Generacje

Autor: Noam Josephides                                        Wydawnictwo Rebis

 

Akcja tej powieści rozgrywa się w nieokreślonej przyszłości w odległej przestrzeni kosmicznej, na ogromnym statku międzygwiezdnym o nazwie Thetis zmierzającym w kierunku planety Gamma Ceti Dziewięć. Wszyscy są Ziemianami, którzy opuścili swoją bliską destrukcji planetę, żeby znaleźć miejsce odpowiednie do osiedlenia się. Na Thetis istnieje rozbudowane społeczeństwo, żyjące w pozornej zgodzie, harmonijnie wykonujące swoje obowiązki dla ogólnego dobra. Cel ich osiedlenia się nosi liczbę Dziewięć, gdyż według obliczeń dopiero dziewiąte pokolenie Ziemian będzie w stanie znieść panujące tam warunki, wynikające z odmiennej niż na Ziemi grawitacji oraz promieniowania. Z każdym pokoleniem pasażerowie tracą część cech ludzkich i nikt na dobrą sprawę nie wie, w jakim stopniu zachowają człowieczeństwo i przynależność do gatunku homo sapiens po przybyciu na miejsce.

Na Theis panuje hierarchia społeczna podobna do tej na Ziemi. Jest przywódca nazywany Primo, wybierany w demokratycznym głosowaniu powszechnym i pełniący swoją funkcję przez kilka lat. W okresie, kiedy toczy się fabuła powieści, jest nim Sebastian Anderson, facet o sporej charyzmie, szy-kujący się do reelekcji. Ma konkurentkę, kontrowersyjną Athenę Saugado, której zwolennikami są młodsze pokolenia mieszkańców. Główną bohaterką, a zarazem narratorką opowieści jest natomiast Sandrine Liet, młodziutka wiekiem, ale zaawansowana w służbowej hierarchii starsza archiwistka z Archiwum Praw, instytucji będącej rodzajem wewnętrznej policji. Wraz z początkiem fabuły bohaterka otrzymuje zaskakujące zadanie. Ma zbadać próbę szantażu. Jest to nietypowe pod dwoma względami: na Thetis nikt od pokoleń nie łamie Praw, a jeśli już to są to tylko drobne wykroczenia, a ponadto obiektem tajemniczej próby wymuszenia jest sam Primo. Sandrine zachodzi w głowę, co jest grane, bo nawet zbliżające się wybory nie uzasadniają przestępczego działania w harmonijnej społeczności. Komuś jednak zależy, żeby Anderson zrezygnował z reelekcji. Być może stoi za tym jego konkurentka, pani Saugado, lub któryś z jej zwolenników, ale nie wykluczone, że prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Prowadząca śledztwo Sandrine przekonuje się, że życie społeczne na Thetis kryje wiele tajemnic, a ci, o których myślała, że już dawno oduczyli się zabijania, potrafią robić to nadal. Co więcej, kiedy narratorka wpada na ślad prowadzący do wielkiej afery, jej własne życie staje się zagrożone.

Pomysł na fabułę „Generacji” jest ciekawy, a jednym z plusów książki jest umiejętne odmalowanie życia na mega statku kosmicznym, podróżującym przez przestrzenie międzyplanetarne niczym futurystyczne polis, państwo-miasto. Społeczność ta ma swój język, dobrze oddający stany duchowe po-szczególnych figur, na przykład szef bohaterki, Nyasha, jest „gniewoodpornym kłębkiem serdeczności”, co jest rezultatem „niebywałego triumfu ewolucji”. Sama bohaterka nie jest jednak ewolucyjnym triumfem. Nabuzowana, pyskata, pełna ducha walki. Kiedy na początku akcji pozna-jemy ją w sytuacji gdy uderza się w głowę i nabija sobie guza, ciska przekleństwem, a w języku ex Ziemian brzmi ono: „Kunye mala!”

Nazwy urządzeń to również kosmiczna innowacja. Tradycyjny jest natomiast seks, bo przecież i w kosmosie nie może go zabraknąć. Ale w momencie kiedy bohaterka rozstaje się z kochankiem, szuka pocieszenia w łóżku swojej terapeutki, aczkolwiek z zastrzeżeniem, że „dzisiaj tylko się przytulamy.” Piotr Kitrasiewicz