Autor: Arne Lindmo
Ilustracje: Marcin Minor
Wydawnictwo: Kropka
Poziom czytelniczy: BD II/III
Czwarta część bardzo fajnego cyklu powieści, który łączy akcję i rozterki charakterystyczne dla dwunastolatków z nawiązaniami do nordyckiej mitologii. Wcześniej na naszej liście: „Tajemnica opuszczonego domu” (przegląd 13/2024), „Mścicielka z Hellheimu” (przegląd 19/2024) oraz „Podziemna misja” (przegląd 5/2025).
W najnowszej powieści wampirka Zira, czyli nowa przyjaciółka głównych bohaterów – Adama, Tary i Tobiasza – przeniosła się z zaświatów, by zamieszkać w tytułowym norweskim miasteczku, Trollheimie. Niestety, mimo że dzieciaki postarały się o odpowiedni kamuflaż i przygotowanie Ziry na chodzenie do szkoły, wampirka wyraźnie różni się od innych uczniów i szybko zaczyna wzbudzać podejrzenia. Szczególnie w momencie, kiedy nie akceptuje tego, że szkolne łobuzy wyżywają się na Tobiaszu i łamie jednemu z nich palec. Albo kiedy nie podoba jej się, że Silje, najpopularniejsza dziewczyna w klasie, zadurzyła się w Adamie i z okazji walentynek postanowiła dać mu to do zrozumienia. Oczywiście takie zachowanie szybko rodzi problemy: dwóch łobuzów zauważa, że Zira nie jest zwykłą dziewczyną, ale wampirką i postanawia ją zgładzić, a Silje postanawia skontaktować się z zaświatami i sprawić, żeby Adam też się w niej zakochał. Co więcej, Tobiasz zostaje uwięziony w ciele szczura. Są też bardzo dobre wiadomości, tym razem dla Adama, ale może lepiej uważać na spoilery?
„Wampiry i demony” to powieść podobna do poprzednich części serii „Trollheim” – po brzegi wypełnia ją akcja, czasami brutalna, ale nie powinno to przeszkadzać, bo młody czytelnik powinien od razy wychwycić, że znalazł się w fantastyczny uniwersum, w którym obowiązują nieco inne zasady. Dodatkowo wciąż pogłębiane są wątki obyczajowe – tym razem w szczególności te dotyczące pierwszych miłości dwunastoletnich bohaterów i wątek ojca Adama, który przed laty opuścił żonę i syna. A czyta się to płynnie i z satysfakcją, czyli tak samo jak dotychczas.
W przypadku serii „Trollheim” wskazana jest lektura poszczególnych powieści w kolejności wydawniczej. Ale to nic – cykl Arnego Lindmo jest na tyle udany, że od razu polecam zakup wszystkich. Sądzę, że „Trollheim” ma w sobie to coś, co potrafi wciągnąć i skłonić do lektury nawet te dzieci, które dotąd raczej nie przepadały za spędzaniem czasu z książką, a to przecież duża zaleta. Warto mieć te powieści w bibliotece. Oprawa twarda, szyta.