Autor: David Walliams Ilustrator: Tony Ross Wydawnictwo: Mała Kurka
Poziom czytelnicy: BD III
Kolejna na naszej liście książka mistrza powieści satyryczno-obyczajowej dla dzieci i nastolatków; poprzednio: „Najgorsze dzieci świata 2” na p. 22/20.
Tym razem autor, znany z inspirowania się Dickensem, osadza, po raz pierwszy, akcję swej powieści nie we współczesności, ale epoce wiktoriańskiej – u jej schyłku, w roku 1899.
Główna bohaterką uczynił autor sierotę Elcię, dziesięcioletnią miłośniczkę zwierząt, obdarzoną talentem gawędziarskim i chwytnymi, jak u małpki, stopami.
Dziewczynka, nie mogąc znieść panującego w sierocińcu „Gadziniec” terroru (jego szefowa, pani Skwaszona ma „kurzajki, które mają swoje kurzajki” i „śmieje się jedynie na dźwięk dziecięcego płaczu”) ucieka i zaczyna życie na ulicy.
Zmienia się ono, gdy na dalekiej północy zostaje odnalezione zakonserwowane w bryle lodu młode mamuta, które prasa okrzykuje „potworem z Arktyki” – jednak Elcia widzi w nim przede wszystkim bratnią duszę, samotną, jak ona sama, sierotę.
Gdy mamuciątko przybywa do Londynu, dziewczynka, dzięki pomocy przyjaciółki (Dorka), sprzątaczki w Muzeum Historii Naturalnej i szalonego naukowca ukrywającego się w czeluściach tej placówki, doprowadza do ożywienia mamuta za pomocą mocy pioruna, nadaje mu, a właściwie jej, bo to samiczka, imię (Puchatynka) i rozpoczyna akcję ewakuacji zwierzaka na biegun północny, w której pomogą jej Dorka i weterani ze Szpitala Królewskiego w Chelsea – po drodze zetrą się z królewską flotą i będą musieli pokonać krwawą łowczynię Lady Amunicję. Wszystko zakończy się podwójnym happy-endem (w drugim weźmie udział sama Jej Wysokość, bardzo sympatycznie ukazana, królowa Wiktoria).
„Potwór z Arktyki” to z jednej strony typowa dla Walliamsa, pełna humoru (również skatologicznego) i wzruszeń opowieść o wyrzutku, który okazuje się, dzięki zaletom serca, bohaterem, ale wprowadzenie do powieści zarówno atmosfery retro, jak i liczne aluzje do klasyki opowieści niesamowitej na czele z Frankensteinem odświeżają konwencję.
Do najlepszej w dorobku „Wielkiej Ucieczki Dziadka” odrobinę brakuje, ale i miłośnicy twórczości autora, i czytelnicy gatunku powinni być usatysfakcjonowani.
Całość zilustrowana świetnie przez stale współpracującego z Walliamsem Tony`ego Rossa.
Okładka miękka, klejona.