Gomułka i jego ortalionowy PRL

Autorka: Iwona Kienzler                                        Wydawnictwo Lira

Iwona Kienzler obszernie korzysta z książki Piotra Lipińskiego „Gomułka. Władzy nie oddamy” (2019). Możemy to sprawdzić w przypisach końcowych. Chętnie sięga też po „Pamiętniki” Władysława Gomułki (aczkolwiek te urywają się na 1945 roku). Wiele wiadomo o tej postaci – w pewnym sensie chyba wszystko z dzisiejszej perspektywy – niemniej publikacja Lipińskiego to reportaż historyczny, który czyta się inaczej niż popularyzatorską biografię jak ta właśnie prezentowana. Sądzę, że Kienzler jest jednak prostsza w odbiorze, mniej wymagająca, mniej literacka i bardziej linearna – toteż może mieć egalitarne nacechowanie. Kienzler nie rości sobie prawa do oceny postaci Gomułki – ani oceny ostatecznej, ani semestralnej, jednostkowej. Jej cel pozostaje w oderwaniu od ocen, chodziło wyłącznie o przybliżenie czytelnikom życiorysu najdłużej panującego I sekretarza PZPR, punktów granicznych jego CV i krytycznych sytuacji, w których wziął udział.

Powszechnie pamiętamy Gomułkę głównie z długich, nudnych przemówień, sformułowań, które przeszły do historii jak „człowiek o moralności alfonsa” (to o Januszu Szpotańskim) i marnego końca w efekcie Marca 1968 oraz Grudnia 1970. Gomułka był już wtedy zgubiony, być może padł ofiarą manipulacji wewnątrz Partii (która zwalczała go także później – wystarczy wspomnieć spreparowany wywiad rzekę z 1973 roku „Moje czternaście lat – zwierzenia Władysława Gomułki”). Tak czy inaczej swoją twarzą, własnym nazwiskiem sygnował strzelanie do ludzi. Kienzler udało się przedstawić sylwetkę Gomułki w sposób rozszerzony niż te obiegowe opinie, o których wspomniałem. Zaprezentowała go jako postać niejednoznaczną, być może najbardziej skomplikowaną ze wszystkich sekretarzy; postać, która nie zasługuje na pomniki, ale na upamiętnienie w popularnej książce już tak. To jest nasza historia, a lekki styl Kienzler ułatwia jej poznawanie. Warto zwrócić uwagę na humorystyczne wątki i przypomnienia chociażby słynnych niegdyś powiedzonek na temat śmierci Bolesława Bieruta w Moskwie: „pojechał w salonce, a wrócił w jesionce” „zjadł ciastko z Kremlem”. Oprawa miękka, klejona.