I rak ryba. Stworzenia polityczne PRL-u

Autorka: Monika Milewska                                            Wydawnictwo Czarne

PRL na rynku wydawniczym ma się doprawdy dobrze. Niektórych jego przeciwników ten fakt może chyba nawet dziwić. Nowe książki na temat słusznie minionej epoki powstają regularnie, obejmują w zasadzie wszystkie rodzaje literackie i piśmiennicze w ogóle. Nie brakuje PRL-u w prozie, pisarstwie naukowym i popularnonaukowym. Dużo tego i łatwo o powtórzenie – choćby nieświadome. Najnowsza książka Moniki Milewskiej jest jednak dowodem na to, że wciąż można pokusić się o oryginalność – niepełną oczywiście, bo taka istnieje w wyjątkowych sytuacjach. A sam, gdy wziąłem książkę do ręki, przypomniałem sobie reportaż prasowy Cezarego Łazarewicza „Sadzimy ryż, budujemy socjalizm” przeniesiony na ekran przez Andrzeja Barańskiego w świetnym filmie dokumentalnym „Ryż PRL”. Uprawą ryżu w Polsce Ludowej autorka się nie zajmuje, ale demoniczna postać Trofima Łysenki pojawia się i tu i tu.

Łysenko nie wierzył w genetykę, jego wpływy i macki sięgały daleko, doprowadzając m.in. do Wielkiego Głodu w maoistowskich Chinach. Główni bohaterowie książki Milewskiej to stonka, żubroń oraz kryl. Stonka jako przykład imperialnych zapędów USA była stosowana już przez nazistowskie Niemcy, ZSRR przejęło takąinterpretację i wykorzystało do własnych celów. Milewska ze swadą i merytoryką opisuje systemowe zmagania, jakie podjęto w Polsce na rzecz likwidacji stonki. Z kolei żubroń – krzyżówka żubra i krowy – miał zredukować problem niedoboru mięsa. Na koncept żubronia wpadli już mędrcy XIX-wieczni, ale wówczas chodziło o stworzenie kolejnego zwierzęcia zdolnego do pracy na roli.

W PRL-u program hodowli żubronia opracował August Dehnel, twórca Zakładu Badania Ssaków PAN w Białowieży. Operacja nie zakończyła się sukcesem, ale żubronia można spotkać po dziś dzień. W książce znajduje się nawet fotografia. Podobnie nie udał się eksperyment z antarktycznym odpowiednikiem krewetki. Władza pragnęła ogłosić w imieniu kryla koniec jeszcze większego od wielkiego postu w Polsce. Nic z tego, ponieważ szybko okazało się, że kryl ma w sobie sporo fluoru. Autorce należą się słowa uznania. Stworzyła pracę o niekwestionowanych walorach poznawczych w oparciu o długie badania przy bibliotecznych i archiwalnych biurkach, jak również o badania terenowe w Puszczy Białowieskiej, wywiady z zootechnikami, uczestnikami wypraw po kryla, ankiety przeprowadzone przez studentów Milewskiej (która pracuje w Instytucie Antropologii Uniwersytetu Gdańskiego) wśród osób mających w CV walkę ze stonką. Pozycja zawiera przypisy końcowe, bibliografię. Oprawa twarda, szyta.