Zapisz zmiany Katarzyna Zawodnik

Zapisz zmiany

Zapisz zmiany Katarzyna ZawodnikAutorka: Katarzyna Zawodnik                                          Wydawnictwo: JanKa

 

Lektura powieści Katarzyny Zawodnik (I raz na liście) przypomniała mi dwa filmy: jeden nowszy, drugi starszy. Chodzi o „Her” (polski tytuł „Ona”) w reżyserii Spike Jonze’a z 2013 roku. Bohater zakochuje się w sztucznym tworze, kobiecie idealnej, może nadkobiecie – żeby użyć określenia Tomasza Beksińskiego. Prawda jednak jest inna. Bohater nie zakochuje się w kobiecie, ale w specyficznym projekcie, w wyobrażeniu miłości doskonałej, może w samej idei; de facto zakochuje się tylko w głosie (samej postaci nie widzi). Drugie filmowe wspomnienie to podróż do magicznych lat osiemdziesiątych, gdy furorę robiły popularne komedie dla młodzieży w reżyserii Johna Hughesa (scenarzysty filmów o Kevinie). W tym kontekście nie wypada nie wspomnieć o jego „Dziewczynie z komputera”, w którym dwaj nielubiani przez rówieśników nastolatkowie ożywiają lalkę. Efekt: powstaje dziewczyna doskonała, która zmienia ich życie, chłopcy zaczynają być lubiani. Wystarczy chwilę pomyśleć i przypomną się kolejne przykłady (vide: komputer HAL w „2001: Odyseja Kosmiczna”). Jak widać twórców fikcji zawsze pociągała alternatywna rzeczywistość również w sferze uczuciowej. Katarzyna Zawodnik wybrała się jednak jeszcze dalej niż Jonze, Hughes, Kubrick. Autorka osadza akcję powieści w przyszłości. Współczesne młode pokolenia prawdopodobnie dożyją lat siedemdziesiątych XXI wieku, ale fabuła dobija do czasów, których doczekają wyłącznie ludzie jeszcze nienarodzeni. Zawodnik opiera się niby na futurospekcji, pewnej fantastycznej wizji przyszłości, ale sądzę, że więcej w tej powieści profetyzmu niż fantazji. Rzeczywistość od wielu lat podpowiada, że relacje międzyludzkie oddalają się od określenia „normalność”. W moim odczuciu autorka interpretuje rozwój technologiczny na podstawie konkretnych przesłanek. Przepowiednia zawarta w „Zapisz zmiany” za kilkanaście lat może objawić się jako coś więcej niż dobra proza powstała w określonej konwencji gatunkowej. Rzecz dzieje się w nowej Ameryce, po wielkiej wojnie (ups; skąd my to znamy?). Bohaterka Olivia urodziła się w wylęgarni, dorastała w wychowalni. W świecie przedstawionym króluje bezosobowość, automatyzm. Olivia pakuje się w kolejne romanse, ale nie czuje się kochana. Okazuje się, że w przyszłości wiedzą co z takim mankamentem zrobić. Nie potrzeba portali randkowych, nie trzeba kupować sobie psa niwelującego poczucie samotności. Olivia uzbraja się w humanoida o imieniu Cezar. To ktoś więcej niż robot sprzątający. Cezar wie, jak dotykać kobietę, wie, jakie słowa skierować do niej w zależności od sytuacji. Wszystko wskazuje na to, że Olivia odnalazła szczęście poza drugim człowiekiem. Czy tak wygląda nowa hipergamia? Jeśli tak, to jak w tym układzie poradzić sobie z instynktem macierzyńskim? Co powiedzą na te cuda niewidy seniorzy? A obrończynię starego świata (czyli tego naszego) w powieści też znajdziemy. Będzie jak ostatni przedstawiciel wymarłego już prawie do szczętu gatunku. Powieść oryginalna, skłoni do realnej refleksji każdego myślącego użytkownika Internetu. Dla dojrzałych i młodych. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam.

Link do fragmentu powieści: https://www.jankawydawnictwo.pl/det_zapisz.html