Autorka: Urszula Stokłosa Wydawnictwo JanKa
Po udanym debiucie z 2019 r. Urszula Stokłosa ponownie na liście Przeglądu, z równie ujmującą opowieścią o bohaterach z prowincji. Autorka z empatią nie tylko nazywa ich “niebożętami” w tytule, ale okazuje im zrozumienie przez całą ciągłość utworu i nie zostawia ich bez cienia nadziei na przyszłość.
Nie ma w tym słowie śladu ironii, pogardy ani osądów. Mimo że niektóre postacie dopuszczają się czynów godnych potępienia, trudno znaleźć fragment, który wskazywałby, że główni bohaterowie za swoje krzywdy pragną zemsty. Co więcej, pisarka zmusza odbiorcę do próby zrozumienia bohaterów, nawet tych z najcięższym bagażem przewinień, dzięki czemu i on wstrzymuje się od wydawania wyroków. Zanim bowiem zdąży ocenić wujka Jaśka, widzi jak desperat samodzielnie wymierza sobie karę. Ta scena mocno koncentruje uwagę, trzyma w niepewności, a jednocześnie wyznacza kierunek powieści, która w moim odczuciu podejmuje w dużej mierze (choć nie tylko) temat cierpienia.
Cierpią tutaj wszyscy, jednakowo intensywnie i z różnych powodów – zarówno niewinni, skrzywdzeni w młodości Buła, Brat, Paciorek, Serduszko, jak i świadomy swojej słabości wujek Jasiek oraz jego matka i żona. Można by się zatem pokusić o refleksję, że bohaterowie, których poniekąd postrzegamy jako “niepasujących do tego świata” (cyt. z okładki), tak naprawdę wcale nie stanowią jakiejś odrębnej grupy. Prowincjonalne obrazki i poruszane w powieści wątki tworzą jedynie wycinek świata i ogromu przytłaczających spraw, z jakimi prędzej czy później mierzymy się wszyscy. Jedną z nich jest dojmujące poczucie straty (różnie rozumianej mają okazję zaznać bohaterowie powieści), które powoduje cierpienie i sprawia, że takim “niebożęciem” staje się każdy z nas.
Delikatne, wyrafinowane pióro autorki wzrusza, rozbudza wyobraźnię, a – zmierzająca ku szkatułkowej – kompozycja utworu nieustannie podsyca ciekawość odbiorcy. Książkę bardzo polecam.
Pozycja wydana w oprawie miękkiej, na dobrym papierze, klejona. Poprzednio: “Cichoborek” (P. 22/19).