Autorka: Emma Smith Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego
Książki… Mroczny przedmiot pożądania wszystkich książkolubów i książkożerców. Świat z pewnością nie byłby tym czym jest, gdyby nie one. Ludzie nie byliby całkiem sobą, gdyby nie te niewielkich z reguły rozmiarów przedmioty, które niepostrzeżenie przemeblowują nam komórki układu nerwowego od lat, nawet jeśli pod uwagę weźmiemy jedynie etap obecnej, kodeksowej formy książki.
Na ogół zwykliśmy poświęcać zdecydowanie więcej uwagi temu, co stanowi jej treść. Emma Smith twierdzi, że to stanowczo niesprawiedliwe wobec potencjału, który zawiera się w książkach, postrzeganych także jako przedmioty materialne. Gwoli sprawiedliwości należy dodać, że ta uwaga nie może dotyczyć bibliotekarzy, którzy od zawsze z szacunkiem traktowali te małe rozmiarem, ale wielkie duchem przejawy aktywności naszego umysłu. Autorka tropi rożne konteksty funkcjonowania materialnego książek i wpływ tych procesów na kierunki rozwoju historii.
Przypomina m.in., że przypisywanie wynalezienia druku Gutenbergowi jest wcale niemałym nadużyciem, za to sporym przejawem tendencji okcydentalistycznych i zapędów kolonizacyjnych Zachodu, podczas gdy prym wiedzie na tym polu Azja. Poza tym Smith szuka genezy popularności idei książki jako upominku, opisuje jak tanie wydanie biografii królowej Wiktorii ratowało jeśli nie życie, to na pewno psychikę żołnierzy walczących na frontach II wojny światowej, wyjaśnia znaczenie terminu „shelfie”, pokazuje jak rozmaite ideologie i religie wykorzystywały książki do nie zawsze słusznych celów, jak cenzura wpływała na ich kształt i upowszechnianie, wyjaśnia co się stało z cennymi zbiorami na Titanicu oraz z fantazją opisuje historię dwóch dowcipnisiów, którzy wykorzystali książki z biblioteki publicznej do małego happeningu artystycznego, który sprowadził na nich całkiem duże kłopoty. Lektura obowiązkowa dla ludzi książki i nie tylko. Gorąco polecam. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska