Samotnia

Autorka: Anna Kańtoch                                                Wydawnictwo Marginesy

 

Zupełnie inne wcielenie Anny Kańtoch, pamiętanej ostatnio z bardzo dobrego cyklu kryminałów o perypetiach Krystyny Lesińskiej. Poprzednio na liście: „Jesień zapomnianych” (p. 13/2022). istnieje wybitna powieść Karola Dickensa również pod tytułem „Samotnia”. Książka Kańtoch nie ma z nią poza tytułem nic wspólnego, no chyba że oprócz jednego faktu. Poziom jest tu i tu wysoki. Widać że autorka potrzebowała ochłonąć od klasycznej literatury gatunkowej, jej wyobraźnia nadal bazuje na co prawda na tych elementach, ale powędrowała znacznie dalej, zahaczając o metafizykę.

Przebojową karierę głównego bohatera, pisarza Leona Cichego, przerywa wypadek samochodowy, w wyniku którego traci on wzrok. Cichy nie może być już tą samą osobą co kiedyś, ale w pewnym momencie odzyskuje namiastkę dawnej pełni. Wtem orientuje się, że u jego boku trwa inna kobieta niż ta, z którą ożenił się kilka miesięcy wcześniej. Mężczyzna nie potrafi jednak tego udowodnić, ponieważ bohaterów ogłoszono mężem i żoną bez udziału świadków z rodziny, spontanicznie, do tego na obczyźnie. Cichy znajduje się więc w sytuacji rodem z kina Hitchcocka, choćby z „Okna na podwórze”. Tam też nikt nie wierzył bohaterowi ze złamaną nogą, który miał dużo czasu, aby podglądać okolicę.

W międzyczasie rodzi się pytanie: czy aby na pewno bliscy pisarza są całkowicie w porządku? Metaforyczna pętla zaciska się na szyi Cichego w stylu „Misery” Stephena Kinga, które to stanowi centralny intertekst w powieści Kańtoch. Wydarzenia rozgrywają się na Dolnym Śląsku w czasie pandemii, co dodaje niepokojącej aury – tak potrzebnej i uzasadnionej w tego typu fabule. Anna Kańtoch obroniła się w nowym wcieleniu. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam.