Autor: Rafał Witek Ilustratorka: Ola Krzanowska Wydawnictwo: Harperkids
Poziom: BD II/III
Najnowsza powieść Rafała Witka zalicza się do serii wydawniczej „Czytam, bo lubię” – kontynuacji serii „Czytam sobie”. Tamta przeznaczona była najmłodszych, dopiero uczących się czytać dzieci. Nowa seria dedykowana jest już samodzielnym czytelnikom, którzy szukają pierwszych, dłuższych lektur. A jeśli nie szukają, należy ich do tego zmusić przez zachęcenie.
„Zapiski szczęściarza” to słodko-gorzka historia o chłopcu odizolowanym nieco od rówieśników, łapiącego kiepskie stopnie, spędzającego większość czasu w pojedynkę. Mama haruje, ojciec gdzieś poszedł i nie wrócił. Nie jest to opowieść rodem z żurnala. Witek proponuje raczej życie w pełnej krasie i okolicznościach przyrody. Szybkie zakupy w „Zapiskach szczęściarza” robi się w Żabce, ludzie mają tatuaże. Jest więc tak jak za szybą i na współczesnej ulicy. Czytelnicy powinni łyknąć tę przynętę. Sama fabuła – zgodnie z logiką tytułu – nie zmierza w jednoznacznie pesymistycznym kierunku.
Punkt zwrotny staowi przyjazd wujka, Włodzia. Bohater zaczyna otwierać się na świat, więcej rozumieć i podejmować dobre decyzje. Staje się wzorem do naśladowania, ale jednocześnie bardzo ludzkim. Autor zadbał, aby protagonista nie był sztucznym, literackim tworem, ułudą. Jest faktycznie blisko wrażliwości dziecka wkraczającego powoli w okres dojrzewania. Włodzio przechodzi też ważną próbę, która odkryje w nim pokłady empatii. Czarnobiałe ilustracje Oli Krzanowskiej dopełniają dzieła. Oprawa miękka, klejona.