Hotel ZNP

Autorka: Izabela Tadra                                              Wydawnictwo Filtry

 

Debiutancka powieść Izabeli Tadry redefiniuje – przynajmniej na chwilę obecną – gatunek powieści obyczajowej, której zaczytane tomy zalegają w wielu polskich bibliotekach i domach. Jest to często proza ze średniej półki, której rzetelna ocena bywa trudna, trochę na zasadzie: krytycy sobie, a czytelnicy sobie. Tadra wywraca ten stół. Stawia na skomplikowany – ale nie zanadto – monolog głównej bohaterki (Belci), która spotyka się w tytułowym hotelu z bliskim sercu i ciału mężczyzną. I opowiada, opowiada.

W pewnym momencie czytamy: „Ta historia ciągnie się i ma trwać, bez błyskotliwej puenty ni morału”. Autorce zależało na zajęciu osobnego miejsca nie tylko w gatunku, ale całej najnowszej literaturze pięknej, która często osadzona jest w zamkniętym na rzetelne oceny autobiografizmie. Tadra wraca do fikcji, promuje ją tak jak promuje zmyślenie, czyli de facto sedno każdej dobrej fabuły. W pewnym sensie „Hotel ZNP” jest powieścią autotematyczną, czyli dotyczy sztuki pisania. Dlatego monolog Belci przechodzi przez różne fazy i nie wiadomo dokładnie, czy to, co mówi jej postać, jest prawdą. Może nawet hotelowy towarzysz nie istnieje?

Jednocześnie obok tych formalnych zagwozdek istnieje cały bagaż problemów współczesnej kobiety: zdrady, tajemnica macierzyństwa, zbyt mocno zaciśnięte więzi z rodzicami. Izabela Tadra postawiła wszystko na jedną kartę i wygrała. Teraz trzeba przyklasnąć, a do rozliczeń powrócić przy kolejnej książce. Oprawa miękka, klejona.