki relacji pomiędzy Związkiem Radzieckim a niemieckimi komunistami w dwudziestoleciu międzywojennym.
Kreml liczył, że silny w Niemczech ruch komunistyczny przejmie władzę w tym kraju. Nadzieje te rozwiały się pod koniec roku 1932, kiedy w wyborach do Reichstagu zwyciężyli narodowi – socjaliści, a następnie po 30 stycznia roku następnego, gdy swoje rządy na stanowisku kanclerza rozpoczął Adolf Hitler. A rozpoczął je od bezwzględnego spacyfikowania ruchu komunistycznego. Wielu działaczy zginęło, wielu wtrącono do więzień i obozów koncentracyjnych, a ci, którzy zdążyli wyjechać, szukali schronienia w ZSRR. Przyjęto ich życzliwie, ale szybko to się zmieniło, po tym jak Józef Stalin, kierując się paranoiczną podejrzliwością, uznał, że są oni szpiegami i dywersantami na usługach gestapo. Spotkał ich taki sam los jak polskich komunistów przebywających w ZSRR: jednych stracono, innych zamknięto w łagrach, a niemiecka partię komunistyczną rozwiązano, tak samo jak Polską. Dopiero podczas wojny, kiedy wojska sowieckie zbliżały się do Europy zachodniej, Stalin sięgnął po niedobitki Niemców – komunistów powierzając im rolę administratorów radzieckiej strefy okupacyjnej na wschodnich terenach Niemiec. Tak powstała NRD.
Autorka opisuje dzieje tego państewka, pełnego radzieckich żołnierzy, starannie kontrolowanego przez niemiecką Milicje Ludową oraz służby specjalne o skrócie STASI, poprzez kolejne dziesięciolecia. Podobnie jak w Polsce, najpierw były lata odbudowy, następnie dekady stabilizacji. Coraz lepiej funkcjonowała gospodarka, sprawdził się program budownictwa mieszkaniowego. Samochód marki trabant stał się dostępnym, tanim autem dla robotnika, symbolem enerdowskiego dobrobytu. Niektórzy śmieli się z tego samochodziku zwanego pogardliwie „mydelniczką”, ale jest faktem, że poziom życia obywateli NRD był najwyższy w krajach socjalistycznych. Dużo miejsca poświęciła autorka Murowi Berlińskiemu. Ten symbol rozbicia Berlina na dwie części przynależące do różnych państw niemieckich, stal się symbolem izolacji politycznej pomiędzy Wschodem a Zachodem.
Wbrew potocznemu mniemaniu, liczba ofiar, zabitych przez strażników strzelających do swoich współobywateli, którzy usiłowali go przekroczyć, nie była drastycznie wysoka. W ciągu trzydziestu lat istnienia tej budowli zginęło 140 osób, oczywiście znacznie więcej zostało schwytanych i uwięzionych. Oczywiście jeszcze więcej napisała Katja Hoye o wyszczególnionym w podtytule życiu codziennym mieszkańców enerdowa, w tym o organizacji pracy i urlopach, życiu sportowym i kulturalnym, show biznesie i ekspansji dżinsów. Także o sukcesie jaki odniósł wschodnio-niemiecki Woodstock w 1973 roku, kiedy w Berlinie wschodnim, w cieniu Muru, odbył się zjazd młodzieży z całego globu w ramach X Światowego Festiwalu Młodzieży i Studentów, co stało się promocją socjalizmu a la Honecker i jego częściowego otwarcia się na Zachód. A o zjednoczeniu Niemiec myślały od dawna obie strony, NRD i RFN, co bardzo nie podobało się Moskwie. Książka bardzo interesująca. Polecam. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz