Autorzy: Vojtěch Mašek, Marek Šindelka, Marek Pokorny
Wydawnictwo: Centrala
Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami, ale finalnie osuwający się w fikcję komiks czeskich twórców to rzecz obok której trudno przejść obojętnie. Poruszany w niej temat jest tyleż mroczny, co fascynujący, a strona wizualna robi duże wrażenie. Świetną jej zapowiedzią jest już kapitalna okładka – małe, przedstawiające najróżniejsze rzeczy kadry, które połączone ze sobą przypominają dziewczynkę, a zatem kluczową bohaterkę tej historii. Kluczową, nie główną – to w tym przypadku ważne rozróżnienie.
Pewnego razu, zupełnie przez przypadek, policja dowiaduje się, że w pewnym prywatnym domu w Czechach okrutnie maltretowana jest dwunastoletnia dziewczynka. Po pewnym czasie okazuje się, że tak naprawdę nie jest ona adoptowanym dzieckiem, ale trzydziestopięcioletnią kobietą, która sama tę straszną sytuację zaaranżowała, a cała sprawa ma związek z działaniami pewnej sekty. Niedługo później kobieta udająca dziewczynkę ucieka, a po czasie zostaje znaleziona na północy Norwegii – tym razem w przebraniu małego chłopca. Sprawa sądowa, delikatnie mówiąc, niczego nie wyjaśnia. Mało tego: osoba, która prawdopodobnie stoi za całą tą dziwaczną sytuacją nie tylko nie zostaje pociągnięta do żadnej odpowiedzialności, ale nawet ani razu nie musi pojawić się w sądzie. Chodzi o ojca przebranej za dziecko kobiety i zarazem guru nieformalnej grupy, w której skład wchodzi całe mnóstwo osób, a wśród nich kilka bardzo znaczących – utalentowany pisarz, znany aktor, wysoko postawiony policjant czy były minister.
Główną bohaterką komiksu jest Andrea – dziennikarka, która przygotowuje artykuł o tej dziwacznej, tak naprawdę nigdy nie wyjaśnionej sprawie. Im dłużej Andrea szpera w tym temacie, tym bardziej staje się nim owładnięta, aż popada w prawdziwą obsesję. Tak się zresztą składa, że przed nią zajmował się tą sprawą inny dziennikarz, który – jak w końcu dowiaduje się Andrea – oszalał i odszedł z gazety. Czy bohaterce uda się rozwikłać tę zagmatwaną sprawę? I czy jej rozwikłanie, albo chociaż zbliżenie się do prawdy, jest w ogóle możliwe?
„Święta Barbora”, posługując się fabułą przypominającą mroczny thriller, z jednej strony zadaje pytania o mechanizmy manipulacji i działanie charyzmatycznych jednostek zdolnych zupełnie omotać całą rzeszę swoich zwolenników, a z drugiej – o to, gdzie rodzi się paranoja u tych, którzy starają się zrozumieć starannie skrywane tajemnice i skryte w cieniu codzienności zło. To z pewnością komiks jedyny w swoim rodzaju i godny polecenia, chociaż raczej nie każdemu. Głównie dlatego, że opowiada on historię zupełnie szaleńczą, żeby nie powiedzieć – chorą. Rzecz dla otwartych na niestandardowe doświadczenia lekturowe czytelników o mocnych nerwach. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami.