Bednarek Justyna, „Jaja nie z tej ziemi”

Jaja nie z tej ziemi

Bednarek Justyna, „Jaja nie z tej ziemi”Autorka: Justyna Bednarek
Ilustrator: Bartek Brosz
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Poziom czytelniczy: BD II

Druga część nowego cyklu Justyny Bednarek pt. „Tata w tarapatach”. Poprzednią, zatytułowaną „Zemsta karalucha”, omawialiśmy podczas przeglądu 12 w 2025 roku. Seria stanowi coś w rodzaju odpowiedzi na książki w rodzaju „Dziennika cwaniaczka” – jest w podobny sposób zilustrowana i złożona, a przy tym proponuje niedorosłym czytelnikom przede wszystkim czystą rozrywkę i humor. Mimo to propozycja Justyny Bednarek wyraźnie różni się od innych książek tego typu. Przede wszystkim tym, że charakterystyczną „niegrzeczność” Justyna Bednarek zastąpiła jeszcze większymi pokładami absurdalnego humoru (bardzo w jej stylu) i wieloma zabawnymi ciekawostkami o świecie.

W pierwszej części Eugenia Wieczorek, wynalazczyni i mama, zmniejszyła Gerarda Filipa, ojca rodziny Wieczorków, za pomocą jednego ze swoich wynalazków, a następnie, w najzupełniej dosłownym sensie, nabiła go w butelkę. Problem w tym, że korek z butelki wystrzelił, a tata Wieczorek razem z nim. I to daleko – poleciał w kosmos i zaginął. W „Jajach nie z tej ziemi” trwa akcja ratunkowa, co oznacza tyle, że reszta rodziny Wieczorków, na którą składają się także dzieci Mirosław, Bogumiła, Marcelina i Dyduś, a także kilka zwierzaków poszukuje go, jak tylko może. Niestety idzie im to raczej niezbornie.

Stwierdzenie, że w nowej książce Justyny Bednarek dużo się dzieje wydaje się niedoszacowane – w „Jajach nie z tej ziemi” niemal z każdej strony wyskakuje nowy wątek, a akcja nie zatrzymuje się nawet na moment. Dla przykładu kiedy Mirosław ma skoczyć do sklepu po olej, ale wielokrotnie nie trafia i przenosi się w różne miejsca i czasy – a to przecież zaledwie najkrótsze streszczenie jednego z kilkunastu rozdziałów. Bednarek strona po stronie rzuca nowymi szalonymi pomysłami. Bliżej przedstawia też czytelnikom kilkoro bohaterów, wśród których można wymienić na przykład powiększonego niesporczaka i smutnego poetę, który trudni się pisaniem nudnych, smutnych, ale oczywiście w efekcie bardzo śmiesznych wierszy.

O wszechobecnych w książce komiksowych rysunkach Bartka Brosza wystarczy właściwie powiedzieć, że jak najbardziej pasują one do konwencji i spełniają swoją funkcję, śmiesząc tak samo jak narracja pisana. Książka może się podobać i można ją polecić jako zakup biblioteczny. Zaznaczam jednak, że cykl powstał z myślą o czytaniu go w porządku wydawniczym, a ciąg dalszy nastąpi. Oprawa miękka, klejona.