Tu nie ma nic Krystian Janik

Tu nie ma nic

Tu nie ma nic Krystian JanikAutor: Krystian Janik                                                           Wydawnictwo: Lira

 

Druga powieść Krystiana Janika. Jego książkowy debiut „Pomsta. Opowieść z dziejów miasta Tarnowa” (2018) do nas nie dotarł. „Tu nie ma nic” to czarna komedia w stylu najbardziej pijackich wątków z twórczości Wojciecha Smarzowskiego. Porównanie typowo sygnalizacyjne, rzucające trochę światła na tego młodego jeszcze autora, który – i należy to stanowczo podkreślić – wybił się prezentowaną powieścią na literacką niepodległość.

Humor – a wyziera on z każdej niemal strony dzieła – niech nas nie zwiedzie. „Tu nie ma nic” jest wiarygodnym portretem mrocznej strony polskiej prowincji, która wciąż nie nadąża; i wcale nie chodzi o cywilizację (ta dotarła w zakamarki Polski), ale o oświecenie, zdolność do samodzielnego myślenia wolnego od papugowania szkodliwych wzorców czerpanych z domów rodzinnych, szkoły, silniejszych (niejednokrotnie bezmózgich) i narzucających swoje zdanie jednostek. Wyjazd z tzw. Polski B do tzw. Polski A, który kończyłby się sukcesem na każdej płaszczyźnie życia, jeszcze długo nie będzie oczywistością – za jaką może uchodzić w oficjalnej propagandzie czy rzeczywistości rodem z telenoweli lub telewizji śniadaniowej.

Zrozumieją to w większości wyłącznie prowincjusze na emigracji odwiedzający rodzinne strony. Na wsi spokojnej i wesołej (takoż w małych miasteczkach) obumierają egzystencjalnie kolejne pokolenia. Sądzę, że Janik nie szuka ani przyczyn, ani rozwiązań. Opisuje po prostu stan faktyczny – jak na wskrzesiciela małego realizmu przystało. Rzecz dzieje się w fikcyjnej miejscowości Odchylice pod Tarnowem. Zamieszkują tu głównie ludzie, stanowiący źródło historyczne dla memotwórców z nosaczem sundajskim. Narracja biegnie dwutorowo: raz zmęczonymi ustami kobiety w średnik wieku, Jadwigi Gorzałek, raz młodego Jacka. Ta pierwsza zostanie w Odchylicach na zawsze, ten drugi wyjedzie na studia, ale czy jego ucieczka będzie stuprocentowa? Nie wiadomo i właśnie niewiedza, niemożność odpowiedzi na takie pytanie jest chyba najbardziej fascynująca w przekazie Janika. W oparach alkoholu i papierosowego dymu, w oczekiwaniu na ważne zwycięstwo reprezentacji Polski w piłce nożnej, w stałym rytmie zegara, przy wtórze dźwięków przemocy domowej i odgłosach oglądanego przez niektóre postaci porno – toczy się ta bolesna, ale cholernie zabawna powieść.

Autor sprytnie różnicuje mieszkańców Odchylic, dzieli ich subtelnie na mądrych i mądrzejszych inaczej, bohaterów (świetna postać Doroty – córki Jadwigi; dziewczyny zdolnej, delikatnej, próbującej zdobyć się na jakiś niezależny od macek domostwa ruch) i antybohaterów. Służą temu chociażby odwołania do kultury: Jacek ogląda filmy Bergmana, potrafi zacytować Andrzeja Bursę, a jego kolega Tomasz Gawron vel. Wróbel cytuje z kolei słowa piosenki Stachursky’ego „Dosko”. Brzmią one tak: „Potężna wichura, łamiąc duże drzewa, trzciną zaledwie tylko kołysze…”. Po „Tu nie ma nic” kurz nie opadnie długo. Oprawa twarda, szyta.