Autor: J. D. Barker Wydawnictwo Czarna Owca
Powieść J.D. Barkera można nazwać filmową. Fabuła pędzi niczym pociąg dalekobieżny, trup ściele się gęsto, napięcie narasta z każdym rozdziałem i co rusz pojawiają się zaskakujące zwroty akcji. W utworze dominują dialogi, a część opisowa zostaje zredukowana do niezbędnego minimum, co zbliża go do scenariusza. Główną bohaterką jest atrakcyjna, pewna siebie, przebojowa i wygadana dziennikarka radiowa, która staje do konfrontacji z przerażającym psychopatycznym terrorystą. W budzących grozę perypetiach towarzyszą jej dzielni i chętni do pomocy mężczyźni, przy czym niektórzy z nich, jak się okaże w trakcie lektury, mają podwójne oblicza.
W ogóle co rusz odkrywamy jakieś drugie dno, chociażby w motywach kierujących postaciami, na czele z Bernim czyli upiornym antenowym rozmówcą Jordan Briggs, będącym zarazem seryjnym mordercą, specjalistą w podkładaniu skomplikowanych ładunków wybuchowych, ale również z upodobaniem posługującym się w zabijaniu środkami prostszymi jak nóż czy rewolwer.W wydarzeniach przyprawiających o zawrót głowy pojawiają się liczne kalki z powieści i filmów: bez trudu można się dopatrzeć inspiracji „Szklaną pułapką”, „Niebezpieczną prędkością” czy ”Raportem Pelikana”. Pomimo tego, a może właśnie dlatego, książkę czyta się bardzo dobrze. Pochłania uwagę od pierwszej strony, a potem wciąga coraz bardziej, chociaż co jakiś czas zalecam robienie przerw, gdyż natłok wydarzeń może w pewnym momencie okazać się nieco przytłaczający. Jonathan Dylan Barker, podpisujący się inicjałami imion, jest autorem zręcznym i utalentowanym, potrafiącym z wyczuciem i wyrafinowaniem poruszać się w gatunku thrillera i w ogóle sensacyjności jako takiej, nawet jeśli konwencje i intrygi, którymi się posługuje wydają się wyświechtane.
„Gra na antenie” nie jest powieścią wartościową. Jej celem było dostarczenie zapierającej dech w piersiach rozrywki, nawet jeśli w charakterystyce głównej bohaterki autor sili się na pewien – również oklepany – psychologizm: Jordan Briggs, na pozór pozbawiona empatii i będąca wyłącznie egocentryczną karierowiczką, w finale ujawnia głęboko ukrytą wrażliwość. To za mało, żeby rozbić schematyzm całości, ale talent autora polega właśnie na tym, że pochłonięty fabułą czytelnik – w każdym razie ten przeciętny – nie zwraca uwagi na takie elementy. W kategorii czysto rozrywkowej oraz w naśladowaniu narracji filmowej książka jest niemal mistrzowska. Wprost wymarzona na długie jesienne wieczory lub daleką podróż. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz