Autor: Łukasz Wojciechowski
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Łukasz Wojciechowski to polski architekt, który cztery stworzone przez siebie jak dotąd komiksy wydał najpierw we Francji. Jeden z nich, zatytułowany „Dum-dum”, właśnie doczekał się także polskiego wydania, na co z pewnością miał wpływ fakt, że we francuskiej wersji był on nominowany do nagród na prestiżowym festiwalu w Angouleme – prawdopodobnie najważniejszym wydarzeniu komiksowym w Europie. Od razu zwraca uwagę charakterystyczny wizualny styl Wojciechowskiego. Jest on w dużej mierze owocem bardzo oryginalnego wyboru narzędzia – zarówno „Dum-dum”, jak i pozostałe komiksy twórcy, zostały w całości stworzone w dobrze znanym wszystkim architektom programie AutoCAD. Ma to oczywiście swoje konsekwencje – w albumie dominuje sztywna geometria, a autor lubuje się w przedstawianiu budynków i pojazdów (jeśli chodzi o te pierwsze, w komiksie pojawia się kilkanaście autentycznych budowli znanych z Berlina czy Wrocławia). Ze zgeometryzowania i jakby zmechanizowania warstwy wizualnej „Dum-dum” Wojciechowski potrafi wyciągnąć jeszcze jedną istotną dla siebie wartość – w tym komiksie bardzo ważny jest rytm.
Już sam fakt stworzenia powieści graficznej w programie przeznaczonym dla architektów wystarczyłby, by fani ambitniejszego komiksu zwrócili uwagę na komiks Wojciechowskiego, „Dum-dum” to jednak nie tylko rysunek, ale i historia. A ta też jest dość oryginalna – Wojciechowski snuje opowieść luźno inspirowaną prawdziwą historią jego rodziny. Głównym bohaterem jest Stan Wojciechowski. To Polak z zaboru pruskiego, który walczył w I wojnie światowej po niemieckiej stronie, a po jej zakończeniu najpierw trafił do szpitala psychiatrycznego, następnie do szkoły, która zrobiła z niego kreślarza, aż w końcu przyjechał do Berlina niby w poszukiwaniu nowego, lepszego życia, ale tak naprawdę nie bardzo wiedząc po co. W niemieckiej stolicy żyje mu się bardzo trudno – głównie dlatego, że całe jego zachowanie wciąż jest determinowane przez zespół stresu pourazowego. Traumę wrażliwego Stana wyzwala sama nowoczesność stolicy Niemiec: ciągły hałas, zgiełk wielkiego miasta i nigdy niegasnące światło elektryczne. Nie mogąc nocami spać, mężczyzna włóczy się po Berlinie, co i rusz wdając się w bójki, obserwuje wszechobecne ścieranie się nazistów z komunistami i zaczyna spotykać z pewną kobietą, która kocha kino i bardzo często wspomina o naukach Sigmunda Freuda. Tylko czy w takich warunkach Stan ma jakiekolwiek szanse na nowo zapanować nad swoim życiem?
„Dum-dum” to bez wątpienia ciekawy, oryginalny komiks, nie sądzę jednak by zainteresował czytelników, którzy sami z siebie nie zaglądają często do historii obrazkowych. A zatem: do polecenia amatorom alternatywnego komiksu. Oprawa miękka, klejona.