Autorka: Marta Motyl Wydawnictwo Lira
Obraz „Krzyk” norweskiego twórcy Edvarda Muncha stał się nie tylko wizualnym symbolem sztuki ekspresjonistycznej, ale również jednym ze znaków popkulturowych rozpoznawalnych pod różnymi szerokościami geograficznymi, podobnie jak „Słoneczniki” Van Gogha czy „Kwiaty” Gustawa Klimta, nie mówiąc o „Monie Lizie” Leonarda da Vinci. Artysta stał się sławny, kiedy jego ekspozycja zaprezentowana w Berlinie na początku lat dziewięćdziesiątych XIX wieku wywołała skandal i po tygodniu została zamknięta. Ale nagłośnione przez gazety nazwisko malarza sprawiło, że jego niemiecki menadżer postawił wystawić te same obrazy w innych miastach Niemiec sprzedając bilety za wstęp. W ten sposób dzieła Muncha zaczęły na siebie zarabiać. Z czasem ich twórca dorobił się domów z gospodarstwami oraz 260 tys. koron norweskich na kontach i w obligacjach.
Książka Marty Motyl nie jest typową biografią artysty. Jest esejem odwołującym się zarówno do kulturoznawczych zestawień, jak i do psychoanalitycznych głębi, badającym wpływ wybranych z życia malarza faktów rodzinnych i osobistych na treść i formę jego dzieł. Autorkę interesuje w jaki sposób relacje Muncha z kobietami rozwijały jego plastyczną poetykę, jak kształtowały się na płótnie seksualne pożądania, kompleksy, zahamowania i frustracje twórcy. Stara się dociec do ukrytych w obrazach znaczeń i odszyfrować zawarte w nich kody, dochodząc do wniosku, że był on artystą o dwóch obliczach. Jedno znamy z jego arcydzieła, namalowanego w roku 1893 ”Krzyku”, który zapewnił mu mocną pozycję w historii sztuki powszechnej. I zanim przeszedł na jasną stronę mocy – jak pisze autorka – pozostawił wiele płócien nasyconych złymi emocjami, o rozedrganej fakturze i niesamowitym wyrazie. Po psychicznej i artystycznej metamorfozie, której symbolem stał się obraz „Autoportret w klinice Linke” z roku 1909, malarz odszedł od zgaszonych i brudnych barw na rzecz kolorystyki jasnej i czystej, aczkolwiek dobieranej często na zasadzie kontrastu.
Autorka, badając twórczość Muncha w licznych odniesieniach estetycznych – w pewnej chwili analizuje jego obrazy fowistyczne, uważając fowizm za francuską, mniej agresywną wersję ekspresjonizmu i zauważając przy tym, że jej bohater postanowił złagodnieć – dociera do jego pasji fotograficznej. Podczas długiego pobytu w szpitalu zapoznał się z aparatem fotograficznym i czytając instrukcję obsługi oraz zalecenia producenta, z właściwą sobie przekorą robił wszystko na opak wytyczając własną ścieżkę w kierunku odwrotnym do powszechnie przyjętego. W ten oto sposób – jak chce Marta Motyl – drogą na opak dotarł do samego siebie. Książka posiada wkładkę z reprodukcjami wybranych dzieł Edvarda Muncha, od namalowanej temperą i kredką woskową „Śmierci w pokoju chorej” z roku 1893 do dzieła powstałego w roku 1943, którym jest gwasz na papierze zatytułowany „Eksplozja”. Pomiędzy tymi pracami są – między innymi – „Stary kościół w Aker”, portret ojca „Christian Munch na sofie”, „Autoportret zpapierosem”, „Wampir”, „Pocałunek”, „Wiosna”, „Rue Lafayette”, „Madonna” oraz rzecz jasna słynny „Krzyk” wykreowany na tekturze za pomocą tempery i kredki woskowej. Jest również monumentalny, płócienny obraz olejny pt „Słońce”, z roku 1911, zdobiący aulę uniwersytetu w Oslo. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz