Gruzy kalifatu

Autor: Marek Sygacz                                                Wydawnictwo Post Factum

Książka dzieli się na dwie części: pierwsza nosi tytuł „Irak”, a druga „Syria”. To w tych dwóch państwach reporter, Marek Sygacz, spędził trzy lata będąc świadkiem obracania się w gruzy dzielnic i budynków miast takich jak iracki Mosul czy syryjska Ar-Rakka. Te i inne przestrzenie miejskie, a także wiejskie zajęło wcześniej Państwo Islamskie rozpoczynając krwawe rządy religijnego fanatyzmu i nietolerancji. Gruzy powstały na skutek walki z nimi. Wojska rządowe obu krajów, wspierane przez amerykańskie siły antyterrorystyczne, natrafiły na zaciekły opór, połączony z przetrzymywaniem zakładników i posługiwaniem się nimi jako żywymi tarczami. Koalicjanci demokratyczni sięgali po środki najbardziej radykalne, a należały do nich bombardowania pozycji zajętych przez dżihadystów, bombardowania masowe, pociągające za sobą również ofiary niewinnych. „Z nieba nad Ar-Rakką śmierć spadała codziennie” – pisze Sygacz.

Na kilka dni przed jego przyjazdem do tego miasta bomby runęły na pięciopiętrowy budynek w jednej z dzielnic. Zginęły w nim cztery rodziny przesiedleńców z innej części miasta, w sumie trzydzieści pięć osób, w tym dwadzieścioro dzieci. Z kolei przy studni zginęło czterdzieści pięć osób, w tym kobiety i dzieci. Ludzi ci padliofiarami odłamków ze stojącego obok, bombardowanego budynku. Ich ciała wydobyto dopiero po czterech miesiącach. Nasuwa się pytanie: czy autor napisał swoją książkę, żeby obwiniać siły zbrojne państw koalicji antyterrorystycznej o masowe mordowanie cywilów? Oczywiście, że nie. Pokazuje jednak rozmiar cierpień zwykłej ludności, która za przegnanie okupanta w postaci Państwa Islamskiego płaci straszliwą cenę. Bezwzględność i fanatyczny opór dżihadystów sprawiły, że koalicjanci sięgnęli po swój największy atut, a mianowicie uderzenia z powietrza, wobec których islamiści byli bezradni. Ale to z kolei pociągało za sobą ofiary.

Marek Sygacz rozmawiał z mieszkańcami Mosulu i Ar-Rakki, z kobietami i mężczyznami o różnych poglądach politycznych. Z tymi, którzy walczyli z dżihadem i z tymi biernymi, nie angażującymi się po żadnej ze stron. Również z żołnierzami z polskiego kontyngentu, a także z innymi obcokrajowcami, jak kurdyjskie żołnierki, będące wyznawczyniami socjalizmu niczym świeckiej religii. Patrzymy na wojnę z ich punktów widzenia oraz ich oczami. Oczami najbliższych świadków tragedii, często oglądających śmierć swoich bliskich na wyciągnięcie ręki. Autor podąża także tropem terrorystów islamskich rozsianych po całym świecie. Również w Polsce, czego dowodem jest opisywana przez niego i przewijająca się przez całą książkę sprawa Mourada B., dwudziestokilkuletniegoMarokańczyka sądzonego w Katowicach za przynależność do międzynarodowej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym znanej jako Państwo Islamskie i wraz z tą grupą działającego na terenie państw Unii Europejskiej. Rozdziały przedzielają fatwy czyli zalecenia teologiczne i prawne albo po prostu moralne, wskazujące jak należy lub nie należy żyć. Każdą poprzedza pytanie, na które fatwa udziela odpowiedzi. Na przykład: „Czy dozwolone jest noszenie zachodniej odzieży z wizerunkami ludzi i zwierząt lub odsłaniającej intymne części ciała?” I odpowiedź: „Nie. Noszenie zachodnich ubrań jest zakazane, gdyż wiąże się z naśladowaniem niewierzących. Grzech jest większy, jeśli na ubraniu widnieją wizerunki ludzi i zwierząt. Zakazane jest także noszenie odzieży odsłaniającej intymne części ciała”. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz