Dzwon nie bije nikomu. Opowiadania

Autor: Charles Bukowski                                                    Oficyna Literacka Noir Sur Blanc

 

Jest to zbiór mało znanych opowiadań Charlesa Bukowskiego, głośnego i kontrowersyjnego pisarza amerykańskiego, którego bohaterami są różnego rodzaju ludzie wykolejeni, usiłujący odnaleźć się w społeczeństwie po ciężkich przeżyciach lub wegetujący na jego marginesie. Obszerny tom noszący od jednego z utworów tytuł „Dzwon nie bije nikomu”, polemiczny w stosunku do słynnej powieści Ernesta Hemingwaya, zawiera opowiadania niepublikowane w zbiorach książkowych. Autor zamieszczał je na łamach czasopism, takich jak „Fling”, „Los Angeles Free Press”, „Oui” czy „Hustler”. Otwierający tom utwór pt. „Życzliwy, wyrozumiały wyraz twarzy” z 1948 roku nie był wcześniej nigdzie publikowany. Książka jest przeglądem klimatów z jakich słynie twórczość Bukowskiego.

Są nimi przytłumione światła nocnych knajp i spelunek, czerwone barwy domów publicznych i pudru cór Koryntu, odór alkoholu i spermy. Także szczęk odbezpieczanych rewolwerów, chociaż nie jest to twórczość kryminalna sensu stricte, ale jak najbardziej utrzymująca się w klimacie noir. I to niekiedy nawet w stylu gore, zawierającym skrajne obrzydliwości jak opisy kopulujących, a potem rozszarpujących się nawzajem insektów, mężczyzn masturbujących się w sex shopie i wydalających kał na środku pokoju czy outsiderów padających ofiarami drapieżników tego świata. W tytułowym utworze, narrator, a nazwisku Chinaski, zostaje uprowadzony z hotelu przez kilku mężczyzn. Zakuwają go w kajdanki i pakują do samochodu. Jego bierność, a zwłaszcza to, że nie pyta kim są i w ogóle o co chodzi, wyzwala w nich agresję połączoną z perfidnym okrucieństwem. Już w aucie znęcają się nad nim, bijąc do utraty przytomności, a kiedy w lesie wyciągają go ma zewnątrz, dają pełny upust swojemu zdziczeniu. W końcu zostawiają go półżywego, ze skutymi z tyłu rękoma. Nie wiemy, czego od niego chcieli, ani dlaczego zrobili to co zrobili. Ale na tym nie koniec, bo kiedy Chinaski z trudem wstaje i chce iść, drogę zastępuje mu zwierzę o płonących ślepiach, wyglądające na dzikiego psa, na bestię. Skuty kajdankami bohater prawdopodobnie zostanie rozszarpany, ale autor zawiesza finał kończąc utwór niedopowiedzeniem. W innym utworze młody człowiek rozpoczyna pierwszy dzień pracy w wypożyczalni kaset wideo.

Filmy są pornograficzne i przyciągają różne typy ludzkie. Bohater z chłodnym dystansem obserwatora przygląda się klientom, sprząta pozostałości po masturbacji oraz inne nieczystości, przez telefon zdaje raport szefowi z wydarzeń dnia i wpływów. W jeszcze innym opowiadaniu idący ulicą młodzian o imieniu Jimmy zostaje pod groźbą pistoletu wciągnięty do samochodu. Trzy kobiety wywożą go poza centrum miasta, do mieszkania na podejrzanym osiedlu. Uznają go za prawiczka i zapowiadają, że go zgwałcą. Ciągną losy, która rozpocznie. I robią to, z prawdziwą uciechą, nie szczędząc drastycznych komentarzy. Twórczość Bukowskiego ukazuje świat brudny i podły, polemizując nie tylko z tradycyjnymi wartościami amerykańskimi, w tym z pisarstwem Hemingwaya, ale również z innymi idolami autora, klasykami powieści czarnej, uprawianej przez takich twórców jak Dashiell Hammett, Raymond Chandler, James Cain czy Mickey Spillane. Różni się od nich tym, że nie zawiera intrygi kryminalnej, ani postaci detektywa samotnie walczącego ze złem. Bukowski opisuje po prostu ludzi w sytuacjach skrajnych, niebezpiecznych, ohydnych, przerażająco zaskakujących. Wyławia z wielkomiejskich tłumów, ale również z prowincjonalnych społeczności, zwyrodnialców, katów, psychopatów, sadystów. Osoby plugawe, puste. Nie ma w tej prozie nawet akcentu wzniosłości, który zasygnalizowałby jakieś światełko na widnokręgu.

Jest sam mrok, nawet przy pełnym słońca świetle dnia. Nie na każdy gust. Piotr Kitrasiewicz