Gmach

Autor: Feliks Falk                                                      Wydawnictwo Lira

 

Inny Falk. Nie przychodzi mi do głowy nic lepszego jako konkluzja „Gmachu” – książki znakomitego reżysera („Wodzirej”, „Bohater roku” czyli kontynuacja „Wodzireja”, „Komornik”). Sądzę, że sympatycy jego kina mogli spodziewać się, że Falk wyda prozę, ale jestem przekonany, że i tak odczują zaskoczenie podczas lektury.

Falk zresztą daje ku temu wskazówki w autotematycznych wypowiedziach. Oto jedna z bardziej charakterystycznych: „W scenariuszach wypowiadam się najpełniej. Gmach to opowieść o poszukiwaniu drogi”. Tom zawiera opowiadania pisane w bardzo dużej rozpiętości czasowej. Pierwsze pochodzą sprzed około 45 lat, niektóre są krótkie – zapisane jakby jako impresja, gdzieś w przelocie, byleby nie zapomnieć – inne dłuższe. Proporcje między rozbudowanymi formami a umiejętnością zwięzłej wypowiedzi są jedną z cech dominujących „Gmachu”. Tytułowe opowiadanie rozpoczyna całość i wyznacza czytelnikowi kierunek patrzenia na prozę Falka. Chodzi mianowicie o silną obecność metafory widoczną już na poziomie tytułu. „Gmach” jest wieloznaczny, ale nie w stylu „Urzędu” Tadeusza Brezy. Falkowski „Gmach” należy odczytywać jako coś bardziej wewnętrznego, to znaczy ludzkiej potrzeby poszukiwania wyjścia z pętli korytarzy, jaką jest egzystencja.

„To alegorycznie pojęte nasze życie, w którym ciągle szukamy jakiegoś celu. Przechodzimy z jednej przestrzeni do innej, po drodze osiągając to i owo, ale ciągle niezaspokojeni. Nie wiemy, gdzie kończy się ta droga” – powiada autor. Feliks Falk postrzega swoje życie jako podróż po tymże metaforycznym gmachu. Oczywiście wiedza o tym wisi gdzieś w chmurze, de facto można ją pominąć i nie przeszkodzi to w czytaniu, ale choćby minimalna wrażliwość i wyczucie naprowadzi na taki trop interpretacyjny. Mamy do czynienia z summą Falka w formie literackiej. Dziewięć opowiadań określa mianem prawdopodobnych, dziewięć mianem prawdziwych. To rozróżnienie jest trochę podchwytliwe, ponieważ zbiór wydaje się zbliżony pod względem klimatu: niepokój, praca pamięci („Ale Ogrody (a poznałem ich wiele) lubię jeszcze z innych względów. Pozwalają mi zapomnieć o korytarzach”) i wyobraźni, arealizm utrzymany jednak w poetyce pozornie realistycznej.

W opowiadaniach prawdziwych zaistniała wprawdzie figura narratora a zarazem dziennikarza lokalnej gazety, który referuje pewne zdarzenia. Zwróćmy jednak uwagę, że wszystkie jego opowieści są dziwaczne, prawie fantastyczne, trwożne. Taki był Falk na początku kariery reżyserskiej (filmy „Nocleg”; „W środku lata”). Jak się to objawia w tekstach? A choćby obcą ręką znalezioną w kieszeni przez bohatera opowiadania „Zguba” lub szkieletem zwierzęcia w szafie („Odkrycie”). Perłę stanowią „Łowcy”, w których prozaiczne niby poszukiwania wilka zagrażającego bezpieczeństwu społeczności, doprowadzają do punktu zwrotnego, nad którym czytelnik pochyli się co najmniej kilka razy. Falk stworzył wysublimowaną prozę. Jego książka niewątpliwie jest zaskoczeniem i wydarzeniem na polskim rynku (a przynajmniej zasługuje na ten status). Oprawa twarda, szyta. Bardzo polecam.