Ireneusz Borek, Dzieci Smoka

„Dzieci Smoka”

Ireneusz Borek, Dzieci SmokaAutor: Ireneusz Borek                                            Wydawnictwo: Silesia Progress

 

Pierwsza na naszej liście książka Ślązaka, który studiował politologię i polonistykę, pracował też w kopalni „Wujek”, a w 1987 roku wyemigrował do Niemiec, gdzie mieszka do dziś, to książka intrygująca, mimo że trochę nierówna.

Frapujący pomysł fabularny można w skrócie określić jako skrzyżowanie „Trylogii Śląskiej” Kazimierza Kutza (zwłaszcza dwóch jej pierwszych części) z… „Klasztorem Shaolin”. Głównymi bohaterami jest dwójka przyjaciół – pochodzący z górniczej rodziny Polak Franz Komander oraz syn przemysłowego potentata i arystokraty, Niemiec Karl Otto Graf von Neudeck (w ich orbicie będzie jeszcze rówieśnik, przedstawiciel społeczności żydowskiej Moric Liebermann dla uzupełnienia wieloetnicznego obrazu Górnego Śląska).

Chłopców połączy trwająca całe życie przyjaźń (fabuła rozgrywa się mniej więcej od przełomu wieków XIX i XX do schyłku lata roku 1939) oraz fakt, że obaj są tytułowymi „Dziećmi Smoka”, czyli przybyłego na Górny Śląsk Chińczyka Lao, cesarskiego gwardzisty, mistrza kung-fu z klasztoru Shaolin, który jest opiekunem matki Karla von Neudecka (jego droga na drugi koniec świata to ważny wątek powieści, jest nieźle osadzona w realiach i stanowi wariant klasycznej powieści przygodowej w egzotycznych realiach). Chińczyk przekazuje chłopcom (śląską gwarą!) nie tylko nauki king-fu, które przydadzą się im m.in. w bitwie pod Tannenbergiem i Powstaniach Śląskich, ale również pacyfistyczny światopogląd (sztuki walki wolno używać wyłącznie w obronie).

Dzieje przyjaźni tej dwójki ukazane zostały na tle burzliwych losów Górnego Śląska i stanowią symbol tolerancyjnego ducha tej ziemi, a także egzempifikację skomplikowanych losów mieszkańców regionu.

Autor nieźle poradził sobie z dość skomplikowaną fabułą, świetnie wypadło też połączenie literackiej polszczyzny (dominuje w narracji) ze śląską gwarą (ta z kolei gra pierwsze skrzypce w dialogach) – ta ostatnia dzięki osadzeniu w kontekście polszczyzny błyszczy swoją odmiennością, ale jest też niemal zupełnie zrozumiała dla ludzi, którzy jej nie znają.

Drobne mankamenty książki stanowią nieco sztampowe wątki romansowe i odrobinę archaiczna narracja (autor nie kryje fascynacji Sienkiewiczem), ale w sumie pozycja się broni i warta jest uwagi, zwłaszcza zainteresowanych Górnym Śląskiem i karkołomnymi, ale udanymi literackimi mariażami.

Okładka miękka, klejona.