Tak się rodzą bohaterki

Autorka: Claire Vigarello                                        Wydawnictwo Albatros

 

Debiutancka powieść scenarzystki i montażystki. Prezentowana pozycja skierowana jest raczej do czytelniczek niż czytelników, choć wrażliwsi czy po prostu więcej widzący odbiorcy znajdą coś dla siebie. Koncept może nie jest unikalny, ale na pewno ciekawy.

Oto główna bohaterka Sylvie (otyła kobieta około czterdziestki) zaczyna zdawać sobie sprawę z istnienia ryzyka. Na czym ono polega? Otóż w jej życiu prawdopodobnie nic już się nie zmieni, a na pewno nie samoczynnie. Sytuacja faktycznie wygląda źle. Średnie czy wręcz nieudane życie zawodowe nie znajduje rekompensaty w postaci udanego życia osobistego. Z każdej strony błąd.

Pewnego dnia Sylvie postanawia wyrzucić z siebie sączony latami jad, zasiada do pisania powieści, która okazuje się lekiem na prawie całe zło. Później wszystko dzieje się na zasadzie deus ex machina: dobre wydawnictwo, dobra sprzedaż, popularność, wręcz sława. Celowo przed chwilą użyłem sformułowania „prawie całe zło”, ponieważ oszołomiona niespodziewanym sukcesem bohaterka, owszem, wyswobadza się z permanentnego odrętwienia, ale wszystkie problemy nie znikają. Teraz jednak Sylvie ma siłę, aby stanąć z nimi twarzą w twarz. Dość lekka powieść na ważne tematy, takie jak ogólne wypalenie, rozpad więzi rodzinnych, nuda. Dodaje otuchy, ale uczy też dobrego gustu literackiego. Oprawa miękka, klejona.