Autor: Kornel Makuszyński Instytut Pamięci Narodowej
Któż z nas nie uśmiechnie się na wspomnienie przygód niezbyt rozgarniętego, ale sympatycznego Koziołka Matołka? Podobne uczucia wywoływać musi literacki ojciec niesfornego idola młodocianych czytelników. I słusznie, bo Kornel Makuszyński tak w życiu, jak i w swojej twórczości był ucieleśnieniem pozytywnej energii, której dawał wyraz na kartach powieści dla dzieci i młodzieży, wierszy, ale też licznych felietonów, które zapoczątkowały jego wędrówkę na literacki Parnas.
W II RP stosunkowo szybko awansował na jednego z najpopularniejszych pisarzy. Sukcesy zawodowe szły w parze z powodzeniem towarzyskim. Jedynym cieniem na tej ścieżce tryumfu była przedwczesna śmierć pierwszej żony Emilii. I na tym polu jednak los błyskawicznie zrekompensował tę dotkliwą stratę, bo już kilka miesięcy później Makuszyński poznał swoją drugą żonę – Janinę Gluzińską. Dzięki pracy Justyny Staroń możemy poznać relację tych dwojga za pośrednictwem listów Makuszyńskiego do Janiny opublikowanych niedawno pod auspicjami IPN. Wyłania się z nich obraz czułego, niezmiennie zakochanego w swojej żonie mężczyzny, który nawet powodowany głębokim afektem, opisuje uczucia w sposób niepozbawiony jedynego w swoim rodzaju humoru i talentu literackiego, pozwalającego płynnie przetwarzać uczucia w krasomowcze hymny ku czci ukochanej.
Jakkolwiek nie brak w tym potencjału autokreacji, to nie sposób odmówić im wdzięku i szczerości. Listy do Janiny Makuszyńskiej to jednak nie tylko hołd złożony miłości, ale także niemal dokumentalny raport z codzienności i plotki dotyczące życia towarzyskiego przedwojennej stolicy czy Zakopanego. Ten niemal dionizyjsko celebrowany życiorys przerywa wybuch II wojny światowej, która dosłownie burzy tak starannie i radośnie zaprojektowaną rzeczywistość twórcy. Po jej zakończeniu jest jeszcze gorzej. Komunistyczne władze sabotują pisarza, który umiera w 1953 r, niemal w zapomnieniu. Ale nie dla kolejnych wielbicieli koziołka z Pacanowa, którzy – miejmy nadzieję – będą mu kibicować przez pokolenia. Polecam. Oprawa twarda, szyta. Anna Karczewska