Autorka: Monika Śliwińska Wydawnictwo Literackie
O Tadeuszu Boyu-Żeleńskim powstało wiele monografii. Poświęcili mu książki m.in. Andrzej Stawar, Andrzej Z. Makowiecki, Henryk Markiewicz, Wojciech Natanson, Józef Hen. Monika Śliwińska stanęła przed niebagatelnym wyzwaniem kolejnego ujęcia postaci wybitnego pisarza w taki sposób, aby uniknąć powtórzeń i przekazać nowe informacje. I udało jej się to, bo „Książę” to najpełniejsza z dotychczasowych publikacji, a jednocześnie najciekawsza. Autorka zaproponowała inne spojrzenie. Niby pisze o tym samym co poprzednicy, bo przecież życie Boya i jego twórczość nie zmieniają się dla kaprysu monografisty, ale wydaje się to wszystko całkowicie nowe, odsłaniające oblicze Żeleńskiego od mało znanej strony, a w każdym razie tej, do której nie przywiązywali wielkiej wagi wcześniejsi autorzy. Stosuje bowiem metodę samego bohatera opowieści, który pisząc o wielkich ludziach i ich wielkich dziełach, zaglądał za kulisy tego co oficjalne, patetyczne, mitotwórcze. Odbrązawiał tytanów pióra docierając do ich obrazu jako zwykłych ludzi, szarpiących się w codziennych zmaganiach, uwikłanych w personalne powiązania i zależności. Zgodnie z zasadą: Napoleon mógł być wielki, ale nie dla służącego zajmującego się jego sypialnią.
Monika Śliwińska przeczytała chyba wszystko co napisano o Boyu, bo wydaje się, że dowiedziała się o nim wszystkiego. Zdziera maskę z jego pozornie nieśmiałej twarzy, żeby ujawnić osobowość bojową, drapieżną i mściwą. Przygląda się jego życiu towarzyskiemu, w tym jego licznym przyjaciółkom, bo autor „Dziewic konsystorskich” i „Marysieńki Sobieskiej” nie potrafił żyć bez kobiet, a wobec feministki Ireny Krzywickiej wykazywał się zaskakującą uległością. Lekką ręką uderzał piórem w tradycyjne świętości i osoby, z Kościołem na czele, i równie lekko wytoczył w latach dwudziestych proces Antoniemu Beaupre, redaktorowi naczelnemu krakowskiego dziennika „Czas”, za to, że ten zamienił mu w przedrukowywanym artykule o pobycie w Paryżu słowa „pederaści i lesbijki” na „dziwne osoby”. Proces, który wygrał, traktował jako reklamę samego siebie, zwłaszcza, że w trakcie jego trwania w anonimowych artykułach z właściwym sobie ironiczno-złośliwym talentem wyszydzał drugą stronę, a o sobie pisał w osobie trzeciej udając niezależnego sprawozdawcę.
W kolejnej dekadzie on sam zostanie pozwany na wokandę przez dramaturga i imiennika, Tadeusza Konczyńskiego za użycie w recenzjijego sztuki słowa „podstęp”. Tym razem reklama wynikająca z szeroko komentowanego procesu nie była zamierzona, tym bardziej, że został uznany za winnego, a odwołanie przed sądem najwyższym nie zostało rozpatrzone ze względu na wybuch wojny. Autorka monografii wydobywa z rozlicznej spuścizny po Boyu rzeczy uboczne, ledwo zarysowane, na przykład upojenie radością, że żyje w niepodległej Polsce, jakie naszło go pod koniec lat dwudziestych, kiedy wyszedł z teatru Narodowego po rozmowie z jego dyrektorem Janem Lorentowiczem, albo zachwyt z jakim przyjął francuski przekład „Pamiętników” Jana Chryzostoma Paska dokonany przez Paula Cazina, nazywanego przez niego czule w spolonizowanej formie „Pawełkiem Kazińskim”.
Warto wspomnieć nawet o suczce Gapie, którą mieli Żeleńscy w swoim ogromnym warszawskim mieszkaniu, towarzyszącej gościom schodzącym się na adres przy Smolnej, a potem przy Krakowskim Przedmieściu vis a vis pomnika Mickiewicza w soboty po siedemnastej. Bywali tam przedstawiciele śmietanki literackiej, jak Jan Lechoń, Witkacy, Antoni Słonimski, Julian Tuwim. Również śmierci Boya z rąk hitlerowców we Lwowie w pierwszych dniach lipca 1941 roku przygląda się Śliwińska bardziej wnikliwie niż poprzednicy, zestawiając relacje różnych osób i omawiając rolę Pietera Nikolaasa Mentena, byłego pracownika konsulatu holenderskiego we Lwowie, który po wejściu Niemców ujawnił się jako agent SD i dostał posadę tłumacza oraz konsultanta do spraw mienia przejętego po zamordowanych profesorach. Niektóre z zagrabionych z ich mieszkań dzieł sztuki trafiły do rąk holenderskiego wspólnika nazistów, który stanął przed sądem w Rotterdamie dopiero w roku 1980. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz