Autor: Tomasz Bonek Wydawnictwo: Znak Horyzont
Jedna z najlepszych książek Tomasza Bonka. Autor, specjalizujący się w dziennikarskich śledztwach co do ukrytego majątku nazistów, postawił teraz na mocny i naturalistyczny konkret. Wziął się bowiem za opis obozu koncentracyjnego Gross-Rosen położonego na terenie Niemiec nieopodal polskiej wsi Rogoźnica.
Historia tego obozu należy do mniej znanych i rzadziej opisywanych w literaturze. W tym sensie Bonek wypełnia istotną lukę w wersji przeznaczonej dla szerokiego grona zainteresowanych odbiorców – pod warunkiem jednak, że mają oni stalowe nerwy.
Nie bez powodu jeden z byłych więźniów Gross-Rosen w porównaniu z nim obdarzył Auschwitz mianem „sanatorium”. Gross-Rosen charakteryzowało się przeludnieniem, katorżniczą pracą, która szybko doprowadzała więźniów do wycieńczenia z powodu najmniejszych racji żywnościowych. Do tego należy dodać sadystycznych blokowych i kapo rekrutowanych wśród niemieckich przestępców, którzy lubowali się goleniem głów bardzo tępymi brzytwami. Były to idealne warunki do odkrywania w sobie najmroczniejszych stron. Karl Gallasch – członek załogi obozu – niegdyś urzędnik kolejowy i ojciec pięciorga dzieci mordował tu co najmniej jednego więźnia dziennie. Zachowywał się tak samo nawet podczas ewakuacji.
Wspominam o tym, aby uczulić, że książka faktycznie nie jest dla każdego. Autor skorzystał między innymi z Archiwum Instytutu Pileckiego i Archiwum Muzeum Gross-Rosen, dzięki czemu wielokrotnie sięga po źródła z samego centrum zła: głosy więźniów, którzy zapamiętali najdrobniejsze szczegóły. Przerażająca publikacja, ale trzeba było ją napisać. Oprawa miękka, klejona.