Miasto Meksyk. Poziomy zawrót głowy

Autor: Juan Villoro                                                      Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

 

Nie o każdym mieście można napisać taką książkę. Miasto Meksyk samo w sobie wydaje się nieskończoną ilością tematów, które domagają się pisarskiego uwiecznienia. Miasto Meksyk miało szczęście, że trafiło na Juana Villoro – rodzimego prozaika, uznawanego za jednego z najważniejszych współczesnych pisarzy latynoamerykańskich. Nadał on temu reportażowi wiele cech dzieła literackiego. W związku z tym trzeba to wyraźnie powiedzieć: nie mamy do czynienia ze zwykłym reportażem.

Prezentowana pozycja jest zaproszeniem do wejścia w tajemniczy świat. Po jej lekturze wypada zaplanować fizyczną podróż do Meksyku, ale nie jest to sine qua non. Same słowa wystarczą do tego, aby smakować, chłonąć, poznać dla wielu z nas kompletnie obce miasto. Literacki sznyt widać już na poziomie tytułów nadanych rozdziałom. Powracają jak bumerang: Ceremonie, Miejsca, Postaci miasta, Życie w mieście. Przewodniki turystyczne są oczywiście użyteczne, ale mają się nijak do książki Villoro, który mistrzowsko skomponował te meksykańskie puzzle, nie odżegnując się od tzw. prywaty. Pozwalają one na skręty w opowieść rodzinną i odniesienia literackie. W międzyczasie przegląd historyczny (wojna z Ameryką; odwołania do starożytności;; trzęsienia ziemi) i przegląd stanowisk (portrety wulkanizatorów, śmieciarzy, mleczarzy, sprzedawców), bez których miasto straciłoby oddech.

Efekt odczuwany przez czytelnika: maksymalne rozwarstwienie społeczne, chaos, niepowtarzalny klimat, ryzyko, uroda miasta. Villoro pisze nieustająco pięknie, a przy tej okazji należy skierować słowa uznania dla tłumaczki, Barbary Bardadyn, która zachowała ducha oryginału. Książka poraża szczegółowością (vide s. 311 i wspomnienie filmu „Pamięć absolutna”, który kręcono między innymi na stacjach meksykańskiego metra), ale po pierwsze, sposób przedstawienia detalu jest z najwyższej półki, po drugie, o tym mieście nie da się inaczej napisać, jeśli autor chce być wobec niego i czytelnika poważny. Szacunek dla niego i pokłon za pomysłowość. Końcowa litania pt. „Pięść w górze” pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Oprawa miękka, klejona.