W drodze do Wenecji Andrzej Piotr Jezierski

W drodze do Wenecji

W drodze do Wenecji Andrzej Piotr JezierskiAutor: Andrzej Piotr Jezierski                                                  Wydawnictwo: Promissum

 

Powieść wieloletniego kierownika Czytelni Naukowej Biblioteki Publicznej im. Z. Łazarskiego na Mokotowie, w przeszłości pracownika Ministerstwa Kultury. Istnieje potrzeba serca i potrzeba rozumu. Lektura „W drodze do Wenecji” podpowiada, że powieść powstała prawdopodobnie w wyniku połączenia obu tych potrzeb, które najbezpieczniej i najsubtelniej wyrazić jest poprzez fikcję.

Nie wiem co na to autor, ale główny bohater prawdopodobnie ma coś z niego. Możemy mieć rzecz jasna do czynienia z pułapką zastawioną na czytelnika przez świadomego pisarza, ale pasja fotograficzna oraz droga zawodowa protagonisty kierują oczy na następujące imiona i nazwisko: Andrzej Piotr Jezierski. Nie twierdzę, że powieściowy Ernest jest klasycznym porte parole autora, ale nie ulega wątpliwości, że Jezierski odwołuje się w jego konstrukcji a także strukturze świata przedstawionego do własnych doświadczeń, obserwacji, a może przede wszystkim do wrażliwości i sposobów przeżywania rozmaitych sytuacji.

Nad tym przyjemnym w odbiorze romansem unosi się duch elegancji i dobrego wychowania. Gdy w odautorskim słowie Jezierski wyraz „Czytelnicy” pisze wielką literą, trudno nie uśmiechnąć się ukradkiem na widok tego graficznego okazania szacunku dla odbiorcy; szacunku mierzonego oczywiście również fabułą, której poziom oscyluje wokół zapowiedzianego przez Jezierskiego romansu kolejowego z prawdziwego zdarzenia. Co to oznacza? Powieść ma się czytać szybko, ma wzruszyć, zostawić po sobie dobre wspomnienie i uprzyjemnić czas – chociażby ten spędzony w podróży. Nie musi być to pociąg. W powieści wszak ważniejsze jest warszawskie metro, chociaż i motyw pociągu występuje, jako że Ernest woli podróżować po Europie koleją niż samolotem.

W ogóle jest raczej staroświecki w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Szarmancki, romantyczny, ze skłonnością do smutku, wreszcie samotny. Czy któraś kobieta doceni te cechy rodem ze starej szkoły podrywu? Owszem, Ernest otrzyma szansę na reaktywację życia uczuciowego. W motcie powieści znajdziemy fragment listu Ellen Key do poety Rilkego: „Życzymy Ci wielkiej (najlepiej nieszczęśliwej!) miłości i tysiąc innych pięknych rzeczy”. Nietrudno przewidzieć, że Ernest pogrąży się w niewesołej, ale pięknej historii. Jezierski stworzył niby prostą fabułę, ale szalenie erudycyjną. Wspomniane motto nie jest dziełem przypadku. W powieści odszukamy wiele rozsianych odniesień do sztuki, które pozwolą lepiej zrozumieć ukazane wydarzenia, ponadto mogą być przedmiotem intertekstualnej zabawy. „W drodze do Wenecji” zasługuje na rozgłos nie tylko w rzeczywistości bibliotecznej. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam. Poprzednio na liście: „Salamandra. Klechda domowa” (p. 3/2017).