Autor: Marek Stokowski Państwowy Instytut Wydawniczy
Tytułowym bohaterem jest emerytowany strażak samotnie mieszkający w ceglanym domu z czerwoną dachówką gdzieś nad Liwą, z dala od wsi. Ma długą patriarchalną brodę, dlatego okoliczni mieszkańcy nazywają go świętym, chociaż trochę boją się jego odmienności. Jeździ starym szwedzkim rowerem a z dalszym światem komunikuje się za pomocą komputera. Dba o dom i o zwierzęta, bo żyją z nim cztery koty, hoduje pszczoły, w gnieździe na posesji towarzyszą mu bociany. W wyniku rozmowy z objeżdżającym na motorze okolice kominiarzem, Leonard postanawia otworzyć się na ludzi.
Wierzy, że pomagając bliźnim wyzbędzie się lęku przed śmiercią. Wsiada na rower i rusza. Okazuje się, że nie musi wcale wypuszczać się daleko, bo już w promieniu kilku kilometrów trafiają się ludzie w potrzebie. Pożycza rower podpitemu panu w krawacie śpieszącemu do źrebiącej się klaczy. Sam idzie pieszo dziesięć kilometrów, żeby odebrać swoją szwedzką damkę z bagażnikiem i podpórką. Innym razem pomaga szyprowi na osadzonej na mieliźnie barce. Szyper ledwo żyje, bo choruje na astmę i ma potężny, cykliczny atak czkawki, wydaje się bliski uduszenia. Leo ratuje go podając do wypicia miód z własnej pasieki.Przełomem w jego życiu staje się poznanie zbuntowanej maturzystki Igi. Emeryt i pyskata dziewiętnastolatka zaprzyjaźniają się. Leonard pomaga jej w opiece nad młodszym, niezrównoważonym psychicznie bratem. Pod wpływem byłego strażaka dziewczyna otwiera się na świat oraz innych ludzi. Uczy się przy nim cieszyć przyrodą i przychodzić z pomocą ludziom i zwierzętom. Osobnym, rozbudowanym elementem fabuły jest wątek historyczny.
Poznajemy losy polskiego nastolatka z Prus wschodnich okresu wojny, Konradka, wcielonego do niemieckiego wojska w 1944 roku i przydzielonego do obrony przed Armią Czerwoną zamku w Malborku. Chłopiec z trudem odnajduje się w wojskowym świecie, zwłaszcza, że większość towarzyszy broni szydzi z niego jako z „Polaczka”. Sens życia odnajduje w uczuciu do dziewczyny służącej w Niemieckim Czerwonym Krzyżu, pruskiej Polki. A sceny obrony zamku przed Rosjanami oraz paniki ludności Prus uciekającej na zachód, mogą zainteresować także czytelników chcących zajrzeć za kulisy wydarzeń z ostatniej wojny na tamtych terenach.
„Święty Leonard z pól” to powieść utrzymana w duchu franciszkańskim, budująca pozytywny stosunek do świata i przynosząca pogodę ducha. Czyta się ją lekko, ma dużo dialogów i składa się z krótkich części, mini – rozdziałów, które ułatwiają lekturę. Autor dobrze skonstruował postać głównego bohatera, nie tworząc jej z marmuru, ale zwyczajnie z krwi i kości. Leonard jest dobroduszny, bywa zabawny, lubi zakląć, czasem się wkurza, ale jest po prostu wspaniały. Zwykły, prosty, ludzki. Niby współczesny, a jednocześnie jakby nie z dzisiejszego świata, tylko z tego innego, lepszego. Polecam. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz