Pójdę sama


Autorka: Chisako Wakatake
Wydawnictwo WAB

 

 

 

Książka japońskiej pisarki uhonorowanej Nagrodą im. Akutagawy to nostalgiczna opowieść o starości, samotności po stracie bliskiej osoby i poszukiwaniu siebie.

Opowiada historię pani Momoko, która jako młoda dziewczyna wyjechała z rodzinnego domu na prowincji do stolicy. Przez lata była oddaną, kochającą żoną, matką dwójki dzieci i gospodynią domową, co dawało jej poczucie szczęścia i spełnienia. Dopiero po nagłej śmierci ukochanego męża, któremu poświeciła swoje życie, uświadomiła sobie, że tak naprawdę było ono płaskie i nijakie, że odegrała tylko wszystkie role, jakie wymagało od niej społeczeństwo. To bolesne wydarzenie mocno nią wstrząsnęło i odmieniło. Zapragnęła żyć dla samej siebie. Zrodziła się w niej też potrzeba innego, niewidzialnego świata, w którym – jak była przekonana – był jej mąż. Zaczęła słyszeć najróżniejsze głosy, w tym męża i innych zmarłych, ale też traw, drzew i chmur. Rozmowy z tymi głosami dawały jej wsparcie w samotności.

Bohaterkę poznajemy, gdy ma 74 lata, a jej głowę zalewają słowa w dialekcie z jej rodzinnych stron. Ma wrażenie, że dzięki temu wraca do najstarszej warstwy samej siebie, że jest to ostatnia okazja, by wszystko przemyśleć, poznać prawdziwą naturę, która nią kierowała. Na kolejnych kartach książki dokonuje ona rozrachunku ze swoim życiem. Jej wspomnienia, rozmyślania nad przeszłością przeplatają się tu z rutyną jej obecnego, samotnego życia, sekwencjami wykonywanych przez nią czynności i codziennymi nawykami. Widzimy na przykład, jak nasza bohaterka czeka na telefon od córki, która się od niej coraz bardziej oddala, po wizycie u lekarza wstępuje do ulubionej kawiarni czy też odwiedza męża na cmentarzu.

Minimalistyczna, metaforyczna, pełna ważnych pytań i głębokich myśli, refleksyjna historia. Duże partie książki napisane są dialektem, przez co nie jest ona lekka i łatwa w odbiorze. Okładka miękka, klejona. Polecam bardziej wymagającym czytelnikom.