Strömberg Ellen, „My tylko przejazdem”

My tylko przejazdem

Strömberg Ellen, „My tylko przejazdem”Autorka: Ellen Strömberg
Wydawnictwo: Dwie Siostry
Poziom czytelniczy: BD IV

„My tylko przejazdem” fińskiej pisarki Ellen Strömberg można czytać jako najlepszy przykład, że jednak da się współcześnie napisać powieść dla młodzieży, która bez pruderii ukazuje takie tematy jak nastoletnie zagubienie, pierwsze zakochania i budząca się seksualność, ale jednocześnie nie jest literackim gniotem, z jakim już powszechnie kojarzy się etykietka young adult. To bowiem naprawdę dobra powieść, a młode dziewczyny prawdopodobnie będą mogły z łatwością utożsamić się z jej bohaterką. Co ważne, mimo że książka uczy pozytywnych wzorców radzenia sobie z nie zawsze przyjaznym światem, czytelniczki podczas lektury nie poczują się nieprzyjemnie pouczane czy umoralniane.

Ellen Strömberg opowiada o całkiem zwyczajnych nastoletnich problemach i dylematach dwóch piętnastolatek, które w przyszłym roku pójdą do liceum. Manda i Malin nie są już dziećmi, ale też z całą pewnością nie są jeszcze dorosłe – choć dorosłość oczywiście je nęci i wydaje się atrakcyjna. Pewnego dnia dziewczyny poznają starszego chłopaka, Johna, punka, który gra w zespole. John wydaje się nie pasować do małego fińskiego miasteczka, w którym rozgrywa się akcja powieści, a to tylko jeszcze bardziej pociąga bohaterki, bo one też mają go już serdecznie dość – najchętniej zamieszkałyby w Nowym Jorku, a przynajmniej w Helsinkach. Problem w tym, że po bliższym poznaniu John okazuje się wcale nie taki fajny, a wręcz potrafi zachowywać się w taki sposób, że niby zakochanej w nim Mandzie robi się niedobrze.

Jedną z głównych zalet powieści jest jej autentyczność. Wprawdzie miałem piętnaście lat już jakiś czas temu, więc mogę pamiętać niedokładnie, ale według mnie Manda i Malin myślą i zachowują się właśnie tak, jak osoby w ich wieku. Powieść w sposób realistyczny opisuje głównie te sprawy, o których nastolatki raczej nie chcą rozmawiać z rodzicami – na przykład pierwsze próby picia alkoholu, pierwsze pocałunki, pierwsze kontakty seksualne (w tej powieści kończy się na tzw. obmacywankach). Te ostatnie są tu zresztą bardzo istotnym wątkiem – Manda na początku nie jest pewna czy jest do końca normalna skoro John jej się podoba, ale nie podoba jej się sytuacja sam na sam z nim, ale w końcu starsza siostra i jej koleżanki uczą ją, jakie zachowania chłopaków są w porządku, a jakie nie. A to wszystko ukazane jest przez autorkę w sposób zarówno realistyczny, bezpretensjonalny, jak i nietracący niepotrzebnym dydaktyzmem.

Bardzo polecam zainteresować się powieścią „My tylko przejazdem”. Zwłaszcza, że na tle współczesnych powieści młodzieżowych (niestety częściej słabych niż dobrych) lśni ona jeszcze jaśniejszym blaskiem. Oprawa miękka, klejona, ze skrzydełkami. Bardzo estetyczne wydanie.