Autorka: Hanna Bilińska-Stecyszyn
Wydawnictwo: Silver
Niezwykle przyjemna w odbiorze, słodko-gorzka opowieść o życiu, miłości i zabliźnianiu ran. Ewę, główną bohaterkę książki, poznajemy jako dojrzałą kobietę, o której ktoś kiedyś ciepło powiedział: Pierożarka. Kobieta lepi pierogi tym, którzy tego nie potrafią a jak wiadomo, przygotowanie przysmaku wymaga delikatności, wyczucia oraz cierpliwości. Wszystkie wskazane cechy to atrybuty Ewy, lecz ujmuje w jej postaci coś jeszcze – chęć dzielenia się dobrem z drugim człowiekiem i umiejętność cieszenia się cudzym szczęściem bez zazdrości czy skrytego żalu. Bohaterka żyje samotnie w domu po babci, w mieście dzieciństwa i wczesnej młodości. Plan na życie był inny, ale jak wiadomo czasem plany legną w gruzach. Dawno temu jedna zła chwila wywraca świat Ewy do góry nogami, przy okazji wymazując z niego Piotra. Dziś mężczyzna należy do sfery wspomnień, lecz czytelnik poznaje historię tych dwojga dzięki narracyjnemu splotowi dwóch planów. Szkoda tej miłości – można pomyśleć czytając kolejne strony powieści, ale z drugiej strony przecież miłość to nie wszystko. Życie samo w sobie jest piękne, choć bywa trudne i to jest chyba najważniejsze przesłanie utworu: umieć cieszyć się z tego, co jest.
Nie zdradzę więcej szczegółów fabuły, odkrycie losów Ewy zostawiam czytelnikowi. Wspomnę o tym, co na długo pozostanie we mnie po lekturze powieści (i chyba wybaczy mi to wyjątkowy bohater – pan Zbigniew Fabisiak): siła i niezłomność kobiet – szczególnie bohaterki drugiego planu, babci, która choć doświadczona przez życie, potrafi być opoką, ratunkiem, schronieniem a na końcu najpiękniejszym wspomnieniem i synonimem domowego ciepła. Niektórym może wydać się, że tytułowy grosik szczęścia to niewiele. Autorka udowadnia, że tyle wystarczy, by być i byciem się cieszyć. Zapewniam, że z tej książki emanuje dobra energia, wystarczy wziąć ją do ręki – gorąco polecam. Oprawa miękka, klejona.