Archiwa tagu: literatura piękna

Ludzie z nieba

Autor: Ignacy Karpowicz
Wydawnictwo Literackie

Ignacy Karpowicz – kilkukrotny finalista nagrody literackiej Nike – napisał powieść inspirowaną życiorysami polskich lotników – Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury. Jest to wyobrażona historia przyjaźni słynnych lotników. Jak sam autor w posłowiu tłumaczy „biografie bohaterów powieściowych i tych rzeczywiście istniejących stykają się w wielu miejscach, ale zasadniczo pozostają rozłączne” (s. 343).

By odrealnić fabułę powieści główna rola przypadła Korze – fikcyjnej siostrze bliźniaczce Franciszka o bujnej wyobraźni i niecodziennych zainteresowaniach. Jako jedyna z córek swoich rodziców nie dostała imienia od nazwy kwiatu. A w domu córek jest aż siedem przez co Kora rzadko bywa sama. Mimo to czuje się samotna i nierozumiana. Jednak listowny kontakt z bratem przynosi jej satysfakcję. Franek opuścił dom i bliźniaczkę, by nauczyć się lotnictwa. Listy Kory obnażają jej ponadprzeciętność, inteligencję, poczucie humoru i krytyczne spojrzenie na świat w jakim żyła. Początek XX wieku na wsi nie był miejscem łatwym do życia, zwłaszcza dla takich kobiet jak Kora, pragnących od życia czegoś więcej. Franciszkowi udało się zrealizować swoje marzenia – stał się człowiekiem z nieba – lotnikiem. Stanisław pojawia się w powieści epizodycznie – głównie jako uzupełnienie postaci Franciszka we fragmentach o ich wspólnym celu i odwadze.

Czas i miejsce akcji stale się zmienia. Czytelnik będzie miał wyzwanie scalić wątki w jedną historię, ale z każdą przeczytaną stroną staje się to łatwiejsze. Warto podjąć ten trud choćby ze względu na ciekawą, zmienną narrację i poczucie nieprzewidywalności w budowaniu fabuły przez autora. Polecam, oprawa twarda, szyta.

Czeluść

Autorka: Anna Kańtoch
Wydawnictwo Powergraph

Najnowsza powieść Anny Kańtoch to proza psychologiczna z wyraźnym motywem detektywistycznym. Śledztwo, które prowadzi główna bohaterka, Agnieszka dotyczy wydarzenia sprzed lat. Nastoletnia wtedy dziewczyna wraz z przyjaciółmi wybrała się do kamieniołomu, by poimprezować z dala od miasta. Niestety to niewinne spotkanie skończyło się tragicznie. Główną bohaterkę poznajemy w momencie, gdy jest ona już w podeszłym wieku i ma problemy z pamięcią. O sprawie sprzed lat przypomina jej Kaja – dziennikarka, która chce dowiedzieć się, dlaczego Agnieszka wtedy kłamała i co tak naprawdę wydarzyło się w kamieniołomach w 1986 r. Kobieta zaczyna więc grzebać w czeluściach swojej pamięci i próbuje przypomnieć sobie wydarzenia sprzed lat. Konfrontuje swoje wspomnienia z dawnymi przyjaciółmi, choć nie wszystkich pamięta nawet z imienia.

Zagadkowość fabuły zaintryguje czytelnika, który pewnie do końca nie będzie wiedział co tak naprawdę się stało w kamieniołomach. Skłania to do dalszej lektury i niczym w dobrym thrillerze buduje napięcie. Fabuła rozmywa to, co urojone z tym, co się wydarzyło naprawdę. Autorka, słynąca z pisania kryminałów, umiejętnie bawi się z czytelnikiem, buduje fabułę niejednoznaczną, na granicy jawy i snu. Po drodze podsuwa ewentualne rozwiązanie, po czym obala je w kolejnej części. Książka spodoba się fanom twórczości autorki i wszystkim, którzy lubią zagadkowe historie. Bardzo intrygująca propozycja z szerokim polem interpretacyjnym. Polecam, oprawa miękka, klejona.

Paul Lynch, „Pieśń prorocza”

Pieśń prorocza

Paul Lynch, „Pieśń prorocza”Autor: Paul Lynch
Wydawnictwo: Marginesy

Nagrodzona w ubiegłym roku Nagrodą Bookera powieść Paula Lyncha to połączenie realizmu i dystopii. Jej główną bohaterką jest Eilish Stack, biolożka molekularna i komórkowa, a do tego matka czwórki dzieci. Już w pierwszych scenach książki w jej domu zjawiają się funkcjonariusze nowo utworzonej irlandzkiej policji, którzy poszukują jej męża. Okazuje się, że chcą go zatrzymać za działalność wywrotową, mimo że mężczyzna na dobrą sprawę nawet nie wiedział, że podejmuje się takiej działalności.

Z rozpędzonej, dusznej narracji „Pieśni proroczej” szybko zaczyna wynikać, że dotychczasowa liberalna demokracja wraz z dojściem do władzy nowego rządu błyskawicznie przeradza się w terroryzujący obywateli reżim. W takich właśnie warunkach zewnętrznych Eilish stara się ratować rodzinę i sprawić, by trzymała się razem. Oczywiście nie jest to łatwe zadanie, bo zmierzająca w stronę totalitaryzmu sytuacja w kraju i utrata ojca prowokują dzieci do buntu – jeden z synów Eilish dołącza nawet do grupy rebeliantów.

By nie zdradzić zbyt wiele z fabuły „Pieśni proroczej” napiszę tylko, że wraz z upływem czasu pętla na szyi Eilish coraz bardziej się zacieśnia i postępuje to wraz z dalszymi zmianami w kraju – to, co zaczęło się represjami, zdumiewająco szybko przeradza się w okrutną wojnę. Za pomocą tak skrojonej opowieści Lynch stara się uzmysłowić europejskiemu odbiorcy, że naprawdę niewiele brakuje, by sytuacja w kraju ze stosunkowo stabilnej, zmieniła się w przypominającą te dzisiejsze państwa, których mieszkańcy masowo migrują do Europy. Właśnie to irlandzki pisarz zdaje się mówić przede wszystkim – naprawdę niewiele dzieli nas wszystkich od tego, byśmy sami stali się migrantami. A poza tym – oczywiście! – ostrzega przed podejmowaniem fatalnych, brzemiennych w skutki decyzji politycznych.

Powieść Paula Lyncha czyta się jak w transie. Jej narracja celowo ukształtowana jest w taki sposób, by wymuszać szybką, niecierpliwą lekturę. Nie ma tu przerw, nie ma oddechu, wszystko wydaje się dziać jednocześnie i nawet pod względem graficznym tekst podzielony jest na obszerne cząstki, bez akapitów i zapisywania dialogów od myślników. „Pieśń proroczą” zdecydowanie warto mieć w bibliotece – to interesująca i bardzo sprawnie napisana powieść, o której się mówi i o której będzie się mówiło. Oprawa miękka, klejona.

Guy Delisle, „W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a”

W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a

Guy Delisle, „W ułamku sekundy. Burzliwe życie Eadwearda Muybridge’a”Autor: Guy Delisle
Wydawnictwo: Kultura Gniewu

Eadweard Muybridge był cenionym fotografem w czasach, kiedy ta dyscyplina wciąż jeszcze raczkowała, wynalazcą i bodaj najważniejszym z pionierów kina – pierwszy film wyświetlił on przed publicznością 16 lat przed wynalezieniem kinematografu przez braci Lumière. Fascynującą biografię tej właśnie postaci opowiada w swoim najnowszym dziele lubiany kanadyjski twórca komiksowy Guy Delisle.

„Fascynująca biografia” to w tym wypadku sformułowanie ani trochę nieprzesadzone. Muybridge jako dwudziestolatek popłynął z rodzimej Anglii do Stanów Zjednoczonych, by – jak mówi w komiksie – „zostać kimś”. Zanim tym „kimś” został, nie obyło się bez licznych przeszkód. Po pięciu latach w Nowym Jorku wyruszył do Kalifornii, a były to czasy, kiedy trzeba było odwagi, by udać się w podróż na Zachodnie Wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Niedługo później uległ groźnemu wypadkowi, cudem udało mu się powrócić do normalnego funkcjonowania, a jeszcze później – stał się jednym z pionierów fotografii krajobrazowej, za pomocą zdjęć pokazał Amerykanom nieznany im wówczas Park Narodowy Yosemite, nawiązał współpracę z najbogatszym wówczas człowiekiem w Stanach Zjednoczonych, Lelandem Stanfordem (późniejszym założycielem Uniwersytetu Stanforda). Gdzieś po drodze Muybridge… zabił człowieka – mężczyznę, z którym zdradzała go żona – i został uniewinniony (można przypuszczać, że była to sytuacja niecodzienna nawet w tak dzikim miejscu i tak odległych czasach jak Stany Zjednoczone drugiej połowy XIX wieku). Wreszcie: jako pierwszy opracował sposób, by sfotografować ruch galopującego konia – dziś trudno to sobie wyobrazić, ale w tamtych czasach ludzie wciąż nie wiedzieli, jak właściwie porusza się koń, galopując, gdyż szybkość jego ruchów sprawia, że jest to dla nas niewidoczne gołym okiem. Aby dokonać tego odkrycia, potrzeba było nie tylko wielu lat, ale także ogromnej inwencji. Za to kiedy Muybridge’owi wreszcie – mimo ogromnych trudności technicznych – udało się wykonać zdjęcia słynnej do dziś sekwencji z sylwetką biegnącego konia, droga do zanimowania tego ruchu była już stosunkowo bliska. Za pomocą sprytnego wynalazku fotograf dokonał również tego!

„W ułamku sekundy” to opowiedziana ze swobodą i humorem, ale także wiarygodnie i z wystarczającą wnikliwością historia człowieka, z którego wynalazków korzysta się do dziś, nawet jeśli nie jest on pierwszoplanowym bohaterem podręczników do historii. Krótko mówiąc: mamy do czynienia z biografią, tylko że rysunkową. Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Bianka Kunicka, „Szeptucha. Na ołtarzu ciszy”

Szeptucha. Na ołtarzu ciszy

Bianka Kunicka, „Szeptucha. Na ołtarzu ciszy”Autorka: Bianka Kunicka
Wydawnictwo: Skarpa Warszawska

Jest druga dekada XVII wieku, kiedy w okolicach Nowogródka na terenie ówczesnej Litwy rodzi się Nawojka – główna bohaterka tej powieści. Dziewczyna od najmłodszych lat zdradza swoim zachowaniem, że różni się od innych. Najwyraźniej ma dar, przez który mieszkańcy okolic podejrzewają, że jest opętana. Zmuszają oni matkę Nawojki, aby ta oddała dziewczynę na naukę do miejscowej szeptuchy Akaszy. Skoro Nawojka posiada moc, a przynajmniej talent, to niech nauczy się wykorzystywać swoje predyspozycje tak, by przydały się także innym ludziom.

Nawojka jest zadowolona z takiego, a nie innego obrotu spraw, ponieważ już od dziecka ma nadzieję, że w życiu czeka ją coś więcej. Dziewczyna przede wszystkim chce się uczyć i poznawać świat, a któregoś dnia może nawet wylądować na królewskim dworze. Dom Akaszy jest dla niej najlepszym dostępnym miejscem do dalszego rozwoju – okazuje się, że szeptucha potrafi nawet czytać i zgadza się nauczyć tej umiejętności także swoją podopieczną.

W dalszej części książki Nawojka odchodzi z rodzinnej wsi do miasta, by stopniowo piąć się po drabinie społecznej, oczywiście pozostając przy tym outsiderką. Dziewczyna trafia do szlacheckiego pałacu, nie kusi jej jednak blichtr, ale raczej możliwość zdobycia nowych doświadczeń. Nawojką kierują przede wszystkim pęd do wiedzy i miłość do życia.

Przedstawiony przez Biankę Kunicką Nowogródek jest miastem wielokulturowym, zamieszkanym lub przynajmniej odwiedzanym przez przedstawicieli różnych religii. Nawojka przez jakiś czas mieszka w domu żydowskim, w jednym z fragmentów powieści toczy również filozoficzną dysputę z wyznającym Allaha imamem. Religia jest jednym z najważniejszych tematów tej powieści – choć Nawojce najbliżej jest do pogańskiej otwartości, docenia ona systemy religijne, z którymi ma do czynienia i stara się z każdego z nich wyciągnąć coś dla siebie.

Powieść Bianki Kunickiej napisana jest przystępnym, niemal niestylizowanym językiem. Brak w niej wymyślnych zabiegów narracyjnych. Fabuła opowiadana jest tutaj bardzo klasycznie, od początku do końca. Wprawdzie akcja książki nie zmierza do żadnego konkretnego miejsca, ale jest to zrozumiałe – w końcu „Na ołtarzu ciszy” to dopiero pierwsza część cyklu powieściowego. Według mnie zdecydowanie może ona zainteresować czytelników (a szczególnie czytelniczki) literatury obyczajowej, przebranej w „słowiański” kostium. Jeśli weźmie się pod uwagę obecne trendy czytelnicze – warto mieć na półce. Oprawa miękka, klejona.

 

Silvia Avallone, „Czarne serce”

Czarne serce

Silvia Avallone, „Czarne serce”Autorka: Silvia Avallone
Wydawnictwo: Sonia Draga

W położonej w górach miejscowości Sassai, w której prawie nikt nie mieszka, poznają się Emilia i Bruno. Oboje są po trzydziestce. On mieszka w Sassai od lat, wiodąc życie pustelnika i pracując jako nauczyciel języka włoskiego. Ona przybyła tu nie wiadomo skąd. Łączy ich to, że oboje nie mogą zapomnieć o przeszłości, a w przyszłość nie wierzą. Na kolejnych stronach okazuje się, że zarówno Emilia, jak i Bruno doświadczyli w swoim życiu zła. Z tą różnicą, że o ile Bruno był jego ofiarą, o tyle Emilia sama zło wyrządziła – jest morderczynią, która wiele lat spędziła w odosobnieniu, najpierw w zakładzie poprawczym, a później karnym. Choć poniosła karę, sama nie wierzy w możliwość odkupienia swojego czynu. Niemal od razu po przyjeździe Emilii do Sassai, ją i Bruna zaczyna łączyć romans, który szybko przeradza się w miłość. Jest to możliwe również dlatego, że Emilia nie zdradza mężczyźnie prawdy o swojej przeszłości. Takiej przeszłości, jaką posiada, nie da się jednak ukryć na zawsze.

Mimo że powieść Silvii Avallone opowiada o miłości między dwojgiem ludzi, nie można jej określić mianem romansu. To raczej głęboko humanistyczna historia o winie, karze i możliwości odkupienia, a także o złu, które – nawet gdy jest wielkie – nie skreśla w człowieku tego, co w nim ludzkie. Avallone opowiada o tym, że wszyscy popełniamy błędy i choć niektórzy z nas o wiele poważniejsze niż inni, wszyscy zasługują na to, by móc za nie odpokutować i dalej żyć. A jeśli ma się szczęście – również kochać.

Powieść napisana jest bardzo dobrze – zarówno jeśli chodzi o warstwę językową, jak i konstrukcyjną. Jej akcję śledzimy oczami dwojga narratorów – raz jest to Emilia, a raz Bruno. Mimo tematu i realistycznej formy, które co jakiś czas narażają powieść osunięcie się w kicz, Avallone na ogół udaje się tego uniknąć. Występujące w powieści postacie pozostają wiarygodne, a ich losy śledzi się z zaciekawieniem. Choć „Czarne serce” czyta się szybko i sprawnie, na pewno nie jest to powieść pozbawiona ambicji – Avallone stawia w niej kilka odwiecznych pytań, a by to zrobić, posługuje się współczesnymi dekoracjami i bohaterami znajdującymi się w niecodziennej sytuacji.

Powieść odniosła sukces na włoskim rynku i można przypuszczać, że odniesie go także za granicą – prawa do wydania zostały kupione w 22 państwach, sprzedano również prawa do jej ekranizacji. Warto mieć ją w swojej bibliotece. Oprawa utwardzana, szyta.

Babie lato

Autorka: Marta Dzido
Wydawnictwo Relacja

Książka Marty Dzido to zbiór opowiadań o kobietach, które mają za sobą dramatyczne doświadczenia. O kobietach dojrzałych, które nie chcą się poddać, ulec, ani klęknąć. Które doświadczyły samotności, przemocy, gwałtu, własnej naiwności, strofowania i choroby. Naznaczone bólem i zniewagą mają odwagę w końcowym zdaniu okazać siłę, bowiem wstają, uciekają, bronią się, zrywają, łamią konwenanse, proszą o pomoc.

Całość została napisana językiem obfitym w skrzydlate słowa, metafory, powiedzenia znane od pokoleń. Autorka często odwołuje się do świata filmowego, muzycznego, biblijnego, ale przede wszystkim do polskiej rzeczywistości, np. do strajku kobiet. Świat przedstawiony w opowiadaniach jest antykobiecy, zdominowany przez mężczyzn, którzy są tu najczęściej zwyrodnialcami, oprawcami, oszustami, diabłami w sutannach. Jak się okazuje, tylko kobiety są dla siebie łaskawe w obliczu tragedii, razem mogą się bronić. Wyjątkiem jest ostatnie opowiadanie miłosne „ja Ciebie też”, w którym mężczyzna wspiera i kocha już od 20 lat. Ale to kobiety są tu gloryfikowane, w jednym z opowiadań nawet wyrastają im skrzydła – symbol wolności, w końcu to one mają siłę, by w tej patriarchalnej rzeczywistości żyć, a teraz ją zmieniać.

Jest to książka mocna i mroczna, ale napisana z delikatnością i wrażliwością. Dobrze obrazuje postulaty współczesnych kobiet, które chcą sprzeciwiać się dyskryminacji, przemocy domowej i publicznej. Przemocy, wynikającej z odebrania praw do decydowania o własnym ciele. To książka o dojrzałych kobietach, ale nie tylko dla kobiet. Swym urokliwym językiem przyciągnie wszystkich fanów współczesnej prozy feministycznej. Bardzo polecam, oprawa miękka, klejona. Poprzednio na liście „Matrioszka” (P. 12/2022).

Dorota Masłowska, „Magiczna rana”

Magiczna rana

Dorota Masłowska, „Magiczna rana”Autorka: Dorota Masłowska
Wydawnictwo: Karakter

Według wydawcy i samej Doroty Masłowskiej „Magiczna rana” jest powieścią. W rzeczywistości bliżej jej raczej do zbioru połączonych ze sobą opowiadań. Przynależność gatunkowa schodzi jednak na dalszy plan, jeśli weźmie się pod uwagę jakość tej książki. Nikt inny nie pisze tak, jak Dorota Masłowska, a „Magiczna rana” to jedna z najlepszych rzeczy, jakie wyszły spod jej pióra.

Na płytszym poziomie lektury „Magiczna rana” to zabójczo śmieszna książka, na różne sposoby wytykająca wady wszystkim bohaterom, którzy się w niej pojawiają. Bohaterom, a zatem także nam, bo wzrok pisarki patrzy dość szeroko, zahaczając o ludzi obdarzonych różnymi cechami i należących do różnych klas społecznych. Kiedy piszę „zabójczo śmieszna” – nie żartuję. Gwarantuję, że czytelnicy posiadający pewien językowy słuch i wyczulenie na frazes będą rechotać w głos, oczywiście o ile nie poczują się osobiście dotknięci i obrażeni. Masłowska, jak wiadomo od dawna, tworzy swój własny, zupełnie oryginalny język artystyczny właśnie z klisz językowych i pomniejszych błędów, które zdarza się nam robić. Tym razem jest to jednak język nieco bardziej tradycyjnie literacki – „Magiczna rana” to nie quasi-hiphopowy poemat, a utwór wykorzystujący najróżniejsze rejestry, od codziennej mowy, po języki reklamy czy internetu. Zdania Masłowskiej bywają po prostu piękne, nawet jeśli często zbudowane są z językowych odpadów.

Jeśli nieco bardziej zastanowimy się podczas lektury, zauważymy, że ta niebywale śmieszna książka, jest również przerażająca. Obecne w niej groteska i surrealistyczne wycieczki to nie wygłup autorki, ale sposób na opisanie współczesnej rzeczywistości, którą opisać jest coraz trudniej. Bohaterowie, pogubieni w gąszczu własnych aspiracji i coraz trudniejszych do sprostania wymagań społecznych, rozpaczliwie starają się znaleźć w swoim świecie coś prawdziwego. Jak jeden mąż szukają więc miłości, bo poczucie prawdziwości mogą im przynieść chyba tylko miłość, cierpienie i śmierć. Niestety znalezienie tej pierwszej jest najtrudniejsze i zwykle się nie udaje – miłości u Masłowskiej są chwilowe albo toksyczne. Jak widać, nowa książka autorki „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” to proza nie tylko dowcipna, ale i nadzwyczaj poważna.

„Magiczna rana”, jak to zwykle bywa z książkami Masłowskiej, budzi skrajne opinie. Według mnie Masłowska to pisarka wybitna, jedna z najlepszych żyjących polskich autorek. Nie sądzę jednak, że do tej opinii trzeba kogoś specjalnie przekonywać – Masłowskiej można nie lubić, ale trzeba się z jej pisarstwem konfrontować, bo to po prostu autorka ważna, szeroko omawiana, z talentem, któremu nie sposób zaprzeczyć. I dlatego „Magiczną ranę” po prostu trzeba mieć w zbiorach bibliotecznych. Oprawa twarda, szyta, z obwolutą.

Astrid. Opowieść o Astrid Lindgren

Autorka: Susanne Lieder
Wydawnictwo Marginesy

Susanne Lieder to niemiecka pisarka kryminałów, powieści historycznych i biograficznych. Jej najnowsza książka dotyczy życia Astrid Lindgren – szwedzkiej autorki kultowych książek dla dzieci, takich jak „Dzieci z Bullerbyn”, „Pippi Pończoszanka” lub „Ronja, córka rozbójnika”.

Jak możemy przeczytać w posłowiu, autorka starała się w jak największym stopniu trzymać faktów, choć nie obyło się bez twórczej fantazji – kilka postaci zostało wymyślonych, np. przyjaciółka Ingrid lub reporterka z Uppsali. Wiedzę na temat Astrid, autorka czerpała z książek i wywiadów. W ten sposób powstała wciągająca powieść biograficzna o kobiecie silnej i empatycznej, wrażliwej i mającej poczucie humoru, dla której dobro rodziny było najważniejsze. Jej talent do opowiadania historii ujawnił się, gdy nie miała co czytać synowi na dobranoc. Zaczęła mu więc opowiadać różne bajki, które później skłoniły ją do napisania pierwszej książki dla dzieci. Astrid nie miała w życiu łatwo, mając 18 lat urodziła syna, z którym musiała się rozstać, bo nie było jej stać na jego wychowanie. Z lat trwania wojny przetrwały Dzienniki, w których Astrid komentowała okrucieństwo czasów, w jakich przyszło jej żyć. Mroki codzienności Astrid postanowiła ubarwić zabawnymi książkami dla dzieci.

Powieść nie dotyczy całego życia Astrid. Autorka skupiła się na wyrywkowym opisaniu fragmentów z jej biografii, które najmocniej wpłynęły na nią jako pisarkę. Historia kończy się w momencie wyprowadzki z domu ukochanej córki Astrid, co było trudnym przełomem w życiu pisarki. Uważam, że jest to lektura godna uwagi. Napisana stylem lekkim, ale nie naiwnym. Uwzględniono wszystkie ważne wątki z życia Astrid, więc postać szwedzkiej pisarki zdaje się bliższa czytelnikowi. Polecam. Oprawa miękka, klejona.

Alchemia, Katarzyna Zyskowska

Alchemia

Alchemia, Katarzyna ZyskowskaAutorka: Katarzyna Zyskowska
Wydawnictwo: Znak Literanova

„Alchemia” Katarzyny Zyskowskiej to powieść biograficzna o Marii Skłodowskiej-Curie. Autorka skupia się na tym, aby w pierwszej kolejności pokazać podwójną noblistkę nie jako wybitną naukowczynię, ale jako kobietę z krwi i kości – taką, która marzy, buntuje się przeciw zastanej rzeczywistości i przede wszystkim kocha. Akcja powieści rozgrywa się na dwóch przeplatających się planach czasowych: od 1886 do 1891 roku oraz w 1911 roku. Na tym pierwszym planie widzimy jak młoda Maria Skłodowska, zwana wówczas zdrobniale Manią, pracuje jako guwernantka nauczająca córki majętnych ziemian, państwa Żórawskich, w należącym do nich majątku w Szczukach. Z wzajemnością zakochuje się tam w studiującym matematykę synu Żórawskich, Kazimierzu, jednak rodzice panicza nie zgadzają się na mezaliansowe małżeństwo. Akcja drugiego planu czasowego powieści rozpoczyna się natomiast w momencie, kiedy to francuska prasa donosi o sensacyjnym romansie słynnej uczonej z nieco młodszym od niej fizykiem Paulem Langevinem, który z jej powodu porzucił swoją rodzinę. Należy pamiętać, że początek XX wieku to czasy, w których opinia publiczna o niemoralność i złe prowadzenie się oskarża przede wszystkim kobiety, usprawiedliwiając przy tym mężczyzn.

Katarzyna Zyskowska już raz wzięła na warsztat biografię Skłodowskiej-Curie. Zrobiła to w wydanej w 2016 roku książce „Zanim”, opowiadającej o tym, kim była noblistka w młodości, na długo zanim zyskała sławę. Tym razem autorka postanowiła pokazać tę samą bohaterkę w inny sposób – również jako doświadczoną, dojrzałą kobietę. W „Alchemii” Zyskowska po raz kolejny udowadnia, że potrafi w zajmujący, fabularyzowany sposób opowiadać o losach znanych postaci historycznych – czytelnicy mogą pamiętać przede wszystkim jej powieść „Szklane ptaki”, w której autorka wzięła na warsztat Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i jego miłości. Historia dwóch romansów Skłodowskiej-Curie opisana jest w sposób zajmujący, z dużą dbałością o faktografię i odpowiednie oddanie realiów historycznych. Zyskowska konstruuje literacką postać polsko-francuskiej uczonej w taki sposób, że czytelnikowi bardzo łatwo uwierzyć, że Skłodowska-Curie była właśnie taka i właśnie w taki sposób myślała. Jak zaznacza w posłowiu, autorka „Alchemii” starała się pokazać swoją bohaterkę jako osobę pełną wigoru, ludzką i zwyczajną, a zatem zupełnie inną niż na oficjalnych portretach, które wszyscy znamy ze szkolnych podręczników. I to się jej udało. Książkę można polecić wszystkim bibliotekom, z pewnością znajdzie ona rzesze czytelników, a w szczególności czytelniczek. Oprawa miękka, klejona.