Dzika dywizja. Historia czerwonych beretów

Autor: Piotr Korczyński                                            Wydawnictwo Znak Horyzont

Jest to ujęta w formę reportażu opowieść o polskich komandosach z okresu PRL-u, znanych jako czerwone berety, ludziach służących w elitarnej 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Jednostka ta była spadkobierczynią I Samodzielnej Brygady Spadochronowej, utworzonej w 1941 roku przez gen. Władysława Sikorskiego, aby pod dowództwem gen. Stanisława Sosabowskiego wspierała brytyjskiego sojusznika w wykonywaniu zadań specjalnych. Największym z tych zadań była znana operacja „Market Garden” w roku 1944, ukazana w powieści-reportażu Corneliusa Ryana „O jeden most za daleko” i opartym na niej filmie Richarda Attenborough pod tym samym tytułem. Po wojnie polscy weterani walk na Zachodzie, którzy zdecydowali się na powrót do kraju próbowali kontynuować na ojczystej ziemi tamtą tradycję, ale trafili do stalinowskich więzień. Dopiero na fali „odwilży”, dzięki inicjatywie gen. Józefa Kuropieski oraz innych wysokich rangą oficerów represjonowanych w okresie tzw. kultu jednostki, powołano 6 Pomorską Dywizję Powietrznodesantową.

Oczywiście miała być socjalistyczna z ducha, nad czym czuwali politrucy na różnych szczeblach, ale jej żołnierzom przyświecał zupełnie inny przykład, bo stawiali sobie za wzór komandosów bynajmniej nie radzieckich, ale amerykańskich, których nonszalancki styl zachowania przyjmowali. Przeznaczona, w wypadku rozpoczęcia ofensywy państw UkładuWarszawskiego na zachód Europy, do zajęcia z powietrza wysp duńskich, na szczęście nie miała okazji sprawdzić się w tego rodzaju apokaliptycznym zadaniu, w kraju oszczędzono jej także interwencji na wybrzeżu gdańskim w grudniu 1970 roku. Ruszyła natomiast, obok wojsk innych „bratnich krajów”, na Czechosłowację w roku 1968 i poniosła ofiarę w postaci czołgu, który runął z mostu i jego dowódcy, który zginął na miejscu, bo stał na stopniach wieżyczki do połowy wychylony na zewnątrz. Piotr Korczyński często oddaje głos w swojej historii żołnierzom i oficerom, którzy z dumą nosili czerwone berety, co wyróżniało ich spośród innych formacji Ludowego Wojska Polskiego. Opowiadają o przebiegu swojej służby, o związanych z nią radościach i trudach, o typowych i nietypowych sprawach, jakim musieli stawiać czoła. Jest mowa o konfliktach z politrukami, o postawie niektórych komandosów podczas stanu wojennego, kiedy kazano im pacyfikować krakowską Nową Hutę. Także o tragediach – jak samobójstwa w czasie służby lub próba zbiorowego mordu przez żołnierza, który uciekł z kałasznikowem, żeby dokonać masakry na przyjęciu weselnym swojej byłej dziewczyny, która znalazła sobie innego kandydata na męża.

Tego żołnierza pościg dopadł gdzieś na polu zanim dotarł na miejsce – zginął od serii wystrzelonej z ciężkiego karabinu maszynowego z wozu pancernego. Czerwone berety miały również związek z filmem poprzez statystowanie na planie wielkich widowisk historycznych z „Potopem” Jerzego Hoffmanna na czele. Współtworzyły także obraz bitwy pod Lenino w filmie Andrzeja Piotrowskiego „Zasieki”, a że obraz ten był wymownie realistyczny, nie korespondujący z tym, co narzucała wymuszona przez politykę wizja „przyjaźni polsko-radzieckiej”, powędrował na półki aż na 10 lat, co zresztą i tak nie robiło z niego rekordzisty. Oprawa twarda, szyta.