Autor: Andrzej Fiedoruk Wydawnictwo: Księży Młyn Dom Wydawniczy
Andrzej Fiedoruk – autor wielu książek kulinarnych, regionaliów – powraca z mocnym uderzeniem; można powiedzieć, że na podwójnym gazie. „Alkoholowe dzieje świata” nie są rozprawą naukową, ani reportażem pokroju książki „Kac. Opowieść o poszukiwaniu ratunku” (p. 8/19). Chociaż pod względem językowym Fiedoruk oscyluje wokół tej drugiej pozycji.
Co z tego wynika? Ano tyle że autor reprezentuje popularyzatorski styl bez aspiracji do akademii, wypowiedzi ex cathedra to zdecydowanie nie jego bajka. Mamy raczej do czynienia z gawędziarzem, którego wiedza historyczna stoi na doskonałym poziomie. Fiedoruk nie stworzył poradnika – choć wielbiciele własnych wytworów wyniuchają trochę przepisów na dawne trunki – tylko coś w rodzaju małej monografii związków alkoholu z państwowością, mentalnością, społeczeństwem. Autor owocnie szkicuje wzajemne zależności i wskazuje na niebagatelną rolę alkoholu w historii świata.
Faktów historycznych – natury nawet bardziej ogólnej, wcale nie tak wąskiej jak się można spodziewać – nie brakuje, co stanowi dobrą kompozycję z nagłymi strzałami typu: pierwsze w Polsce piwo puszkowane, rok 1991, Okocim. Na „Alkoholowe dzieje świata” nie składają się jednak wyłącznie polskie drogi. Ludzie piją wszędzie, od zawsze, na zawsze. Fiedoruk nie unika nawet wątku starożytnego, z łatwością przeskakuje się po epokach, nie tracąc przy tym orientacji czasoprzestrzennej, rezonu i poczucia humoru. To ostatnie widać zwłaszcza na poziomie językowym.
Wynalazczość Fiedoruka w tym aspekcie wydaje się nie znać granic (termin „wydmikufle” czyli ludzie nadużywający jest jednym z twardych dowodów na pomysłowość lingwistyczną autora). Pora kończyć i polecić rodakom prezentowaną pozycję, która powinna stać się bliska ich sercom i wątrobom. Bardzo dobra dokumentacja ilustracyjna, bibliografia. Oprawa miękka, klejona. Poprzednio na liście: „Prywatne smaki PRL-u” (p. 16/11).