Autor: Mariusz Maszkiewicz
Wydawnictwo: Ośrodek Karta
Poruszające, bardzo osobiste sprawozdanie z poszukiwania tożsamości, które ogniskuje się w pytaniu: „jak naprawdę miała na imię moja Mama?” (s. 89). Mariusz Maszkiewicz, autor książki, syn tytułowej „podarowanej” podejmuje próbę dotarcia do prawdy o pochodzeniu. Droga wiedzie przez meandry pamięci babci, wujów i ciotek, pamiętających wojnę i okrutne wydarzenia 1943 roku, które mają miejsce na wołyńskiej ziemi. Tam rodzi się po raz drugi bohaterka książki, Danusia, bo miejsce jej pierwszych narodzin nigdy nie zostaje odkryte. Dziewczynka trafia do rodziny Pepolów jako trzyletnia ocalona z pogromu dokonanego przez banderowców w okolicach Hutwina. Ksiądz Jan Lewiński znajduje ją przy zwłokach matki i przekazuje pod opiekę polskiemu małżeństwu. Po wojnie rodzina przybywa w ramach akcji repatriacyjnej do Olsztyna, tu dziewczynka dorasta, później niestety oddala się od swych opiekunów, ucieka – los rozdaje jej niezbyt dobre karty, ona sama również nie najlepiej gra w grę zwaną życiem. Tak mniej więcej układa się biografia Danusi i tak brzmi najczęściej powtarzana wersja pojawienia się osieroconego dziecka w domu Natalii i Franciszka, przyszywanych dziadków autora. Istnieją jednak duże nieścisłości, które nakazują cofnąć się w przeszłość i nie pozwalają zaznać spokoju ani bohaterce książki, ani jej dorosłemu synowi.
Nie na wszystkie pytania znajduje się odpowiedź, ale trzeba przyznać, że opisane w publikacji poszukiwania imponują rozmachem, poruszają tragizmem, uporem i wytrwałością. Tekst dziurawią białe plamy, opowieść jest niekompletna i trudna do odtworzenia, ponieważ brakuje dokumentów a prawda bywa celowo zacierana przez tych, którzy wiedzą i coś jeszcze pamiętają. Tym mocniej elektryzują chwile, w których autorowi udaje się dotknąć prawdy a przy okazji odsłonić fragmenty mrocznej historii Wołynia, Polaków, Żydów i Ukraińców – oni wszyscy zostają na zawsze porażeni brutalnością zła. Podobnie jak naznaczeni są przedstawiciele „drugiego pokolenia”, którzy tak jak autor książki, splatają prywatne śledztwa dotyczące przodków z własną poranioną autobiografią pozbawioną korzeni. „Jak mam na imię? Bo na pewno nie Danusia” (s. 11) – podobne pytanie mogło paść w wielu polskich domach, wyłonionych z wojennej pożogi. O nich także jest ta historia. Szczególnie polecam. Oprawa miękka, klejona.