Becia Równiacha i jabłko ę-ą

Autorka: Nicky Smith-Dale
Ilustratorka: Sarah Horne
Wydawnictwo: Magiczne
Poziom: BD I/II

Becia Równiacha powraca. Wiadomość z pewnością ucieszy fanów pierwszej części cyklu o zwariowanej bohaterce – książkę „Becia Równiacha i Ropusza Wiedźma” prezentowaliśmy na przeglądzie (P. 15/25). Publikację warto poprzedzić lekturą pierwszego tomu, który wyjaśnia dlaczego główna bohaterka występuje w wersji znacznie pomniejszonej. Aktualny rozmiar Beci Równiachy wynika z działania czaru rzuconego na nią przez Ropuszą Wiedźmę. I choć maleńka bohaterka wciąż jest diabelsko niebezpieczna i niebywale odważna, otoczenie zaczyna traktować ją z pobłażaniem i lekceważeniem, a jej status rycerki i osobistej ochroniarki króla powoli zbliża się do statusu królewskiego zwierzątka domowego. Zbliża się Święto Rzepy, w którym Becia zawsze chciała wziąć udział. Król Muszkat wyrusza ze swoją świtą, w skład której oczywiście wchodzi także Równiacha, do Królestwa Samej Śmietanki, by celebrować wydarzenie. Stary zwyczaj nakazuje, by podczas Turnieju Rzepowego król stanął do walki z gospodynią święta, Królową McNiuch, a rozsądek podpowiada, że będą z tego problemy. Niestety Becia przytłoczona swoją pogarszającą się pozycją na dworze, czująca się jak „zapomniana przez wszystkich przygasła gwiazda” (s. 69) nie dostrzega nadciągającego niebezpieczeństwa, właściwie sama się do niego przyczynia, wpadając w złe towarzystwo leśnej nimfy Mgiełki Dżemzjem. Ta namawia ją do wykradzenia z królewskiego skarbca magicznego jabłka ę-ą, które podobno może odwrócić rzucone przez Ropuszą Wiedźmę zaklęcie. Rzeczywiście tak się dzieje, ale niechlubna kradzież ma również inne, niedobre konsekwencje, prowadzi do szalonej walki z trolami, nimfami i Koziołkami Matołkami a być może zrujnuje Święto Rzepy. Powieść jest pełna zwrotów akcji, absurdalnych sytuacji i zachowań graniczących z obłędem. Czytelnik ubawi się przy lekturze. Polecam tym, którzy szukają rozrywki. Oprawa miękka, klejona.