Państwo Gucwińscy. Zwierzęta i ich ludzie

 

Autor: Marek Górlikowski
Wydawnictwo Znak

 

Marek Górlikowski jest reporterem i dziennikarzem. Przez wiele lat był związany z „Gazetą Wyborczą”. Na swoim koncie ma cztery nominacje do nagrody Grand Press w kategoriach Dziennikarstwo śledcze, Wywiad i Publicystyka. Jet także laureatem Nagrody im. Jana Jędrzejewicza za biografię „Noblista z Nowolipek. Józefa Rotblata wojna o pokój” (p. 17/2018).

Omawiana publikacja jest ciekawym podsumowaniem działalności słynnego małżeństwa z Wrocławia. Miliony Polaków zaglądały do ich domu, gdzie drzwi gościom otwierał goryl, a w wannie kąpał się pyton. Wszyscy znali program „Z kamerą wśród zwierząt”. W 2011 roku Antoni Gucwiński, który przeszło pół wieku wraz z żoną Hanną opiekował się zwierzętami jako lekarz weterynarii, dyrektor ogrodu zoologicznego we Wrocławiu, został skazany za znęcanie się nad niedźwiedziem, bo przez dziewięć lat nie wypuszczał go z klatki na wybieg.

Autor zastanawia się dlaczego te same osoby dokonały czynów tak etycznie odmiennych.
Z jednej strony chroniły zwierzęta, z drugiej wykorzystywały je do własnych celów. Czytelnik poznaje historię rodziny Hanny z domu Jurczak. Pierwszy raz trafiła do ZOO przez przypadek, gdy szukała wakacyjnej pracy. Dostała wtedy propozycję opiekowania się pisklakami w ptaszarni. Nie chciała wracać do rodzinnych Gorlic. Zapisała się na kurs preparowania i wypychania ptaków w Warszawie, a potem do szkoły rolniczej w Olsztynie.

Antoni Gucwiński także przez przypadek został weterynarzem. Na początku chciał być szewcem. Urodził się w Nowym Sączu, w rodzinie wielodzietnej. Uczył się w szkole z internatem, bo nie chciał sprawiać rodzicom kłopotu. W Liceum Hodowlanym w Nawojowej zdobywał praktyczną wiedzę o zwierzętach. Po szkole groziło mu wojsko, więc wybrał zoologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Hannę poznał na praktykach we wrocławskim zoo i tak zaczęła się ich wspólna historia.

Wrocławskie zoo było areną zwierzęcych i ludzkich dramatów, kryminalnych sensacji z biznesem i polityką w tle. Tu krzyżowały się ludzkie losy. W szalecie pracowała hrabina, a w królikarni azyl znalazł niemiecki pastor.

Autor prowadzi reporterskie śledztwo. Obserwujemy błyskawiczne kariery państwa Gucwińskich i narastające wokół nich kontrowersje. Górlikowski nie zadręcza czytelnika nadmiarem dat i suchych faktów. Sprawnie opowiada historię, pozostawiając w tle ważniejsze wydarzenia polityczne. Zastanawia się nad sensem prowadzenia ogrodów zoologicznych we współczesnym świecie.

Polecam. Oprawa twarda, szyta, czarno-białe zdjęcia, przypisy.