Smocza

Autor: Benny Mer
Wydawnictwo: Czarne

Ta książka to wehikuł czasu, który przenosi czytelnika do międzywojnia na ulicę Smoczą warszawskiego Muranowa. Publikacja ma charakter spacerownika, trasa wędrówki rozpoczyna się na Smoczej 1 i prowadzi przez czynszowe kamienice oraz dominujące w przestrzeni tanie, nieotynkowane domy do numeru 62, ostatniego budynku ulicy. Autor rekonstruuje obraz z odnalezionych wycinków rzeczywistości. Podstawowym źródłem informacji jest prasa, głównie w języku jidysz, ale też świadectwa literackie, wiersze i rozmowy z ludźmi pochodzącymi ze Smoczej lub przechowującymi pamięć o niej dzięki babkom i dziadkom tam wychowanym. Początkowo można odnieść wrażenie, że nie jest to przyjazne miejsce. Gazety prześcigają się w doniesieniach o kolejnym samobójstwie na Smoczej, kradzieżach, bójkach, napadach – lepiej nie zachodzić tu po zmroku, lecz zła opinia wydaje się trochę wypaczona. Benny Mer udowadnia, że na Smoczej częściej panoszy się bieda i smutek, niż zbrodnia czy występek. Ulica wybrzmiewa stukaniem szewskiego młoteczka, gwarem towarzyszącym pracy w mikrofabrykach m. in. żyrandoli, pojawia się też cisza otaczająca skupionych na swoich zajęciach rzemieślników: kamaszników, kaletników, krawców. Życie toczy się tutaj spokojnym rytmem. Na rogu jest kiosk z gazetami, chodnikami śpieszą przechodnie zaglądający do małych sklepików, na strychach i poddaszach ukrywają się chedery, jest synagoga, apteki, kino i teatr, od czasu do czasu przejeżdża tramwaj.

Przyznaję, że jest coś wzruszającego w postawie autora, który z niebywałą dbałością, by nie umknął mu żaden szczegół próbuje poskładać w jedną całość skrawki zgładzonego świata. Pisanie tej książki to koronkowa robota, Benny Mer osiąga w niej mistrzostwo, tworząc przy okazji przepiękny pomnik mieszkańców ulicy Smoczej. Zachęcam, by przyjrzeć mu się z bliska i zanurzyć w lekturze. Wartością naddaną są literackie fragmenty i wiersze w tłumaczeniu Belli Szwarcman-Czarnoty. Gorąco polecam. Oprawa miękka, klejona.