Vaclav Drakulič jedzie do urzędu

Autorzy: Henryk, Jan Mazur, Mikołaj Ratka
Wydawnictwo: Kultura Gniewu
Pomysł na ten komiks narodził się w 2019 roku, lecz los uparł się, by przeszkodzić w powstaniu dzieła. Henryk, Jan Mazur i Mikołaj Ratka okazali się wyjątkowo upartymi twórcami a owoc ich uporu, przyprawionego determinacją i pasją mamy przed sobą. „Vaclav Drakulič jedzie do urzędu” brzmi jak tytuł książeczki dla dzieci. Nic bardziej mylnego, choć istnieje pewne podobieństwo i można powiedzieć, że utwór kończy się dydaktycznym morałem. Co prawda, zupełnie niedziecięcemu bohaterowi opowieści już bliżej niż dalej a jeszcze spotyka go cios na miarę życiowej katastrofy. Pismo z Sądu Administracyjnego Republiki Austrii jednoznacznie informuje o konfiskacie domu, klamka zapada, choć na dokumencie nie zgadza się nazwisko… ale Dracula i Drakulič to przecież niby to samo. Vaclav jako domniemany bezdomny wampir wyrusza w poszukiwaniu sprawiedliwości do Wiednia. Co robi staruszek w tamtejszym urzędzie? Gubi się w labiryncie pokojów i tonie pod lawiną druków do wypełnienia. Ostatecznie Drakulič trafia do pokoju nr 777, gdzie urzęduje pan o nieprzypadkowym nazwisku, którego nie zdradzę. Mówią, że „urzędniczej machiny sam diabeł nie zatrzyma”, ale zawsze można napisać odwołanie. Obiecany morał mówi o tym, że władza gubi człowieka i każdemu należy się szacunek. A tak całkiem serio, utwór jest znakomitą satyrą na bezduszną biurokrację. Autorzy sięgają po znany literacki motyw i zręcznie miksują go z tłem obyczajowym oraz intrygującą szatą graficzną. Poczucie humoru twórców zdecydowanie trafia w mój gust, podobnie jak pozornie prosta kreska i oszczędna kolorystyka. Publikacja miło zaskoczy fanów i koneserów komiksu. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta, wygodny format.