Bawołek Waldemar, „Litania”

Litania

Bawołek Waldemar, „Litania”Autor: Waldemar Bawołek
Wydawnictwo: Państwowy Instytut Wydawniczy

W ciągu ostatniej dekady Waldemar Bawołek zapracował na miano jednego z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarzy, a przy tym autora nadzwyczaj osobnego – w kontekście jego twórczości pojawiają się porównania do twórczości takich wielkich literackich outsiderów jak choćby Bruno Schulz. Ze względu na poziom wyrafinowania jego pisarstwo cenione jest przez najbardziej wyrobionych czytelników, czego dowodem chociażby przyznanie mu w 2021 roku Nagrody Literackiej Gdynia (do Nagrody Nike był wówczas „tylko” nominowany”). Trudno się dziwić – nawet najbardziej doświadczony i otwarty na ekscesy wyobraźni czytelnik nie zawsze z miejsca zrozumie, z czym właściwie ma do czynienia w niektórych fragmentach prozy autora z Ciężkowic. W niczym to jednak nie przeszkadza, bo opowieści Bawołka potrafią porywać również wtedy, kiedy skręcają w dziwne rejony.

Najnowsza, obszerna proza Bawołka należy do jego najtrudniejszych dzieł. Niemożliwe jest nawet jednoznaczne zaklasyfikowanie gatunkowe „Litanii” – pisarza nie interesuje sygnalizowanie, że jego dzieło powinno być czytane w określony sposób: jako powieść, zbiór opowiadań, a może dziwna, fabularyzowana modlitwa? Pewne jest natomiast, że w porównaniu z ostatnimi książkami Bawołka, takimi jak „Pomarli” (przegląd 5/2020) czy „Skrawki dla Iriny” (przegląd 20/2022), które też bynajmniej nie trzymały się niewolniczo realistycznej logiki, „Litania” jest dziełem najbardziej onirycznym. Status ontologiczny świata przedstawionego jest tu, delikatnie mówiąc, rozmyty. Na przykład w jednym z początkowych teksów narrator porusza się w niejasnej przestrzeni pomiędzy niebem a piekłem („Chodzi o to, iż jestem już zbyt daleko, że dalej już iść się nie da, światło jest zbyt mocne. Dalej już nic, pustka. Mogę najwyżej cofać się, zawracać do miejsc, w których nigdy fałszywych proroków nie brakowało. A i diabły tam na porządku dziennym tańcowały pospołu”) i zostaje zaatakowany przez diabła. W innym tekście natomiast goni własną córkę, która przemienia się motyla, a przeskok pory roku z lata do zimy zajmuje światu tyle czasu, ile bohater potrzebuje, by szybko wbiec do domu po kosę i wrócić. Te wszystkie dziwności niosą za sobą podatne na interpretacje znaczenia, a zaserwowane są pełnym kontrastów, oryginalnym i kunsztownym językiem literackim, w którym pojawiają się tak dające do myślenia frazy jak na przykład: „Stereotypy, a poza tym wielka noc”.

Polecam „Litanię” jako zakup biblioteczny. Nawet jeśli czytelnicy nie będą tej książki masowo wypożyczać, to chyba głupio byłoby przegapić twórczość jednego z najciekawszych współczesnych polskich prozaików – takiego, który powinien zostać zapamiętany przez historię literatury na dłużej. Oprawa twarda, szyta.