Archiwum autora: Radosław Pulkowski

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

W czwartek 10 kwietnia w bibliotece na Koszykowej odbyło się drugie śniadanie u Rodomiłów – tym razem wydarzenie skierowane było wyłącznie do bibliotekarzy. Najpierw odbyło się spotkanie autorskie poświęcone „Neomamie”, czyli najnowszej części cyklu „Dom Rodomiłów”. Poprowadziła je wydawczyni – Katarzyna Szantyr-Królikowska. Natomiast po spotkaniu, pod czułym okiem twórców cyklu, a więc pisarza Marcina Szczygielskiego i ilustratorki Marty Krzywickiej, uczestnicy wprawiali się w trudnej sztuce czarnowidztwa i wiekowania potworów! Zmora podtynkowa, pomorka smętna, ustreł, strzyga i kikimora nie są im już straszne. Zawiekowali zresztą także kilka nowych gatunków…

Biogramy autorów:

Marcin Szczygielski – jako autor książek dla młodszych czytelników debiutował powieścią „Omega” (Książka Roku 2010 w konkursie Polskiej Sekcji IBBY). Trzykrotnie zdobył Grand Prix Konkursu Literackiego im. Astrid Lindgren, organizowanego przez Fundację „Cała Polska czyta dzieciom” (za „Czarny Młyn”, „Arkę Czasu” i „Teatr Niewidzialnych Dzieci”). Laureat Nagrody
Dużego Donga za powieść „Za niebieskimi drzwiami” i Zielonej Gąski za „Czarownicę piętro niżej”. Tytuł Książki Roku PS IBBY otrzymały także powieści: „Klątwa dziewiątych urodzin” (2016), „Serce Neftydy” (2017), „Antosia w bezkresie” (2022). „Antosia w bezkresie” zdobyła też Nagrodę im. Ferdynanda Wspaniałego. Laureat prestiżowej Nagrody Literackiej m.st. Warszawy 2017 za „Klątwę dziewiątych urodzin”. Dwukrotny zwycięzca konkursu Empiku na Najlepszą Książkę Dziecięcą „Przecinek i Kropka” za „Bez piątej klepki” (2018) i „Pomylony narzeczony” (2019). Za całokształt twórczości otrzymał Nagrodę Pegazika, Nagrodę Ikara oraz został odznaczony Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”.

Marta Krzywicka – graficzka warsztatowa, ilustratorka i projektantka książek. Absolwentka warszawskiej ASP w pracowni grafiki warsztatowej. Zaczynała od grafiki artystycznej, głównie realizowanej w klasycznych technikach, potem całkowicie oddała się projektowaniu książek. Zajmuje się tworzeniem layoutów, okładek, ilustracją dziecięcą i młodzieżową oraz komiksem. Współpracuje z wieloma czołowymi polskimi wydawcami książek, także edukacyjnymi.

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Drugie śniadanie z Rodomiłami na Koszykowej – warsztaty dla bibliotekarzy

Meredith Carder, „ADHD. Odkryj swoją supermoc”

ADHD. Odkryj swoją supermoc

Meredith Carder, „ADHD. Odkryj swoją supermoc”Autor: Meredith Carder
Wydawnictwo: Vital

W ostatnich miesiącach mamy do czynienia z wysypem książek poświęconych ADHD – ja sam na potrzeby naszych przeglądów opracowywałem już bodaj pięć takich publikacji. „ADHD. Odkryj swoją supermoc” Meredith Carder to kolejna z nich. Autorka tej książki przedstawia się jako doświadczona terapeutka pracująca z dorosłymi z ADHD, a jej dzieło należy do tych, które rzeczywiście mogą się przydać czytelnikom zainteresowanym tym problemem. Publikacja podzielona jest na dwadzieścia jeden rozdziałów (nie licząc wprowadzenia i przemyśleń podsumowujących), z których każdy poświęcony jest jednej cesze charakterystycznej dla osób z ADHD. Są wśród nich m.in. hiperaktywność, nieprawidłowe funkcjonowanie motywacji, problemy ze snem, problemy dotyczące zarządzania finansami, toksyczny perfekcjonizm, chroniczne uczucie przytłoczenia czy poczucie wypalenia. Niewielkie objętościowo rozdziały są napisane według podobnego schematu. Najpierw pojawia się anegdotyczna scenka z życia autorki, która pokazuje problem na przykładzie i pomaga czytelnikowi wczuć się w sytuację, następnie wytłumaczenie, skąd ów problem się bierze, a na koniec kilka porad i strategii, które pomagają w uporaniu sobie z nim. Każdy z rozdziałów wieńczy propozycja ćwiczenia, które autorka sugeruje wykonać osobom mierzącym się z danym problemem.

Zaletą książki jest to, że została ona stworzona przez autorkę w sposób dopasowany do percepcji osób z deficytem uwagi – rozdziały nie są ze sobą związane liniową narracją, dzięki czemu można je czytać w dowolnej kolejności albo czytać tylko te rozdziały, które akurat nas interesują. To także kolejna z publikacji posługujących się narracją o tym, że osoby z ADHD mają wprawdzie problemy, ale mają też tzw. supermoce. Autorka pokazuje, że umiejętne ich wykorzystywanie zapewnia osobom nieneurotypowym szereg przewag nad osobami bez ADHD. Takiego postawienia sprawy według mnie również trudno nie docenić. Czy zatem książka ma jakieś wady? Niestety tak – głównie takie, za które odpowiedzialność ponosi polski wydawca, jak błędy w przekładzie i niedoredagowanie tekstu. Niemniej to jedna z tych publikacji, które można polecić osobom bezpośrednio zainteresowanym jak najlepszym funkcjonowaniem z ADHD. Oprawa miękka, klejona.

 

Alana S. Portero, „Niedobry zwyczaj”

Niedobry zwyczaj

Alana S. Portero, „Niedobry zwyczaj”Autor: Alana S. Portero
Wydawnictwo: Filtry

Alana S. Portero to transpłciowa poetka, reżyserka teatralna i aktywistka, która przede wszystkim upomina się o prawa transkobiet. Powieść „Niedobry zwyczaj” jest jej prozatorskim debiutem – okazuje się, że Portero potrafi też opowiadać historie. A że są to historie opowiadane z perspektywy mniejszości, której spojrzenie do niedawna nie było w literaturze reprezentowane, to tym ciekawiej.

Bohaterkę „Niedobrego zwyczaju” łatwo utożsamić z autorką powieści – to dziewczynka, która urodziła się w ciele chłopca i wychowuje się w San Blas, czyli nienajłatwiejszej do życia robotniczej dzielnicy Madrytu w latach po śmierci generała Franco. Bohaterka oczywiście skazana jest na odrzucenie i na co dzień stryka się z wrogością. Mimo to powieść Alany S. Portero nie jest skargą – autorka w dużym stopniu skupia się na wychwytywaniu momentów afirmacji. Już jako małe dziecko bohaterka ma poczucie, że swoich sojuszników powinna szukać przede wszystkim w osobach z różnych powodów odrzuconych, w lokalnych outsiderach. Zaczyna od staruszki imieniem Maria, na którą wszyscy sąsiedzi mówią Peruka i o której plotkują, że jest wiedźmą. Innym sposobem na przetrwanie jest dla bohaterki regularna ucieczka w świat wyobraźni.

Styl, którym napisany jest „Niedobry zwyczaj”, można określić mianem poetyckiego – autorka lubi metafory i kwieciste porównania, a poszczególne sceny często konstruuje, przywiązując dużą uwagę do detali i drobnych gestów. Na szczęście szybko okazuje się, że Portero nie zapomina także o żywiole opowieści, a krótkim rozdziałom, z których składa się powieść, nie brakuje napięcia. Krótko mówiąc: „Niedobry zwyczaj” potrafi czytelnika najzwyczajniej w świecie wciągnąć.

Podobno w Hiszpanii powieść Alany S. Portero była wydawniczym przebojem – i jakoś się temu nie dziwię. Po pierwsze, wielu ludzi chce dziś czytać o wcześniej wykluczanych mniejszościach, szczególnie seksualnych, a po drugie – to niezła, ciekawa książka. W Polsce pewnie aż takiego sukcesu nie odniesie, ale według mnie jak najbardziej warto ją rozważyć jako zakup biblioteczny. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Rafał Księżyk, „Fala. Rok 1984 i polski postpunk”

Fala. Rok 1984 i polski postpunk

Rafał Księżyk, „Fala. Rok 1984 i polski postpunk”Autor: Rafał Księżyk
Wydawnictwo: Czarne

„Fala. Rok 1984 i polski postpunk” to kolejna książka najlepszego polskiego dziennikarza muzycznego (który dziennikarstwem prasowym już prawie się nie zajmuje) i zarazem autora szeregu bardzo dobrych książek poświęconych muzyce i kulturze alternatywnej, m.in. wywiadów-rzek z Tomaszem Stańko, Robertem Brylewskim, Marcinem Świetlickim czy Tymonem Tymańskim. Ostatnio na naszej liście gościliśmy jego książkę pt. „Śnialnia”, poświęconą losom artystów związanych ze śląską grupą artystyczną Oneiron (przegląd 23/2023). Swoją najnowszą publikację poświęcił Księżyk zjawisku tak zwanej polskiej nowej fali. Tym mianem określało się postpunkowe zespoły powstałe w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku jako kontrapunkt dla prostszego punk rocka, takie jak choćby Siekiera, Variété czy 1984. Jeśli zwykły punk był zazwyczaj prostolinijny, to zespoły nowofalowe w większym stopniu podkreślały swoje inteligenckie korzenie – wystarczy wspomnieć, że termin postpunk narodził się na Zachodzie w odniesieniu do fali zespołów inspirujących się punkiem, ale zakładanych przez bardziej estetycznie wyrobionych studentów szkół artystycznych. W Polsce było to oczywiście nieco bardziej skomplikowane, ale naczelna zasada pozostawała podobna – muzyka nowofalowa była nieco bardziej wymagająca, mroczna i poetycka niż typowy punk rock.

Księżyk w swojej książce pisze wprawdzie o zespołach raczej zapomnianych (współczesny słuchacz polskiego rocka może kojarzyć tylko Siekierę) i kulturze jak najbardziej alternatywnej, robi to jednak w sposób, który może być fascynujący dla każdego. „Falę” wyróżnia warsztatowe mistrzostwo – mało który dziennikarz czy krytyk w Polsce potrafi pisać tak dobrze, zarazem niepotrzebnie się nie popisując. Księżyk wciela się w rolę kronikarza wyczerpująco opowiadającego o zjawisku artystycznym, które nie zostało dotąd wystarczająco dobrze opisane, a było ważne dla wielu ludzi – chociażby dla tych słuchaczy, którzy obserwowali początki nowofalowych zespołów podczas festiwalu w Jarocinie. Dostępne źródła autor „Fali” ma w małym palcu, porozmawiał też z mnóstwem uczestników opisywanych przez niego wydarzeń. Książka jest w pewnym stopniu oparta na ustnych relacjach, choć nie ogranicza się do nich – Księżyk nie boi się podawać niektórych słów bohaterów w wątpliwość albo poddawać je swojej interpretacji. Lektura „Fali” może inspirować, bo na pewnym poziomie to historia o tym, że wartościowa kultura alternatywna potrafi rodzić się nawet w najtrudniejszych warunkach. Mało tego: być może w trudnych warunkach przychodzi jej to nawet łatwiej. Serdecznie polecam lekturę – i to nie tylko fanom muzyki alternatywnej. Oprawa twarda, szyta.

Maureen Johnson, „Śmierć w Morning House”

Śmierć w Morning House

Maureen Johnson, „Śmierć w Morning House”Autor: Maureen Johnson
Wydawnictwo: Poradnia K
Poziom czytelniczy: BD IV

Maureen Johnson to doświadczona autorka, która bywa nazywana mistrzynią młodzieżowego kryminału. Ostatnio na naszej liście gościliśmy ją z powieścią „Dziewięcioro kłamców” (przegląd 23/2023). „Śmierć w Morning House” również jest w swojej klasie książką jak najbardziej udaną.

Główną bohaterką powieści jest nastolatka Marlowe Wexler. W pierwszym rozdziale opowiada ona, jak straciła pracę jako opiekunka domu. Marlowe po raz pierwszy całowała się z dziewczyną, która podobała jej się od dawna, kiedy zauważyła, że dom, którym miała się zajmować, płonie. Oczywiście poza dość strasznym przeżyciem fakt ten oznaczał też dla Marlowe utratę pracy.

W swojej nowej wakacyjnej pracy dziewczyna ma oprowadzać zwiedzających po Morning House – znajdującej się na wyspie zabytkowej rezydencji. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że – jak dowiaduje się dziewczyna – jej poprzednik na tym stanowisku w dość tajemniczych okolicznościach spadł z klifu i zginął, a osoba, która ją zatrudniła, nagle zniknęła. Marlowe stopniowo zaczyna odkrywać mroczne sekrety tej wybudowanej w latach dwudziestych XX wieku posiadłości i jej mieszkańców. Stopniowo, gdyż fakty spowija tu gęsta sieć kłamstw, półprawd i niedopowiedzeń.

Akcja powieści rozgrywa się na dwóch planach czasowych. Na tym współczesnym Marlowe próbuje rozwiązać zagadkę Morning House, a zarazem ujść z życiem. Równolegle czytelnik poznaje wydarzenia, które rozgrywały się w posiadłości w 1932 roku i rzucają światło na historię jej właścicieli – rodzinę Ralstonów.

Zagadka skonstruowana przez Maureen Johnson nie jest oczywista, dzięki czemu inspirowana klasycznym kryminałem w stylu Agathy Christie fabuła powinna wciągnąć młodych czytelników. Jej bohaterowie, z Marlowe na czele, są intrygujący i dają się lubić, a styl narracji – żywy (szczególnie fragmenty współczesne, których narratorką jest główna bohaterka, powinny przemówić do czytelników będących mniej więcej w jej wieku). Ogółem „Śmierć w Morning House” jest powieścią udaną i można ją polecić nastoletnim czytelnikom z zamiłowaniem do zagadek kryminalnych. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Jeff Kinney, „Niezły klops”

Niezły klops

Jeff Kinney, „Niezły klops”Autor: Jeff Kinney
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Poziom czytelniczy: BD II

„Niezły klops” to już dziewiętnasta część znanego i lubianego cyklu książek dla dzieci pt. „Dziennik cwaniaczka”. Poprzednio omawialiśmy część osiemnastą, zatytułowaną „Główka pracuje” – miało to miejsce podczas przeglądu dziewiątego w 2024 roku. „Niezły klops” przynosi młodym czytelnikom dokładnie to, do czego przyzwyczaił ich Jeff Kinney, a zatem pełną absurdalnego humoru i wysoce dygresyjną opowiastkę o kolejnych życiowych przygodach wygadanego dzieciaka, która ubrana jest w formę dziennika gęsto przetykanego prostymi, zabawnymi ilustracjami.

W najnowszej części tytułowy cwaniaczek Greg wyjeżdża na wakacje wraz z całą dziesięcioosobową rodziną – a wszystko to na życzenie babci, która rzekomo zażyczyła sobie tego z sentymentu dla starych czasów (rzekomo, bo na końcu okazuje się, że tak naprawdę chciała pozbyć się rodziny z pola widzenia, by móc w spokoju wyprawić przyjęcie urodzinowe dla znajomych z domu seniora). No cóż, jak twierdzi Greg, to właśnie babcia ma władzę w rodzinie. Bohater od początku jest przekonany, że wakacje w małym domku nieopodal plaży z ponad dziesiątką krewnych to przepis na katastrofę – i nie myli się. Nie dość, że zbyt często musi robić to, co chce robić jego rodzina, to jeszcze zbyt długo czeka w kolejce pod prysznic (a kiedy już przychodzi jego kolej, okazuje się, że została tylko zimna woda). Wakacje upływają Gregowi na plażowaniu (czego szczerze nie lubi), zwiedzaniu latarni morskiej (w towarzystwie turysty, który zadaje przewodniczce mnóstwo szczegółowych pytań), obawach, czy aby w wodzie nie czai się rekin i rozpaczliwych próbach sprawienia, by nikt niepożądany nie dorwał się do rodzinnych zapasów plażowej wody pitnej. Co jednak chyba najgorsze, musi znosić obecność suczki jednej z jego ciotek – psiej influencerki, o której milionowych zasięgach w sieci sam może tylko pomarzyć. A także jej fanów, którzy jakimś cudem namierzyli, gdzie ich ulubienica spędza wakacje…

„Niezły klops” z pewnością niczym nie zaskoczy dotychczasowych fanów „Dziennika cwaniaczka”, ale to wciąż sympatyczna rozrywkowa seria, która może skłonić do czytania także te dzieci, które na co dzień raczej się do tego nie garną. Książkę można polecić jako zakup biblioteczny – zwłaszcza tym bibliotekom, które posiadają poprzednie części i w których wciąż cieszą się one zainteresowaniem. Oprawa miękka, klejona.

O sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia - warsztaty z dr. Mirosławem Oczkosiem

O sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia – warsztaty z dr. Mirosławem Oczkosiem

28 marca 2025 odbyły się z naszej Bibliotece warsztaty dla bibliotekarzy „O sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia”. Poprowadził je dr Mirosław Oczkoś.

Uczestnikom nie były straszne stoły z powyłamywanymi nogami i pocztmistrze z Tczewa a nawet… wyrewolwerowany rewolwerowiec! Cytując wieszcza: „Chodzi mi o to, aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa”. To były bardzo udane warsztaty!

Mirosław Oczkoś jest aktorem, reżyserem filmowym i telewizyjnym, a także właścicielem firmy doradczo-szkoleniowej „Oczkość Perfect Image”. Ukończył Państwową Wyższą Szkołę Filmową Telewizyjną i Teatralną w Łodzi oraz Szkołę Główną Handlową w Warszawie. Jest doradcą i mentorem wizerunkowym ludzi biznesu, polityki, show biznesu, a także autorem takich książek, jak m.in.: „Sztuka poprawnej wymowy, czyli o bełkotaniu i faflunieniu”, „Paszczodźwięki. Mały poradnik dla wielkich mówców” i „Sztuka mówienia bez bełkotania i faflunienia”.

O sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia – warsztaty z dr. Mirosławem OczkosiemO sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia – warsztaty z dr. Mirosławem Oczkosiem O sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia – warsztaty z dr. Mirosławem Oczkosiem O sztuce mówienia bez bełkotania i faflunienia – warsztaty z dr. Mirosławem Oczkosiem

Matthew Syed, „Buntownicze idee”

Buntownicze idee

Matthew Syed, „Buntownicze idee”Autor: Matthew Syed
Wydawnictwo: MT Biznes

„Buntownicze idee” to książka z zakresu rozwoju osobistego, ale taka, w której czytelnik nie uświadczy motywacyjnego, typowo coachingowego przekazu. Wręcz przeciwnie – jej autora interesują wyłącznie konkrety. Już na wstępie napiszę, że to prawdopodobnie najbardziej przepełniona konkretnymi informacjami i działającymi na wyobraźnię przykładami książka poświęcona rozwojowi osobistemu, jaką miałem w rękach.

O co tu w skrócie chodzi? Otóż o różnorodność. Matthew Syed twierdzi, że dobry manager powinien dbać o jak największą różnorodność w zarządzanym przez siebie zespole nie dlatego, że tego wymaga tzw. polityczna poprawność, ale z powodów czysto pragmatycznych – kilka różnych od siebie osób, to zarazem kilka zupełnie innych punktów widzenia, z których każdy może wnieść coś ciekawego. Choć głównym punktem dojścia Syeda jest wysoka skuteczność pracy grupowej, podobna dywersyfikacja dobrze wpływa także na jednostkę – według niego, jeśli chce się utrzymać umysł w giętkości i otwartości, należy otaczać się osobami różnymi od siebie, które pomagają widzieć rozmaite sprawy z różnych perspektyw, a także mieć jak najszersze zainteresowania. W końcu sposoby myślenia zupełnie oczywiste dla jednej dziedziny, w innej dziedzinie mogą okazać się czymś odkrywczym.

Główne tezy, które w dużym skrócie można podsumować tak, jak powyżej, są przez Syeda zilustrowane ogromną liczbą różnorodnych i dających do myślenia anegdotycznych dowodów na ich działanie. Autor zaczyna z wysokiego C, rozważając czy agenci CIA mogli przewidzieć atak na World Trade Center. W punkcie dojścia stwierdza zaś, że z pewnością byłoby to o wiele łatwiejsze, gdyby w agencji pracowało więcej osób, które same są wyznawcami islamu. Proszę jednak uwierzyć, że nie jest to tylko czcza gadanina – Syed poświęca tym rozważaniom wiele stron wypełnionych konkretnymi danymi i analizami. Stosowane przez niego przykłady sięgają najróżniejszych dziedzin: od himalaizmu, poprzez historię nauki, aż po współczesną dietetykę. Łączy je to, że są to przykłady trafne, nienaciągane, bardzo dobrze udokumentowane. A także fakt, że wszystkie nakierowują uwagę czytelnika na tą samą kwestię: otwartość na myślenie poza utartym w danej dziedzinie schematem bardzo często prowadzi do ważnych odkryć.

Podsumowując, „Buntownicze idee” to udana publikacja, którą warto postawić na bibliotecznej półce z napisem „rozwój osobisty”. Oprawa miękka, klejona.

Katarzyna Ryrych, „Gry zstępne”

Gry zstępne

Katarzyna Ryrych, „Gry zstępne”Autor: Katarzyna Ryrych
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Katarzyna Ryrych jest znana przede wszystkim jako autorka cenionych książek dla dzieci i młodzieży, a także historyczno-obyczajowych sag rodzinnych, np. „Kobiety z rodziny Wierzbickich”. Ostatnio na naszej liście pojawiła się z powieścią „Czerwona pełnia” (przegląd 15/2024). „Gry zstępne” są książką należącą do nieco innego porządku – to napisana z humorem powieść obyczajowa kierowana przede wszystkim do osób starszych albo zbliżających się do podeszłego wieku.

Jej główną bohaterką jest Michalina, czyli kobieta, która postanawia z własnej woli zamieszkać na jakiś czas w tzw. domu seniora. Bohaterka przez lata miała ze swoją bliską przyjaciółką Lidią wyłącznie korespondencyjny kontakt, jednak chociaż nie widziały się od dawna, kobiety wiedziały o sobie nawzajem bardzo dużo i wciąż znały się świetnie. W niedawnym liście Lidia napisała, że choruje na nowotwór i niedługo umrze, a Michalina niewiele myśląc postanowiła pojechać do domu seniora, w którym jej przyjaciółka mieszka, by spędzić z nią czas, który jej pozostał. Już pierwszego dnia pobytu główna bohaterka poznaje także innych mieszkańców tzw. Wschodniego Skrzydła tego przybytku, a są to postaci wyraziste i nieszablonowe. Należą do nich m.in. podstarzały bon vivant Hrabia, wciąż fascynująca była baletnica, Taxi Driver, czyli mężczyzna, który kiedyś był taksówkarzem w Stanach Zjednoczonych, a teraz wyczynowo jeździ na wózku inwalidzkim czy Bonnie i Clyde – para staruszków, którzy zakochali się w sobie właśnie podczas pobytu w domu seniora. Problem w tym, że Clyde ma żonę, w dodatku taką, która przebywa w szpitalu psychiatrycznym… Jak nietrudno się domyślić, ci i inni mieszkańcy domu seniora są pełni życia nawet mimo tego, że coraz bliżej im do śmierci – całymi dniami z zapałem dyskutują na mniej i bardziej poważne tematy, bawią się, śmieją i dokazują. A za sobą mają długą i bogatą przeszłość, co czyni ich tym bardziej interesującymi ludźmi.

Powieść Katarzyny Ryrych napisana jest swobodnym stylem i przepełniona humorem, który może trafić do starszych czytelników – czasami inteligentnym, innym razem nieco rubasznym. Z kolei jej główną myśl przewodnią, mówiącą o tym, że warto cieszyć się życiem nawet w obliczu starości i śmierci, można tylko pochwalić. „Gry zstępne” to zręczna, lekka i dowcipna obyczajówka skierowana do czytelników konkretnego typu. Jestem przekonany, że większości z nich się spodoba, więc polecam ją jako zakup biblioteczny. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.

Mercè Rodoreda, „Ogród nad brzegiem morza”

Ogród nad brzegiem morza

Mercè Rodoreda, „Ogród nad brzegiem morza”Autor: Mercè Rodoreda
Wydawnictwo: Marginesy

„Ogród nad brzegiem morza” to trzecia wydana w Polsce powieść autorki, uznawanej za jedną z najwybitniejszych postaci literatury katalońskiej. Mercè Rodoreda żyła w latach 1908-1983, a jej dzieła bywały dość często porównywane do twórczości Virginii Woolf – zarówno ze względu na styl, jak i dlatego, że katalońska pisarka najczęściej skupiała się na opisywaniu doświadczenia kobiet. Akurat w „Ogrodzie nad brzegiem morza” głównym bohaterem jest mężczyzna – stary ogrodnik, który opiekuje się ogrodem i nadmorską willą należącą do bogatej młodej pary z Barcelony. Panicz i panienka – jak nazywa ich główny bohater i zarazem narrator powieści – wraz z gronem przyjaciół spędzają w swojej willi sezony letnie. Czasami dobrze się bawią, innym razem robią sobie nawzajem na złość, wydają przyjęcia i miewają romanse, a czasami ekstrawaganckie pomysły – jak na przykład trzymanie w posiadłości bardzo złośliwej małpy. W ich życiu najbardziej stałą rzeczą jest to, że nie muszą liczyć się z pieniędzmi.

Najciekawszy w opowieści snutej przez Rodoredę jest chyba fakt, że życie panicza, panienki oraz ich przyjaciół poznajemy z perspektywy człowieka, który im służy, a zarazem jest od nich o wiele starszy i bardziej doświadczony. Bohater i narrator jest czujnym obserwatorem, człowiekiem zarówno inteligentnym, jak i wrażliwym. Dzięki temu widzi wiele i potrafi trafnie interpretować zachowania mieszkańców willi. O jego życiu czytelnik również co nieco się dowiaduje, jednak narracja powieści skonstruowana jest w taki sposób, że jest on głównie stoickim obserwatorem życia klasy uprzywilejowanej. Pomysł niby prosty, ale ciekawy, a do tego opracowany przez autorkę w sposób konsekwentny i miejscami błyskotliwy.

Dużą zaletą powieści Mercè Rodoredy jest fakt, że bardzo dobrze się ją czyta. Choć opowiadana przez pisarkę historia raczej pozbawiona jest przysłowiowych trzęsień ziemi, wciąga już od pierwszych stron. W konsekwencji „Ogród nad brzegiem morza” trudno jest odłożyć na półkę. Jednocześnie, mimo niezaprzeczalnej literackiej klasy autorki, lektura tej powieści nie jest zbyt wymagająca – mówiona narracja jest stosunkowo lekka i przyjemna w lekturze. Polecam zakup tej powieści. Oprawa twarda, szyta.