Autor: Tadeusz Różewicz Wydawnictwo: Biuro Literackie
Było oczywiste, że po takim poecie jak Tadeusz Różewicz zostały kilometry nieznanych materiałów. W tomie „Wiersze odzyskane” tytułowych utworów jest siedemdziesiąt cztery. Zebrał je, ułożył i opatrzył posłowiem Przemysław Dakowicz – poeta, eseista, doktor habilitowany, pracownik Uniwersytetu Łódzkiego.
Większość udostępnionych tu tekstów zostało przed laty opublikowane w prasie, ale trzeba być różewiczologiem, żeby na nie trafić. Dakowicz zrobił to za nas – zwykłych czytelników poezji, ceniących zwłaszcza komunikatywność Różewicza. Wiersze pochodzą z lat 1938 (mamy tutaj pierwszy wiersz Różewicza wydrukowany w prasie) – 2008. Dzięki takiemu rozstrzałowi czasowemu lektura służy jako narzędzie poznawcze.
Nie trzeba być wyrafinowanym odbiorcą poezji, żeby doświadczyć jak wielką ewolucję przeszedł Różewicz. Wystarczy do tego porównanie końcówki międzywojnia z wierszami z lat wojennych. Przepaść. Różewicz stawał się coraz lepszy, uczył się pisać szalenie intensywnie; zapewne przeżycia z II wojny światowej dopełniły dzieła. Z kolei wiersz zamykający tom zwiastuje dość wyraźnie rozmijanie poety starca z dynamicznym światem XXI wieku. Dla historyków literatury takie publikacje stanowią ucztę. Na szczęście nie tylko oni będą zachwyceni. Różewicz pisał głównie dla kochanych ludożerców. „Wiersze odzyskane” tego nie zmieniają. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam. Poprzednio na liście: „To i owo” (p. 1/13).