- Droga samuraja. Jak zasady wojowników uwolnią cię od stresu, lęków i niepokojuprzez Paweł JaskulskiAutor: Antonio Antefermo Wydawnictwo Otwarte
Innowacyjne połączenie filozofii zen oraz współczesnej myśli psychologicznej. Włoski psycholog Antonio Antefermo proponuje ćwiczenie medytacji, redukcję stresu i niepokojów w odwołaniu do porad, cytatów i przypowieści na temat legendarnych wojowników, czyli samurajów. Wszyscy, którzy pragną zniwelować w swoim życiu wpływ wewnętrznego prześladowcy (określenie autora), a jednocześnie lubią kulturę japońską, znajdą w treści coś dla siebie. Każdy rozdział rozpoczyna się od mądrego powiedzenia. Oto jedno z tych, które szczególnie przypadło mi do gustu: „Żyj spokojnie. Nadejdzie czas, kiedy kwiaty same zakwitną”.
Całość nie jest stekiem bzdur, tylko porządnym poradnikiem z mocną podbudową złożoną z wiedzy autora i przypisów końcowych. Nasze środowisko mogą wystraszyć miejsca do wypełnienia, ale nie sądzę, aby mądry czytelnik mazał po tej książce. Autor zadaje bardzo dużo inteligentnych pytań, którymi dociera do zakamarków naszej świadomości, psychiki itd. Intrygującym wydaje się ćwiczenie z nauki dystansu poprzez pisanie (s. 242-244). Antefermo proponuje powtarzanie w myślach negatywnego zdania, które nas blokuje, dręczy. Następnie każe je napisać na kartce i postuluje ciekawą obserwację tej czynności. Przyznam się, że cieszy mnie fakt polecenia tego poradnika. Oprawa miękka, klejona.
- Grzechy Południaprzez Paweł JaskulskiAutorka: Agata Suchocka Oficyna Wydawnicza Silver
Po świetnej, współczesnej powieści obyczajowej „Tydzień z życia Adeli” (P. 7/2023) Agata Suchocka wybrała się na wycieczkę do historycznej Luizjany. Ten nagły zwrot w kierunku przeszłości – do tego w takim wariancie – można chyba zaklasyfikować jako zaskoczenie. Rozwieję od razu wątpliwości i dodam, że zaskoczenie miłe, prawdziwa niespodzianka – zwłaszcza dla czytelniczek i czytelników (choć słyszałem, że kobiety są bardziej uczuciowe, więc głównie dla tej pierwszej grupy) wielbiących klimaty spod znaku „Przeminęło z wiatrem” zarówno w wersji książkowej, jak i filmowej. Podobieństw fabularnych nie ma sensu szukać, chodzi bardziej o rekonstrukcję klimatu, tej specyficznej aury amerykańskiego świata w starych dekoracjach na chwilę przed wojną secesyjną, w jej trakcie i po. Agata Suchocka przeprowadziła stosowny rekonesans, choć może to za małe słowo. Rekonesans oznacza wstępne zapoznanie się z czymś, a „Grzechy Południa” pozwalają nie tylko rozmiłować się w świecie przedstawionym, ale również poznać szereg szczegółów, które stanowią o sile konkretu historycznego w tej powieści. Dotyczy to nie tylko wojny, ale i pozostałych realiów jak choćby plantacje bawełny. O rzetelność w przypadku akurat tej pisarki i Oficyny Wydawniczej Silver można było być spokojnym, ale kontekstowo warto rzecz jednak podkreślić.
Na poziomie fabuły poznajemy silne, skomplikowane (a jakże) postaci kobiece na czele z kochającą ziemię Lucille Maubaut, wdową po oficerze, który zginął jeszcze przed wojną secesyjną. Między tą żoną i tym mężem nie istniało wielkie uczucie, zawarli małżeństwo trochę z przypadku – dowiadujemy się na ten temat tyle, ile trzeba. Potem życie toczy się dalej. Wdowie łatwiej otrząsnąć się z żałoby, gdy ma trzy córki, a majątek o wdzięcznej nazwie Akacjowy Zakątek mogą obrócić w pył ruchy abolicjonistyczne. Lucille ma świadomość niewolniczego losu, jednocześnie reprezentuje wyczuwalny dystans do ciemnoskórych robotników, Indian. Psychologia postaci Lucille jest doprawdy i wiarygodna, i dwuznaczna. Tym lepiej dla powieści. Podczas lektury można odnieść wrażenie, że matkę i trzy córki raz widzimy symultanicznie, raz oddzielnie.
Poznajemy zatem każdą bohaterkę z osobna. Suchocka rozkłada proporcje prawidłowo, pokazując, że o warsztat nie wypada jej nawet pytać. Żeby było weselej, wszystkie siostry są skrajnie inne, mimo że wyrastają z jednego pnia. Sądzę (i nie jestem niestety przesadnie oryginalny), że pod kostiumem popularnej powieści historycznej kryje się tutaj powieść głęboko feministyczna, i to mądrze feministyczna. Suchocka prezentuje feminizm dobrze wykorzystany. Bohaterki muszą działać, podejmować decyzje, prowadzić dialog w obliczu sytuacji krytycznej, która wyrywa ich – w jakimś sensie na zawsze – z pierwotnego wyobrażenia o świecie. Teraz przeszło ono do historii, przeminęło z wiatrem, jeśli istnieje, to tylko jako mit. „Grzechy Południa” są przygodą na miarę naszych czasów i potrzeb, choć wydarzenia rozgrywają się tak dawno. Oprawa miękka, klejona.
- Ktoś innyprzez Paweł JaskulskiAutorka: Guillaume Musso Wydawnictwo Albatros
Jest to thriller psychologiczny autorstwa pisarza francuskiego z bogatym dorobkiem w zakresie literatury sensacyjnej. Fabuła jest na pozór bardzo prosta, a jej punktem wyjścia jest brutalne zabójstwo dokonane na znanej i bogatej dziennikarce, Orianie Di Pietro. Nieznany sprawca zmasakrował ją łomem na jachcie zacumowanym w jednej z zatok Lazurowego Wybrzeża.
Zanim zmarła w szpitalu, zdążyła odpowiedzieć na kilka pytań prowadzącej śledztwo policjantce z Nicei, Justine Taillandier. Tocząca się niespiesznie fabuła zmierza do wyjaśnienia, co naprawdę wydarzyło się na jachcie i kto zabił dziennikarkę? Podejrzanych jest niewielu: Adrien Delaunay, mąż ofiary będący znanym muzykiem jazzowym; Adele Keller, jego młoda kochanka; Jean-Claude Ziegler, księgowy wpływowej rodziny Di Pietro, który na żądanie Oriany przekazał jej kilkaset tysięcy euro po czym został oskarżony o defraudację. Akcja rozgrywa się na różnych płaszczyznach czasowych, a swoje wersje opowiada każda z tych osób, przy czym żadna nie kłamie, chociaż ich relacje znacznie się od siebie różnią. To znaczy, nie kłamie – świadomie. Jedną z głównych opowiadających jest sama Oriana, przy czym jej narracja dotyczy wydarzeń poprzedzających o kilkanaście miesięcy tragiczną śmierć.
Drugą równorzędną bohaterką jest Justice, policjantka w stopniu kapitana, kobieta po przejściach, starająca się z silnym emocjonalnym zaangażowaniem dowieść, żezabójcą jest mąż. Potem pojawia się trzecia, Adele, młoda i sprytna pokojówka, której Oriana wyznacza zaskakujące zadanie u boku swego męża. Wątki coraz bardziej się komplikują i nakładają na siebie. Dochodzi do tego retrospektywne nieszczęście sprzed lat do jakiego doprowadziła mała dziewczynka wypuszczając z klatki kota podczas jazdy samochodem prowadzonym przez matkę po górskim, krętym szlaku…
„Ktoś inny” jest przykładem europejskiego kryminału, różniącego się znacznie od sensacyjnych powieści amerykańskich, na przykład od przedstawionej przed chwilą „Gry na antenie”. W książce Guillaume`ego Musso nie ma efektownych wybuchów bomb, strzelanin, walk i pościgów, a trup nie ściele się gęsto. Jest spokój powolnej narracji w leniwym słońcu Cote d`Azure, skomplikowane uczucia bohaterów, ich traumatyczne doświadczenia i demony wspomnień, z którymi zmagają się przez całe życie. I jest zagadka morderstwa, która z każdym rozdziałem wciąga objawiając coraz to nowe elementy składającej się na nią układanki. Niejasne i wieloznaczne są motywy sterujące działaniem bohaterów i coraz to nowe ich cechy wychodzą na światło dzienne. A samo zakończenie, finał dochodzenia, okazuje się nie tylko zaskakujące, ale i zupełnie nieprzewidywalne. „Ktoś inny” to powieść zapierająca dech w piersiach. Zagadka zbrodni i problemy bohaterów tworzą napięcie dyskretnie narastające od rozdziału do rozdziału, które sprawia, że od fabuły po prostu nie można się oderwać. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Pszczela rodzinaprzez Paweł JaskulskiAutorka: Anja Mugerli Wydawnictwo Akademickie Sedno
Utwory zawarte w książce Anji Mugerli są przykładem bałkańskiego realizmu magicznego. Autorka jest Słowenką, a zbiór zatytułowany „Pszczela rodzina” składa się z siedmiu opowiadań, których fabuła w większości rozgrywa się właśnie w Słowenii.
Wyjątkiem jest tytułowy utwór, bardziej obszerny od pozostałych, z akcją osadzoną w roku 1938 w dopiero co zajętej przez Hitlera Austrii. Bohaterami tych opowieści, w których w świat rzeczywisty wdziera się to co wyobrażone i fikcyjne, wynikające z ludzkich tęsknot, pragnień, nadziei, ale również lęków i obnażonych instynktów, są ludzie w związkach rodzinnych lub partnerskich, stający twarzą w twarz z różnego rodzaju wyzwaniami. W „Amatorce jabłek” młoda kobieta, żyjąca z egocentrycznym, myślącym tylko o karierze dyrygentem, poznaje tajemniczą starszą kobietę, odkrywającą przed nią przynoszącą ukojenie moc wynikającą ze smaku jabłek.
W opowiadaniu „Buty” najmłodsza córka z biednej chłopskiej rodziny jest nieszczęśliwa, bo obiecane przez ojca buty przypadły jej siostrze, a w wyobrażeniach chodzącej boso bohaterki urastają one niemal do totemu, symbolu szczęścia i spełnienia. Z kolei z „Pszczelej rodzinie” austriacki chłopiec, syn Żydówki i Słoweńca, znajduje schronienie przed prześladującymi go kolegami w niesamowitym, ale i fascynującym świecie pasieki, gdzie ukrywający się przed hitlerowcami pszczelarz pełni rolę szamana przenoszącego bohatera do innego świata.
Opowiadania Anji Mugerli nie są łatwe w lekturze. Styl autorki, zwykle prosty i klarowny, nabiera momentami swoistej wirtuozerii językowej, za pomocą której kreuje ona odmienną, magiczną rzeczywistość w codziennych relacjach międzyludzkich, co wymaga nie tylko skupienia w czasie lektury, ale i wrażliwości emocjonalnej, jak również otwarcia intelektualnego na poetykę zbudowaną z przenikających się różnych światów, zbudowanych bardzo plastycznie z udziałem bałkańskich zwyczajów, tradycji i kulinariów, a także irracjonalnych istot rodem z etnicznych wierzeń. Wszystkie te elementy składają się na klucz za pomocą którego autorka sięga do niezwykle złożonego wnętrza człowieka, wydobywając z niego to co zaskakujące, ukryte, tajemnicze i metafizyczne. Dla koneserów. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Gra na antenieprzez Paweł JaskulskiAutor: J. D. Barker Wydawnictwo Czarna Owca
Powieść J.D. Barkera można nazwać filmową. Fabuła pędzi niczym pociąg dalekobieżny, trup ściele się gęsto, napięcie narasta z każdym rozdziałem i co rusz pojawiają się zaskakujące zwroty akcji. W utworze dominują dialogi, a część opisowa zostaje zredukowana do niezbędnego minimum, co zbliża go do scenariusza. Główną bohaterką jest atrakcyjna, pewna siebie, przebojowa i wygadana dziennikarka radiowa, która staje do konfrontacji z przerażającym psychopatycznym terrorystą. W budzących grozę perypetiach towarzyszą jej dzielni i chętni do pomocy mężczyźni, przy czym niektórzy z nich, jak się okaże w trakcie lektury, mają podwójne oblicza.
W ogóle co rusz odkrywamy jakieś drugie dno, chociażby w motywach kierujących postaciami, na czele z Bernim czyli upiornym antenowym rozmówcą Jordan Briggs, będącym zarazem seryjnym mordercą, specjalistą w podkładaniu skomplikowanych ładunków wybuchowych, ale również z upodobaniem posługującym się w zabijaniu środkami prostszymi jak nóż czy rewolwer.W wydarzeniach przyprawiających o zawrót głowy pojawiają się liczne kalki z powieści i filmów: bez trudu można się dopatrzeć inspiracji „Szklaną pułapką”, „Niebezpieczną prędkością” czy ”Raportem Pelikana”. Pomimo tego, a może właśnie dlatego, książkę czyta się bardzo dobrze. Pochłania uwagę od pierwszej strony, a potem wciąga coraz bardziej, chociaż co jakiś czas zalecam robienie przerw, gdyż natłok wydarzeń może w pewnym momencie okazać się nieco przytłaczający. Jonathan Dylan Barker, podpisujący się inicjałami imion, jest autorem zręcznym i utalentowanym, potrafiącym z wyczuciem i wyrafinowaniem poruszać się w gatunku thrillera i w ogóle sensacyjności jako takiej, nawet jeśli konwencje i intrygi, którymi się posługuje wydają się wyświechtane.
„Gra na antenie” nie jest powieścią wartościową. Jej celem było dostarczenie zapierającej dech w piersiach rozrywki, nawet jeśli w charakterystyce głównej bohaterki autor sili się na pewien – również oklepany – psychologizm: Jordan Briggs, na pozór pozbawiona empatii i będąca wyłącznie egocentryczną karierowiczką, w finale ujawnia głęboko ukrytą wrażliwość. To za mało, żeby rozbić schematyzm całości, ale talent autora polega właśnie na tym, że pochłonięty fabułą czytelnik – w każdym razie ten przeciętny – nie zwraca uwagi na takie elementy. W kategorii czysto rozrywkowej oraz w naśladowaniu narracji filmowej książka jest niemal mistrzowska. Wprost wymarzona na długie jesienne wieczory lub daleką podróż. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Szkice z historii Wilanowa i okolicprzez Paweł JaskulskiAutor: Krzysztof Kanabus Wydawnictwo LTW
Książka składa się z artykułów zamieszczanych przez autora w ciągu kilku lat na łamach lokalnych periodyków jak „Biuletyn Wilanowski” oraz „Klimaty Świętej Anny”. Każdy rozdział to właśnie wcześniejszy artykuł, z czego wynikają niewielkie zaburzenia narracji jak powtarzające się wątki, a nawet sformułowania. Tym niemniej publikacja Krzysztofa Kanabusa, historyka-amatora i wilanowianina od pokoleń, wnosi wiele nieznanej wiedzy do dziejów tej zabytkowej dzielnicy Warszawy.
Pierwsza wzmianka o Milanowie, bo taką nazwę nosiła dawna wieś aż do XVII wieku, pojawiła się w przytoczonym przez Kanabusa historycznym dokumencie księcia czerskiego i płockiego Trojdena z roku 1338, kiedy przejął ją od zakonu benedyktynów w Płocku w zamian za nadanie opactwu określonych przywilejów. Później wieś przechodziła przez ręce różnych możnych rodów, w tym Sobieskich, Sieniawskich, Czartoryskich, Lubomirskich oraz Potockich, wreszcie Branickich, którzy gospodarowali terenem od roku 1892 do 1945, kiedy majątek i ziemia zostały przejęte przez państwo.Autor z pasją kreśli dzieje Wilanowa, skupiając się na wybranych zagadnieniach, jak cmentarze, budowa kolejki wąskotorowej, kościoły, dożynki, katastrofy, a także losy osób zasłużonych dla gminy.
Wśród tych ostatnich był m.in. Jan Stanisław Sztolcman, który dzięki podróżom po świecie sfinansowanym przez jednego z Branickich, po powrocie do Polski uratował od zagłady żubra. Inny lokalny bohater, doktor Antoni Buczkiewicz, wsławił się bezinteresowną opieką nad najuboższymi oraz propagowaniem wśród mieszkańców higieny i zdrowego trybu życia. Dużo miejsca poświęca Kanabus historii gminy w czasie powstań narodowych, szczególnie listopadowego i styczniowego, ale najwięcej, bo kilka rozdziałów, przeznacza na okres II wojny światowej. Wilanów także przeżył swoją gehennę, zarówno we wrześniu 1939 roku, jak i latach okupacji, aż po Powstanie Warszawskie.Wiele było ofiar i wielu bohaterów. Autor wylicza mnóstwo nazwisk do których udało mu się dotrzeć, niekiedy są to same nazwiska bez imion, innym razem tylko inicjały.
Mało znanym lub nieznanym zupełnie faktem jest haniebna postawa kolonistów niemieckich na terenie Wilanowa, obywateli II RP, którzy współpracowali z hitlerowcami i wydawali w ich ręce mieszkańców prowadzących podziemną działalność oświatową, a nawet ćwiczących na polach Kępy Zawadowskiej żołnierzy podchorążówki. W odwecie ich wieś została spacyfikowana przez Armię Krajową. Jedną z zaskakujących ciekawostek tej publikacji jest fragment poświęcony patronowi jednej z głównych ulic, Stanisławowi Kostce-Potockiemu. Na początku XIX wieku, kiedy zarządzał on wsią Wilanów, miejscowy zabytkowykościół pod wezwaniem św. Anny, o który dbał półtora wieku wcześniej sam król Jan III Sobieski, popadał w ruinę, a proboszcz klepał biedę, bo Kostka-Potocki miał wrogi stosunek do wiary rzymsko-katolickiej i dążył do zlikwidowania jej instytucji na swoich ziemiach. Podobno dlatego, że był masonem. Paradoksalnie, dzisiaj ulica jego imienia przebiega blisko kościoła, który chciał zniszczyć. Książka zawiera wkładkę z kolorowymi zdjęciami, bibliografię oraz indeks osób. Polecam, szczególnie varsavianistom. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz
- Czechy nieoczywisteprzez Radosław PulkowskiAutor: Beata i Paweł Pomykalscy Wydawnictwo: Księży Młyn Beata i Paweł Pomykalscy, autorzy wielu przewodników i książek podróżniczych, tym razem zabierają czytelników do kraju naszych południowych sąsiadów. Zgodnie z tytułem, pokazują im jednak Czechy nieoczywiste – w książce próżno szukać Hradczan czy Mostu Karola w Pradze. Nawet jeśli w publikacji pojawia się stolica Czech, to tylko po to, żeby autorzy mogli zaprezentować obiekty o wiele mniej znane: efektowny Kościół Najświętszego Serca Jezusowego, Sobór świętych Cyryla i Metodego oraz kilka rozsianych po mieście przykładów czeskiego kubizmu. Co poza tym znajdziemy w książce? Naprawdę wiele miejsc, o których przeciętny turysta, kojarzący Czechy przede wszystkim z Pragą, zapewne nigdy nie słyszał. Pomykalscy opisują m.in. ogromny kompleks industrialny w Ostrawie wraz z socrealistyczną dzielnicą Poruba, z którą porównania nie wytrzymuje nawet krakowska Nowa Huta, zaglądają do malowniczych miasteczek, takich jak Štramberk oraz prezentują takie cuda architektury różnych epok, jak połączona z hotelem wieża telewizyjna na górze Ještěd czy Zamek Trosky, który wygląda jak wymarzona lokacja do filmów fantasy. Wybór prezentowanych miejsc rzeczywiście jest tu bardzo interesujący, a noty im poświęcone – pełne wiedzy i zręcznie napisane. Jednym minusem publikacji jest bardzo skromna reprezentacja atrakcji przyrodniczych – w książce nie ma ani słowa choćby o czeskiej części Karkonoszy czy o Parku Narodowym Czeska Szwajcaria. Właściwie jeśli chodzi o rezerwaty, w książce znalazł się wyłącznie Rezerwat Soos (skądinąd bardzo interesujący). Trochę szkoda, bo w końcu ileż można oglądać, nawet najbardziej urokliwe, miasta i miasteczka? Mimo tego zastrzeżenia przewodnik Pomykalskich można polecić wszystkim osobom wybierającym się do Czech i chcącym choć na chwilę zboczyć z najbardziej utartych szlaków. Oprawa miękka, klejona.
- Stambuł. Opowieść o trzech miastachprzez Paweł JaskulskiAutor: Bettany Hughes Wydawnictwo Znak
Stambuł to największe miasto Europy z liczbą mieszkańców sięgającą blisko 16 milionów. Swój wyjątkowy status zawdzięcza również temu, że podczas gdy jedna jego część znajduje się na kontynencie europejskim, druga leży na terenie Azji. To unikatowe położenie geograficzne jest odzwierciedleniem złożonej przeszłości tego bytu miejskiego, który niegdyś odgrywał znaczącą rolę zarówno w świecie chrześcijańskim, jak i muzułmańskim. Bettany Hughes kreśli imponującą panoramę losów Stambułu, który od tysięcy lat nie przestaje przyciągać podróżników, poetów i różnej maści rzezimieszków. Dla nich ta metropolia posiada mistyczną duszę ukształtowaną na bazie wielokulturowej tradycji. Jako Nowy Rzym był Stambuł najbogatszym miastem na ziemi.
Jako Konstantynopol został stolicą chrześcijańskiego imperium, które za patronkę wzięło sobie Matkę Boską nazywając ją swoją „hetmanką”. W średniowieczu stał się celem najazdów, a jego zdobycie przez Ottomanów w 1453 roku stało się symbolem upadku cywilizacji. Dziś Stambuł jest siedzibą wielu świątyń różnychwyznań, niezliczonej ilości zabytków i muzeów. Pośród nich warto wspomnieć o jednym, może mniej istotnym z punktu widzenia globalnej historii, ale ważnym dla Polaków. Muzeum Adama Mickiewicza powstało tu w 1955 roku w setną rocznicę śmierci naszego wieszcza, który zginął w Stambule podczas wojny krymskiej, na którą udał się jako ochotnik na czele sformowanego przez siebie legionu. Książka Bettany Hughes imponuje rozmachem, mnogością zebranych przez autorkę faktów i rozległą erudycją. Nie sposób nie docenić włożonej w nią pracy i jej spektakularnego efektu. Polecam. Oprawa twarda, szyta. Anna Karczewska
- Projektowanie ogrodów naturalistycznych: podstawowe zasadyprzez Radosław PulkowskiAutor: Nigel Dunnett Wydawnictwo: Wytwórnia Nigel Dunnett jest światowej sławy ekspertem w dziedzinie architektury krajobrazu, projektantem nasadzeń oraz pionierem naturalistycznego podejścia do tworzenia kompozycji roślinnych. Na co dzień pracuje na Uniwersytecie w Sheffield i projektuje – zarówno ogrody prywatne, jak i zbiorowiska roślinne w miejscach publicznych, najczęściej w rodzimej Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Najważniejsza maksyma, która towarzyszy mu podczas pracy brzmi następująco: „Projektowanie nasadzeń to forma sztuki współgrająca z naturą”. Dla Dunnetta nawet ważniejsze od tego, by jego projekt był piękny, jest to, by było w nim dla roślin miejsce na naturalną swobodę. Wystarczy jednak wziąć do ręki jego książkę, by przekonać się, że ekologiczne założenia mogą być niemal gwarantem pięknego efektu – zwłaszcza dla tych, którym nie wystarczają tradycyjne, sztywno zaprojektowane rabatki. Książka zatytułowana „Projektowanie ogrodów naturalistycznych: podstawowe zasady” to zbiór szczegółowych porad autora, dotyczących tego, jak według niego powinno się tworzyć ogrody naturalistyczne. Wbrew pozorom nie jest to sztuka prosta – bardziej niż tradycyjne ogrodnictwo wymaga ona umiejętności odczytania natury i późniejszego dostrojenia się do niej z własnymi pomysłami. Autor zapewnia jednak, że efekt końcowy zawsze przynosi nasadzającemu, a nawet postronnym odwiedzającym, poczucie głębokiej satysfakcji, a przebywanie w ogrodzie naturalistycznym wpływa dodatnio na samopoczucie i zdrowie. W swojej publikacji Dunnett łączy elementy własnego wyznania wiary w ogrodnictwo naturalistyczne z eksperckim poradnikiem. Jego książka jest również, jakby przy okazji, pięknym albumem, mnóstwo w niej bowiem zdjęć przedstawiających liczne projekty autora. Publikacja jest zdecydowanie warta polecenia osobom o zacięciu ogrodniczym – zarówno profesjonalistom, jak i amatorom. Duży format. Oprawa twarda, szyta.
- Niewysłuchani. O śmierci samobójczej i tych, którzy zostaliprzez Paweł JaskulskiAutorzy: Halszka Witkowska, Monika Tadra Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Uwaga, mocna rzecz! Trudno się oderwać. W tym przypadku to raczej książka trzyma nas niż my ją, oplata i ściska zbiorem bolesnych historii – różnych, ale z podstawowym wspólnym mianownikiem, którym jest samobójcza śmierć w bliskim otoczeniu. Według najnowszych badań 135 osób, w kręgu człowieka decydującego się na ostateczny krok, ponosi jakąś konsekwencję jego czynu. Duet autorski Monika Tadra – Halszka Witkowska miał dobrze rozdzielone zadania. Tadra odpowiadała za rozmowy z trzynastoma osobami, które poniosły tę największą stratę. Ma na koncie podobne doświadczenie z okazji książki „To nie nasza wina” (2023), gdzie trzynastkę zastąpiła jedenastka dorosłych wychowanków domu dziecka.
Natomiast suicydolog dr Witkowska dokonała naukowej – od razu dodam, że łatwej w lekturze – analizy „wspólnych tematów i problemów, które łączą osoby będące w żałobie po śmierci samobójczej kogoś bliskiego” (s. 8). Witkowska, co warte podkreślenia, nie odnosi się ani razu do przypadków opisanych w rozmowach z części pierwszej. Tworzy własny, autorski wywód podnosząc rangę książki nie tylko do wymiaru dzieła pełnego emocji, ale i dzieła interwencyjnego, zostawiającego czytelnika (zwłaszcza takiego, który mógłby być czternastym rozmówcą Tadry) z redukcją niepokoju, ze wskazówką istnienia realnych rozwiązań. Jako przykład podam może reprezentatywny i obrazowy wątek pewnej nastolatki w kryzysie suicydalnym, która marzyła o pięknym pogrzebie, na którym jej ciało będzie świecić jak gwiazda, a ludzie nie będą opłakiwać jedynie śmierci młodej osoby, ale także będą żałować jej urody zabranej do grobu.
Wystarczyła odrobina deestetyzacji śmierci samobójczej, kilka sugestywnych zdjęć i dziewczyna nabrała ochoty na kontynuację życia na ziemi. Ten przykład ma coś z czarnej komedii, jest dobry na potrzeby recenzji, ale chcę podkreślić, że Witkowska wykonuje wielką pracę u podstaw, polegającą na zapobieganiu samobójstwom. Czyni to zarówno jako naukowiec, jak i pomysłodawca i koordynator pierwszego w Polsce serwisu edukacyjno-pomocowego dla osób w kryzysie samobójczym i ich bliskich „Życie warte jest rozmowy”. Całość stanowi logiczną kompozycję, która powinna zostać włączona do księgozbiorów bibliotecznych. Oprawa miękka, klejona.
- Gruzy kalifatuprzez Paweł JaskulskiAutor: Marek Sygacz Wydawnictwo Post Factum
Książka dzieli się na dwie części: pierwsza nosi tytuł „Irak”, a druga „Syria”. To w tych dwóch państwach reporter, Marek Sygacz, spędził trzy lata będąc świadkiem obracania się w gruzy dzielnic i budynków miast takich jak iracki Mosul czy syryjska Ar-Rakka. Te i inne przestrzenie miejskie, a także wiejskie zajęło wcześniej Państwo Islamskie rozpoczynając krwawe rządy religijnego fanatyzmu i nietolerancji. Gruzy powstały na skutek walki z nimi. Wojska rządowe obu krajów, wspierane przez amerykańskie siły antyterrorystyczne, natrafiły na zaciekły opór, połączony z przetrzymywaniem zakładników i posługiwaniem się nimi jako żywymi tarczami. Koalicjanci demokratyczni sięgali po środki najbardziej radykalne, a należały do nich bombardowania pozycji zajętych przez dżihadystów, bombardowania masowe, pociągające za sobą również ofiary niewinnych. „Z nieba nad Ar-Rakką śmierć spadała codziennie” – pisze Sygacz.
Na kilka dni przed jego przyjazdem do tego miasta bomby runęły na pięciopiętrowy budynek w jednej z dzielnic. Zginęły w nim cztery rodziny przesiedleńców z innej części miasta, w sumie trzydzieści pięć osób, w tym dwadzieścioro dzieci. Z kolei przy studni zginęło czterdzieści pięć osób, w tym kobiety i dzieci. Ludzi ci padliofiarami odłamków ze stojącego obok, bombardowanego budynku. Ich ciała wydobyto dopiero po czterech miesiącach. Nasuwa się pytanie: czy autor napisał swoją książkę, żeby obwiniać siły zbrojne państw koalicji antyterrorystycznej o masowe mordowanie cywilów? Oczywiście, że nie. Pokazuje jednak rozmiar cierpień zwykłej ludności, która za przegnanie okupanta w postaci Państwa Islamskiego płaci straszliwą cenę. Bezwzględność i fanatyczny opór dżihadystów sprawiły, że koalicjanci sięgnęli po swój największy atut, a mianowicie uderzenia z powietrza, wobec których islamiści byli bezradni. Ale to z kolei pociągało za sobą ofiary.
Marek Sygacz rozmawiał z mieszkańcami Mosulu i Ar-Rakki, z kobietami i mężczyznami o różnych poglądach politycznych. Z tymi, którzy walczyli z dżihadem i z tymi biernymi, nie angażującymi się po żadnej ze stron. Również z żołnierzami z polskiego kontyngentu, a także z innymi obcokrajowcami, jak kurdyjskie żołnierki, będące wyznawczyniami socjalizmu niczym świeckiej religii. Patrzymy na wojnę z ich punktów widzenia oraz ich oczami. Oczami najbliższych świadków tragedii, często oglądających śmierć swoich bliskich na wyciągnięcie ręki. Autor podąża także tropem terrorystów islamskich rozsianych po całym świecie. Również w Polsce, czego dowodem jest opisywana przez niego i przewijająca się przez całą książkę sprawa Mourada B., dwudziestokilkuletniegoMarokańczyka sądzonego w Katowicach za przynależność do międzynarodowej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym znanej jako Państwo Islamskie i wraz z tą grupą działającego na terenie państw Unii Europejskiej. Rozdziały przedzielają fatwy czyli zalecenia teologiczne i prawne albo po prostu moralne, wskazujące jak należy lub nie należy żyć. Każdą poprzedza pytanie, na które fatwa udziela odpowiedzi. Na przykład: „Czy dozwolone jest noszenie zachodniej odzieży z wizerunkami ludzi i zwierząt lub odsłaniającej intymne części ciała?” I odpowiedź: „Nie. Noszenie zachodnich ubrań jest zakazane, gdyż wiąże się z naśladowaniem niewierzących. Grzech jest większy, jeśli na ubraniu widnieją wizerunki ludzi i zwierząt. Zakazane jest także noszenie odzieży odsłaniającej intymne części ciała”. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Tak szybko się nie umieraprzez Radosław PulkowskiAutor: Jacek Paśnik Wydawnictwo: W.A.B. W powieści „Tak szybko się nie umiera” Jacek Paśnik, autor urodzony w 1997 roku, przepisuje na nowo opatrzone opowieści o stanie wojennym – bez zbytniej martyrologii, bez zadęcia i, bardziej niż wielką historią, interesując się życiem zwykłych ludzi. To druga powieść dwudziestokilkuletniego autora. Poprzednią, zatytułowaną „Dzieci”, omawialiśmy podczas przeglądu 14 w 2022 roku. Głównym bohaterem powieści jest Tomasz Wójcicki, prawie sześćdziesięcioletni mężczyzna, który opowiada córce o tym, co przydarzyło mu się, kiedy miał osiemnaście lat. Młodego Tomka poznajemy podczas najdłuższych wakacji jego życia, po zdaniu matury i w oczekiwaniu na egzamin na wymarzone studia (chce studiować architekturę). Chłopak ma zamiar uczciwie przepracować letnie miesiące i w tym celu jedzie z rodzinnej Uroczy do pobliskiej Bydgoszczy. Niestety nie będzie mu dane zrealizować tego planu, bo po drodze jego autobus zderza się z wojskową ciężarówką. Tomek odnosi dość ciężkie obrażenia, ale udaje mu się przeżyć wypadek. Kiedy wychodzi ze szpitala i wraca do Uroczy, dowiaduje się, że kraksa, w której brał udział, to w miasteczku temat numer jeden. Ludzie mówią, że zginęli w niej sowieccy żołnierze, a także, że po pomoc zadzwoniła Maria Kowalska, mieszkająca na odludziu kobieta w średnim wieku. Chłopak postanawia pójść do niej i podziękować za uratowanie życia. Wizyta skutkuje tym, że Tomasz i Maria nawiązują specyficzną, ale nadspodziewanie głęboką relację. Powieść Paśnika wciąga już od pierwszych stron. Po części jest to zasługa umiejętnie prowadzonej, choć niespiesznej narracji, a po części przekonującego mówionego języka, którym książka została napisana. „Tak szybko się nie umiera” to z pozoru powieść „gadana”, ale z dobrze zaplanowaną warstwą fabularną – podczas lektury czytelnik ma wrażenie obcowania z dobrze przećwiczoną gawędą, której aż chce się słuchać dalej. Paśnik nie przekoloryzowuje swoich bohaterów, nie boi się przeciętności i może właśnie dzięki temu przykuwa uwagę czytelnika. W stosunku do swoich bohaterów ma dużo czułości – obojętnie czy jest to przepełniony marzeniami o lepszej przyszłości nastolatek, osamotniona Żydówka, która ocalała z Zagłady, ale nie może wyjechać z kraju do wymarzonej Jerozolimy czy komisarz wojskowy, do którego główny bohater bynajmniej nie żywi ciepłych uczuć. „Tak szybko się nie umiera” będzie jak najbardziej trafionym zakupem bibliotecznym. To umiejętnie napisana powieść, która może zainteresować zarówno młodszych, jak i starszych czytelników – oczywiście obie te grupy z zupełnie różnych powodów. Oprawa twarda, szyta.
- Między tronem i ołtarzem. O niebezpiecznych związkach kościoła z politykąprzez Paweł JaskulskiAutor: Piotr Nowina-Konopka Wydawnictwo WAM
Jest to opowieść o Polsce: tej z okresu komunizmu, następnie z czasu metamorfozy ustrojowej, wreszcie z nowej epoki – wolności i niepodległości. Opowieść odbywa się w formie rozmowy jaką toczą ze sobą polityk, dyplomata, były minister stanu oraz ambasador przy Stolicy Apostolskiej, Piotr Nowina-Konopka oraz ojciec Tomasz Dostatni OP, dominikanin, publicysta i działacz katolicki. Jest to niewątpliwie dialog, chociaż o wiele więcej mówi jego świecki uczestnik, opowiadając o swojej karierze politycznej i wydarzeniach jakie jej towarzyszyły, również tych z wielkiej sceny rządowej i parlamentarnej, a wcześniej podziemnej.
Rola zakonnika to raczej zadawanie pytań oraz wtrącanie uwag i komentarzy mających na celu kontynuowanie narracji. Niekiedy jednak, szczególnie pod koniec rozmowy, komentarze o. Tomasza stają się coraz bardziej obszerne, a nawet osobiste. Rozmówcy omawiają ówczesną i obecną kondycję polskiego Kościoła w kontekście kondycji naszego kraju oraz całego świata. Omawiają oddziaływanie Kościoła na polskie społeczeństwo oraz jego współistnienie z innymi wyznaniami na arenie międzynarodowej. Najbardziej skupiają się na tym, co zostało zawarte w tytule czyli trudnym relacjom pomiędzy władzą świecką a duchową. Relacje te, jak doskonale wiemy, były niełatwe od wieków, a okresami nawet bardzo gwałtowne i krwawe, szczególne w Średniowieczu.
W PRL-u miały charakter konfrontacyjny, przy czym Kościół i społeczeństwo wzajemnie się wspierały w opozycji do komunistycznych władz, co dawało wiernym oraz księżom poczucie solidarności i siły duchowej przeciwko sile fizycznej jaką dysponował rząd. Po odzyskaniu wolności, w zastraszającym tempie role ulegały odwróceniu. Dotychczasowi „wierni” zaczęli skakać sobie do oczu z rozmaitych pozycji politycznych mających swoje źródło nie tyle w religii katolickiej, ile w ideologii dawnych partii prawicowych oraz narodowych, jak endecja, chadecja czy ruchy radykalne typu Falanga lub ONR.Z kolei inni „wierni” w ogóle odeszli od Kościoła jako instytucji, zwabieni ideologiami partii lewicowych typu Unia Demokratyczna czy coraz bardziej rosnących w siłę z biegiem lat ruchami liberalnymi i lewackimi. Kościół stanął wówczas wobec zupełnie nowego wyzwania, trwającego do dzisiaj. Zdaniem rozmówców nie pomaga Kościołowi jego „nadęty” sposób zwracania się do „maluczkich”, co zresztą dostrzegają również w świecie polityki świeckiej, gdzie poszczególni politycy wygłaszają do swoich wyborców i w ogóle społeczeństwa górnolotne i sztampowe mowy, traktując ich „z góry”.
W opowieści obu rozmówców pojawia się wiele nieznanych faktów i ciekawostek, chociażby o Lechu Wałęsie, Tadeuszu Mazowieckim, Adamie Michniku, Bronisławie Geremku. Również o papieżach, głównie o Janie Pawle II, ale nie tylko. Rozmówcy uchylają rąbka tajemnicy obecności Franciszka w ambasadzie Federacji Rosyjskiej w pierwszym dniu agresji Kremla na Ukrainę. Papieża uraczono tam propagandową papką, że to NATO sprowokowało tę wojnę, w którą uwierzył, ale podobno później przestał wierzyć. Dla zainteresowanych tematem. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Patrz trochę szerzej: hip-hopowy kurs literaturyprzez Radosław PulkowskiAutor: Piotr Szwed Ilustracje: Krik Kong Wydawnictwo: Agora Piotr Szwed pracuje jako nauczyciel języka polskiego w jednym z łódzkich liceów, a po godzinach publikuje w mediach kulturalnych teksty poświęcone muzyce popularnej. Pewnego dnia podczas lekcji języka polskiego z klasą o profilu biologiczno-chemiczno-matematycznym, nie wiedząc jak dotrzeć do znudzonych uczniów z „Legendą o św. Aleksym”, spontanicznie zacytował fragment „Patointeligencji”, bardzo głośnego wówczas przeboju Maty. Widząc, że natychmiast wzbudził tym zainteresowanie klasy, postanowił zacząć wplatać w treść swoich lekcji teksty polskich utworów hip-hopowych – tych samych, których większość z jego uczniów słucha w czasie wolnym. Strategia Piotra Szweda okazała się sukcesem nie tylko na jego własnych lekcjach, teraz wydał on bowiem książkę, która ma szansę trafić do szerszej rzeszy młodzieży. „Patrz trochę szerzej: hip-hopowy kurs literatury” to publikacja złożona z wykładów, w których jednym tchem mówi się o twórczości Szpaka, Quebonafide czy Żabsona i o Biblii, „Pieśni o Rolandzie” czy „Cierpieniach młodego Wertera”. Wykłady Szweda mogą nie tylko w atrakcyjny dla młodych ludzi sposób przekazać nieco wiedzy o klasycznych dziełach literackich. Część z nich ma również pewien walor wychowawczy, Szwed bowiem porusza w nich szereg tematów ważnych dla młodych ludzi. Mówi między innymi o nierealistycznych kanonach urody, katastrofie klimatycznej, a także o naszym uczestnictwie w kulturze, w której jesteśmy zmuszeni nadążać, żeby przypadkiem nie wypaść z obiegu. „Musicie nauczyć się odpuszczać” – mówi uczniom w kilku miejscach swojej książki. Publikacja Szweda chwilami wydaje się skierowana do tych ambitniejszych licealistów – bo czy w większości liceów na lekcjach języka polskiego rzeczywiście omawia się biblijną księgę Koheleta, wprowadza termin „posthumanizm” albo opowiada o Immanuelu Kancie? Raczej nie. Mimo to autor „Patrz trochę szerzej” nie przekracza progu, za którym uczniowie klas o profilach ścisłych mogą stracić zainteresowanie jego wywodem. Wiedzy w książce Szweda nie brakuje, a jednocześnie rzeczywiście podana jest ona w sposób przystępny – to z pewnością duża zaleta publikacji. Inną jej zaletą jest oprawa graficzna, którą powierzono znanemu polskiemu artyście streetartowemu – Krik Kongowi. Książkę „Patrz trochę szerzej” można polecić jako zakup biblioteczny – sądzę, że ma ona szansę zainteresować młodzież, a przy tym okazać się dla nich wartościową lekturą edukacyjną. A przy okazji być może przyda się również niektórym nauczycielom języka polskiego – choćby jako inspiracja. Oprawa miękka, klejona.
- Dzika dywizja. Historia czerwonych beretówprzez Paweł JaskulskiAutor: Piotr Korczyński Wydawnictwo Znak Horyzont
Jest to ujęta w formę reportażu opowieść o polskich komandosach z okresu PRL-u, znanych jako czerwone berety, ludziach służących w elitarnej 6 Pomorskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Jednostka ta była spadkobierczynią I Samodzielnej Brygady Spadochronowej, utworzonej w 1941 roku przez gen. Władysława Sikorskiego, aby pod dowództwem gen. Stanisława Sosabowskiego wspierała brytyjskiego sojusznika w wykonywaniu zadań specjalnych. Największym z tych zadań była znana operacja „Market Garden” w roku 1944, ukazana w powieści-reportażu Corneliusa Ryana „O jeden most za daleko” i opartym na niej filmie Richarda Attenborough pod tym samym tytułem. Po wojnie polscy weterani walk na Zachodzie, którzy zdecydowali się na powrót do kraju próbowali kontynuować na ojczystej ziemi tamtą tradycję, ale trafili do stalinowskich więzień. Dopiero na fali „odwilży”, dzięki inicjatywie gen. Józefa Kuropieski oraz innych wysokich rangą oficerów represjonowanych w okresie tzw. kultu jednostki, powołano 6 Pomorską Dywizję Powietrznodesantową.
Oczywiście miała być socjalistyczna z ducha, nad czym czuwali politrucy na różnych szczeblach, ale jej żołnierzom przyświecał zupełnie inny przykład, bo stawiali sobie za wzór komandosów bynajmniej nie radzieckich, ale amerykańskich, których nonszalancki styl zachowania przyjmowali. Przeznaczona, w wypadku rozpoczęcia ofensywy państw UkładuWarszawskiego na zachód Europy, do zajęcia z powietrza wysp duńskich, na szczęście nie miała okazji sprawdzić się w tego rodzaju apokaliptycznym zadaniu, w kraju oszczędzono jej także interwencji na wybrzeżu gdańskim w grudniu 1970 roku. Ruszyła natomiast, obok wojsk innych „bratnich krajów”, na Czechosłowację w roku 1968 i poniosła ofiarę w postaci czołgu, który runął z mostu i jego dowódcy, który zginął na miejscu, bo stał na stopniach wieżyczki do połowy wychylony na zewnątrz. Piotr Korczyński często oddaje głos w swojej historii żołnierzom i oficerom, którzy z dumą nosili czerwone berety, co wyróżniało ich spośród innych formacji Ludowego Wojska Polskiego. Opowiadają o przebiegu swojej służby, o związanych z nią radościach i trudach, o typowych i nietypowych sprawach, jakim musieli stawiać czoła. Jest mowa o konfliktach z politrukami, o postawie niektórych komandosów podczas stanu wojennego, kiedy kazano im pacyfikować krakowską Nową Hutę. Także o tragediach – jak samobójstwa w czasie służby lub próba zbiorowego mordu przez żołnierza, który uciekł z kałasznikowem, żeby dokonać masakry na przyjęciu weselnym swojej byłej dziewczyny, która znalazła sobie innego kandydata na męża.
Tego żołnierza pościg dopadł gdzieś na polu zanim dotarł na miejsce – zginął od serii wystrzelonej z ciężkiego karabinu maszynowego z wozu pancernego. Czerwone berety miały również związek z filmem poprzez statystowanie na planie wielkich widowisk historycznych z „Potopem” Jerzego Hoffmanna na czele. Współtworzyły także obraz bitwy pod Lenino w filmie Andrzeja Piotrowskiego „Zasieki”, a że obraz ten był wymownie realistyczny, nie korespondujący z tym, co narzucała wymuszona przez politykę wizja „przyjaźni polsko-radzieckiej”, powędrował na półki aż na 10 lat, co zresztą i tak nie robiło z niego rekordzisty. Oprawa twarda, szyta.
- Ale dziwne! Atlas hysiów, bzików i innych osobliwościprzez Edyta KucharekAutor: Clive Gifford Wydawnictwo: Kropka Nagradzany brytyjski dziennikarz oraz autor książek popularnonaukowych dla dzieci i młodzieży tym razem proponuje młodym czytelnikom podróż dookoła świata i odkrywanie wszelkiego rodzaju osobliwości. W prezentowanym atlasie przedstawia ciekawostki o różnych regionach i krajach dotyczące zadziwiających zwierząt, roślin, miejsc, obiektów, obyczajów oraz wydarzeń. Ciekawostki te uzupełnione są faktami geograficznymi i historycznymi, a także danymi statystycznymi. Opisane w zwięzły sposób i przedstawione na małych obrazkach osobliwości zaznaczone są na rozkładówkach mapach poszczególnych regionów pogrupowanych według kontynentów. Młodzi czytelnicy dowiedzą się, gdzie produkuje się ser z łosiowego mleka i perfumy bekonowe, w jakim państwie można znaleźć publiczną toaletę dla psów, dlaczego w skarbcach jednego z włoskich banków znajdują się setki tysięcy krążków parmezanu oraz kto wynalazł kamizelkę kuloodporną. Polskie osobliwości reprezentuje dom stojący na głowie w Szymbarku. Książka z pewnością rozbudzi w czytelnikach ciekawość świata, pokaże im, że jest on niezwykle różnorodny i zadziwiający. Lektura sprawi im też wielką frajdę, gdyż znajdą tu wiele dziwactw i zabawnych ciekawostek. Pozycja zawiera indeks. Duży format. Okładka twarda, szyta. Polecam.
- Sprawa Wagera. Opowieść o katastrofie, buncie i morderstwieprzez Radosław PulkowskiAutor: David Grann Wydawnictwo: W.A.B. David Grann to związany z „The New Yorkerem” dziennikarz, który uchodzi za jednego z najlepszych amerykańskich autorów książek non-fiction. Największą sławę przyniosła mu dotąd książka „Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Osagów i narodziny FBI”, która w 2023 roku została zekranizowana przez Martina Scorsese i którą recenzowaliśmy podczas przeglądu 5 w 2018 roku. Co ciekawe, jego najnowszą książkę, zatytułowaną „Sprawa Wagera”, również ma zekranizować słynny twórca „Taksówkarza” i „Chłopców z ferajny”. „Sprawa Wagera” opowiada o nigdy do końca nie wyjaśnionej sprawie rozbitków z brytyjskiego okrętu HMS Wager. Kiedy w 1742 roku trzydziestu z nich w stanie skrajnego wycieńczenia dotarło do wybrzeży Brazylii, zostali powitani niczym bohaterowie. Sprawa skomplikowała się po kolejnych sześciu miesiącach, gdy do wybrzeży Chile dotarło trzech innych ocaleńców z tego samego statku – ich opowieść brzmiała bowiem zupełnie inaczej. Według nich, marynarze, którzy wcześniej dopłynęli do Brazylii, wcale nie byli bohaterami, tylko buntownikami, którzy dopuścili się zdrady i morderstwa. Aby rozstrzygnąć, która z opowieści jest bliższa prawdy, zwołano sąd wojskowy. Ten miał jednak wyjątkowo trudny orzech do zgryzienia – w końcu bazował niemal wyłącznie na relacjach bezpośrednich uczestników wydarzeń, które miały miejsce na oceanie. Zupełnie jak napisał David Grann w pierwszym zdaniu swojej opowieści: „Jedynym bezstronnym świadkiem było słońce.” Historia, którą opowiada autor „Sprawy Wagera”, jest fascynująca na wielu poziomach. Aby napisać swoją książkę, Grann znalazł złoty środek gdzieś pomiędzy niemal filmową, sensacyjną narracją, a oszczędnym dokumentalnym stylem. Wykonał również imponującą pracę dokumentalną – wybrana bibliografia tekstów źródłowych zajmuje kilkanaście stron książki, zaś szczegółowe przypisy aż kilkadziesiąt. Autor po kolei ukazuje różne perspektywy widzenia wydarzeń związanych z katastrofą HMS Wager, ostatecznie nie rozstrzygając jednak, kto mówił prawdę, a kto kłamał. Doskonale wie, że w tej głośnej i bezprecedensowej sprawie po prostu zabrakło dowodów, by ze stuprocentową pewnością określić, co tak naprawdę się wydarzyło. Książkę Davida Granna można polecić jako zakup biblioteczny – to nie tylko literatura faktu z wyższej półki, ale również wciągająca lektura. Oprawa miękka, klejona.
- Czy wszyscy będzie robotami?przez Paweł JaskulskiAutorzy: Pierdomenico Baccalario, Federico Taddia, Massimo Temporelli Ilustracje: Claudia Razzoli Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Drugi tom serii wydawniczej „15 pytań” przeznaczonej dla dzieci w wieku 10-14 lat. Pierwszy pt. „Do czego służą pieniądze?” (P. 14/2024) dotyczył podstaw ekonomii i przedsiębiorczości. Tym razem przyszła pora na chyba bardziej modny i nośny – a na pewno z perspektywy młodych – temat, czyli najnowsze technologie. Zostały one przedstawione w ujęciu możliwie historycznym. Trójka włoskich autorów, cenionych popularyzatorów nauki, znakomicie wyselekcjonowała fakty, informacje, które łączą przeszłość (niekiedy naprawdę dawną) z teraźniejszością. Pytania są dobre, trafione i krótkie, ale odpowiedzi już dość długie, jak najbardziej merytoryczne. Na poziomie języka rzecz wypada nader komunikatywnie, często zabawnie, co pozwala nawiązać bliższy kontakt z współczesnym czytelnikiem oczekującym określonej dynamiki. Autorzy zachowali odpowiednie proporcje między wiedzą poważną a ciekawostką i anegdotą. Rozdział o telefonach – i oczywiście nie tylko ten – to tak naprawdę mała monografia zagadnienia, ale trudno nie uśmiechnąć się podczas wspomnienia wynalezienia pastylek aromatyzujących bąki. Podobnie trudno nie popaść na chwilę w stan refleksyjny, gdy czytamy o 6 miliardach ludzi z telefonem komórkowym, podczas gdy toaletę w domu ma 4,5 miliarda. Doprawdy ciekawe dane statystyczne. Czasem robi się nastrojowo. Czy ktoś pamięta Hedy Lamarr – hollywoodzką aktorkę, która system transmisji danych stosowany po dziś dzień w naszych komórkach? Naprawdę dobra lektura popularnonaukowa, wszechstronna, w pełni wykorzystująca swój potencjał. Oprawa miękka, klejona.
- Stefcia chce do mamyprzez Radosław PulkowskiAutorka: Aleksandra Struska-Musiał Ilustracje: Kasia Nowowiejska Wydawnictwo: Papilon Poziom czytelniczy: BD 0 „Stefcia chce do mamy” to kolejna książka z serii, której główną bohaterką jest mała Stefcia. Do tej pory omawialiśmy jedną z poprzednich pozycji należących do tego cyklu – „Stefcia się złości” (miało to miejsce podczas przeglądu 7 w 2024 roku). Seria Aleksandry Struskiej-Musiał ukazuje codzienne problemy i wyzwania, z którymi mierzą się dzieci w wieku przedszkolnym i trochę młodsze. Tym razem mama Stefci musi pójść na trzy dni do szpitala. Stefcia bardzo chciałaby pojechać tam z nią, ale nie może – w szpitalu mogą przybywać tylko chore osoby. Dziewczynka najpierw denerwuje się, a później smuci trudną dla niej sytuacją rozłąki z mamą. Na szczęście rodzice stają na wysokości zadania. Tata proponuje, że każdego z trzech dni będzie czytał dzieciom jedną z ich ulubionych książeczek. W końcu mama wraca i rodzina znów jest w komplecie. Książka Aleksandry Struskiej-Musiał z powodzeniem spełnia dwie ważne funkcje: dzieciom może pomóc w uporaniu się z trudnymi emocjami, a rodzicom pokazuje na konkretnym przykładzie, jak wesprzeć dziecko w takich chwilach. Publikacja została skonsultowana z psycholożką, a kończy ją dwustronicowy tekst podsumowujący wiedzę, która może przydać się rodzicom. Zaletą serii o Stefci są bardzo sympatyczne, kolorowe i przejrzyste ilustracje autorstwa Kasi Nowowiejskiej. Książkę „Stefcia chce do mamy” można polecić bibliotekom i rodzicom. Do lektury nie jest wymagana znajomość innych pozycji wchodzących w skład cyklu. Duży format. Oprawa twarda, szyta.
- Kraina Lusterprzez Edyta KucharekAutor: Francesc Miralles Wydawnictwo Magiczne Poziom: BD I Książka nagradzanego hiszpańskiego pisarza i dziennikarza to metaforyczna opowieść o odkrywaniu siebie. Mały chłopiec Toni chce wejść do fascynującej Krainy Luster, ale najpierw musi odpowiedzieć na pytanie, kim jest. Jego najprostsze skojarzenia nie zadowalają jednak stojącej u wrót strażniczki, która w celu naprowadzenia go na głębszą odpowiedź pozwala mu wejść do przedsionka tajemniczej krainy. Jest tam pełno luster i w każdym z nich chłopiec widzi swoje inne odbicie: klasowego marzyciela, marudy narzekającego na zupę cebulową, najlepszego nauczyciela swojej młodszej siostry, żartownisia rozśmieszającego rodziców czy prawdziwego bohatera. Strażniczka uświadamia mu, że te wszystkie osoby widziane w lustrach składają się na jego pełny obraz, bo każdy człowiek ma wiele twarzy i przypomina wielościan. Dzięki temu doświadczeniu chłopiec odkrywa, że jest wielowymiarową istotą, która ciągle się zmienia, rozwija i przeżywa różne emocje. Książka pokazuje, że każdy z nas jest „najbardziej tajemniczym, różnorodnym i fascynującym światem, jaki istnieje”. Zachęca do autorefleksji. Z tekstem dobrze współgrają baśniowe ilustracje. Okładka twarda, szyta. Polecam.
- Trollheim. Mścicielka z Helheimuprzez Radosław PulkowskiAutor: Arne Lindmo Ilustracje: Marcin Minor Wydawnictwo: Kropka Poziom czytelniczy: BD II/III Druga część bestsellerowej norweskiej serii „Trollheim” zaczyna się niezłym mordobiciem. Tara, Adam i Tobiasz zmuszeni są do walki z trollami i innymi groźnymi stworzeniami za pomocą łuku, miecza i magii. To ewidentne, że jeśli nie będą się bronić – zginą. Na szczęście ostatecznie trupem padają potwory, a nie główni bohaterowie, mimo że Adam kończy potyczkę z raną od strzały z łuku, a Tobiasz z nieco spalonymi włosami na głowie. Po powrocie do domu obaj będą musieli się postarać, żeby ukryć te obrażenia przed dorosłymi. No właśnie, przez całe akapity druga część serii „Trollheim” to właściwie skierowana do młodszych czytelników powieść akcji w klimatach fantasy – i to wydaje się w porządku, bo zapewne może przyciągnąć do książki także te osoby, które na co dzień raczej nie przepadają za czytaniem. A po „Mścicielkę z Helheimu” warto sięgnąć, tym bardziej że na samej akcji wcale się nie kończy. Dużą zaletą cyklu są jego bohaterowie – posiadający własne problemy, z którymi młodzi czytelnicy mogą się utożsamić, a przy tym obdarzeni przez autorkę przekonującymi, realistycznymi biografiami (Tara jest z rodziny imigrantów, Adam ma matkę alkoholiczkę, zaś Tobiasz problemy z nadwagą i zdecydowanie nadopiekuńczych rodziców). Arne Lindmo umiejętnie wykorzystuje w swoich powieściach znany i lubiany patent – opowiada o zwykłych dzieciakach żyjących w zwykłym świecie, ale pod samym ich nosem umieszcza świat fantastyczny, jednocześnie sprawiając, że bohaterowie żyją jakby w obu tych światach jednocześnie. Oczywiście dotyczy to tylko głównych bohaterów, bo ani rodzice, ani rówieśnicy nie zauważają, że tuż obok nich dzieją się rzeczy niewytłumaczalne, a postaci mitologiczne – zarówno różnej maści potwory, jak i bogowie – istnieją jak najbardziej realnie. Żeby nie psuć zabawy, na temat fabuły „Mścicielki z Helheimu” napiszę tylko tyle, że akcja na dobre zawiązuje się, kiedy zmarłą w tajemniczych okolicznościach nauczycielkę zastępuje dość dziwny nowy nauczyciel, a do klasy dołącza jego córka Helena. Dziewczyna również może budzić podejrzenia – nie dość, że jej włosy są całkiem białe, to jeszcze ciągle mówi wierszem i w niewytłumaczalny sposób wydaje się czytać innym w myślach. Właśnie ta ostatnia umiejętność pomaga jej w szybkim i skutecznym zaprzyjaźnieniu się z Tobiaszem… Powieść można z czystym sumieniem polecić czytelnikom w wieku mniej więcej 9-12 lat. Według mnie powinna wciągnąć większość z nich. Lekturę warto byłoby jednak rozpocząć od części pierwszej, zatytułowanej „Tajemnica opuszczonego domu”, którą omawialiśmy podczas przeglądu 13 w 2024 roku. Oprawa twarda, szyta.
- Dobranoc, mała myszkoprzez Edyta KucharekAutorka: Magali Mialaret Wydawnictwo: Wilga Poziom: BD O Debiutancka książka francusko-australijskiej konsultantki ds. zarządzania oraz nauczycielki jogi to ciepła, relaksacyjna bajka na dobranoc dla małych dzieci. Mała Myszka po dniu spędzonym na wesołej zabawie z przyjaciółmi wraca domu. Po drodze łapię ją burza, przez co dociera do domu przemoczona, zziębnięta i przestraszona. Tego wieczoru, gdy leży już w swoim ciepłym, przytulnym łóżeczku z ulubionym pluszakiem, nie może zasnąć. Na szczęście może liczyć na Dużą Mysz, która pomaga jej się uspokoić, rozluźnić i zrelaksować przed snem (wykorzystuje do tego techniki oddechowe, praktykę wdzięczności i rozluźnianie mięśni). Dziecko, słuchając bajki, może razem z mysią bohaterką wykonywać poszczególne ćwiczenia relaksacyjne. Autorka przemyca w opowieści trzystopniową metodę zasypiania opartą na technice mindfulness. Na końcu książki zamieszcza pięć dodatkowych ćwiczeń pomagających dzieciom się zrelaksować i przygotować do snu. Każde z nich opatrzone jest wprowadzeniem i wskazówkami dla rodziców. Opowieść o myszce ożywiają urocze, słodkie ilustracje hiszpańskiej twórczyni. Okładka twarda, szyta. Polecam.
- Kerstin na śmierć i życieprzez Radosław PulkowskiAutorka: Helena Hedlund Ilustracje: Klaudia Kozińska Wydawnictwo: Dwie Siostry Poziom czytelniczy: BD I „Kerstin na śmierć i życie” to trzecia powieść z cyklu o małej Kerstin. Wcześniej, podczas przeglądu 20 w 2023 roku, recenzowaliśmy pierwszą część serii, zatytułowaną „Złota Kerstin”. W najnowszej powieści dziewczynce przydarza się całe mnóstwo przykrych rzeczy. Jest ich tyle, że trudno byłoby wymienić wszystkie, skupmy się więc tylko na tych najważniejszych. Zaczyna się od ósmych urodzin Kerstin, które – delikatnie mówiąc – nie idą po jej myśli, a później jest tylko gorzej. Z domu ucieka kot dziewczynki, Kocisław, i przez długie dni nikt nie może go znaleźć, a kiedy wreszcie wraca – zachowuje się bardzo dziwnie. Najlepszy przyjaciel Kerstin, Gunnar, zaprzyjaźnia się z Pawłem, synem cyrkowców, którzy na jakiś czas zamieszkali u niego na podwórku. Może i Paweł jest fajny, ale Kerstin i tak czuje się odtrącona… Szkolna koleżanka Kerstin, Fatima, informuje ją, że wyprowadza się z rodzicami ze wsi do miasta, więc prawdopodobnie już nigdy się nie zobaczą. Trwające lato jest również dla Kerstin latem jej pierwszych bliskich spotkań ze śmiercią. Najpierw rodzice zmuszeni są uśpić starego, chorego Kocisława, następnie zaś na serce umiera dziadek dziewczynki. Jakby tego wszystkiego było mało, Kerstin dowiaduje się także, że za kilka miesięcy będzie miała rodzeństwo i na razie sama nie wie, co o tym myśleć. Na głównej bohaterce świat powieści się jednak nie kończy, gdyż swoje problemy maja także jej koledzy: Paweł bardzo wstydzi się tego, że jego tata trochę za bardzo lubi pić alkohol, a Gunnar dowiaduje się, że mama po latach odnalazła na Facebooku tatę chłopca – mężczyznę z dredami, który nawet nie wie o istnieniu Gunnara. Powieść Heleny Hedlund konfrontuje i oswaja małych czytelników z jak najbardziej poważnymi problemami. Główna bohaterka, Kerstin, jest zagubiona i smutna, z pomocą bliskich stara się jednak poradzić sobie z trudnymi emocjami. Zaletą książki jest to, że wszystkie te emocje ukazane są jak gdyby oczami ośmiolatki. Sądzę, że dziecku może być łatwo utożsamić się z perspektywą Kerstin, bo autorce udaje się zrzucić z siebie „dorosły” sposób myślenia i naprawdę wczuć się w dziecko. Wydawca chwali się zresztą, że to właśnie ta właściwość pisarstwa Heleny Hedlund sprawiła, że cykl odniósł spory sukces na swoim macierzystym, szwedzkim rynku. Opisana wcześniej umiejętność autorki, by spojrzeć na świat oczami dziecka, sprawia, że powieść jest nieco specyficzna, ale na pewno wartościowa. Z czystym sumieniem można ją polecić jako zakup biblioteczny, jednak z tym zastrzeżeniem, że kupując „Kerstin na śmierć i życie” warto byłoby także pozyskać pozostałe części cyklu. Książkę uzupełniają ładne ilustracje autorstwa Klaudii Kozińskiej. Oprawa miękka, klejona.
- Zagadka diabła Borutyprzez Edyta KucharekAutorka: Marta Guzowska Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Poziom: BD II Szósta część cyklu „Detektywi z Tajemniczej 5 kontra duchy”, opowiadającego o przygodach Anki, Piotrka i Jagi, którzy w towarzystwie wujka Janka (archeologa) i jego córki Lidki (uczennicy klasy dziennikarskiej w liceum), jeżdżą po Polsce śladami nadprzyrodzonych zjawisk; poprzednio: „Zagadka Łysej Góry” p. 10/2024. Kolejnym punktem na mapie nawiedzonych miejsc jest zamek w Łęczycy, w którym znajduje się największa w Polsce kolekcja podobizn diabła Boruty. Bohaterowie trafiają na specjalne nocne zwiedzanie, w trakcie którego znika srebrny denar z wizerunkiem diabła. Okazuje się, że ten najcenniejszy w muzeum eksponat nie był właściwie zabezpieczony z powodu braku funduszy. Podejrzani są zarówno zwiedzający, jak i kustoszka. Młodzi detektywi próbują wydedukować, kto ukradł denara, oraz rozwikłać sprawę tajemniczego zniknięcia manekina przebranego za diabła Borutę. Napięcie potęgują ciemności panujące na zamku i burza. Autorka wplata w detektywistyczną opowieść legendy o diable Borucie, ciekawostki historyczne o zamku łęczyckim i kościele w Tumie. Dodatkowo – podobnie jak w poprzednich częściach cyklu – angażuje w śledztwo czytelników, zadając im pytania dotyczące poszczególnych jego etapów oraz zachęcając do wysuwania własnych wniosków na podstawie przeczytanych faktów. Przygody bohaterów na zamku w Łęczycy świetnie zilustrowała w czarno-białych kolorach Asia Gwis. Oprawa miękka, klejona. Polecam fanom cyklu.
- 24 godziny w starożytnym Rzymieprzez Edyta KucharekAutor: Philip Matyszak Wydawnictwo: Lira Ceniony historyk z University of Cambridge proponuje czytelnikom spojrzenie na starożytny Rzym w czasach Hadriana przez pryzmat dwudziestu czterech jego mieszkańców. Barwnie rekonstruuje przebieg jednego dnia z życia miasta, godzina po godzinie, z których każda ukazuje wycinek życia codziennego innego mieszkańca. Bohaterami opowieści są m.in.: woźnica stojący w nocnym korku, piekarz, młoda niewolnica przygotowująca śniadanie dla swojego pana, posłaniec cesarski, senator idący na spotkanie ze swoim patronem, westalka udającą się po świętą wodę, prawnik udzielający porady, kamieniarz pracujący nad grobowcem cesarza, pani domu organizująca wieczorne przyjęcie, prostytutka znajdująca klienta i pieczeniarz wracający z uczty. Autor w bardzo sugestywny sposób opisuje te fikcyjne postaci, ich historię, przeżycia, problemy, pozycję społeczną i aspiracje. Znakomicie też oddaje atmosferę miasta i jego topografię. Odtwarzając wycinki z życia konkretnych mieszkańców, przedstawia funkcjonowanie miasta, obraz życia zawodowego, społecznego i towarzyskiego. Przemyca też liczne fakty historyczne oraz informacje dotyczące rzymskiego prawa, handlu, edukacji, religii i obyczajów. Czytelnicy znajdą tu ciekawostki na temat ówczesnych fryzur, opieki nad kobietami w ciąży, systemu patronatu, kuchni i astrologii. W narrację wplecione są urywki oryginalnych źródeł (w tym inskrypcje rzymskie, listy Pliniusza, „Satyry” Juwenalisa, teksty Swetoniusza). Dodatkowo tekst wzbogacają czarno-białe ilustracje przedstawiające np. starożytne mozaiki. Pozycja zawiera przypisy końcowe, indeks oraz bibliografię. Ciekawa, dobrze napisana książka popularnonaukowa. Okładka twarda, szyta. Polecam. Poprzednio na liście: „Rzym za pięć denarów dziennie” p. 4/2009.
- Ogarnij tarczycęprzez Lucyna PaciorekAutorki: Kamila Bogucka, Lidia Wójcik Wydawnictwo Agora
Autorki poradnika, Kamila Bogucka i Lidia Wójcik od lat dzielą się swoją wiedzą na temat chorób tarczycy w mediach społecznościowych. Obie mają za sobą długoletnią walkę z chorobą, więc oprócz wiedzy teoretycznej, dzielą się z czytelnikiem także własnymi doświadczeniami. Kobiety są dyplomowanymi coucherkami, a za pomocą tej książki chcą zmotywować czytelników do walki o swoje zdrowie. Zapewniają, że życie z chorobami tarczycy nie musi być uciążliwe, a wyeliminowanie przykrych objawów choroby jest możliwe.
W poradniku nakłaniają do zmiany stylu życia na zdrowszy, tzn. do stosowania diety redukującej stan zapalny, wspierający funkcjonowanie tarczycy (podają nawet przykładowe przepisy), zachęcają do suplementacji witamin i minerałów, do zadbania o swoje zdrowie psychiczne i zredukowanie stresu na co dzień. Jak twierdzą, przepracowanie traum i nauka radzenia sobie ze stresem pozytywnie wpływa na zdrowie układu hormonalnego. Ponadto, zachęcają do regularnych badań, podają dokładne informacje, o jakie skierowania poprosić lekarza jeszcze przed wizytą u specjalisty. Pokrótce opisują także, jak funkcjonuje praca tarczycy, lecz nie zagłębiają się w ten temat zbytnio. Nie jest to przecież książka medyczna, tylko poradnikowa. Natomiast ilość wiedzy zawartej w książce wystarczy, by lepiej rozumieć swoje ciało i wyniki badań. Autorki skupiają się na holistycznym podejściu do zdrowia, wskazują nieoczywiste zależności pomiędzy zdrowiem psychicznym, a fizycznym, a także wpływy czynników środowiskowych na ogólny stan zdrowia.
Treść książki będzie wartościowa zarówno dla pacjentów, jak i dla lekarzy, ponieważ pokazuje złożoność problemu i doświadczenia pacjentek od lat leczących tarczycę. Polecam ten poradnik wszystkim, którzy borykają się z nadczynnością, niedoczynnością tarczycy lub chorobą hashimoto. Statystyki wskazują, że takich osób jest bardzo dużo, dlatego uważam, że warto mieć tę lekturę w swojej bibliotece. Oprawa miękka, klejona.
- Dziewczyna o mocnym głosieprzez Edyta KucharekAutorka: Abi Daré Wydawnictwo: Muza Debiut literacki nigeryjskiej autorki mieszkającej od kilkunastu lat w Wielkiej Brytanii i piszącej po angielsku to poruszająca historia ubogiej dziewczyny z małej wioski w Nigerii, która pragnie odmienić swój smutny, pełen cierpienia los. Bohaterka powieści, czternastoletnia Adunni, tęskni za zmarłą mamą, która była jej światłem i zawsze ją wspierała. To ona rozbudziła w niej miłość do nauki i wiarę, że dzięki uczeniu się zdobędzie własny mocny głos i lepsze życie. Teraz jednak marzenia nastolatki zostają brutalnie przerwane, ponieważ ojciec sprzedaje ją lokalnemu taksówkarzowi, starszemu mężczyźnie mającemu już dwie żony i cztery córki, który oczekuje, że kolejna żona urodzi mu upragnionego syna. Gdy dochodzi do tragedii w tej poligamicznej rodzinie, przerażona Adunni ucieka i trafia do wielkiego domu bogatej właścicielki sklepu z tkaninami w Lagos (Wielkiej Madam). Pracuje tam jako pokojówka, ale jej sytuacja wcale nie jest lepsza niż w domu odrażającego taksówkarza zażywającego co wieczór „ognisty likier”, ponieważ pani domu traktuje ją jak niewolnicę, bez końca ją bije i się nad nią znęca. Na domiar złego próbuje się do niej dobrać pan domu (Wielki Tata). Mimo tak trudnego położenia Adunni nie poddaje się, potajemnie się uczy, aby zdobyć stypendium i skończyć szkołę średnią. Stara się też rozwikłać zagadkę zaginięcia poprzedniej służącej. Powieść ukazuje przeżycia bohaterki, która pokornie dostosowuje się do trudnych warunków, jest uległa i posłuszna, a jednocześnie odważnie stawia czoła przeciwnościom losu i walczy o swoje marzenia. Do tego ma niezwykłą siłę wewnętrzną, dobre serce i pogodną naturę. Jej autentyzm i ewolucję podkreśla język pierwszoosobowej narracji, który początkowo jest bardzo prosty, pełen błędów gramatycznych, stopniowo zaś zmienia się i staje się poprawny. Autorka porusza w tej opowieści wiele ważnych problemów dotyczących m.in. współczesnego niewolnictwa, dyskryminacji kobiet, przemocy seksualnej, niesprawiedliwości społecznej i nierówności szans. Piękna, wyjątkowa i przejmująca lektura. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Zawieruszekprzez Lucyna PaciorekAutor: Kai Luftner Ilustracje: Emilia Dziubak Wydawnictwo Nasza Księgarnia Poziom czytelniczy BD O/I
Baśń o Zawieruszku to melancholijna historia o chłopcu pochodzącym z magicznej krainy, który podczas podróży do ludzkiego świata zagubił się swoim rodzicom. Chłopiec został przygarnięty przez parę staruszków, Piera i Tove, którzy szybko pokochali go i zaakceptowali jego inność. Chłopiec bowiem nigdy nic nie mówił, nie rósł i zaczytywał się w stosach książek. O jego magicznej tożsamości para dowiedziała się w dniu zniknięcia chłopca – okazało się, że jest on mchowym ludkiem, który musi wrócić do swojej krainy, by nie utknąć w świecie ludzi na zawsze. Opiekunowie mimo swojej rozpaczy i tęsknoty, ostatecznie cieszyli się z tego, że wrócił do swojego świata.
Książka jest przykładem literatury uruchamiającej wyobraźnię i wprowadzającej magiczny klimat. Świat opisywany w historii jest pełen czułości i wrażliwości. Ilustracje w pastelowych kolorach dobrze oddają magię opowieści. Baśniowa historia i zimowa aura, jaką emanują ilustracje sprawiają, że jest to idealna lektura do poduszki w zimowe wieczory. Bardzo polecam. Oprawa twarda, klejona.
- (Nie) mój Alzheimerprzez Edyta KucharekAutorka: Paulina Wójtowicz Wydawnictwo: Ringer Axel Springer Książka literaturoznawczyni, filolożki polskiej i dziennikarki specjalizującej się w tematach medycznych to opowieść o codzienności opiekunów osób dotkniętych chorobą Alzheimera. Ta degradująca mózg choroba powoduje, że chory jest w pełni zależny od innych osób, które niejednokrotnie muszą poświęcić swoje życie, marzenia i plany, aby się nim opiekować. Czytelnik poznaje tę chorobę poprzez pryzmat kilkunastu osób bezpośrednio zajmujących się chorymi. Każdy rozdział, którego tytułem jest imię bohatera, to historia zmagań, nie tylko z chorym, ale często z samym sobą, z rodzinnymi traumami, czy brakiem instytucjonalnej pomocy. W książce znajdziemy między innymi historię Agnieszki, która musiała zaopiekować się ukochaną babcią, Małgosi, u której męża pierwsze objawy demencji zdiagnozowano w wieku 33 lat, czy Aldony, która zaopiekowała się nieczułą i niekochającą matką. Opisane tu historie przeplatane są krótkimi informacjami na temat choroby Alzheimera. Poruszająca, do bólu szczera książka o codziennym bohaterstwie i poświęceniu. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Jak Tadeusz Kościuszko chciał ratować Polskęprzez Lucyna PaciorekAutorka: Grażyna Bąkiewicz Wydawnictwo Nasza Księgarnia Poziom czytelniczy BD III
Nowa książka nauczycielki historii, Grażyny Bąkiewicz, należąca do serii dydaktyczno-przygodowej „Ale historia…”, w ramach której pojawiły się już tytuły takie jak: „Mikołaju, sam ruszyłeś Ziemię?” (P. 18/2023) lub „Jak zdobyłeś koronę, Bolesławie Chrobry?” (P. 22/2022).
Cała seria oparta jest na konwencji nietypowych lekcji historii prowadzonych przez Pana Cebulę, który wraz z ze swoją klasą podróżuje w czasie, by bliżej poznać losy danej postaci historycznej. W omawianym tomie jest nim Tadeusz Kościuszko – bohater Polski i Stanów Zjednoczonych. Dzięki nietypowym pytaniom uczniów, czytelnik szczegółowo poznaje losy Kościuszki, a jego obraz staje się zupełny – czytelnik dowie się, jak wyglądał, jakimi cechami się charakteryzował. Dowiemy się także czegoś więcej o jego rodzinie, a nawet miłosnych perypetiach. Te historie wydobywają ludzką twarz Kościuszki, który stał się bohaterem, mimo że nie miał niezwykłych mocy, tylko wiedzę i spryt. Uczniowie wysłani do XVIII wieku przez Profesora Cebulę muszą wypełnić zadanie, od którego będą zależeć losy Polski (mają przekazać Kościuszce tajną przesyłkę).
Narratorką opowieści jest jedna z uczennic, wyjątkowo bojaźliwa Ilcia, która uwielbia podróże w czasoprzestrzeni, dlatego lekcje historii są dla niej fascynujące. Postać Kościuszki budzi w dziewczynce pewność siebie i udowadnia, że nie trzeba mieć supermocy, by stać się bohaterem.
Książka jest świetnym przykładem lektury, która w przystępny dla dzieci sposób prezentuje fakty historyczne i ciekawostki z życia w dawnych czasach. Treść publikacji została urozmaicona szarymi ilustracjami i komiksowymi scenami. Bardzo polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Katar duszyprzez Paweł JaskulskiAutorka: Joanna Bartoń Wydawnictwo JanKa
Nie ma wielu polskich pisarzy i pisarek, na których nowe książki bym czekał, wypatrywał, dowiadywał się, zaglądał w okiennice księgarni. Z nową powieścią Joanny Bartoń było zupełnie inaczej. Admiratorem jej twórczości stałem się w 2021 roku po premierze „Niskorosłej” (P. 7/2021) – dzieła, które zmotywowało mnie, aby stanąć w jego obronie w komentarzach na Facebooku (na którym staropolskim zwyczajem generalnie się nie udzielam). Oskarżenia – w tym jednego znanego autora literatury gatunkowej – o brak researchu w środowisku osób cierpiących na achondroplazję uświadomiły mi dobitnie, jak kuleje u nas rozumienie formy literackiej, praw fabuły oraz fikcji. Już na poziomie szkolnym nam to odpuszczają, niestety niektórym zostaje tak do późna. A właśnie z książek Bartoń można uczyć się posługiwania formą, czyli konceptem, sposobem ujęcia danego tematu, wejściem w dialog z gatunkiem. To między innymi powoduje, że jej dzieła zostają z nami po lekturze, może na zawsze.
Od dłuższego czasu wiedziałem, że autorka coś szykuje, że coś na pewno się ukaże i słowo „coś”, proszę mi wierzyć, jest na miejscu, ponieważ z „Katarem duszy” nie każdemu czytelnikowi będzie żyło się łatwo – zwłaszcza na początku. To „coś” potrzebuje oswojenia, można je trochę porównać do dzikiego zwierza, a może bardziej do dzikiego człowieka z zaciągniętym hamulcem ręcznym – stoi w miejscu i nie chce się ruszyć zupełnie jak protagonistka. Tym razem, na szczęście, nie istnieje ryzyko zarzutu o nieprzeprowadzenie researchu. Joanna Bartoń ewidentnie podróżuje teraz w głąb siebie. Czy wobec tego można postawić tezę, że w „Katarze duszy” urządza sobie literackie reality show z piórem skierowanym nie tylko na ciało, ale i duszę właśnie? Nietrudno domyślić się, że niekoniecznie tak jest. Ile procent duszy (ukłony dla zespołu Dezerter) Bartoń jest w tej powieści? Może dużo, a może niedużo. Prawdy nie dowiemy się nigdy i bardzo dobrze, bo cały proces służy fikcji literackiej. Jest ona potężnym narzędziem w ręku zdolnej pisarki, która z kontaminacji zmyślenia i reguły prawdopodobieństwa zasądziła sobie autoterapię, a wszystko odbywa się na naszych oczach. Jednocześnie dobrze wiem, że mogła mnie (nas) nabrać, a gdy będzie czytać te słowa (głęboko wierzę, że tak się stanie) zaśmieje się w geście tryumfu.
No dobrze, ale o czym to jest, tak w skrócie? O 40-letniej Annie Hipner pracującej na etacie, wydającej książki, mającej na koncie oprócz jakichś oszczędności także poważne zmagania z psychiką i żarem ciała, co skutkuje nieuporządkowanym życiem osobistym, próbami samobójczymi, obojętnością na los innych ludzi i zwierząt. Do czasu nawrócenia główna bohaterka żyła blisko krawędzi, stała po stronie dekadentyzmu wymieszanego z apatią. Hipner wypada wiarygodnie jako postać literacka, można ją polubić, można współczuć na widok jej spadania, ale nie można nie zadać sobie pytania: co czytelnik z tego ma? Czy tyle samo co pisarka? Czy można przełożyć „Katar duszy” na używany przez nas język polski, na sytuacje w naszych domach i mieszkaniach, na naszą listę płatności i CV? Mnie słowa Bartoń wciągnęły, na pewno nie jestem i nie będę w tym odosobniony, a jeśli czytelnicy będą dalej czytać i poznawać „Katar duszy”, to mamy jakąś odpowiedź.
Fascynująca może być już sama historia bohaterki, ale z pewnością w jej złożonym losie są punkty, które niejedna i niejeden umieszczą na własnych osiach czasu. Anna Hipner ma cechy każdego z nas bez podziału na płeć. Chodzi o statystycznego współczesnego człowieka żyjącego tu i teraz. Bartoń osiągnęła wysoki poziom spełnienia twórczego, skoro w poważnej prozie wytycza conajmniej dwa kierunki odczytania: pierwszy niejako rodem z umiarkowanie tradycyjnego realizmu pozwala czerpać z tej powieści identyfikacje, pocieszenia, tożsamość emocji i smutku; drugi oznacza autotematyczną zabawę w pisanie i subtelny pamflet (w gruncie rzeczy skromny pod względem konkretnych scen, ale jednak obecny) na krajowe środowisko artystyczno-literackie.
To drugie odczytanie zawiera więcej szyfrów, wymaga nieraz wiedzy uprzedniej z wewnątrz, mam wrażenie, że czasem jest słodką zemstą autorki, a czasem szczerym podziękowaniem, niskim ukłonem dla wartościowego wydawcy. Gdy w finałowych scenach stajemy się świadkami pierwszej recepcji powieści, którą czytamy, przychodzi ostateczne uświadomienie z jak wielu pięter składa się narracja „Kataru duszy”.W każdym razie oba kierunki odczytania dobrze ze sobą korespondują, Bartoń doskonale panuje nad komplikacją i scala treść. Nie ulega jednak wątpliwości, że czytelnik przechwyci najwięcej dla siebie, podążając tym pierwszym tropem. Weźmy takie nawrócenie na drogę Kościoła Katolickiego. Nawet jeśli przedstawienie tego procesu waha się w „Katarze duszy” między dystansem, ironią i autentyzmem, to jednak ten rzadki obecnie, niepopularny temat tutaj zaistniał.
„Mam nadzieję, że kiedyś będę mogła powiedzieć: wierzyłam, zanim to było modne” (s. 66) – kto wie, czy w tym głębokim wyznaniu bohaterka nie wieszczy przypadkiem realnego scenariusza. Anna Hipner studiuje i przeżywa Pismo Święte, nawraca się więc w sposób godny naśladowania, nawiązuje przyjacielską więź z księdzem Michałem, co de facto sprowadza nań pewne problemy i podejrzenia, a przecież do niczego między nimi nie doszło. Przyjaźń kobiety i mężczyzny istnieje! Anna nie powiedziała mu nawet, że śniła o wielkiej pale (s. 74). Tak, Anna doprawdy intensywnie odczuwa swoją cielesność zderzoną z pierwszymi oznakami zmian sugerujących starzenie (s. 147). Ktoś powie, może przydałoby się w „Katarze duszy” mocniejsze zakorzenienie w teologii, ale powieść nie byłaby wtedy tak bliska doświadczeń zwykłego człowieka. Anną targa wiara, seksualność, niespełnione miłości, w końcu nawet zaskoczy ją znienacka wniosek o chęci posiadania potomstwa. Ale w pewnym momencie było z Anną naprawdę źle. „W tamtym okresie nie miałam nawet snów. Zasysała mnie czarna dziura bez dna i działo się to. O czym zawsze marzyłam: przestawałam istnieć” (s. 93). Przypomniał mi się w tej chwili pierwszy wers fraszki „Do snu” Jana Kochanowskiego: „Śnie, który uczysz umierać człowieka…”. Zabawne z jaką lekkością znajdujemy wspólne mianowniki między tekstem renesansowym a współczesnym. To akurat przypadek, luźne skojarzenie, ale wiem jednak, że Bartoń wpisuje się w najlepsze humanistyczne tradycje literackie, które reprezentują zainteresowanie człowiekiem. Anna Hipner raz po raz wstaje z kolan, na które sama się rzuca, wcale nie z opóźnieniem poznaje sztukę życia, w międzyczasie zbliżają się do niej najbliżsi. Gdy ojciec poprosił Annę, aby przeczytała mu na głos swoje książki, bo chciałby ją lepiej zrozumieć, zadrżałem. Oprawa miękka, klejona. Bardzo polecam.
- Chłopiec z lasu. Powieść dla dzieci i dorosłychprzez Paweł JaskulskiAutor: Cezary Harasimowicz Ilustracje: Marta Kurczewska Wydawnictwo Agora dla dzieci Poziom: BD II Cezary Harasimowicz nie przestaje zaskakiwać. Po świetnie przyjętej powieści biograficznej „Bieta” (P. 7/2024) w krótkim czasie wydał nową książkę dla małych, ale nie tylko małych czytelników. Baśniowy klimat „Chłopca z lasu” pozwala zanurzyć i roztopić się w tej niełatwej przecież opowieści. Gdyby przełożyć tekst Harasimowicza na artykuł, reportaż, cokolwiek publicystycznego, mogłoby skończyć się wielką awanturą albo przynajmniej polemiką – nieważne czy zrównoważoną. Najzwyczajniej w świecie mamy do czynienia z gorącym tematem: uchodźcy na granicy, do tego za murem. Ten jakże aktualny proces historyczny stał się częścią zestawu ważnych motywów literackich, po które można dziś sięgać. Harasimowicz na pewno jednak jest pierwszym polskim autorem, który połączył – choć lepszym słowem będzie „zjednoczył” – motyw uchodźczy z drugim sztandarowym punktem topiki najnowszej literatury dziecięcej: zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Jeśli przyjmiemy, że oba te motywy są przejawem dysfunkcji świata, są minusem, to tutaj dwa minusy – jak w matematyce – dają plus. Spotkanie dwóch odmienności w „Chłopcu z lasu” przyrównałbym do podwójnego zmartwychwstania. Dziewczynka Ala znajduje w lesie zniszczony but, który urasta w pierwszych rozdziałach do rangi arcyważnego rekwizytu. But jest tropem, a że Ala bywa w lesie regularnie z zupą dla ojca wykonującego zawód leśniczego, w dodatku w towarzystwie pieska Asa, prędzej czy później musi natknąć się na właściciela. Szkocka badaczka kina Karen Lury napisała kiedyś, że dziecko w kontekście filmu jest idealną ofiarą wojny, ponieważ generuje najtrudniejsze obrazy i stanowi twardy dowód bezkresu zła, o którym nie myślą konstruktorzy wojen (czytaj: politycy). I taką idealną ofiarą jest powieściowy Elias – powołany do życia przez Harasimowicza. Ala z kolei jest ofiarą niezrozumienia przez bliskie i dalsze otoczenie. „(…) wiedziałam, że jak rozmawiam z samochodami albo z płotem, to Mama robi się smutna” (s. 113-114). Miłym gestem autora była decyzja o pisaniu dużą literą Mamy i Taty. Docenienie rangi tych postaci jest istotne, ale pamiętajmy, że Ciemność Harasimowicz też pisze dużą literą. Mimo tego że na koniec Ciemność jest uśmiechnięta, nie zapominajmy, czym była dla Ali i Eliasa wcześniej. W każdym razie spotkanie Eliasa staje się największym przełomem w życiu Ali. „Muszę się przemóc – wyciągam do Chłopca dłoń. Dużo mnie to kosztuje, bo przecież nie lubię obcego dotyku. Ale przecież wiem, że ten Chłopiec nie jest obcy” (s. 142-143). Scena przekazania Eliasowi kurtki ojca przypomniała mi arcydzieło filmowe Victora Erice „Duch roju”. Tam dziewczynka wykonuje podobny, rytualny niemal gest tyle że w kierunku dorosłego żołnierza. To są symboliczne momenty zawarcia unii przez dwójkę obcych ludzi. Tacy nie potrzebują zbyt wielu słów, aby scalić swoje istnienia w jeden ból, w jedno doświadczenie inności. Dalej powinno być już lepiej. Tekst Harasimowicza znacznie ubogacają ilustracje Marty Kurczewskiej, korespondują swoim oniryzmem, czymś nieoczywistym z tajemnicą fabuły. Widziałbym tę książkę w kanonie lektur szkolnych. Oprawa twarda, szyta.
- Nawet skałę da się zjeść i inne sekrety chemiiprzez Edyta KucharekAutor: Krzysztof H. Olszyński Wydawnictwo: Świetlik Krzysztof H. Olszyński, doktor nauk medycznych pracujący w Polskiej Akademii Nauk i na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym oraz autor książki „Wszystko chce nas zabić i inne sekrety biologii” (p. 13/2024), tym razem wprowadza młodych czytelników w fascynujący świat chemii organicznej, pokazując go od kuchni. Koncentruje się na najważniejszych związkach chemicznych budujących nasz organizm i składnikach żywności: wodzie, białkach, tłuszczach oraz węglowodanach. W bardzo zajmujący sposób opisuje ich właściwości i funkcje, wyjaśnia podstawowe reakcje, procesy i zjawiska chemiczne, a przy okazji pokazuje jak wykorzystywać tę wiedzę w życiu codziennym, np. podczas gotowania. W poszczególnych rozdziałach przedstawia fakty i ciekawostki związane z omawianym tematem, opisuje odkrycia słynnych naukowców, udziela praktycznych rad szefa kuchni, podaje też propozycje wyzwań, eksperymentów i przepisów kulinarnych. Do tego dorzuca coś do zapamiętania lub do ogarnięcia. Na koniec zaś podsumowuje wszystko w formie „kamieni mądrości”. W przyswojeniu wiedzy pomogą infografiki, zabawne rysunki, wyróżnione sekcje oraz lekki, dowcipny język autora. Świetna książka popularnonaukowa. Okładka miękka, klejona. Bardzo polecam.
- Jesień w Jeżynowym Grodzieprzez Edyta KucharekAutorka: Jill Barklem Wydawnictwo: Znak Emotikon Poziom: BD O/I Jesienna odsłona przygód antropomorfizowanych myszek mieszkających w tytułowym Jeżynowym Grodzie autorstwa brytyjskiej pisarki i ilustratorki tworzącej dla dzieci; poprzednio na liście: „Lato w Jeżynowym Grodzie” p. 13/2024. Tym razem czytelnicy poznają historię Prymulki, córki lorda i lady Drewienków, która zagubiła się w ferworze jesiennych zbiorów. Mała, ciekawa świata myszka zamiast wrócić do pałacu Pod Starym Dębem, wybrała się sama na pole, gdzie najpierw odwiedziła dwie starsze myszy polne, a później zapuściła się w głąb frapującej norki. Gdy z niej wyszła, robiło się ciemno, a ona nie wiedziała, jak wrócić do domu. Przerażona i przemoczona skryła się pod muchomorem. W tym czasie zatroskani rodzice z pomocą mysiej społeczności szukają zaginionego dziecka. Historia kończy się szczęśliwie i utulona przez mamę myszka zasypia w swoim wygodnym łóżeczku. Ciepłą opowieść wspaniale dopełniają urokliwe, malownicze ilustracje, które znakomicie oddają rustykalne klimaty mysich domków, leśną przyrodę i jesienną aurę. Urocza książka. Okładka twarda, szyta. Polecam.
- Glutologiaprzez Edyta KucharekAutor: Adam Mirek Wydawnictwo: Znak Adam Mirek, młody naukowiec, doktor inżynierii biomedycznej, popularyzator nauki oraz autor książki pt. „Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą” p. 20/2023, tym razem zaprasza do glutologicznej podróży i odkrywania tajników medycyny, farmacji oraz biologii. Każdy z czytelników może wcielić się w postać jednego z bohaterów i wraz z siedmioma innymi odkrywcami wziąć udział w magiczno-medycznym obozie glutologicznym. Odbywa się on w pałacu Villa Vitalis, obiekcie pełnym tajemniczych sal, mrocznych kolekcji medycznych eksponatów i duchów sławnych lekarzy, w tym Awicenny i Hipokratesa. Uczestnicy trafiają pod opiekę lekarki Renaty Rentgen, która wprowadza ich w tajniki diagnostyki, a przy okazji wyjaśnia, jak działa ciało i jak zadbać o jego zdrowie. Natomiast o ich prawidłowe odżywianie dba piekarz-farmaceuta Pankracy Kukułka. Program obozu obfituje w ciekawe atrakcje, przewiduje m.in. wycieczkę do zoo mikrobów, wizytę w warsztacie zdrowia i wynalazków, wyprawę po lesie i lot balonem. Podczas pobytu młodzi odkrywcy, przeżywając niesamowite przygody, zdobywają mnóstwo wiedzy medycznej i przyrodniczej. Przydarzają im się również nieprzewidziane rzeczy, np. omdlenie, opuchlizna, ból brzucha, zakwasy czy basenowe dolegliwości, które stają się punktem wyjścia do szerszego omówienia tych zagadnień. Młodzi czytelnicy znajdą w tym obszernym tomie mnóstwo informacji na temat ludzkiego ciała i jego leczenia. Poznają różne dziedziny medycyny i osiem filarów zdrowa. Dowiedzą się, jak samemu zbadać tętno, co zrobić przy omdleniu, jak wyhodować własną pleśń oraz co robić podczas burzy. Ponadto znajdą przepisy na pożywne dania, psychotesty, porady zdrowotne, gry oraz odpowiedzi na nurtujące pytania. Całość okraszona jest dużą dawką humoru i komiksowymi wstawkami. Wiedza podana jest w niezwykle lekki i atrakcyjny sposób. Świetna, rozbudzająca ciekawość i angażująca czytelnika książka popularnonaukowa. Okładka miękka, klejona. Bardzo polecam.
- Nienawiść. Historie z dzieciństwaprzez Edyta KucharekAutorka: Małgorzata Gołota Wydawnictwo: Filia Kolejna na liście publikacja dziennikarki prasowej i radiowej, autorki podcastów emitowanych w Radiu TOK FM oraz kilku książek, w tym „Żyletkę zawsze noszę przy sobie. Depresja dzieci i młodzieży” (p. 13/2022) oraz „Jak być dobrym rodzicem?” (p. 1/2023). Małgorzata Gołota dotyka niezwykle aktualnego i trudnego problemu, jakim jest przemoc rówieśnicza. Z opublikowanej w 2023 roku „Diagnozy przemocy wobec dzieci w Polsce” wynika że, 79 procent dzieci i nastolatków przynajmniej raz w życiu doświadczyło przemocy, najczęściej (bo aż w 66 procentach) ze strony rówieśników. Słabo wypadamy również na tle innych krajów w badaniach dotyczących zdrowia psychicznego i zadowolenia z życia u nastolatków. Z problemem przemocy rówieśniczej zmagamy się od lat, ale nadal nie potrafimy go rozwiązać. Autorka, która sama doświadczyła w dzieciństwie przemocy, zastanawia się, dlaczego to wciąż się dzieje, skąd w nas jest tyle nienawiści, jak bronić się przed przemocą, jak jej zapobiegać i przeciwdziałać. Odpowiedzi na te pytania próbuje znaleźć, rozmawiając zarówno ze specjalistami (m.in. profesorem Jackiem Pyżalskim z Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Łukaszem Wojtasikiem – ekspertem do spraw bezpieczeństwa dzieci i młodzieży w internecie z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, psycholożką Anną Kubiak oraz psychiatrą Barbarą Barteczką-Eckhert), jak również z młodymi osobami, które doświadczyły przemocy w szkole oraz hejtu w internecie. Wśród bohaterów są nastoletni pacjenci dziennego oddziału psychiatrycznego oraz dwudziestokilkuletnie ofiary przemocy, które mimo upływu czasu nadal borykają się z jej poważnymi konsekwencjami. Książka pokazuje mechanizmy powstawania przemocy rówieśniczej, wpływ przemocy na problemy związane ze społecznym funkcjonowaniem oraz jej negatywne skutki, takie jak np. stany depresyjne, zaburzenia psychosomatyczne oraz samobójstwa. Rozmowy dotyczą też samotności, mowy nienawiści, hejtu i cyberprzemocy. Autorka wielokrotnie podkreśla, jak ważne jest wspieranie młodej osoby, która styka się z problemem przemocy, i uświadomienie jej, że to nie jej wina. Warta uwagi, poruszająca wiele ważnych aspektów zjawiska przemocy i uwrażliwiająca na krzywdę najmłodszych książka. Na końcu zamieszczone są numery pomocowe oraz adresy stron internetowych z wykazem centrów zdrowia psychicznego. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Nierówności po polskuprzez Edyta KucharekAutorzy: Paweł Bukowski, Jakub Sawulski, Michał Brzeziński Wydawnictwo Krytyki Politycznej Książka trzech autorów: Pawła Bukowskiego, wykładowcy ekonomii na University College London oraz w Polskiej Akademii Nauk, Jakuba Sawulskiego, adiunkta w Szkole Głównej Handlowej, oraz Michała Brzezińskiego, ekonomisty, pracownika Wydziału Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Warszawskiego, porusza temat nierówności społeczno-ekonomicznych w Polsce. Autorzy, bazując na najnowszych badaniach ekonomicznych i literaturze naukowej, dowodzą, że wysokie nierówności są szkodliwe i należy z nimi walczyć. Podkreślają znaczenie kapitału ludzkiego, promują równość szans i wskazują na potrzebę zmian w polityce publicznej. W przystępny, obrazowy sposób omawiają mechanizmy powstawania nierówności, procesy ekonomiczne oraz konsekwencje nierówności dla gospodarki i społeczeństwa. Swój wywód zaczynają od omówienia wpływu trzech form nierówności ekonomicznych: dochodowych, majątkowych i szans, na wzrost gospodarczy (będący podstawowym źródłem dobrobytu), jak też na inne aspekty życia, takie jak wybory polityczne, demokracja, przestępczość i zanieczyszczenie środowiska. Następnie przybliżają polską historię nierówności dochodowych od czasów zaborów do obecnych, tłumaczą, dlaczego Polska w ciągu jednego pokolenia przeszła z grupy najbardziej egalitarnych państw w Europie do grupy krajów o największych nierównościach, portretują też polskich bogaczy. W kolejnym rozdziale przedstawiają charakterystykę i konsekwencje nierówności majątkowych, a także czynniki pogłębiające dysproporcje. Następnie przechodzą do omówienia problemu nierówności szans pod względem dochodów, wykształcenia i zamieszkania w kontekście polityki publicznej. W dalszej części książki opisują politykę polskiego państwa wobec nierówności w obszarze edukacji, systemu negocjacji zbiorowych, płacy minimalnej, podatków, wydatków emerytalnych. Na koniec zaś przedstawiają dziesięć pomysłów na bardziej równościową politykę publiczną w Polsce i zmniejszenie nierówności. Proponują m.in. bezpłatny dostęp do publicznych żłobków, darmowe, zdrowe obiady w szkołach, podniesienie płac nauczycieli, program likwidacji bezdomności. Ciekawa, przystępnie napisana książka popularnonaukowa. Zawiera rysunki i przypisy końcowe. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Odział chorych na Rosjęprzez Edyta KucharekAutor: Kuba Benedyczak Wydawnictwo: Znak Litera Nova Książka dziennikarza zajmującego się Rosją i sprawami międzynarodowymi, który wielokrotnie podróżował po Rosji, to reportaż utrzymany w nietypowej konwencji. Już sam tytuł wskazuje, jak autor postrzega Rosjan żyjących w putinowskim reżimie – umieszcza ich na oddziale szpitala psychiatrycznego i diagnozuje siedem dotykających ich schorzeń psychicznych. Są to: nekrofilia, apatia, zespół stresu pourazowego, masochizm, alzheimer, kompleks mesjasza oraz zaburzenia urojeniowe. Każdemu z nich poświęcony jest osobny rozdział, który rozpoczyna się definicją danej choroby. Benedyczak pokazuje Rosję przez pryzmat historii ludzi, od zwykłych obywateli, poprzez beneficjentów systemu, po aktywistów próbujących się przeciwstawiać władzy Putina, a wszystko to na świetnie zarysowanym tle historycznym, kulturowym i społecznym. Można się zastanawiać, czy wobec wydarzeń rozgrywających się na naszych oczach, o Rosji można powiedzieć coś nowego, ale Benedyczakowi się to udaje. Prostym, miejscami dosadnym językiem ukazuje złożoność rosyjskiej natury, doświadczonej ofiarami wojen, represjami, totalitaryzmami, ale ciągle przekonanej o swojej wyższości, megalomańskiej i wywołującej kolejne konflikty w imię imperialistycznych idei. Publikacja zawiera bibliografię oraz wkładkę z kolorowymi fotografiami. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Pianista bez palcówprzez Paweł JaskulskiAutor: Wojciech Rohatyn Popkiewicz Państwowy Instytut Wydawniczy
Jest to nietypowa powieść wtapiająca losy głównego bohatera w osobliwe muzyczno-historyczne tło. Bohaterem tym jest Tadeusz, młody pianista z pokolenia Kolumbów. Jako żołnierz AK bierze udział w akcjach podziemia, następnie w powstaniu warszawskim. Po wojnie kontynuuje walkę w partyzantce antykomunistycznej. Po rozbiciu oddziału udaje mu się uciec. Wraz z żoną wraca do Warszawy i bierze udział w pierwszym powojennym międzynarodowym konkursie chopinowskim jako jeden z głównych faworytów.
Po brawurowym wykonaniu poloneza nieoczekiwanie zostaje aresztowany przez UB. W czasie przesłuchania, major bezpieki zmusza go do gry na fortepianie, a kiedy Tadeusz zamiast zapowiedzianego ‘mazurka’ wykonuje Hymn państwowy czyli mazurek Dąbrowskiego, ubek miażdży mu prawą dłoń. Tadeusz wychodzi z więzienia w roku 1956. Kalectwo ręki uniemożliwia mu kontynuowanie kariery pianistycznej. Wyjeżdża do Wrocławia, gdzie łączy się z żoną i córką. Dostaje posadę portiera w Wyższej Szkole Muzycznej. Zabiera się za kompozycję, jego marzeniem staje się stworzenie musicalu opartego na twórczości Fryderyka Chopina. W „Pianiście bez palców” nie ma dłużyzn. Proste fragmenty opisowe harmonijnie współgrają z licznymi dialogami, a nieustanna obecność muzyki, o której mówi i którą wykonuje bohater tworzy osobliwy rodzaj fali narracyjnej wpisanej w wojenną oraz powojenną historię Polski.
Muzyka, a może nawet sam Chopin o którym jest nieustannie mowa, staje się świadkiem dramatu bohaterów, jak również naszego kraju od Wigilii roku 1943 do sierpniowych strajków 1980. Na tym polega zasygnalizowana na początku nietypowość tej książki, łączącej muzyczność losów bohatera z ponurym łomotem przewalającej się przez Polskę brutalnej historii. Powieść została oparta na faktach z życia rodziny Popkiewiczów oraz na wątkach z życia autora – doktora socjologii, kompozytora, pieśniarza, autora tekstów poetyckich oraz reżysera filmów dokumentalnych. Przez utwór przewija się wiele rzeczywistych postaci z polskiego życia muzycznego lat powojennych, między innymi Ludomir Różycki, Janusz Ekiert, Jerzy Waldorff, Halina Czerny-Stefańska, czy Wanda Wiłkomirska. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz
- Las powieszonych lisówprzez Paweł JaskulskiAutor: Arto Paasilinna Wydawnictwo Książkowe Klimaty
Literaturę fińską najczęściej reprezentuje w naszych bibliotekach Tove Jansson. I oczywiście nic w tym dziwnego, skoro wszyscy kochamy Muminki, a biografia ich twórczyni budzi od lat niezmienne zainteresowanie. Typowy polski czytelnik, nawet ten z kategorii bardziej zaawansowanych jeśli chodzi o znajomość literatury, na pytanie o najpoczytniejszych fińskich pisarzy, z zakłopotaniem wzruszy ramionami. I oto nadarza się okazja aby wypełnić tę lukę przynajmniej jednym nazwiskiem.
Wydawnictwo Książkowe Klimaty oferuje nam bowiem tłumaczenie książki autora w Finlandii zdecydowanie popularnego. „Las Powieszonych Lisów” Arto Paasilinna w oryginale ukazał się w 1983 r. Choć od tego czasu minęło ponad czterdzieści lat, powieść nic nie straciła ze swej świeżości, a specyficzne poczucie humoru jakim operuje autor i klimat jaki generuje akcja i bohaterowie tej historii nieuchronnie skłaniają tych bardziej dojrzałych czytelników do wspomnień związanych z emitowanym niegdyś komediowym serialem duńskim „Gang Olsena”. I tu mamy bowiem do czynienia z szajką przestępców, której przewodzi niejaki Oiva Juntunen. Oiva, jak przystało na szanującego się gangstera, nie splamił się nigdy zwyczajną pracą. Środki na życie posiada dzięki bogatemu doświadczeniu w zakresie dokonywania włamań, kradzieży i innych aktów przestępczych. Jedno z nich ustawiło naszego bohatera na całe życie.
We współpracy z dwójką podobnych mu kompanów dokonał napadu na transport złota z Australii. Plan zakładał, że koledzy dadzą się grzecznie złapać i odsiedzą konieczny czas w wiezieniu, a Oiva przejmie złoto i we właściwym momencie podzieli się nim ze „współpracownikami”. Im bardziej czas odsiadki nieuchronnie dobiega końca, tym bardziej Oiva ma malejącą ochotę na podział łupów. Tak zarysowana sytuacja jest punktem wyjścia do historii, której komizm zmusi do uśmiechu nawet najbardziej posępnych czytelników, a brawurowa akcja przykuje do książki odbiorców w każdym niemal wieku. Oiva posiada szczególny talent do przyciągania nad wyraz ciekawych indywiduów, których wbrew pozorom nie można nazwać typami spod ciemnej gwiazdy. Jego trzódkę powoli zaczynają bowiem tworzyć raczej praworządni do tej pory obywatele, którym jednak zbrzydła egzystencja pozbawiona fantazji. Trudno tej wyjątkowej ekipy nie darzyć sympatią, choć w prawdziwym życiu niewątpliwie oznaczałoby to wyrok za współudział. Tymczasem jednak bezkarnie, acz gorąco polecam. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska
- Dora i Minotaur. Moje życie z Picassemprzez Paweł JaskulskiAutorka: Slavenka Drakulić Wydawnictwo Biblioteka Słów
Chorwacka pisarka Slavenka Drakulić miała szczęście. Jest nie tylko autorką dobrych książek: „Ciało z jej ciała. O banalności dobra” (p. 20/2008), „Oni nie skrzywdziliby nawet muchy. Zbrodniarze wojenni przed Trybunałem w Hadze” (p. 16/2006). W kontekście prezentowanej pozycji ważnym wydarzeniem było wejście w posiadanie przez Drakulić czarnego notesu, który znaleziono w mieszkaniu Henrietyy Teodory Markovitch.
Notes trafiał potem w różne ręce, był licytowany na aukcjach. Autorka opisuje te perypetie w słowie wstępnym. Koniec końców jego treść stała się przedmiotem opracowania redakcyjnego. Teraz możemy cieszyć się książką w pełnej krasie. Drakulić wykonała kawał pisarskiej roboty, stwarzając z notatnikowych zapisków nową, zwartą wartość literacką, poznawczą, dokumentalną. W tej wersji „Dora i Minotaur” to znakomita powieść biograficzna – być może fragment wielkiej autobiografii, której Dora Maar nigdy nie napisze. Chyba że tekst zaginął, Maar ostatnie lata życia spędziła jednak w odosobnieniu.
„Co w ogóle może zmusić człowieka, aby zrezygnował z samego siebie? Tylko desperacka, uzależniająca miłość. Konsekwencją był mój rozpad. Całkowity rozkład. Mówię biegle trzema językami, znam też angielski, ale to język fotografii jest moim jedynym naturalnym językiem. Gdy pozwoliłam, aby mi zabrano ten język, nie tylko stałam się niema – stałam się inną osobą. Tego języka pozbawił mnie Picasso, który jest Minotaurem. Dlaczego temu potworowi, temu zwierzęciu w ciele człowieka, pozwoliłam, aby brutalnie wyrwał mi język, aby wydłubał mi jedyne oko, którym widziałam – oko aparatu?”.
To tylko mocny, głęboki fragment tej większej, mocnej całości, dokumentu toksycznego, zgubnego uczucia dla oddanej kobiety porzucającej swój talent w imię miłości Picassa. Aczkolwiek ostateczną wygraną wydaje się Dora Maar. Finałowe strony sugerują, że artystka odczuwała jakiś rodzaj triumfu nad Picassem, a skondensowała to doznanie w krótkim opisie po informacji o śmierci malarza. Drakulić jest w tej książce wierna sobie, swoim zainteresowaniem kobiecością, historią kobiet. Losy Dory Maar nadawały się wprost wyjątkowo do podtrzymania tego kierunku. Oprawa miękka, klejona.
- Świątynie rozrywkiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Kate Atkinson Wydawnictwo Echa
Fabułę swojej najnowszej powieści, dobrze znana w Polsce brytyjska autorka umieściła w Londynie roku 1926. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych tamtej dekady, w Anglii kwitnie życie rozrywkowego półświatka, z którego chętnie korzystają osoby z różnych warstw społecznych, w tym arystokraci z dziada pradziada, członkowie parlamentu oraz rządu, gospodarczy oligarchowie i w ogóle ludzie z tak zwanej towarzyskiej śmietanki. Ale świat tytułowych „świątyń rozrywki” to również wielkie pieniądze oparte na krzywdzie i wyzysku, a nawet na krwi i zbrodni.
W mroki nocnego Londynu zapuszcza się, na prośbę nadinspektora policji, młoda bibliotekarka, Gwendolen Kelling, żeby odnaleźć ślady dwóch zaginionych dziewcząt, który uciekły do metropolii od swoich rodzin, bo zapragnęły szczęścia i sławy. Miss Kelling ma serce i umysł detektywa, a ponieważ praca wśród półek z książkami nudzi ją, wieczory i noce przeznacza na zajęcie innego rodzaju. Wkrótce pojawia się w orbicie zainteresowania Nellie Coker, uznawanej za królową „świątyń rozrywki”, gdyż przy pomocy sześciorga swoich dzieci rozbudowała podziemne imperium rozpusty i narkotyków.
Misja Gwendolen staje się coraz bardziej niebezpieczna, a sytuację komplikuje fakt, że wiekowy nadinspektor Frobisher, łatwiej oceniający wiek konia niż kobiety, zaczyna się w niej podkochiwać. Powieść posiada ciekawie zarysowane tło obyczajowe Anglii po Wielkiej Wojnie, ze zręcznie wkomponowanym wątkiem kryminalnym. Napięcie jest w niej wyczuwalne, akcja posuwa się do przodu z iście angielskim dostojeństwem, to znaczy bez brawury, a za to zgodnie z łacińską sentencją „festina lentae”, figury literackie są wiarygodne, podobnie jak obraz Londynu tamtego okresu, a obecność Kate Atkinson na polskim rynku od dokładnie ćwierci wieku świadczy o tym, że ma ona swoje stałe grono odbiorców. Dla amatorów thrillerów w stylu retro. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz
- Barykady ’44. Nadzieja i wspólnotaprzez Paweł JaskulskiAutor: Sebastian Pawlina Wydawnictwo Znak Horyzont
Książka stanowi zwartą pod względem narracyjnym opowieść o Powstaniu Warszawskim z barykadami jako podmiotem. Barykada to w wymiarze militarno-materialnym zaimprowizowana przeszkoda dla czołgów i wrogich oddziałów, będąca schronieniem obrońców, zbudowana z przedmiotów przypadkowych, często cywilnych, jak szafy, kanapy, przewrócone tramwaje, autobusy, furmanki. Z kolei pod względem psychologiczno-duchowym jest ona symbolem męstwa, poświęcenia, bohaterstwa, ludzkiej solidarności i współpracy. A przede wszystkim nadziei.
Powstanie Warszawskie z punktu widzenia barykad – pomysł to oryginalny, dotychczas nie eksponowany, interesujący klucz do wielokrotnie opisywanej, szczególnie w obecnym, jubileuszowym roku, tematyki. Narrację autora o roli barykad w sierpniu i wrześniu 1944 roku poprzedza ciekawy wstęp o ich dziejach w historii powszechnej i polskiej. Na naszych ziemiach posłużono się nimi po raz pierwszy w 1832 roku podczas rozruchów w Łodzi. Na ulicach Warszawy powstawały m.in. w roku 1920 z obawy przed szturmem bolszewików na stolicę oraz w kilka lat później podczas zamachu majowego, kiedy uległ zatarciu barykadowy podział na „naszych” i „obcych”, bo stroną nacierającą byli również „nasi” czyli polscy żołnierze, chociaż „obcy” dla tych, którzy stanęli po stronie rządu i prezydenta. W Powstaniu Warszawskim nie było takiego zatarcia ról. Byli swoi, z jednej strony barykady, oraz wróg, po stronie przeciwnej.
Barykady powstawały na głównych ulicach i w początkowych dniach sierpnia razem z powstańcami budowali je cywile. Wkrótce jednak, gdy entuzjazm opadł, a potem całkiem stopniał, ludność cywilna coraz bardziej odsuwała się od walczących rodaków. Autor opisuje walki na barykadach, ale również życie w ich cieniu. Bo kiedy był spokój na danym odcinku bawiono się, a nawet tańczono, co często kończyło się tragicznie, szczególnie gdy jakiś zakamuflowany „gołębiarz” oddawał nieoczekiwanie celny strzał z okna lub dachu którejś z kamienic, a potem chował karabin i udawał zwykłego mieszkańca.
Oczywiście książka Sebastiana Pawliny to opowieść nie tylko o barykadach i o tym co się działo wokół nich. Publikacja obejmuje narracją całe powstanie na podstawie losów poszczególnych bohaterów, którzy przeżyli lub zginęli, przy czym autor wykazuje się zacięciem beletrystycznym stopniując napięcie i zawieszając akcję na końcu rozdziału. Robi to na przykład towarzysząc jednemu z bohaterów w układaniu się do snu w ostatnich dniach lipca i formułując komentarz z punktu widzenia narratora wszechwiedzącego: „nie wiedział, że zostało mu jedenaście dni życia”. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz
- Polska krwawi Polska walczy. Jak żyło się pod okupacją 1939-1945?przez Paweł JaskulskiAutor: Andrzej Chwalba Wydawnictwo Literackie
Monografia Andrzeja Chwalby z narracyjnym rozmachem omawia życie na ziemiach polskich rozdartych pomiędzy okupantów w okresie II wojny światowej. Zgodnie z podtytułem skupia się na życiu mieszkańców tych ziem, porównując byt poszczególnych nacji oraz ich relacje pomiędzy sobą. Charakteryzuje – przykładowo – stosunki pomiędzy Polakami, Niemcami i Żydami w Generalnym Gubernatorstwie; czy pomiędzy Polakami, Żydami i Ukraińcami na terenach zajętych przez armię czerwoną.
Dokładnie, szczegółowo i wyczerpująco, odtwarza stosunek okupantów do każdej z narodowości, jak również codzienne trudności z jakimi musieli zmagać się mieszkańcy. Ale nie tylko o trudnościach pisze autor, bo również o rozrywkach typu kina, teatry czy kawiarnie, chociaż nie każdy miał do nich wstęp w zależności od tego pod jaką szerokością geograficzną przyszło mu mieszkać. Nowością tej książki jest odmienne od poprzednich publikacji na ten temat, a były ich setki od zakończenia wojny, ujęcie tematu. Kiedyś pisało się o jednej okupacji – niemieckiej. Po roku 1989 już o dwóch: niemieckiej i sowieckiej. Chwalba jako pierwszy wprowadził podział na cztery okupacje, dodając do wymienionych także słowacką i litewską. Oddziały słowackie zajęły bowiem na początku września 1939 roku, towarzysząc Wehrmachtowi w agresji na Polskę skrawki naszego terytorium na południu kraju, ze Spiszem i Orawą na czele. Zajęły nawet Zakopane, ale rychło musiały odstąpić je wojsku niemieckiemu, o tym jednak autor nie wspomina, a szkoda. Okupacja słowacka nie była okrutna, chociaż władze południowego sąsiada wyrugowały ze szkół i kościołów język polski, deportując na tereny GG polskich urzędników i kapłanów.
Okupacja litewska dotyczyła Wileńszczyzny zajętej po 17 września przez Sowietów, a następnie odstąpionej Litwie. Represje Litwinów wobec polskości były zbliżone do słowackich, chociaż Polakom wolno było wydać prasę w swoim języku i posiadać własny teatr. O ile Słowacy prowadzili wobec Żydów politykę według dyrektyw Berlina, to znaczy zamykali ich w obozach koncentracyjnych, a potem deportowali do hitlerowskich obozów zagłady, to na Litwie Żydom żyło się lepiej niż Polakom, mieli na przykład dziewięć gazet wydawanych w swoim języku, zaś Polacy tylko trzy. Podobne zróżnicowanie występowało pod okupacją sowiecką, gdzie Polaków traktowano najgorzej, chociaż w sposób zakamuflowany, Żydów lepiej, jeszcze lepiej Białorusinów, a najlepiej Ukraińców, bo to przecież – według agresora – ich ziemie zostały zjednoczone po 17 września.
Autor najwięcej miejsca poświęca jednak tematowi zdawałoby się oklepanemu, bo okupacji niemieckiej. Poświęca jej aż trzy czwarte swojej obszernej książki. Niby powiela znane fakty, ale robi to w sposób odświeżony, wydobywając na światło dzienne nowe elementy i sięgając do problemów słabiej przebadanych, na przykład do polskiego wymiaru sprawiedliwości w Generalnym Gubernatorstwie, straży pożarnej czy policji. Któż na przykład wiedział, że oprócz policji polskiej, tak zwanej granatowej, pilnującej porządku na ulicach, kontynuowała działalność wysoce fachowa polska policja kryminalna, która podlegała bezpośrednio niemieckiej Kripo? Książka Andrzeja Chwalby to lektura wartościowa i wciągająca, porządkująca wiedzę już znaną oraz uzupełniająca ją o nowe wiadomości. Polecam. Oprawa twarda, szyta. Piotr Kitrasiewicz
- Jadwiga. Opowieść o Stańczakowejprzez Paweł JaskulskiAutorka: Justyna Sobolewska Wydawnictwo Znak
Justyna Sobolewska najnowszą książką osadza się do pewnego stopnia w najbardziej popularnym nurcie polskiego piśmiennictwa. Chodzi w zasadzie o odłam historii ludowej, konkretnie o pisanie na temat własnych babć. Wystarczy wspomnieć książkę Tomasza Markiewki „Nic się nie działo. Historia życia mojej babki” (p. 16/2022). Tyle że Jadwiga Stańczakowa była związana z Warszawą.
Przesiąknięcie stolicą wynikało też z jej licznych kontaktów ze śmietanką artystyczną na czele z Mironem Białoszewskim, o czym opowiada piękny film Andrzeja Barańskiego „Parę osób, mały czas” (kapitalna rola Krystyny Jandy) i doceniony po latach „Dziennik we dwoje”. Stańczakowa zmarła w 1996 roku. Po prawie trzydziestu latach jej wnuczka, dziennikarka „Polityki”, wraca do tej postaci w formie książkowej – na tyle pojemnej, że zmieściła się w niej biografia oraz intymistyka. Dzięki wątkom biograficznym poznajemy po prostu przeciekawe życie bohaterki, pełne zawirowań, pobytu w getcie, ale to, co przenika najmocniej, jest ukryte trochę głębiej.
Mieści się pod pokrywą złożoną z faktów, zdarzeń, konkretów. Wnuczka poznaje babcię jak gdyby na nowo, wykorzystuje w tym celu nie tylko wspomnienia, autofikcyjną twórczość Stańczakowej, zagląda do archiwum i niepublikowanych utworów.Można powiedzieć, że w rodzie Sobolewskich co druga osoba para się pisaniem i umiarkowanie skomplikowanego obrazu rodziny też należy tu szukać. Powtórzę jednak raz jeszcze: największą wartością jest zwrot wnuczki ku babci, która zbliża się do niej na milimetry dystansu. Oczywiście jest i dzieciństwo, i młodość Jadwigi, dynamicznie rozrysowane drzewo genealogiczne z żydowskim korzeniem, zmagania z dziennikarstwem, literaturą (za której próby mocno obrywała od Białoszewskiego).
W moim odczuciu dopiero pisanie o ślepocie bohaterki wprowadza do książki to, co najlepsze. Mamy wtedy do czynienia z fragmentami, w których autorka odsłania babcię, ale także siebie. Może wcześniej o pewnych sprawach nie chciała nawet napisać? Przecież niektóre relacje są doprawdy intymne, jak choćby wątki romansów Jadwigi, seksu z niewidomą. Im dalej w tekst, tym jest mroczniej tak jak w oczach Jadwigi. Na horyzoncie ostra depresja, lęk i pragnienie śmierci. Wszystko na oczach dobrze widzącej Justyny Sobolewskiej. Czytelnik po lekturze prawdopodobnie przyzna, że poznał obie panie lepiej. Pozycja zawiera fotografie. Oprawa twarda, szyta.
- Znaleźć i zniszczyć. Rozmowa z polskim ochotnikiem walczącym na Ukrainieprzez Paweł JaskulskiAutorzy: Wiktor Świetlik, Piotr Mitkiewicz Wydawnictwo Rebis
Dziennikarz Interii i „Super Expressu” Wiktor Świetlik, związany też z PAP, zadaje interlokutorowi pytanie o powody – mówiąc kolokwialnie – dobrowolnego pójścia w kamasze. Odpowiedź ochotnika Piotra Mitkiewicza: „Zginąć śmiercią bohaterską” (s. 19). Czy to niskie czy wysokie pobudki? Nie da się tego łatwo rozstrzygnąć. A co z córkami – pyta w końcu Świetlik. „Miałyby ojca, który zginął w walce na wojnie” (s. 31). Gdy tego typu wyznania zestawimy ze screenami rozmów z żoną Mitkiewicza, możemy już mówić o kontrolowanym ekshibicjonizmie. Albo zdjęcia.
Na jednym z nich – z samego początku służby na Ukrainie – bohater ma palec na spuście. Elementarny błąd demaskuje żółtodzioba, a podkreśla to jeszcze stosowny podpis pod zdjęciem. Wywiad rzeka powstawał równo rok – nie tylko w Warszawie i Charkowie, ale i w pobliżu frontu, gdzie Mitkiewicz był dla Świetlika przewodnikiem. To naprawdę dziwna książka, ponieważ traktuje o dziwnych wyborach dziwnego człowieka, ekscentryka, który śnił o potędze od dawna. Nie udało się w boksie, ustawki kiboli nie gwarantowały wystarczająco dużo podniety, restauracja na Saskiej Kępie podobnie.
Dobrze, że taka książka powstała. Można wreszcie poczytać wersję z wewnątrz piekła wojny. Głosy zewnętrznych ekspertów cichną wobec przekazu Mitkiewicza. Relacja ze środka zawsze będzie bardziej wartościowa niż najmądrzejsze gadki dyplomatów, speców od geopolityki. Ale o samym Mitkiewiczu nie wiem, co myśleć. Co by nie mówić, odnalazł się na froncie. Mógł zginąć namierzony w lesie przez drona. Teraz jest nawet saperem. Tłumaczy, że dziś to już nic wielkiego. Twardo stąpa po ziemi w kwestii poglądów na wojnę. Mówi: „Przede wszystkim uważam, że władcom świata nie zależy na końcu wojny. Amerykanom też”. Smutne, ale prawdziwe. Tylko wciąż nie wiem co myśleć o Mitkiewiczu… Oprawa miękka, klejona.
- Powstańczej Warszawy dzień powszedniprzez Paweł JaskulskiAutor: Wojciech Lada Wydawnictwo Skarpa Warszawska
Książka Wojciecha Lady ujmuje obraz tragicznego zrywu nad Wisłą od nietypowej strony. Autor nie skupia się na militarnych aspektach 63 dni, nie dominują w niej strzały na barykadach, zbiorowe mordy na cywilach, bombardowania, podpalenia, poświęcenia łączniczek przemykających się pod kulami czy podstępne strzały snajperów wypatrujących w nocy blasku palonego papierosa. Jest natomiast codzienność ludności, próbującej żyć w miarę normalnie pośród świszczących kul i eksplodujących pocisków. Wyzwalane przez Armię Krajową (oraz formacje pod innymi szyldami politycznymi jak AL czy NSZ) obszary miasta wypełniano natychmiast nowym, wolnym życiem. Edytowano rozliczne czasopisma, bardziej co prawda gazetki niż gazety, zdające relacje z sytuacji w mieście oraz na frontach europejskich, organizowano koncerty, w których dotychczasowe „zakazane piosenki” wykonywali znani artyści z Mieczysławem Foggiem i Mirą Zimińską na czele.
Były spektakle teatralne i pokazy filmowe, chociaż te ostatnie polegały tylko na prezentacji pospiesznie montowanych materiałów z powstańczych wydarzeń przy akompaniamencie fortepianowej muzyki na żywo. Oczywiście normalność mogła być jedynie szczątkowa. Upiorne wrażenie wywołuje obraz kucia ścian w piwnicach kamienic i bloków mieszkalnych oraz drążenia podziemnych korytarzy, żeby można było przemieszczać się między zabudowaniami bez konieczności wychodzenia na ulice. Autor poświęca osobny, obszerny rozdział nadużyciom powstańczych oddziałów, a nawet zbrodniom przeciwko ludności cywilnej. Niektórzy żołnierze i oficerowie z biało-czerwonymi opaskami na rękach rabowali mieszkania co bogatszych warszawiaków, grożąc bronią, a nawet jej używając (np. zabójstwo hr. Ledóchowskiego).
Dochodziło do gwałtów, wymuszeń i rozbojów. Mieszkańcy niektórych kwartałów ulic czy osiedli bali się powstańców na równi z Niemcami. Patologię tę stanowili z jednej strony przedwojenni bandyci i gangsterzy, którzy po przystąpieniu do Powstania dawali upust swoim dawnym nawykom, a z drugiej zwykli żołnierze ulegający pokusie łatwego łupu. Dowództwo zwalczało te nadużycia jak tylko mogło, powołując m.in. policję powstańczą, która jednak nie spełniła pokładanych w niej nadziei. Tym niemniej funkcjonowały oficjalne sądy wydając wyroki w sprawach przestępstw powstańców (zasądzano i wykonywano kary śmierci), jak również w rozlicznych innych wnioskach, a te ostatnie dotyczyły chociażby oskarżeń kierowanych przeciwko volksdeutschom wobec których nagromadziło się wiele bezsilnego żalu podczas okupacyjnych lat. Bywało, że jakiś oddział napotkawszy „kolegów” na grabieży czy mordach od razu wymierzał im sprawiedliwość, to samo dotyczyło niemieckich snajperów i gestapowców, z którymi nie bawiono się w ceregiele. Nie zabijano natomiast wziętych do niewoli żołnierzy wroga z regularnych formacji.
Książka Wojciecha Lady jest cennym wkładem w uzupełnienie obrazu Powstania o wiedzę dotychczas nieujawnioną, niezbadaną lub po prostu pomijaną. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Wielkie zmęczenie. Osobista historia cukrzycy typu 1przez Paweł JaskulskiAutorka: Katarzyna Kazimierowska Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Dziennikarka, redaktorka prowadząca „Pisma. Magazynu Opinii” debiutuje na naszej liście, ale w czerwcu bieżącego roku ukazała się jej pierwsza książka – zbiór wywiadów „Życie. Strategie przetrwania”. Nie będę specjalnie przenikliwy, jeśli stwierdzę, że o tej prezentowanej będzie o wiele bardziej głośno. To rzecz oczywista. Cukrzyca jest zmorą naszych czasów, niezakaźną epidemią XXI wieku. Świat i ludzie w starciu z cukrzycą wychodzą teraz na prostą. Można wyrobić sobie pogląd na ten temat, ponieważ wątków historycznych w lekturze nie brakuje, np. powstanie insuliny.
Od około stu lat bohaterka książki nie jest uznawana za chorobę śmiertelną. A jednak różnice między cukrzycą typu 1 a typu 2 wciąż potrafią budzić zdziwienie. Pijany człowiek okazuje się trzeźwy – miał szczęście, że zabrano go do karetki. To standardowy przykład. Publikacja Kazimierowskiej jest pozycją obowiązkową, byłoby dobrze, żeby trafiła do jak największej liczby bibliotek publicznych. Czytanie „Wielkiego zmęczenia” jest jak wielkie przebudzenie z głębokiego snu, wyrwanie do odpowiedzi na pytanie: „Ile wiesz?”. Teraz sam wiem, że nie wiedziałem zbyt dużo. Jesteśmy zbyt zajęci sobą i bliskimi, żeby myśleć o cukrzycy. Dopóki sami lub ktoś z naszego otoczenia nie zachoruje. Tak właśnie było w przypadku autorki. Jej chory na cukrzycę syn i przyjaciółka, która zachorowała w wieku trzydziestu pięciu lat, wchłonęły autorkę.
Osobista motywacja Kazimierowskiej nie ulega wątpliwości, ale bynajmniej nie mamy do czynienia ze zbyt zaawansowanym kontekstem biograficznym, czy spowiedzią złożoną z narzekania. Syn pozwala na klamrę (warto porównać wstęp i epilog), ale podtytuł „Osobista historia cukrzycy typu 1” jest bardziej wieloznaczny niż wydaje się na pierwszy rzut oka. Po pierwsze, sama autorka nie choruje. Po drugie, patrz wyżej (wątek syna). Po trzecie, Kazimierowska sięga po przykłady jakby z terenu, ściąga do tekstu relacje innych osób, które oswajają w codziennym życiu cukrzycowe rytuały, a jest ich cała masa. Widzę w tej książce coś wzruszającego, ale w sposób szczególny poddaje się ona odczytaniu praktycznemu. Tekst Kazimierowskiej w przeważającej mierze stanowi długą poradę – o wiele wartościowszą niż teleporada. Dobrze, że są w niej obecne nadzieja, duch wsparcia i dowody na spełnione istnienie mimo choroby. Pozycja zawiera bibliografię. Oprawa miękka, klejona.
- Rosja kontra nowoczesnośćprzez Paweł JaskulskiAutor: Aleksandr Etkind Wydawnictwo Krytyki Politycznej
Książka jest analizą Rosji i jej polityki międzynarodowej w kontekście agresji na Ukrainę i trwającej do dzisiaj wojny z tym krajem. Aleksandr Etkind, badacz relacji rosyjsko-europejskich, wykładowca Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego w Wiedniu, rozpatruje imperializm państwa rządzonego przez Władimira Putina w szerokim kontekście historycznym, kulturowym, społecznym, gospodarczym, ekonomicznym i psychologicznym. Początek imperialistycznych zapędów i wkroczenie Rosji na arenę międzynarodową jako silnego gracza datuje na wiek XVII, kiedy carowie dokonali podboju i kolonizacji Uralu oraz Syberii. Polityka Rosji zawsze nosiła cechy archaiczne, odznaczało ją zacofanie w stosunku do europejskiego postępu technicznego i cywilizacyjnego, co zdaniem autora przyniosło w obecnej dobie intensywną, zawartą w tytule, wrogość do zachodniej nowoczesności.
Etkind uważa, iż wojna z Ukrainą jest elementem ogólnej kontry wobec cywilizowanego świata, w przypadku Ukrainy opartej na bezwzględnej przemocy i brutalnej destrukcji. Badacz analizuje różne wątki mające ścisły związek z kondycją gospodarczą oraz industrialną Rosji jak ekologia, globalne ocieplenie, cyfryzacja czy internet. Historyczną analogią obecnej wojny jest dla niego wojna krymska w latach 50.XIX wieku, kiedy Rosja na arenie międzynarodowej była odizolowana w stopniu porównywalnym z teraźniejszym (zdaniem Etkinda Krym był wówczas elementem walki Rosji z nowoczesnością podobnie jak teraz) i wojnę ówczesną państwo carskie przegrało. Autor przytacza mało znany fakt: korespondentem wojennym „The New York Daily Tribune” był wówczas Karol Marks, który w swoich depeszach krymskich krytykował stanowisko niektórych pisarzy zachodnich i amerykańskich, postrzegających cara Mikołaja I jako męża stanu o wybitnym umyśle.
„Trudno sobie wyobrazić, skąd wzięły się takie złudzenia” pisał Marks. Aleksandr Etkind odwołuje się również do Zygmunta Freuda pisząc o rosyjskim ludobójstwie na Ukrainie. Zdaniem twórcy psychoanalizy u podstaw masowych mordów tkwi podświadomy fetyszyzm tak zwanych małych różnic. W książce „Kultura jako źródło cierpień” postawił on tezę, iż sąsiadujące ze sobą wspólnoty etniczne lub społeczne, o przeważających cechach wspólnych, szczególnie zajadle zwalczają się na tle tego co je różni, sięgając w skrajnych przypadkach do wyjątkowo drastycznych rozwiązań. Etkind przenosi freudowską tezę na wojnę rosyjsko-ukraińską: oba kraje i narody są do siebie w dużym stopniu podobne: wschodnioeuropejskie, słowiańskie, chrześcijańskie, zbliżone etnicznie i językowo. Ale różnice, a szczególnie gotowość Kijowa do wejścia w europejską strukturę gospodarczą i polityczną wywołała ukształtowaną historycznie furię Kremla, co w kontekście antyzachodniej – czyli antynowoczesnej – polityki imperialnej przyniosło trujące owoce w postaci obecnej wojny. Książka nie jest łatwa w lekturze, może jednak zainteresować politologów oraz osoby interesujące się problemami związanymi z Rosją i polityką globalną jako taką. Oprawa miękka, klejona. Piotr Kitrasiewicz
- Introwertyczka w głośnym świecieprzez Paweł JaskulskiAutorka: Debbie Tung Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Poziom: BD IV-93
Powieść graficzna „Wszystko w porządku” (p. 5/2024) powstała na bazie osobistych doświadczeń Debbie Tung. Tym razem jest podobnie. Autobiografizm tego typu ma w sobie wiele walorów poznawczych. Debbie Tung nie napisała przecież tej książki tylko dla siebie, a dla innych – zwłaszcza ekstrawertyków, którzy powinni potraktować opowiedzianą tutaj historię jako poradnik, instrukcję obsługi introwertyków. To osoby głęboko czujące i trzeba mieć do nich osobny zestaw kluczy, narzędzi pomocniczych. Introwertyk, nawet jeśli nazywa się Jan Kowalski, nigdy nie będzie zachowywał się jak statystyczny obywatel. Kontekst biograficzny podkreśla imię bohaterki.
Debbie jest młodą kobietą, której rozwój w rozumieniu własnego introwertyzmu, został pokazany na przestrzeni całego scenariusza. Bohaterka czuje, że nie jest sobą, gdy niektóre kontakty z otoczeniem i sytuacje międzyludzkie przedłużają się. Spóźnienie na pociąg i konieczność czekania na następny z koleżanką z pracy Debbie postrzega w kategoriach nadgodzin. Na sali wykładowej pojawia się jako pierwsza, aby zająć miejsce w ostatnim rzędzie. Cieszy się, gdy nie zostaje zaproszona na imprezę. Niekiedy ta przypadłość jawi się jej jako dysfunkcja, ale logika fabuły podąża w przeciwnym kierunku.
Pewne cechy osobowości po prostu nie mogą się zmienić, nie są tekstem do korekty, chorym przepisem do wygumkowania. Debbie przepracowuje sprawę, teoretycznie społeczne wady przekształca w swoje atuty. Ważne też, że nie jest z tym sama. Fabuła ukazuje możliwość trudnej, ale jednak możliwej adaptacji introwertyka do prawie każdych warunków z zachowaniem odpowiedniej dawki odrębności. Tak żeby ekstrawertyk był syty i introwertyk cały. Oprawa miękka, klejona.
- Słodziakprzez Paweł JaskulskiAutorka: Agata Widzowska Ilustracje: Marta Rydz-Domańska Wydawnictwo Bis
Poziom: BD I
Agata Widzowska powraca na listę ze „Słodziakiem”, ale nie pod pachą. Tytułowy bohater ma swój honor i nie pozwala traktować się jak dziecko. W końcu jego praprapradziadkami były wilki, Dziki Zgryz i Gryzelda Łapczywa. Słodziakowi nie podoba się imię, jakim go obdarzono. Trzeba przyznać, że robi co może, aby wyrwać się z tej gombrowiczowskiej gęby. Problem polega na tym, że psie starania spalają na panewce, ponieważ panią Słodziaka jest Kasia – poetka z głową w chmurach. Pisze dla pieska wymyślne wierszyki i je również możemy poczytać.
Teksty wierszowane przeplatają tekst głównej historii. Nadchodzi jednak punkt zwrotny. Uwaga, wydarza się on w bibliotece. Słodziak – delikatnie mówiąc – nie najlepiej reaguje na widok kota pośród literatury skandynawskiej. Ta sytuacja jest naprawdę komiczna i powinna działać pobudzająco na czytające dzieci. Kasia postanawia zabrać pupila do behawiorysty, Jana Psiarskiego. Wobec tego ciąg dalszy to mniej zabawy, a więcej powagi – włącznie z niesieniem pomocy ludziom starszym. Dialogi i narracja z perspektywy psa budzą uśmiech na twarzach.
Oto próbka możliwości Słodziaka: „Niestety mam w życiu jeden szczególny problem, który nazywa się Ludzie (niektórzy mówią „człowieki”, ale to błąd)”; „To ja jestem jej całym światem, a biblioteka tylko dodatkiem, takim jak musztarda do kiełbasy”. Pozycja przypadnie do gustu dzieciom wczesnoszkolnym i młodszym, które z pewnością docenią wymiar rozrywkowy, rozwiną relację z własnym zwierzęciem, ale i przekonają się do dobrych uczynków, w wykonywaniu których w prawdziwym życiu mogą zastąpić Słodziaka. Oprawa twarda, szyta. Bardzo polecam. Poprzednio na liście: „Chcę być dinozaurem” (p. 16/2024).
- Jak się ciebie pozbyć, kochanie?przez Radosław PulkowskiAutorka: Zuzanna Samulska Wydawnictwo: Najlepsze „Jak się ciebie pozbyć, kochanie?” to debiutancka powieść Zuzanny Samulskiej. A jednak, mimo że to debiut, autorka pisze lepiej niż niejedna doświadczona autorka startująca w podobnej kategorii wagowej. Nietrudno domyślić się po samym tytule, że kategorię tę można określić jako lekki, pełen ciepła romans. Czytelnicy komentujący w internecie powieść Samulskiej słusznie porównują ją z filmowymi komediami romantycznymi. Główną bohaterką powieści jest Klara, wciąż młoda, lecz już całkiem siwa kobieta, która uważa, że prześladuje ją w życiu niewiarygodny pech. Któregoś dnia ukochana babcia Aurelia informuje ją, że wychodzi za mąż. Co więcej: że wychodzi za mąż za jednego z najwybitniejszych aktorów swojego pokolenia, Eryka Woynarowskiego. A gdyby jeszcze i tego było mało, babcia prosi Klarę, żeby pomogła jej w zorganizowaniu hucznego wesela. W tym celu Klara na jakiś czas przenosi się do wiejskiego dworku należącego do pana Eryka i zamieszkuje w nim wraz z babcią i jej wybrankiem. Niemal w tym samym czasie co Klara, zjawia się tam jeszcze jeden gość. To wnuk pana Eryka, Miłosz, który jest pewien, że jego dziadek, żeniąc się z panią Aurelią, popełnia wielki błąd. Miłosz jest zdeterminowany, by za wszelką cenę odwieść go od tego pomysłu. Plan mężczyzny jest następujący: cynicznie uwiedzie on Klarę, i na krótko przed ślubem rzuci ją z hukiem, co przy okazji pokrzyżuje plany jego dziadka i pani Aurelii – według niego babcia Klary na pewno odwoła ślub z dziadkiem człowieka, który skrzywdził jej ukochaną wnuczkę… Po jakimś czasie okazuje się jednak, że plan, delikatnie mówiąc, nie idzie po jego myśli, a on naprawdę zakochuje się w Klarze. Z kolei gdzieś na drugim planie, w formie przeplatających narrację listów, czytelnik poznaje dramatyczną historię miłosną, która miała miejsce w młodości pani Aurelii, a na trzecim – historię miłosną Melanii, siostry Miłosza i znanej z portali plotkarskich celebrytki. To zresztą jeszcze nie wszystkie wątki obecne w powieści Samulskiej. Skoro powieść jest bliska komedii romantycznej, możemy być pewni, że wszystko skończy się dobrze. Co jednak wydarzy się, zanim dojdzie do szczęśliwego – tego nie będę zdradzał. Zamiast tego zapewnię, że fabuła w swojej konwencji jest ciekawa, a akcja poprowadzona sprawnie. Powieść czyta się dobrze i zdecydowanie można ją polecić miłośnikom książkowych romansów. Oprawa miękka, klejona.
- W rytmie serca. Opowieści o dzieciach, które uwierzyły w siebieprzez Paweł JaskulskiAutorka: Aleksandra Struska-Musiał Ilustracje: Edyta Danieluk Wydawnictwo Bis
Poziom: BD I/II
Początek roku szkolnego to dobry punkt kalendarza, aby zaprezentować zbiór opowiadań terapeutycznych dla dzieci i ich rodziców, opiekunów. Aleksandra Struska-Musiał jest absolwentką filologii polskiej, językoznawstwa oraz biblioterapii, pracowała jako nauczycielka z osobami w różnym wieku od najmłodszych po dorosłych, prywatnie jest mamą trójki dzieci. Publikacja ujrzała światło dzienne w związku z akcją ,,Tata też czyta 2024”. Co mamy w środku? Pięć opowiadań; opowiadań wzruszających, chwytających za serce (bynajmniej nie ckliwie), podbudowujących, wysyłających w świat sygnał, że może być lepiej nawet w sytuacji krytycznej. Mali bohaterowie tych pięciu tekstów przeżywają swoje – wcale niemałe – dramaty. Małe dramaty były w pierwszym okresie twórczości Janusza Nasfetera.
Różnice majątkowe powodowały tam, że kogoś nie stać na rower albo pończochy (dla bohaterów były to sprawy wagi państwowej, a nawet życia i śmierci), lecz twórca nasycał opowieść bajkowym nastrojem. U Aleksandry Struski-Musiał bajkowości jest mniej – może jedynie w uzasadnionych happy endach. Współczesne problemy nabrały większej mocy i potrzebują mocniejszych przedstawień. Piątka bohaterów (Teresa, Wojtek, Malwina, Marcin, Basia) mierzy się ze zmorą naszych czasów, czyli brakiem akceptacji ze strony rówieśników – nie wszystkich oczywiście, ale wystarczy jedna czarna owca i jeden czarny łabędź.
Teresa ma zespół Downa, Wojtek jest wysoko wrażliwą osobą, Malwina z chorym sercem musi rezygnować z wielu rozrywek, Marcin zmaga się z patologiczną nieśmiałością, wreszcie Basia boi się rozwinąć talent literacki po pierwszym kontakcie z falą bezmyślnej krytyki. Od przedszkola do (wiem, wiem – chciałoby się krzyknąć do Opola) czwartej klasy. Taką rozpiętość wieku bohaterów proponuje autorka. Czasem po prostu nie wiemy, co robić, jak postępować w wyżej wymienionych przypadkach, w momentach, gdy nagle na naszej drodze wyrasta dysfunkcja. Czytanie okazuje się wtedy zbawienne. Oprawa twarda, szyta.
- Biologia. Opowieść o życiuprzez Radosław PulkowskiAutorka: Lindsay Turnbull Ilustracje: Cecile Girardin Wydawnictwo: Rebis „Fizykę często nazywano nauką XX wieku, natomiast biologia śmiało może się ubiegać o miano nauki XXI stulecia. Codziennie docierają do nas informacje o ważnych odkryciach biologicznych, od nowych szczepionek przeciw śmiercionośnym wirusom po dziwne nowe gatunki kryjące się w niezbadanych dotychczas miejscach” – w taki sposób Lindsay Turnbull rozpoczyna swoją książkę. Jeżeli jej celem jest pokazanie jak największej liczbie młodych ludzi, że nauki przyrodnicze są rzeczą fascynującą, to trzeba przyznać, że zaczyna umiejętnie. A dalej jest tylko lepiej. Autorka tej książki jest uznaną biolożką, która na co dzień pracuje na Wydziale Nauk o Roślinach Uniwersytetu Oksfordzkiego. Jej książka, zatytułowana „Biologia. Opowieść o życiu” skierowana jest do młodych ludzi – zwłaszcza tych, którzy szczególnie interesują się przyrodą, a być może nawet chcieliby związać z naukami biologicznymi swoją przyszłość. Publikacja jest przepełniona wiedzą, ta jednak podana jest w przystępniejszy, a nade wszystko ciekawszy sposób niż w podręcznikach szkolnych. Turnbull unika abstrakcji, a ogrom informacji, który zawarła w swojej książce, przekazuje, używając bliskich naszej wyobraźni przykładów. Nie unika porównań, jak z rękawa rzuca ciekawostkami. Wywód ilustrują bardzo przejrzyste grafiki Cecile Girardin – również naukowczyni – które dodatkowo ułatwiają zrozumienie wywodu autorki. To wszystko sprawia, że czytelnik przyswaja podstawy nauk biologicznych z łatwością, a nawet z niecierpliwością. Zakres tematyczny publikacji jest szeroki. Na trzystu sporego formatu stronach znalazły się kolejno rozdziały poświęcone zagadnieniom przedstawionym hasłowo jako: ewolucja, płeć, energia, bakterie, eukarioty, zwierzęta, kręgowce, rośliny i ekologia. Warto zaznaczyć, że informacje podane w książce nie są tożsame z obowiązującą w polskich szkołach podstawą programową, stąd propozycji Turnbull nie można potraktować ekwiwalentnie do szkolnego podręcznika. „Biologia. Opowieść o życiu” to jednak bezsprzecznie książka, która może uzupełnić i poszerzyć szkolną wiedzę, a także po prostu sprawić, że stanie się ona dla młodego człowieka ciekawsza. Co ważne, publikację można z czystym sumieniem polecić także czytelnikom starszym, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej o mechanizmach życia na naszej planecie. Gorąco polecam każdej bibliotece zakup „Biologii. Opowieści o życiu” Lindsay Turnbull. To jedna z tych książek, które mogą odmienić życie młodego człowieka na zawsze. Ale nawet jeśli książka czyjegoś życia nie odmieni, z pewnością sprawi, że część wiedzy wyniesionej z lektury zostanie z czytelnikiem na długo. Warto wspomnieć, że książka została bardzo porządnie wydana – w większym formacie i w twardej, szytej oprawie.
- Nie ma głupich pytań!przez Paweł JaskulskiAutor: Łukasz Lamża Wydawnictwo Wilga
Łukasz Lamża – filozof i popularyzator nauki, autor świetnej – chyba nawet wybitnej – książki „Trudno powiedzieć. Co nauka mówi o rasie, chorobie, inteligencji i płci” (p. 1/2023), o której intelektualny odłam lewicy milczy, choć Lamży bliżej pewnie do lewa niż prawa, tym razem wraca do nas z książką dla dzieci. Jest to strzał w dziesiątkę Wydawnictwa Wilga, jedna z najlepszych pozycji w ich ofercie.
Lamża szybko zaskarbia sobie sympatię czytelników. W krótkim, dowcipnym wstępie przedstawia swoją sylwetkę, wyjaśnia, że jest filozofem z brodą i ten stereotyp zawiera trochę prawdy. Lamża żartuje z siebie, własnej profesji, budzi zaufanie, a następnie zaskakuje oryginalnymi pytaniami, które same w sobie stanowią dowód na to, że nie ma głupich pytań! – zgodnie z tytułem. Wystarczy rzut oka na spis treści, aby otworzyć książkę na określonej stronie i szukać odpowiedzi. Do moich ulubionych pytań należą: „Czy wilki potrafią aportować?” oraz „Czy ktoś niewyspany pożyczy ci długopis?”. Lamża jak mało kto był przygotowany merytorycznie do wydania takiej książki.
W odpowiedziach odwołuje się do najnowszych badań naukowych, eksperymentów, kontekstów historycznych. Żałuję, że za moich czasów nikt mi takiej książki nie polecił. Byłbym szczęśliwszy w szkole – zwłaszcza w gimnazjum. Takiego zainteresowania jak Łukasz Lamża nauką nie wzbudził w moim życiu żaden nauczyciel. Pomijam polonistów, ponieważ historia literatury i filmu nie jest żadną nauką. Oprawa twarda, szyta.
- Pociągi. Małe kompendiumprzez Paweł JaskulskiAutorka: Lucie Hasova Truhelkova Ilustracje: Martin Sodomka Wydawnictwo Babaryba
„Traktory. Małe kompendium” zaprezentowaliśmy na Przeglądzie Nowości Wydawniczych nr 16/2024. Teraz przyszła pora na zapowiedziane wówczas małe kompendium „Pociągów”. Przekrój od najstarszych parowozów przez takie klasyki jak Orient Express po chińskiego Magleva jest solidnym wprowadzeniem do wiedzy na temat historii i rozwoju kolejnictwa. Aktualny rekord prędkości Magleva wynosi 603 kilometry na godzinę.
Autorka nie zapomina wyjaśnić, na czym dokładnie polega jego fenomen. Pociąg unosi się na niewidzialnej poduszce wytworzonej przez pole magnetyczne. Sądzę, że ta oraz inne ciekawostki będą przyjemnym zaskoczeniem lekturowym dla małych i większych czytelników. Może akurat kolej magnetyczna stanowi akurat znany powszechnie przykład, ale zasady działania lokomotywy manewrowej lub kolei zębatej są już mniej oczywiste. Kolej Transsyberyjska (wymaga siedmiokrotnego przestawiania zegarków ze względu na siedem stref czasowych) podobnie jest popularna, ale za to nocny pociąg Aurora Borealis Express już raczej mniej.
Aurora Borealis stanowi łacińskie określenie zorzy polarnej, którą można podziwiać na własne oczy z okien właśnie tego pociągu, którego trasa wiedzie przez Finlandię, Szwecję aż do stacji Kolari w Laponii. Naprawdę dobrze bawiłem się czytaniem i przeglądaniem tej pozycji – tak samo jak w przypadku „Traktorów”. A mam trochę więcej lat niż dedykowane grupy. Oprawa twarda, szyta.
- Pasażerowie. Ayahuasca i duchy Amazoniiprzez Radosław PulkowskiAutor: Mateusz Marczewski Wydawnictwo: Czarne Ayahuasca to wywar pity tradycyjnie przez rdzenne ludy Amazonii. Pije się go w celach leczniczych, z tym że według szamanów, pod których okiem zawsze odbywa się ceremonia, leczy on zarówno ciało, jak i duszę. Dla przybyszów z krajów Zachodu ayahuasca jest natomiast jednym z najsilniejszych psychodelików na świecie. Tajemniczym wywarem, o którym mówi się, że pozwala wyjść poza ciało, skontaktować się z duchami, zobaczyć inne wymiary. Mateusz Marczewski – pisarz, reporter i antropolog wcześniej znany jako autor książek „Niewidzialni” i „Koliste jeziora Białorusi” – pisząc swoją trzecią książkę, zrozumiał coś ważnego: nie da się opowiedzieć o takim zjawisku jak ayahuasca i wywołane przez nią stany, ograniczając się do stosowania racjonalnej logiki. Racjonalny opis nawet nie tyle zuboży całe doświadczenie, ile zupełnie się z nim rozminie. Marczewski napisał więc coś, co – mimo że bazuje na faktach, prawdziwych przeżyciach, a często nawet źródłach pisemnych i dokumentach – na pewno nie jest wyłącznie reportażem. „Pasażerowie” to halucynacyjny, pełen niesamowitości raport o spotkaniu autora z czymś, czego nie sposób zrozumieć, a czego można najwyżej doświadczyć. Autor „Pasażerów” pisze o własnym piciu wywaru, a robił to zarówno w Polsce, jak i w różnych miejscach w amazońskiej dżungli. Nie ogranicza się jednak tylko do własnych doświadczeń z ayahuascą. Marczewski opisuje również, jak wygląda swego rodzaju psychodeliczna turystyka uprawiana przez ludzi Zachodu, przepięknie pisze o samej dżungli, portretuje osoby, które w tej dżungli spotkał, zdaje sprawę z tego, jak żyją dziś niektóre z rdzennych społeczności Ameryki Południowej, wdaje się w rozważania o jaźni i śmierci, opowiada o własnym duchowym uzdrowieniu oraz przytacza wiele historycznych relacji ze spotkań różnych osób z ayahuascą. Powyższa wyliczanka absolutnie nie wyczerpuje jednak tego, czym są „Pasażerowie”. Co bardzo istotne, Marczewski napisał swoją książkę pięknym, bardzo starannym, meandrującym językiem. Na pewno nie jest to język typowego reportażu – o wiele bliżej mu do najwyższej klasy powieści lub esejów. Oczywiście ma to swoje minusy: „Pasażerowie” to tekst skierowany albo do czytelników wymagających, albo do osób bardzo otwartych. Wszyscy ci, którzy w książce Marczewskiego chcieliby znaleźć po prostu kolejny interesujący reportaż, niestety mogą się zawieść. Ja książkę zdecydowanie polecam. Po pierwsze po prostu dlatego, że jest bardzo dobra, a po drugie ze względu na wiarę, że pasjonujący temat wciągnie wielu czytelników nawet jeśli „Pasażerowie” okażą się zupełnie inną książką, niż się spodziewali. Oprawa twarda, szyta. W środku kilkanaście wykonanych przez autora czarno-białych zdjęć.
- Pamiątki po moim eksprzez Radosław PulkowskiAutorka: Jennifer Chen Wydawnictwo: Jaguar Poziom czytelniczy: BD IV „Pamiątki po moim eks” to debiutancki romans dla młodzieży napisany przez młodą amerykańską pisarkę i dziennikarkę Jennifer Chen. Jego akcja rozgrywa się w Los Angeles, w świecie młodych i ambitnych ludzi obdarzonych artystycznymi zainteresowaniami. Główną bohaterką powieści jest Chloe, z którą właśnie zerwał jej chłopak Jake. Trzeba przyznać, że zrobił to w wyjątkowo nieelegancki sposób – po prostu przesłał Chloe pudełko z należącymi do niej rzeczami wraz z liścikiem, w którym oznajmia, że między nimi to już koniec. Mimo że zakończenie tej relacji nie jest pozbawione sensu, choćby z tego powodu, że Chloe wraz z rodziną musiała przenieść się do Los Angeles, a Jake został w Nowym Jorku, rozstanie bardzo zabolało dziewczynę. W ramach autoterapii Chloe postanawia zorganizować wystawę pamiątek po byłych miłościach, a w skompletowaniu zbiorów pomagają jej osoby, która obserwują jej profil na Instagramie. Na otwarciu pierwszej wersji swojej wystawy dziewczyna spotyka Daniela, młodego twórcę filmów dokumentalnych. Są sobą zaintrygowani i postanawiają zainicjować wspólny projekt artystyczny. Chloe szybko orientuje się, że Daniel jej się podoba, z drugiej jednak strony wciąż nie może ona zapomnieć o Jake’u. Z kolei Daniel woli, żeby zostali z Chloe tylko przyjaciółmi – aż pięć dziewczyn, z którymi randkował w przeszłości, szybko opuściło go na rzecz swoich eks, więc chłopak boi się kolejnego zawodu. Czy sukces ich wspólnego artystycznego przedsięwzięcia pomoże im porzucić obawy, zbliżyć się do siebie i przenieść relację na nieco inny poziom? „Pamiątki po moim eks” to zręcznie napisany romans dla nastolatków. Sądzę, że całkiem realistycznie ukazuje on rozterki miłosne wielkomiejskiej młodzieży z ambicjami artystycznymi. Jednocześnie autorka zupełnie zrezygnowała z jakichkolwiek wątków kontrowersyjnych – nie ma tu używek i nie ma erotyki, dzięki czemu po powieść spokojnie mogą sięgać nieco młodsi nastolatkowie. Powieść można polecić czytelnikom podobnej literatury. Oprawa miękka, klejona.
- Wieliczka, czyli przygoda w kopalniprzez Radosław PulkowskiAutorka: Zofia Stanecka Ilustracje: Kasia Kołodziej Wydawnictwo: HarperKids Poziom czytelniczy: BD 0/I „Wieliczka, czyli przygoda w kopalni” to kolejna pozycja z serii wydawnictwa HarperKids zatytułowanej „Czytam sobie”, która ma pomagać dzieciom w nauce czytania. Publikacja liczy nieco ponad sześćdziesiąt stron i oznaczona jest jako poziom trzeci z trzech. Książki z poziomu trzeciego wydawane w ramach serii „Czytam sobie” składają się z 2500-2800 wyrazów, zawierają dłuższe, czasami złożone zdania, elementy dialogu, a nawet słowniczek trudniejszych wyrazów. Książka Zofii Staneckiej opowiada o trójce kolegów z klasy o pseudonimach Bryła, Blaszka i Smartfon, których wychowawca – nazywany przez nich Kluchą – w pewien upalny dzień zabiera na wycieczkę do kopalni soli w Wieliczce. Na zwiedzaniu się jednak nie kończy – Blaszka i Smartfon w towarzystwie znanych z kopalnianych podań Skarbka i Wodnika przeżyją pod ziemią niesamowitą przygodę. By uratować pewnego prehistorycznego stwora, który po wielu latach obudził się we wnętrzu kopalni, przyjaciele będą musieli przenieść się w czasie o wiele milionów lat… Książkę czyta się przyjemnie, jest ona napisana zarówno z humorem, jak i z szacunkiem do możliwości intelektualnych niedorosłego odbiorcy. Można spokojnie polecić ją dzieciom, które są już na dobrej drodze do nauczenia się samodzielnego czytania. Obrazu całości dopełniają dynamiczne ilustracje autorstwa Kasi Kołodziej. Oprawa broszurowa, klejona. Okładka miękka. Na ostatniej stronie sześć ładnych naklejek.
- Uliceprzez Radosław PulkowskiAutorka: Anna Skowrońska Ilustracje: Anina Mengerova Wydawnictwo: Muchomor „Na świecie są tysiące ulic. Niektóre szerokie, inne wąskie. Jedne hałaśliwe, inne spokojne, czyste lub brudne. Nie ma dwóch identycznych. Gdyby potrafiły mówić, opowiedziałyby niejedno” – tymi słowami rozpoczyna się skierowana do dzieci książka Anny Skowrońskiej pt. „Ulice”. Co jest dalej? Otóż wiele, wiele informacji i ciekawostek dotyczących ulic, po których na co dzień przechadzają się mieszkańcy miast na całym świecie. Broadway w Nowym Jorku, Calle de Elvira w hiszpańskiej Granadzie, Aleja Laisves w Kownie, krakowskie Planty, stroma ulica Resbalosa w Cuzco w Peru i ulica królowej Wiktorii, będąca najstarszą ulicą w Nairobi w Kenii – to tylko kilka przykładów ulic, o których przeczytamy w książce Skowrońskiej. Na ciekawostkach o prawdziwych ulicach się zresztą nie kończy. Dla przykładu: w publikacji pojawiają się również ulice fikcyjne, jak znana z Harry’ego Pottera ulica Pokątna, słynne uliczne uroczystości, jak wielka bitwa na pomidory w hiszpańskim miasteczku Buñol, nie mniej słynne uliczne protesty, a także kilka znanych murali, na czele z pracami Banksy’ego. Wiedzy jest w książce Skowrońskiej sporo. W przyswajaniu jej pomagają kolorowe i pełne szczegółów ilustracje Aniny Mengerovej. Czytelnik „Ulic” potraktowany jest przez autorkę zupełnie poważnie – w książce nie brakuje informacji historycznych, również tych związanych z najtrudniejszymi wydarzeniami, takimi jak Zagłada Żydów, europejskie podboje kolonialne czy choćby budowa Muru Berlińskiego, która w ciągu jednej nocy podzieliła niektóre berlińskie ulice na dwie części. Podsumowując, „Ulice” to interesująca i starannie przygotowana publikacja, którą można polecić co bardziej ciekawskim dzieciom. Szczególnie tym, które lubią podróżować. Oprawa twarda, szyta.
- Siedem prac detektywa Ząbka. Sport to zdrowieprzez Radosław PulkowskiAutor: Tomasz Duszyński Wydawnictwo: Kropka Poziom czytelniczy: BD I Druga książka z serii „Siedem prac profesora Ząbka” w humorystyczny sposób promuje wśród dzieci kulturę fizyczną. W tej części burmistrz Magicznego Jorku powierza Ząbkowi drugie z siedmiu niebywale trudnych zadań, z którymi nie może sobie poradzić nikt inny. Tym razem chodzi o zachęcenie do wyjścia z jaskini jej mieszkańców, czyli rodzinę smoków. Misja Ząbka rozpoczyna się od sporej przeszkody. Detektyw jest w opłakanej formie, od ciągłego siedzenia w fotelu mrowi go całe ciało i co chwila strzyka mu w karku. W dodatku kiedy wstaje, coś strzela mu w kręgosłupie, i to tak, że musi chodzić zgięty wpół. Z pomocą przychodzi mu jego współlokator Myszonos, który robi mu leczniczy masaż i namawia do intensywniejszej aktywności fizycznej. Zapewnia on detektywa, że choćby parę minut ćwiczeń dziennie szybko sprawi, że poczuje się lepiej. Uzdrowiony detektyw w końcu przenosi się w okolice jaskini. Okazuje się, że mieszkające w niej smoki mają podobny problem, co on – od dawna nie wychodziły z domu, usprawiedliwiając się tym, że kiedy się poruszają, wywołują trzęsienie ziemi, które przeszkadza mieszkańcom okolicy. Wolą więc siedzieć przed telewizorem, jeść i od ciągłego jedzenia robić się coraz cięższe. Ząbek zauważa, że warto byłoby wyrwać się z błędnego koła i namawia je do aktywności na świeżym powietrzu. Po niedługim czasie okazuje się, że grające w siatkówkę smoki nie tylko nie przeszkadzają ludziom, ale wręcz stają się dla nich atrakcją. W końcu większość ludzi lubi oglądać rozgrywki sportowe. Książka Tomasza Duszyńskiego jest napisana bardzo zręcznie i z humorem, który powinien spodobać się dzieciom. Przesłanie dotyczące korzyści z prowadzenia zdrowego trybu życia wprowadzone jest niejako przy okazji – to nie ono wydaje w tej książce najważniejsze, a sama historia. Kolejnym plusem są pełne humoru, narysowane dynamiczną kreską ilustracje Przemka Szukaja. Po książkę spokojnie można sięgać bez znajomości poprzedniej części, ale z pewnością lektura chronologiczna nieco wzbogaci odbiór. Polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Zanim zostaliśmy potworamiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Katniss Hsiao Wydawnicwo Mova
Uwaga, mroczna rzecz. Powieść przełożona przez Jarosława Zawadzkiego bezpośrednio z języka chińskiego. Warto studiować również dolne przypisy dygresyjne, w których tłumacz rozjaśnia wiele spraw: raz, pomaga to zrozumieć niektóre miejsca fabuły; dwa, pozwala na poznanie wybranych elementów kultury Tajwanu. Albowiem powieściowe wydarzenia rozgrywają się w stołecznym Tajpej w Tajwanie. Główna bohaterka (Yang Ning) to kobieta około trzydziestki. Na tym kończy się zwyczajność, ponieważ Yang pracuje w firmie sprzątającej przestrzenie po zgonach. Zajmuje się tą specyficzną czynnością od dłuższego czasu, bo od studiów, kiedy przyrzekła sobie, że zarobi kwotę, która pozwoli jej ściągnąć do siebie młodszego brata.
Ciekawostką przyrodniczą jest fakt, że Yang, zatrudniając się w tej firmie, dysponowała bardzo wyczulonym węchem… W konsekwencji atmosferę w powieści należy uznać za doprawdy dziwną, ale wciągającą. Chwyt z węchem nie odpycha. Jest dla mnie symbolem szukania sposobu na czytelnika. Pewnego dnia Yang przyjmuje zlecenie po godzinach. Gdy okaże się, że posprzątała właśnie miejsce zbrodni niezgłoszonej jeszcze policji, jej życie zmieni się diametralnie. Dla Yang to będzie niezamierzony krok w przepaść i bycie twarzą w twarz z bolesnym podejrzeniem o dokonanie tejże zbrodni. Czytelnicy obeznani w najnowszej kulturze popularnej rozpoznają inspiracje rodem z seriali „Detektyw” czy „Mindhunter” i towarzyszące im pytanie: ile wspólnego z potworami mają tzw. normalni ludzie? Oprawa miękka, klejona.
- O mężczyźnie, który widział dźwiękiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Joanna Zaręba Wydawnictwo RM
Funkcjonowanie mózgu człowieka w dalszym ciągu pozostaje w dużej mierze tajemnicą, której uboczne skutki mogą mieć znaczący wpływ na naszą egzystencję. Joanna Zaręba, z wykształcenia biolożka, a z zamiłowania eksploratorka tajemnic wszechświata, zdaje się mieć właściwe przygotowanie do tego, aby odkrywać ścieżki wytyczone przez synapsy i neurony w celu odkrywania ich specyficznych cech, czyniących nasze życie tak niepowtarzalnym.
Autorka pochyla się nad wybranymi właściwościami ludzkiego mózgu, które w niektórych sytuacjach mogą nam sprzyjać, w innych zaś sprawiać kłopoty, niekiedy dojmująco bolesne. O ile na przykład zjawisko synestezji może nam w dosłownym znaczeniu ubarwiać życie, to już Zespół Cotarda czyni je nieznośnym, a analgezja wysoce niebezpiecznym. Wspomniana synestezja polega na tym, że ludzki mózg wszystko, co obserwuje łączy z kolorami. I tak synestetyk może postrzegać mleko w niebieskiej aurze, a swoją przyjaciółkę w otoczeniu czerwieni.
Drugi przypadek czyli Zespół Cotarda jest już zdecydowanie szokujący czy wręcz makabryczny. Otóż, ludzie nim dotknięci uważają ni mniej ni więcej, że nie żyją. Mogą twierdzić, że ich ciało gnije albo że w ogóle jest złudzeniem.Tej przypadłości na ogół towarzyszy depresja. Ostatni z wymienionych tu przypadków – analgezja – polega na tym, że człowiek nie odczuwa bólu. Pozostałej części ludzkości ta cecha może się wydawać pożądana. Tymczasem człowiek jej doświadczający nie czuje choćby kiedy powinien iść do dentysty, nie dostrzega, że w jego organizmie rozwija się poważna choroba, a jako dziecko co chwila sam robi sobie krzywdę. Książka autorstwa Joanny Zaręby zawiera wiele tego typu fascynujących zagadnień, a każde z nich zaopatrzone jest w szereg szczegółowych przykładów ilustrujących pełen wachlarz zachowań i historii z nim związanych. Polecam czytelnikom zainteresowanym zgłębianiem zagadek tego świata. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska
- Litwa po litewskuprzez Paweł JaskulskiAutor: Dominik Wilczewski Wydawnictwo Czarne Litwa, mimo że tak bliska nam geograficznie, w innym sensie pozostaje obszarem mało rozpoznanym. Oczywiście liczne wycieczki, które zmierzają do Wilna poświęcają sporo uwagi miejscowym zabytkom, ale koncentrują się zwykle na tych, które są świadectwem polskiej obecności na tych terenach. I zapewne nie ma nic nagannego w tej nostalgiczno – turystycznej perspektywie, ale jej charakter nieco zubaża wiedzę o tym kraju i jego mieszkańcach. Praktycznie niewiele wiemy o historii tego kraju, równie mało o współczesnym kształcie jego polityki wewnętrznej. Niekiedy tylko docierają do nas medialne debaty o stosowaniu polskiego nazewnictwa, a i w tym przypadku trudno nam zrozumieć dlaczego właściwie Litwini mają z tym problem. Wielbiciele mocarstwowej przeszłości naszego kraju odwołują się w niektórych przypadkach do czasów unii lubelskiej, która miała z nas uczynić bratnie narody, podczas gdy Litwini ten sam okres wspominają zgoła odmiennie, jako początek polskiej dominacji i własnegoupadku. Dominik Wilczewski przełamuje rodzimy schemat postrzegania naszego sąsiada i pokazuje fascynującą historię tego dumnego, acz małego narodu, który musiał się po wielokroć zmagać z imperialnymi apetytami Rosji, Niemiec czy w końcu Polski. Litwini, podobnie jak my, mają swoje traumy, nierozstrzygnięte kwestie z przeszłości, niejednoznacznych bohaterów i zdecydowanych antybohaterów. Praca Wilczyńskiego to skondensowana panorama złożonych dziejów tego bałtyckiego kraju, począwszy od dziewiętnastowiecznych początków refleksji na temat własnej tożsamości, aż po całkiem współczesną mozaikę politycznych problemów, które – podobnie jak u nas – mają czasem swoje źródło w odległej przeszłości. Publikacja zdecydowanie godna uwagi. Oprawa miękka, klejona. Anna Karczewska
- Slenderman. Internetowy demon, choroba psychiczna i zbrodnia dwunastolatekprzez Paweł JaskulskiAutorka: Kathleen Hale Wydawnictwo Czarne
31 maja 2014 r. w Waukesha, niewielkim miasteczku w stanie Wisconsin dwie 12-letnie dziewczynki Anissa Weier i Morgan Geyser zaprosiły na spacer po okolicznym lesie swoją przyjaciółkę Payton Leutner, której zadały tam 19 brutalnych ciosów, niemal doprowadzając tym samym ofiarę do śmierci. Dziewczynka jednak cudem przeżyła, a sprawa kryminalna, wokół której toczy się ta historia wkrótce stała się jedną z najgłośniejszych na świecie. Do dziś jest przedmiotem dyskusji prawników, psychiatrów dziecięcych i kryminologów. Budzi także wiele emocji wśród szerokiej publiczności. Nic zatem dziwnego, że temat od lat jest eksploatowany w mediach.
Tym razem na polskim rynku pojawiła się publikacja, która – jak się wydaje – w sposób możliwie najbardziej dogłębny i wrażliwy podejmuje analizowany temat. Autorka z niezwykłym wyczuciem, operując przy tym świetnym piórem, tworzy opowieść, która musi wywołać w umysłach i sercach czytelników niepokój i szereg pytań, m.in. o funkcjonowanie systemu penitencjarnego, który w zasadzie nie wie jak radzić sobie z dziecięcymi mordercami, na ile usprawiedliwieniem w tego typu sytuacjach może być schizofrenia (jednoznacznie stwierdzona w przypadku Morgan Geyser, natomiast wobec Anissy Weier zastosowano pojęcie psychozy indukowanej – to sytuacja w której zdrowa psychicznie osoba pod wpływem chorej dokonuje nieracjonalnych czynów), czy w końcu pytanie o rolę popkultury i Internetu w rozprzestrzenianiu się niebezpiecznych zachowań (dziewczynki twierdziły, że to wirtualny bohater z opowiadań grozy nakłaniał je do popełnienia wzmiankowanego czynu). Reportaż Kathleen Hale stanowi niewątpliwie jedną z najbardziej wartościowych pozycji z kategorii true crime, choć równocześnie znacznie wykracza poza jej sztywne ramy. Zdecydowanie polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Zapiski „szkodnika”. Wspomnienia więźnia łągrów sowieckichprzez Paweł JaskulskiAutor: Vladimir Czernawin Wydawnictwo Ośrodek Karta Władimir Czernawin to postać zapewne mało znana polskim czytelnikom, ale jego los odzwierciedla doświadczenia wielu przedstawicieli rosyjskiej inteligencji, która została w bezprecedensowy sposób dotknięta represjami na skutek działań sowieckiego systemu bezpieki. Sam bohater tak podsumowuje swoją biografię: „mój los to zwykła historia rosyjskiego naukowca, specjalisty – zwyczajny los ogólnie kulturalnych ludzi w związku Sowieckim. (…) nasza wina była jednakowa: wyższość kulturowa, której bolszewicy nie mogli nam wybaczyć”. Czernawin był biologiem, który pracował jako badacz Państwowego Trustu Przemysłu Rybnego na Morzu Arktycznym. Jak wielu jemu podobnych, stosunkowo szybko został aresztowany i oskarżony o sabotaż „przy produkcji konserw rybnych”. W efekcie tych oskarżeń w 1930 r. trafił do łagru na Wyspach Sołowieckich. Jego opowieść dokumentująca niemal dzień po dniu sytuacjępoprzedzającą aresztowanie, narastającą wówczas grozę i poczucie wszechogarniającego absurdu, skrupulatnie skonstruowana lista osób, które kolejno znikały z jego życia, po to, aby trafić na wieloletnią katorgę w najlepszym wypadku, a w tym gorszym na natychmiastowe rozstrzelanie, dają doskonały obraz kraju tkwiącego w okowach systemu, którego funkcjonowanie wymyka się wszelkim racjonalnym regułom. Czernawin jako jeden z nielicznych przechytrzył jednak ów system, ponieważ razem z żoną i synem zbiegł za granicę. Książka z pewnością ważna i potrzebna, mimo wielu innych świadectw tego typu. Polecam. Oprawa miękka, szyta. Anna Karczewska
- Witamy w Fae Cafeprzez Paweł JaskulskiAutorka: Jennifer Kropf Wydawnictwo Jaguar Poziom: BD IV-93 Powieść fantasy, ale zdecydowanie z odchyleniem w komediową stronę, co nie jest zbyt częstą kompozycją. W tym przypadku te kontrapunktowe elementy pasują do siebie bardzo dobrze, gwarantując literacką rozrywkę dla młodzieży na dobrym poziomie. Główna bohaterka Kate Kole jest studentką marzącą o własnej kawiarni i karierze literackiej. Pewnego pięknego dnia staje w obronie baristki potraktowanej w ordynarny sposób przez klienta. Między Kate a mężczyzną dochodzi do spięcia w efekcie którego natręt ginie, po czym jednak jego ciało znika. Czyżby planetę Ziemia nawiedzili kosmici? W powieści Jennifer Kropf chodzi nie tyle o kosmitów, co – uogólniając – magiczne istoty. Ich zarządca książę Cressica Alabastian – pretendent do tronu Północnego Zakątka Wieczności – pragnie zemsty na młodej kobiecie, która podniosła rękę na przedstawiciela magicznego ludu. Deleguje na świat czterech elfickich asasynów, którzy niczym czterej jeźdźcy apokalipsy, będą zapowiedzią zagłady. Oczywiście w „Witamy w Fae Cafe” zagłady tylko głównej bohaterki, ale zawsze. A jednak Kate poradzi sobie z tym zagrożeniem. Kobieta, jeśli zechce, owinie sobie wokół palca nawet czterech elfickich asasynów, których wmanewruje w prowadzenie kawiarni. Czy później przyjdzie kryska na Matyska, czyli na Cressica Alabastiana – niepocieszonego faktem, że Kate wciąż chodzi pośród żywych? Na to wygląda, kobiety mogą dziś wszystko. Dobra młodzieżówka, warto zakupić. Oprawa miękka, klejona.
- Ośla Skórka, śmierdząca księżniczkaprzez Paweł JaskulskiAutor: Tebo Wydawnictwo Krótkie Gatki
Poziom: BD II
Drugi tom „Wrzaskuna”. Tom pierwszy „Piękna i brzydal” (p. 18/2022). Tebo tym razem interpretuje między innymi wierszowaną baśń autorstwa Charles’a Perraulta, wydaną po raz pierwszy w 1694 roku. Tebo to twórca, który uwielbia wywracać stolik z klasyką, tradycją piśmienniczą. Burzy tym samym czytelnicze przyzwyczajenia, oczekiwania itp. Tytułowy bohater jest odważnym labradorem, który ratuje księżniczki, walczy z potworami i cyklopami. Księżniczki są jednak dość rozczarowane na widok wybawcy. Jest i na to lekarstwo. Gdy Wrzaskun kicha, zamienia się w księcia Huberta – takiego jak w bajce.
Hubert ma jednak wady. Nie jest tak opiekuńczy jak Wrzaskun, cechuje go skrajny egoizm i narcyzm. Parada kontrapunktowych pomysłów na rozbawienie czytelnika działa znakomicie. Rysunki podkreślają wesoły charakter całości, podobnie jak dialogi, np.: „-Wpadniesz do domu wziąć prysznic? -Daruję sobie! Zgarnąłem zapachową świecę, powinna załatwić sprawę!”. W tym scenariuszu Wrzaskuna czeka spotkanie z księżniczką Oślą Skórką, którą przed absztyfikantami ochrania nieprzyjemny zapach. Sprawy przybierają jednak niespodziewany obrót. Macocha Oślej Skórki chce wydać córce rozkaz umycia. Jak widać humor w prezentowanej pozycji odsyła do podobnych wydawnictw niekoniecznie poprawnych politycznie. Może nie każdemu dorosłemu będzie podobał się zwariowany typ humoru, ale dzieciakom na pewno tak. Oprawa miękka, klejona.
- Pan Oskar na wakacjachprzez Edyta KucharekAutor: Jim Field Wydawnictwo: Zielona Sowa Poziom: BD O/I Autorska książka cenionego brytyjskiego ilustratora i reżysera animacji stanowi pierwszą część cyklu z uroczym, długouchym psem w meloniku i garniturze – panem Oskarem. Cykl łączy pełne humoru, obrazkowo-słowne historyjki o przygodach tytułowego bohatera z nauką języka angielskiego. W prezentowanej części pan Oskar, w towarzystwie złotej rybki Kory, wyrusza w długą podróż, aby odwiedzić swoich przyjaciół. Wakacje zaczyna od nocowania na kempingu, następnie zjeżdża na nartach ze stoku, pływa łódką po jeziorze i pluska się w morzu, na końcu zaś jedzie do malowniczego miasteczka, gdzie udaje się do kawiarni. Atrakcji ma zetem co niemiara, w dodatku ma okazję skorzystać z różnych środków transportu, a – co najważniejsze – w każdym miejscu spotyka się z dawno niewidzianym przyjacielem. Wszystkie angielskie słówka i zwroty związane z wakacjami pana Oskara wkomponowane są w dynamiczne, żywe, pełne zabawnych szczegółów ilustracje, tworząc swego rodzaju obrazkowy słownik języka angielskiego. Na końcu książki znajduje się lista przedmiotów do odnalezienia na poszczególnych rozkładówkach. Świetna, niezwykle przyjemna książka wprowadzająca dzieci w język angielski. Okładka twarda, szyta. Bardzo polecam.
- Bez strachuprzez Radosław PulkowskiAutor: Rafael Santandreu Wydawnictwo: Znak Literanova W swojej książce popularny hiszpański profesor psychologii podaje pomocną dłoń osobom cierpiącym na zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, zespół lęku uogólnionego, hipochondrię i inne podobne przypadłości. Santandreau twierdzi, że najskuteczniejszym, a być może jedynym, sposobem, aby im pomóc, jest intensywna terapia bądź autoterapia behawioralna. W liczącej dwieście siedemdziesiąt stron książce dokładnie opisuje on, na czym taka terapia polega, tłumaczy niuanse, odpowiada na niezadane pytania i przytacza liczne świadectwa osób, którym takie podejście odmieniło życie na lepsze. W swoich założeniach terapia behawioralna jest prosta. Wszystkiemu, co wzbudza nasz lęk, szczególnie taki, który po czasie zmienia się w ataki paniki i skutkuje dolegliwościami fizycznymi, musimy stawić czoła. Powinniśmy przede wszystkim przestać od tego zjawiska uciekać i w maksymalny możliwy sposób eksponować się na nie. Jeśli ktoś boi się jeździć samochodem, niech koniecznie jeździ nim jak najwięcej. Jeśli w kimś wzbudza lęk bycie w tłumie, niech każdego dnia udaje się w najbardziej zatłoczone miejsce w mieście. Kiedy nasz umysł nauczy się, że budzące strach zjawisko nie skutkuje niczym złym, ten strach minie – twierdzi Santandreu. Hiszpański psycholog pisze o metodzie czterech kroków. Pierwszy krok to stawienie czoła strachowi. Drugi – zaakceptowanie go. Trzeci – dryfowanie, czyli nauczenie się życia ze strachem, odprężanie się i zwolnienie tempa, nawet jeśli to trudne. Czwartym krokiem jest pozwolenie na upływ czasu – terapia behawioralna nie działa natychmiastowo i pozbycie się irracjonalnego lęku zazwyczaj zajmuje od kilku miesięcy do nawet kilku lat. Terapia behawioralna w opisie wydaje się czymś banalnie prostym, w praktyce jednak bywa ona wyjątkowo trudnym, a nawet wyczerpującym procesem. Hiszpański psycholog pisze o niej bardzo prostym językiem, z humorem, ale i bez owijania w bawełnę. By tak rzec – bez osłonek, trochę tak, jak wszelkich antylękowych osłonek powinna wyzbyć się osoba, która na co dzień przed lękiem ucieka. Jak przekonuje Santandreu, ucieczka w takich przypadkach powoduje tylko jedno – lęk kumuluje się i wzmaga. „Bez strachu” to w mojej opinii książka mądra i konkretna. Sądzę, że naprawdę może ona pomóc wielu osobom nieradzącym sobie z lękiem lub obsesjami. Takim właśnie osobom polecam do niej zajrzeć, a niestety współcześnie jest ich tylko coraz więcej. Oprawa miękka, klejona.
- Ciocia Jadzia i Przylądek Dobrej Nadzieiprzez Paweł JaskulskiAutorka: Eliza Piotrowska Wydawnictwo Media Rodzina
Poziom: BD I/II
Najnowsza część perypetii cioci Jadzi ma solidne podstawy do tego, aby traktować ją jako bardzo poważną literaturę. Na pozór – chociażby dzięki okładce – wszystko wydaje się wesołe i proste. Tym razem jednak ciocia Jadzia zatrudnia się jako wolontariusz w szpitalu, na onkologicznym oddziale dziecięcym. Wnosi na ten najtrudniejszy albo jeden z najtrudniejszych szpitalnych oddziałów ciepło, tak rzadko tu występującą nadzieję i naukę chwytania każdej chwili w locie do samego końca. Choć trudno uwierzyć, w tej książce nie wszyscy przeżyją.
Wiadomo, że autorka zyskuje tym samym na wiarygodności, ale czy warto czynić to za wszelką cenę w tego typu opowieści? W mojej ocenie tak. Działania autorki są słuszne, zakłamywanie onkologicznej rzeczywistości nie ma sensu – tym bardziej że działania cioci Jadzi wydają się podparte mądrą psychologią, wlewają autentyczny żar i optymizm w serca małych pacjentów. Czego to ona nie wprowadza? Pokaz mody, warsztaty z szycia, teatr, a nawet malowanie pościeli. Tekst można odczytać na dwóch poziomach. Po pierwsze, jako większe docenienie własnego życia przez czytelników zdrowych. Po drugie, może stanowić reprezentatywny przykład biblioterapii. Oprawa miękka, klejona.
- Magiczna ranaprzez Radosław PulkowskiAutorka: Dorota Masłowska Wydawnictwo: Karakter Według wydawcy i samej Doroty Masłowskiej „Magiczna rana” jest powieścią. W rzeczywistości bliżej jej raczej do zbioru połączonych ze sobą opowiadań. Przynależność gatunkowa schodzi jednak na dalszy plan, jeśli weźmie się pod uwagę jakość tej książki. Nikt inny nie pisze tak, jak Dorota Masłowska, a „Magiczna rana” to jedna z najlepszych rzeczy, jakie wyszły spod jej pióra. Na płytszym poziomie lektury „Magiczna rana” to zabójczo śmieszna książka, na różne sposoby wytykająca wady wszystkim bohaterom, którzy się w niej pojawiają. Bohaterom, a zatem także nam, bo wzrok pisarki patrzy dość szeroko, zahaczając o ludzi obdarzonych różnymi cechami i należących do różnych klas społecznych. Kiedy piszę „zabójczo śmieszna” – nie żartuję. Gwarantuję, że czytelnicy posiadający pewien językowy słuch i wyczulenie na frazes będą rechotać w głos, oczywiście o ile nie poczują się osobiście dotknięci i obrażeni. Masłowska, jak wiadomo od dawna, tworzy swój własny, zupełnie oryginalny język artystyczny właśnie z klisz językowych i pomniejszych błędów, które zdarza się nam robić. Tym razem jest to jednak język nieco bardziej tradycyjnie literacki – „Magiczna rana” to nie quasi-hiphopowy poemat, a utwór wykorzystujący najróżniejsze rejestry, od codziennej mowy, po języki reklamy czy internetu. Zdania Masłowskiej bywają po prostu piękne, nawet jeśli często zbudowane są z językowych odpadów. Jeśli nieco bardziej zastanowimy się podczas lektury, zauważymy, że ta niebywale śmieszna książka, jest również przerażająca. Obecne w niej groteska i surrealistyczne wycieczki to nie wygłup autorki, ale sposób na opisanie współczesnej rzeczywistości, którą opisać jest coraz trudniej. Bohaterowie, pogubieni w gąszczu własnych aspiracji i coraz trudniejszych do sprostania wymagań społecznych, rozpaczliwie starają się znaleźć w swoim świecie coś prawdziwego. Jak jeden mąż szukają więc miłości, bo poczucie prawdziwości mogą im przynieść chyba tylko miłość, cierpienie i śmierć. Niestety znalezienie tej pierwszej jest najtrudniejsze i zwykle się nie udaje – miłości u Masłowskiej są chwilowe albo toksyczne. Jak widać, nowa książka autorki „Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną” to proza nie tylko dowcipna, ale i nadzwyczaj poważna. „Magiczna rana”, jak to zwykle bywa z książkami Masłowskiej, budzi skrajne opinie. Według mnie Masłowska to pisarka wybitna, jedna z najlepszych żyjących polskich autorek. Nie sądzę jednak, że do tej opinii trzeba kogoś specjalnie przekonywać – Masłowskiej można nie lubić, ale trzeba się z jej pisarstwem konfrontować, bo to po prostu autorka ważna, szeroko omawiana, z talentem, któremu nie sposób zaprzeczyć. I dlatego „Magiczną ranę” po prostu trzeba mieć w zbiorach bibliotecznych. Oprawa twarda, szyta, z obwolutą.
- Ćwiczymy koncentracjęprzez Edyta KucharekAutorka: Agnieszka Łubkowska Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Książka z nowej serii wspierającej dzieci w wieku wczesnoszkolnym, zatytułowanej „Szkoła i ja”. Autorka prezentowanej części, Agnieszka Łubkowska, która jest trenerką zdolności poznawczych, zachęca dzieci do rozwijania niezwykle przydatnej w szkole umiejętności, jaką jest koncentracja. Ukazuje ją jako supermoc, dzięki której nauka czytania, pisania i liczenia staje się o wiele łatwiejsza i przyjemniejsza. Wystarczy ją ćwiczyć jak mięśnie. Młodzi czytelnicy (i ich rodzice) znajdą w książce podstawowe informacje o funkcjonowaniu mózgu i dopaminie, porady na temat zdrowego odżywiania, trybu życia, snu i aktywności fizycznej, a przede wszystkim konkretne ćwiczenia na koncentrację. Wszystko to zaprezentowane jest w pomysłowy i atrakcyjny sposób. Otóż dwójka uczniów drugiej klasy, ośmioletnie bliźnięta, Ada i Kuba, poznają w szkole (zarówno na lekcjach, jak też w świetlicy) zabawy i ćwiczenia pomagające im się skupić. Chętnie wykorzystują je również w domu podczas odrabiania lekcji. Okazuje się bowiem, że ćwiczenia na koncentrację nie tylko są pomocne w nauce, lecz także sprawiają im wiele frajdy. Gdy rozpiera ich energia i trudno im się skupić, grają na przykład w „Muchę”, bawią się w odrysowywanie konturów, wyobrażają sobie, że są magicznym drzewem, wypróbowują też techniki oddechowe oraz pozycje obniżające poziom stresu i przywracające koncentrację. Znajdziemy tu zatem propozycje zabaw ruchowych, oddechowych, pamięciowych i relaksacyjnych. Wszystkie są przejrzyście zaprezentowane na obrazkowych instrukcjach opatrzonych przystępnym opisem w komiksowych dymkach. Na końcu książki zamieszczone są wskazówki dla rodziców i opiekunów. Wartościowa, użyteczna książka. Okładka twarda, szyta. Bardzo polecam.
- Mam na imię Folkviprzez Radosław PulkowskiAutorka: Maria Hesselager Wydawnictwo: ArtRage Na zaledwie stu pięćdziesięciu stronach udało się duńskiej pisarce wyczarować nieistniejący już świat epoki wikingów. „Mam na imię Folkvi” to powieść historyczna dla wymagających czytelników – omijająca szerokim łukiem wielkie historyczne wydarzenia, a zamiast tego skupiająca się na codzienności. W książce Marii Hesselager nie chodzi jednak wyłącznie o pokazanie, jak żyło się przed wiekami na północy Europy. Duńska pisarka, ani na moment nie zapominając o wymogach przedstawianego przez nią świata, opowiada uniwersalną historię, którą po brzegi wypełniają skrajne, trudne emocje. Taką, której siłę można wręcz porównać do mitu, choćby takiego, który wywodzi się z mitologii nordyckiej. Powieść Marii Hesselager opowiada o Folkvi i Aslakrze – dorosłych dzieciach małżeństwa, które odgrywało istotną rolę w życiu okolicznej społeczności. Brat i siostra są bardzo bliscy sobie, nawet jak na rodzeństwo. Ich relacja zacieśnia się jeszcze bardziej po śmierci rodziców. Folkvi, która nauczyła się od matki jej akuszersko-magicznego rzemiosła, stara się kontynuować jej pracę. Aslakr jest z kolei młodym wojownikiem, który wyrusza na swoją pierwszą daleką wyprawę. Po powrocie z podróży oznajmia siostrze, że znalazł narzeczoną i zamierza się z nią ożenić, jak przystało na dojrzałego mężczyznę. Powiedzieć, że Folkvi nie jest zachwycona tym pomysłem, to nic nie powiedzieć. Dziewczyna wpada w dziwny, depresyjno-katatoniczny stan. Po pewnym czasie czytelnik zyskuje pewność, że bliska relacja rodzeństwa daleka jest od zdrowej relacji pomiędzy bratem i siostrą. Żeby nie zdradzać zbyt wiele, powiedzmy tylko, że jest ona zbyt bliska… „Mam na imię Folkvi” nie jest łatwą lekturą. To powieść krótka pod względem objętościowym, ale niezwykle bogata jeśli chodzi o treść. Jej fabułę czytelnik poznaje w porządku achronologicznym, a styl, którym posługuje się autorka, daleki jest od przezroczystości, którą najczęściej charakteryzuje się proza historyczna. Narracja jest rwana, kipi ekspresją i w dodatku w różnych częściach książki jest prowadzona przez różnych narratorów. Ze względu na wymienione powyżej zabiegi powieść wymaga wprawdzie od czytelnika sporego skupienia, ale pomysły autorki sprawdzają się znakomicie – w świat przedstawiony po prostu się wsiąka. Lekturę „Mam na imię Folkvi” polecam wszystkim czytelnikom najlepszej współczesnej prozy – powieść warto poznać i docenić samodzielnie. Oprawa miękka, klejona.
- Do roboty!przez Edyta KucharekAutorka: Katarzyna Radziwiłł Wydawnictwo: Muchomor Katarzyna Radziwiłł, autorka książek popularnonaukowych dla dzieci, wydawczyni i założycielka Wydawnictwa Muchomor, tym razem przybliża młodym czytelnikom dawne zawody, a przy okazji pokazuje, jak zmieniał się świat na przestrzeni dziejów. Wydobywa z lamusa dwadzieścia zapomnianych profesji, takich jak np. krzykacz miejski, zbieracz pijawek, żabi doktor, flisak, guwernantka czy windziarz. W lekki, ciekawy sposób opisuje historię i znaczenie tych zawodów, opowiada o związanych z nimi obowiązkach i zwyczajach, wymaganych umiejętnościach i sprawnościach. Młodzi czytelnicy odbędą podróż w czasie, dzięki której dowiedzą się, że w starożytnej Grecji bematysta mierzył krokami odległości między miastami, na XVI-wiecznym dworze króla Anglii stołkowy nosił za władcą królewski stołek (dzisiejszy sedes) i pomagał mu z niego korzystać, w średniowiecznych skryptoriach pogrążeni w ciszy mnisi ręcznie przepisywali teksty ksiąg, a dwieście lat temu w angielskich kościołach zatrudniani byli biczownicy psów, których zadaniem było wyganianie szczekających, bezpańskich psów i budzenie przysypiających w ławkach wiernych. Ciekawa lekcja historii pokazująca, jak żyli ludzie w dawnych czasach, gdzie pracowali, czym się zajmowali, a przy okazji zaś jak zmieniał się świat. Klimat dawnych czasów znakomicie oddają ilustracje w stonowanych barwach, które – z dbałością o szczegóły i zachowanie historycznych realiów – stworzyła Sylwia Szyrszeń-Jaskierska. Duży format. Okładka twarda, szyta. Polecam. Poprzednio na liście: „Rozumiemy się bez słów” p. 20/2020.
- Matka. O pierwszej, najważniejszej i nie zawsze łatwej relacjiprzez Radosław PulkowskiAutorka: Izabela O’Sullivan Wydawnictwo: Sensus Izabela O’Sullivan to dziennikarka i reporterka, którą można kojarzyć m.in. z łamów „Wysokich Obcasów”, „Newsweeka”, „Polityki” czy „Pisma”. W swoim pierwszym reportażu książkowym podjęła temat uniwersalny i niezwykle ważny dla każdego – temat relacji z matką. Dziennikarce udało się dotrzeć do kilkudziesięciu bohaterek i bohaterów, którzy pozwolili jej głęboko wniknąć w swoje trudne relacje z matkami. Katalog tych trudności doprawdy może budzić zdumienie. Opisane przez O’Sullivan historie dotyczą zarówno matek nadopiekuńczych, narcystycznych, nadmiernie kontrolujących, jak i takich, które zwyczajnie nie kochały swojego dziecka. Bohaterowie i bohaterki tego reportażu mają od trzydziestu kilku do sześćdziesięciu kilku lat, a niektórym z nich wciąż nie udało się wydostać spod pantofla tych, które je urodziły. Kobieta w wieku emerytalnym, która wciąż ukrywa się przed matką z paleniem papierosów albo inna, której w wieku czternastu lat matka najzwyczajniej w świecie powiedziała, że jej nie kocha, a później zachowywała się, jak gdyby nigdy nic – to tylko dwa przykłady. Jest taki frazes, który mówi, że najbardziej zadziwiające historie pisze samo życie. Po lekturze książki O’Sullivan wydaje się on prawdziwy. Książka podzielona jest na siedem rozdziałów. W każdym z nich autorka umieściła po kilka historii spiętych jedną klamrą tematyczną. W pierwszym rozdziale czytamy o bohaterach, którzy są niezdrowo zależni od matek, w drugim – o bohaterach, którzy nie byli przez matki dość kochani i akceptowani, a w jeszcze innym – o bohaterach, u których niezdrowe relacje z matkami po latach wywołały objawy psychosomatyczne. Każdy z rozdziałów kończy się podsumowującym dany blok opowieści wywiadem z psycholożką i psychoterapeutką Iwoną Michalak-Jędrzejczak. Te rozmowy same w sobie również stanowią wartościową lekturę. Podsumowując, polecam zakup książki reportażowej Izabeli O’Sullivan. Autorka dysponuje warsztatem dziennikarskim, który pozwolił jej udźwignąć niełatwy i uniwersalny temat. Złe relacje z matką to zjawisko na tyle powszechne, że nie obawiałbym się o to, czy książka znajdzie czytelników. Tym bardziej warto umożliwić im dotarcie do niej. Oprawa miękka, klejona.
- Testamentprzez Edyta KucharekAutor: Adam Boniecki Wydawnictwo Poznańskie Nowa książka księdza Adama Bonieckiego wydana w formie albumu to zbiór tekstów będących jego testamentem, pożegnaniem i przesłaniem dla przyszłych pokoleń. Dziewięćdziesięcioletni redaktor senior „Tygodnika Powszechnego” podsumowuje w niej swoje życie, dzieli się swoimi przemyśleniami i doświadczeniami duchowymi, snuje refleksje na temat przemijania, starości i śmierci, pochyla się też nad ważkimi kwestiami teologicznymi, eschatologicznym i moralnymi. W tekście „Moje Zaduszki” wyraża wdzięczność za wszystkich ludzi, których spotkał w swoim życiu, a także nadzieję, że z tymi, którzy już odeszli, spotka się niedługo w niebie i spokojnie pogada. W „Liście wielkopostnym” pisze o swojej drodze życiowej, dziwnych splotach okoliczności, pobycie we Francji, który uważa za dar niebios, czy o nieprawdopodobnej historii, jaką było dla niego trafienie do „Tygodnika Powszechnego”. W „Słuchajcie Tatusia” znajdziemy rozważania dotyczące eschatologicznego tekstu Modlitwy Pańskiej. W tekście „Od nowa” ks. Boniecki, pisząc o obserwowanych zmianach w Kościele i w traktowaniu doktryny katolickiej, dochodzi do wniosku, że Kościół uratuje tylko jego świętość. Na koniec zaś składa życzenia wszystkim chrześcijanom. Teksty ks. Bonieckiego dotykają wielu trudnych spraw, jednak pełne są optymizmu, nadziei, ciepła i inspiracji. Towarzyszą im czarno-białe zdjęcia Grażyny Makary. Ładnie wydana, w twardej, szytej oprawie. Polecam.
- Wybraniprzez Radosław PulkowskiAutorka: Patricia Nieto Wydawnictwo: ArtRage Niezwykle oryginalny reportaż Patricii Nieto opowiada o jeszcze oryginalniejszej tradycji, która narodziła się w kolumbijskim miasteczku Puerto Berrío. Mniej więcej w połowie XX wieku przepływającą przez tę miejscowość rzeką Magdaleną zaczęły spływać ciała bezimiennych ofiar konfliktów targających Kolumbią, m.in. partyzantów walczących w trwającej przez kilka dekad wojnie domowej. Zwłoki zaplątywały się w sieci rybackie, zahaczały o gałęzie, przybijały do plaż. Niektórzy z mieszkańców miasteczka zaczęli wybierać sobie anonimowych zmarłych, nadawać im imiona i modlić się za ich duszę. Wierzyli, że takie postępowanie zapewni im ochronę i wstawiennictwo u Boga. Trzeba przyznać, że ten zwyczaj – z jednej strony będący owocem traumatycznej kolumbijskiej historii najnowszej, a z drugiej myślenia magicznego – to znakomity temat na reportaż. Patricia Nieto, uznawana w Ameryce Południowej za żywą klasyczkę literatury faktu, postanowiła dorównać tematowi formą. „Wybranym” daleko jest do typowego tekstu reportażowego, a bliżej do literatury pięknej, szczególnie tej wywodzącej się z południowoamerykańskiej tradycji realizmu magicznego. Jej skondensowaną i niezbyt długą książkę czyta się jak powieść – liryczną i przepełnioną dziwną magią. Tak naprawdę nie jest ona jednak powieścią, a właśnie reportażem – wynikiem wnikliwego dziennikarskiego śledztwa, badań terenowych i rozmów z mieszkańcami Puerto Berrío. Efekt może imponować. „Wybrani” to dużej klasy literatura, którą trudno porównać z czymkolwiek innym. Tę pięknie wydaną książkę warto mieć na swojej półce z literaturą faktu zarówno ze względu na przeciekawy temat, jak i niecodzienną formę. Oprawa miękka, klejona.
- Docenić siebieprzez Edyta KucharekAutorka: Risa Williams Wydawnictwo: Poblicat Kolejna książka amerykańskiej psychoterapeutki, trenerki specjalizującej się w walce z lękiem oraz profesorki na uniwersytecie w Los Angeles; poprzednio na liście: „Rozbroić lęk. 25 sposobów na wewnętrzny spokój i lepszą samoocenę” p. 8/2022. W prezentowanym poradniku autorka przedstawia narzędzia pomagające wzmocnić poczucie własnej wartości i sprawczości oraz pewność siebie. Podpowiada, jak zmienić krytyczny sposób mówienia o sobie oraz negatywne wzorce myślowe i zacząć odnosić się do siebie życzliwie. Odwołując się do wyobraźni czytelnika, zachęca np. do otulania się kocem życzliwości, korzystania z księgi inspiracji, odkrycia w sobie fasetowego kamienia szlachetnego, wyobrażania sobie siebie jako bohatera przygody czy znalezienia sobie zwierzaka z kreskówki. Każde z proponowanych ćwiczeń jest szczegółowo opisane w osobnym podrozdziale, dodatkowo wzbogacone jest szczyptą neuronauki (wyróżnionej w ramkach), przykładami klientów psychoterapeutki, praktycznymi poradami, arkuszami do ćwiczeń (z pustymi miejscami do wypełnienia) oraz dużą dawką ciepła. Książka napisana jest lekkim stylem. Zawiera bibliografię oraz czarno-białe ilustracje. Okładka miękka, klejona. Polecam zainteresowanym tematem.
- Matylda i tajemnica Strażyprzez Radosław PulkowskiAutorka: Anna Włodarkiewicz Ilustracje: Magdalena Babińska Wydawnictwo: SQN Poziom czytelniczy BD I/II Królewna Matylda jest najstarszym spośród dzieci władcy Królestwa Straży. Każdego dnia nudzi się jak mops podczas lekcji czytania, kaligrafii i łacińskich przysłów, które zaplanowali dla niej rodzice. Królewna czuje, że w przyszłości wcale nie chciałaby być elegancką damą, ponad wszystko ceniącą dobre obyczaje i konwenans. Zamiast tego wolałaby zostać bohaterką, mieć niebezpieczne przygody, a najlepiej przejść do historii Królestwa. Problem w tym, że rodzice mają wobec Matyldy inne plany. Poza tym uważają, że w spokojnych czasach, które dzięki ich staraniom nastały, najlepiej w ogóle nie informować dzieci o potencjalnych zagrożeniach. Niestety na dwór królewski coraz częściej docierają pogłoski, że pokój w królestwie być może właśnie dobiega końca… Matylda jest dzieckiem, które nie może usiedzieć w jednym miejscu i – jak łatwo przewidzieć – w końcu wpada w tarapaty. Z opresji ratuje ją co prawda sir Klemens, Pierwszy Rycerz na zamku, jednak dziewczynka podczas samodzielnej wyprawy do wiedźmiego lasu naprawdę najada się strachu. Czy jej niebezpieczna przygoda skłoni rodziców, żeby przestali zatajać przed nią niewygodne fakty i pozwolili uczyć się także rycerskiego rzemiosła? Tak w największym skrócie prezentuje się fabuła pierwszej części nowego cyklu powieści dla dzieci autorstwa Anny Włodarkiewicz. Autorkę znamy już z szeregu innych publikacji, w tym książek o przygodach Gai z Gajówki (ich ostatnią część prezentowaliśmy niedawno, podczas przeglądu 15 w 2024 roku). „Matylda i tajemnica Straży” to dobrze napisana i dopracowana powieść dziecięca, która może służyć najmłodszym jako jedna z pierwszych lektur wprowadzających je w świat literatury fantasy. Przeznaczona jest głównie dla dziewczynek, bo jedno z jej głównych przesłań wyraźnie mówi o tym, że kobieta może zostać kim tylko chce – choćby i lubującą się w walce bohaterką. Według Włodarkiewicz tradycyjne role płciowe nie powinny nikogo ograniczać w dążeniu do realizacji swoich marzeń. Dwustustronicowej historii towarzyszą utrzymane w klimacie dziecięcego fantasy ilustracje Magdaleny Babińskiej. Książka jest bardzo przyjemna i sądzę, że może zainteresować czytelniczki w wieku około dziesięciu lat. Warto ją kupić. Oprawa miękka, klejona.
- Piękne życieprzez Edyta KucharekAutorka: Virginie Grimaldi Wydawnictwo: Sonia Draga Kolejna książka popularnej francuskiej pisarki to przejmująca historia rodzinna skupiająca się na relacji dwóch sióstr; poprzednio na liście: „Niech trwają tylko miłe chwile” p. 12/2023. Starsza siostra, czterdziestodwuletnia Emma, jest nauczycielką, ma męża i dwoje dzieci. Przed pięcioma latami przeprowadziła się do Alzacji i odcięła się od swojej młodszej siostry Agathe. Teraz nieoczekiwanie proponuje jej spędzenie tygodnia w domu niedawno zmarłej babci Busi, zanim zostanie on sprzedany przez pazernego wujka. Spotkanie po latach nie jest dla nich łatwe. Agathe ma żal do siostry, że ją porzuciła. Od dzieciństwa bowiem była bardzo mocno zżyta z Emmą, która pomagała jej przetrwać najtrudniejsze chwile, wspierała ją w walce z depresją i zaburzeniami lękowymi. Początkowo siostry zachowują dystans, jednak pobyt w pełnym ciepłych wspomnień domu ukochanej babci, która zawsze była dla nich podporą i bezpieczną przystanią, a wakacje spędzone u niej „kolorowym przerywnikiem w morzu szarości”, staje się okazją do nadrobienia straconych lat, szczerych rozmów i zbliżenia się do siebie. Bohaterki, które noszą w sobie wiele blizn, muszą też rozprawić się z bolesną przeszłością, z wydarzeniami z dzieciństwa, które naznaczyły ich tożsamość oraz wpłynęły na ich dorosłe życie. Każda z nich bowiem, zarówno uporządkowana i pragmatyczna Emma, jak również wrażliwa i nieokiełznana Agathe, chowa się pod swoim pancerzem. Przeżycia i emocje bohaterek ukazana są na tle niezwykłych krajobrazów Kraju Basków. Fabuła koncertuje się wokół siedmiodniowego spotkania ukazanego z perspektywy obu sióstr. Przeplatają ją retrospekcje odsłaniające przeszłość bohaterek od najmłodszych lat i układające się w przejmującą historię rodzinną. Książka porusza trudne tematy dotyczące przemocy w rodzinie, choroby afektywnej dwubiegunowej, problemów z niepłodnością, straty bliskiej osoby oraz choroby nowotworowej. Nostalgiczna, refleksyjna, pełna smutku i humoru powieść obyczajowa. Znajdziemy w niej też nawiązania do filmu „Titanic”. Okładka miękka, klejona. Polecam.
- Marta i zagadka starego lustraprzez Radosław PulkowskiAutor: Wojciech Widłak Ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło Wydawnictwo: HarperKids Poziom czytelniczy: BD 0/I Główną bohaterkę tej książki, Martę, możemy kojarzyć także z innych dzieł Wojciecha Widłaka. „Marta i zagadka starego lustra” to kolejna pozycja z serii „Czytam sobie”, która ma pomagać dzieciom w nauce czytania. Publikacja liczy pięćdziesiąt stron i oznaczona jest jako poziom drugi z trzech. Oznacza to m.in., że w tekście książki znalazło się 800-900 wyrazów i zdarzają się dłuższe zdania. Fabuła nowej książki Widłaka jest zajmująca. Bohaterka idzie w niej do muzeum miejskiego wraz ze swoim wujkiem Damazym – profesorem i wynalazcą. Na wystawie wujek pokazuje jej pewne tajemnicze lustro, które według niego należało niegdyś do znanego z legend Jana Twardowskiego, czarnoksiężnika najbardziej znanego z tego, że zaprzedał duszę diabłu. Jednak według wujka Damazego lustro Twardowskiego wcale nie jest lustrem, ale magicznym artefaktem, który pozwalał mu na podróże w czasie. Czy bohaterom uda się zbadać magiczny przedmiot i przekonać się, co może powiedzieć o nim nauka? Książkę można zdecydowanie polecić. Opowiedziana przez Widłaka historyjka jest ciekawa, bogata w wiedzę i w dodatku może pobudzać małych czytelników do refleksji. Napisana jest w taki sposób, że rzeczywiście bardzo dobrze nadaje się do ćwiczenia umiejętności czytania. Dodatkowe brawa należą się Ewie Poklewskiej-Koziełło, która wzbogaciła książkę o fantastyczne, bajkowe ilustracje. Oprawa broszurowa, klejona. Okładka miękka. Na ostatniej stronie sześć ładnych naklejek.
- Co wie rybaprzez Edyta KucharekAutor: Jonathan Balcombe Wydawnictwo: Prószyński i S-ka Książka amerykańskiego biologa, doktora etologii (nauki o zachowaniu zwierząt) poświęcona jest rybom. Żyjące w środowisku wodnym zwierzęta stanowią najliczniejszą i najbardziej zróżnicowaną grupę kręgowców. Różnorodność kształtów i rozmiarów, feeria barw czy nawet świecące bakterie zamknięte w swoistego rodzaju lampki pokazują ich umiejętność przystosowania się do życia w różnych warunkach: płytkich, pełnych światła słonecznego wodach tropikalnych oraz ciemnych, nieprzeniknionym głębinach oceanów. W poszczególnych rozdziałach autor omawia zmysły (wzrok, słuch, węch, smak i dotyk), którymi ryby posługują się w wodzie. I tak dowiemy się, że ryby choć nie mają uszu, to mają wykształcone organy pozwalające im odbierać dźwięki, nawet te niesłyszalne dla ludzi, o czym wiedzą wędkarze starający się ostrożnie poruszać po brzegu. Doskonały rozpuszczalnik, jakim jest woda, pozwala na łatwiejsze odbieranie bodźców węchowych i smakowych, co ryby wykorzystują do rozpoznawania pokarmu, identyfikacji zagrożeń oraz ostrzegania o niebezpieczeństwie innych osobników. Te wodne stworzenia wykształciły unikalny mechanizm zmysłu dotyku, są one wyposażone w linię boczną, wyczuwającą ruch wody, co pozwala na lokalizację innych zwierząt, czy synchroniczne pływanie w ławicach. Ryby to również niezrównani specjaliści nawigacji, rozpoznają linie ziemskiego pola magnetycznego poprzez specjalne komórki z drobinami magnetytu, które działają jak magnes, wskazując kierunek północy. Balcombe opisuje wiele eksperymentów, które pozwoliły zbadać zachowania ryb, ich cechy poznawcze, zachowania społeczne oraz określić, czy ryby mają świadomość i czy odczuwają ból. Odrębny rozdział poświęcony jest rybołówstwu, często prowadzonemu w grabieżczy i szkodliwy dla środowiska sposób, oraz hodowli ryb, gdzie również dochodzi do wielu nieprawidłowości. Ciekawa, zawierająca wiele zaskakujących faktów o rybach książka popularnonaukowa. Okładka miękka, klejona. Pozycja zawiera przypisy końcowe, indeks oraz kolorowe zdjęcia. Polecam.
- Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałemprzez Radosław PulkowskiAutorka: Zuzanna Podpora Wydawnictwo: Kultura Gniewu Poziom czytelniczy BD II/III W domu Izy straszy, w co niekoniecznie chcą uwierzyć jej najlepsi przyjaciele, Bakteria i Przemek. Na szczęście na horyzoncie pojawia się nowa koleżanka Marta, która – podobnie jak cała jej rodzina – posiada pewne zdolności parapsychiczne, a mianowicie widzi duchy i potrafi się z nimi komunikować. Okazuje się, że w domu Izy rzeczywiście przebywa ktoś niepożądany, a konkretnie nieco od niej starszy Adam, który już od roku jest uwięziony poza swoim ciałem. Jednak tak naprawdę to nie on stanowi problem, ale inna, dużo bardziej podstępna zjawa… Debiutancki komiks Zuzanny Podpory ma w sobie coś z horroru, ale skonstruowany jest tak, aby przesadnie nie straszyć, autorka kieruje go bowiem głównie do młodszych nastolatków. Akcja jest dość wartka i spełnia wszelkie wymagania stawiane przed tytułami przygodowymi – w komiksie nie brakuje ani zwrotów akcji, ani wyrazistych postaci, które są obdarzone własnymi, wiarygodnymi problemami. Właściwie nawet istotniejsza od nawiedzonej przez duchy warstwy przygodowej, jest tu warstwa obyczajowa. Z bardzo sympatycznymi bohaterami z pewnością utożsamią się młodzi ludzie w podobnym wieku. „Nawiedzona spółka. Przygody poza ciałem” to przede wszystkim komiks o przyjaźni. Pojawia się w nim również wątek miłości między dwoma dziewczynami – Iza zakochuje się w Marcie, a Marta w Izie, choć do samego końca żadna z nich nie jest pewna, że z wzajemnością i nie mówi tej drugiej o swoich uczuciach. Ciekawe są postaci rodziców Izy i mamy Marty – najbardziej dlatego, że są one ukazane oczami nastolatek, które czują się przez nie niezrozumiane. Z pewnością nie są to jednak rodzice źli, a niezadowalające relacje z córkami wynikają tu głównie z nieporozumień. Bardzo polecam wszystkim bibliotekom komiks Zuzanny Podpory. Sam kupowałbym go w ciemno każdemu około trzynastoletniemu dziecku. Mam też nadzieję, że tytuł z czasem rozwinie się w serię, bo ma ku temu wszelkie predyspozycje. Oprawa miękka, klejona. Warto też wspomnieć o bardzo fajnych rysunkach – czytelnych, pozbawionych zbędnych udziwnień i przepełnionych emocjami.
- Rumpel Chwast. Opowieść o bananach, przynależności i byciu sobąprzez Radosław PulkowskiAutor: Matthew Gray Gubler Wydawnictwo: Znak Emotikon Poziom czytelniczy: BD I/II Obrazkową książkę Matthew Graya Gublera wydawca reklamuje, chwaląc się jej sukcesami w Stanach Zjednoczonych, gdzie była numerem jeden na liście bestsellerów „New York Timesa” i została uznana przez magazyn „Forbes” najlepszą dziecięcą książką roku. Jej głównym bohaterem jest przedstawiony czytelnikowi już w tytule Rumpel Chwast, dziwak i odludek. Rzeczywiście, pod wieloma względami różni się on od mieszkańców okolicy: ma tylko pięć krzywych zębów, trzy cienkie włosy, zieloną skórę i w dodatku jego lewa stopa jest o 11 procent większa niż prawa. Z powodu swojej ewidentnej odmienności Rumpel jest na tyle niepewny siebie, że zamieszkał w studzience kanalizacyjnej. Stworek boi się, że jego dziwna uroda może wystraszyć innych. Jest bardzo samotny, a w przezwyciężeniu tej samotności nie pomaga mu ani stworzenie sobie przyjaciela ze śmieci, ani oglądanie bawiących się na ulicy ludzi i wyobrażanie sobie, że jest z nimi. Do ludzi Rumpel wychodzi właściwie tylko raz w roku, podczas Dorocznej Parady Piżamowców i Watocukrowych Naleśnikowców. Święto jest w końcu na tyle radosne i gwarne, że na pewno nikt go nie zauważy! Niestety w tym roku wyczekiwane wyjście ze studzienki stoi pod znakiem zapytania, ponieważ Rumplowi zaginęło nakrycie głowy ze skórki od banana, które dotąd zawsze służyło mu za kamuflaż… Kiedy stworek smuci się faktem, że tym razem opuści swoje ulubione święto, niespodziewanie dobiega go głos z ulicy. Okazuje się, że mieszkańcy miasteczka nie tylko zawsze go widzieli, ale w dodatku tęsknią za jego obecnością na paradzie! Historia o Rumplu narysowana jest kreską stylizowaną na dziecięce bazgroły, co według mnie wypada dobrze. Historia jest zabawna i ma szansę rozbawić dzieci, a przynajmniej sprawić, że czas przeznaczony na lekturę spędzą z uśmiechem na twarzy. Morał historii jest z kolei cenny – w końcu któż nie czuje się od czasu do czasu niepewnym siebie odmieńcem, zwłaszcza w dzieciństwie? Zastanawiam się jedynie, czy przesłanie nie jest przypadkiem aż nazbyt pozytywne. Pod koniec książki całe miasteczko kocha Rumpla, nie znajduje się nawet jedna osoba, która dziwi się jego zielonej skórze i ogólnej odmienności. Trochę mało to realistyczne i obawiam się, że dziecko wyśmiewane przez rówieśników z powodu jakiejś odmienności może ten fakt zauważyć. Według mnie książkę Matthew Graya Gublera można kupić, nie jest to jednak lektura obowiązkowa. Oprawa twarda, szyta.
- Niezwykła Molly i nowa szkołaprzez Lucyna PaciorekAutorka: Sabine Lemire Ilustracje: Signe Kjaer Wydawnictwo Dwie Siostry Poziom czytelniczy BD I
Pierwszy tom nowej serii książek autorstwa duńskiej pisarki i stylistki, Sabine Lemire. Poprzedni tytuł autorki na liście to „Mira” (P. 5/2024).
Główną bohaterką serii jest Molly – kilkuletnia dziewczynka o wrażliwym usposobieniu i bystrym sposobie patrzenia na świat. W omawianym tomie, poznajemy jej perspektywę i dowiadujemy się, jak dziewczynka odnajduje się w nowej rzeczywistości. Czeka ją bowiem zmiana szkoły ze względu na przeprowadzkę do innego miasta. Molly bardzo stresuje się tym, że nowe miejsce pełne jest ludzi, których nie zna. Już pierwszego dnia, spotyka ją seria niemiłych niespodzianek, które dodatkowo zachwiały jej poczucie własnej wartości – zatrzasnęła się w łazience, nie załapała rzuconej do niej piłki i wstydziła się porozmawiać z nowymi kolegami ze szkoły. Na szczęście z każdą godziną, Molly oswajała się w nowym środowisku. Wystarczyło odezwać się do nowej koleżanki z ławki, by przekonać się, że w nowej szkole też jest szansa na przyjaźnie i miło spędzony czas.
Jest to typowa obyczajowa książka dla dzieci, która idealnie sprawdzi się w nauce czytania – treść została napisana dużą czcionką, ma krótkie zdania i rozdziały. Zawiera kolorowe ilustracje. Twórczynie zapowiadają kolejny tom przygód Molly, na który warto czekać. Polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Przetrwać ’44przez Lucyna PaciorekAutorzy: Agnieszka Cubała, Wojciech Lada, Sebastian Pawlina, Magdalena Rigamonti, Michał Wójcik, Sylwia Zientek Wydawnictwo: Wielka Litera
Praca zbiorowa, gromadząca 11 mikrohistorii z czasów Powstania Warszawskiego, które mają pomóc czytelnikowi zrozumieć, jak żyło się w czasie powstania. Nie ma tu informacji o taktyce bojowej, liczb ani dat. Są natomiast liczne wspomnienia o próbach przetrwania ludzi i miejsc, opisy wysiłku, jaki włożyli Warszawiacy, by ochronić przed zapomnieniem poległych powstańców lub dobra kultury. Wspomnienia często dotyczą także prób stworzenia iluzji normalnego życia, lepszej rzeczywistości, mimo trwającej wokół wojny. Taki cel miał np. teatr lalkowy rozstawiony na barykadach dla dzieci, którym próbowano choć trochę ubarwić powstańczą codzienność.
Bardzo ciekawe są teksty Sylwii Zientek i Sebastiana Pawliny, którzy w swoich tekstach piszą o wymiarze strat, jakie poniosła polska kultura w czasie Powstania. Zientek pisze o kradzieżach obrazów i wciąż trwających poszukiwaniach na różnych aukcjach – pisze np. o tym, jak odnaleziono słynną „Pomarańczarkę” Gierymskiego lub jak przebiegała odbudował Warszawy, a Sebastian Pawlina skupił się na bibliotekach i książkach, które m.in. Jan Zachwatowicz próbował ocalić. Niestety nie wszystkie próby ratowania najcenniejszych ksiąg i dóbr bibliotecznych się udały – najtragiczniejszą stratę polska kultura poniosła wraz ze spaleniem Biblioteki Krasińskich, w której zgromadzono najcenniejsze zbiory i która, zgodnie z układem kapitulacyjnym z 3 października, miała przetrwać. Niestety, mimo zawartego układu, Niemcy spalili ją, a wraz z nim tysiące ksiąg, takich jak: modlitewnik Henryka Walezjusza, Bibliotheca Polona magna universalis Józefa Załuskiego lub szare pudło Kazimierza Piekarskiego, w którym znajdowały się fakty dotyczące polskiego drukarstwa. Publikację kończy ciekawy i wstrząsający wywiad z Krystyną Zachwatowicz-Wajdą, która jako 14-letnia brała udział w Powstaniu.
Jest to bardzo wartościowa książka, która, zgodnie z tym, co zakłada podtytuł, ma pomóc przetrwać pamięci o Powstaniu, o tym, jak się wtedy żyło, bo jak czytamy we wstępie „historia zwietrzeje, a pamięć pozostaje”. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Zaginieniprzez Lucyna PaciorekAutorka: Anna Gronczewska Wydawnictwo RM
Reportaże i wywiady zawarte w książce dziennikarki Anny Gronczewskiej to wstrząsające historie zaginięć, które swego czasu szokowały całą Polskę. Jak czytamy we wstępie, problem jest ogromny, ponieważ rocznie znika kilkanaście tysięcy Polaków. W 2022 r. było to 12 881 os. Poszukiwania kończą się różnie, niekiedy policja odnajduje zaginionych, czasem wracają sami. Zdarza się też, że odnalezione zostaje już tylko martwe ciało, ale czasem ślad po zaginionym znika całkowicie.
W pierwszej części książki znajduje się 25 szokujących historii zaginionych ludzi. Każda z nich jest inna, ale równie przerażająca. Autorka z dziennikarską precyzją pisze o przebiegu poszukiwania, uwzględniając ustalenia policji, sposób poszukiwania i wypowiedzi bliskich, które pełne są bólu, niepewności i tęsknoty. Opisane w książce sprawy dotyczą spraw nigdy nierozwikłanych, na które nie ma dowodów. Są to np. zaginięcie 10-letniej Beatki w 1975 r., która nigdy nie została odnaleziona lub głośnej sprawy z 1990 r., kiedy zginął 4-letni Tomek, który najprawdopodobniej został uprowadzony. Wśród zaginionych są także dorośli i nastolatkowie, tacy jak 16-letnia Ola, która wysłała pożegnalny list rodzinie, z którego wynikało, że chce popełnić samobójstwo, jednak ciała nigdy nie znaleziono.
Druga część zawiera wywiady z osobami na co dzień zajmującymi się szukaniem prawdy o zaginionych ludziach. Wśród rozmówców emerytowany policjant, szef Archiwum X Komendy w Krakowie, wiceprezeska Fundacji ITAKA, dziennikarz „Magazynu Kryminalnego 997”, a nawet jasnowidz z Człuchowa, do którego zgłaszają się rodziny zaginionych.
Książka „Zaginieni” opowiada o prawdziwych dramatach. Rodziny, wciąż szukające swoich bliskich niekiedy wolałyby poznać najgorszą prawdę niż tkwić w niepewności, wciąż mając nadzieję ne powrót, który nie następuje. Anna Gronczewska posługuje się wciągającym, reporterskim stylem, prostym językiem, który sprawia, że zawarte historie mrożą krew w żyłach. Polecam fanom książek true crime. Oprawa miękka, klejona.
- Mindy uczy się dzielićprzez Lucyna PaciorekAutor tekstu: Nathan Fairbairn Ilustracje: Michele Assarasakorn Wydawnictwo Nasza Księgarnia Poziom czytelniczy BD I/II Drugi tom komiksowego cyklu “Akcja Psiaki”. Poprzedni tytuł “Gabi ma plan” prezentowaliśmy na przeglądzie 9. w 2024 r.
W omawianej części do ekipy PSIAKÓW, dołączyła nowa koleżanka – Hazel, która porusza się na wózku inwalidzkim. Jej perspektywa będzie wartościowa w budowaniu tolerancji u młodych czytelników wobec osób z niepełnosprawnościami. Na jej przykładzie czytelnikowi będzie łatwiej zrozumieć, z jakimi trudnościami muszą mierzyć się niepełnosprawni, a także, dlaczego nie powinno się z góry zakładać, że sobie z czymś nie poradzą. I choć perspektywa dziewczynki stanowi ważną lekcję dla czytelnika, nie jest to główny problem poruszony w tym tomie. Jak wskazuje tytuł, Mindy – najbardziej zbuntowana dziewczyna z całej ekipy musi nauczyć się dzielić. Jej problemy z zazdrością zaczęły się, gdy mama Mindy zaczęła spotykać się z chłopakiem, a Hazel dołączyła do ekipy wyprowadzającej pieski. Dwie najważniejsze przestrzenie życia Mindy, czyli dom i PSIAKI zmieniły się, co wzbudziło niemałą frustrację dziewczynki. Mindy była zazdrosna o mamę i swoje przyjaciółki. Musiało minąć trochę czasu, aż zrozumiała, że dzielenie się z innymi swoimi pasjami i ludźmi, których się kocha może przynieść dużo dobrego dla wszystkich.
Jest to bardzo dobry komiks, który niesie wartościowe treści, napisany prostym, młodzieżowym językiem. Dialogi są zabawne, a niekiedy pouczające. Ilustracje są kolorowe z widoczną grą światła i cieni, narysowane miękką kreską. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Lwów między wojnamiprzez Lucyna PaciorekAutor: Michał Pszczółkowski Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Księży Młyn
Lwów, ogarnięty obecnie wojną rosyjsko-ukraińską, to miasto kochane przez wielu Polaków, a przed 2022 rokiem, bardzo chętnie przez nich odwiedzane. Dużo w nim śladów polskości, bowiem jeszcze w dwudziestoleciu międzywojennym Lwów leżał w granicach II Rzeczypospolitej. To wyjątkowe miasto odgrywało w tamtym czasie ważną rolę w kulturalnym życiu Polaków. Tam żyli artyści tacy jak: Aleksander Fredro, Władysław Bełza, Maria Konopnicka, Gabriela Zapolska.
Autor książki, Michał Pszczółkowski – profesor ASP w Gdańsku i specjalista w zakresie historii architektury i ochrony zabytków, skupił się na latach 1918-1939. Publikacja gromadzi obszerną wiedzę na temat miasta i jego mieszkańców. Opisuje życie codzienne Lwowiaków, specyfikę bałaku, czyli gwary lwowskiej, przytacza treści najpopularniejszych piosenek i wierszy. Informuje także o tym, która dzielnica była najbardziej lwowska, kim był batiar, jakie gazety czytano lub gdzie chodziło się na koncerty. Czytelnik znajdzie tu wnikliwą wiedzę na temat życia religijnego, społecznego, przemysłowego, kulturalnego i naukowego.
Jest to publikacja estetycznie wydana, z dużą ilością wiedzy, przystępnie podanej, z wyodrębnionymi graficznie ciekawostkami. Zawiera dużo czarno-białych zdjęć, dodano także reprint planu miasta z 1938 r. Polecam fanom Lwowa, historii tego miasta i czasów dwudziestolecia międzywojennego. Oprawa twarda, szyta, duży format.
- Z punktu widzenia ziemniakaprzez Lucyna PaciorekAutor: Filip Zawada Wydawnictwo Znak
Ironiczno-filozoficzna opowiastka o życiu i sensie istnienia, której towarzyszą minimalistyczne rysunki ziemniaków. Filip Zawada – pisarz, muzyk, fotograf, autor powieści „Rozdeptałem czarnego kota przez przypadek”, nominowanej do Nagrody Literackiej Nike (P. 8/2019) wraz z synem, dla zabicia czasu, zaczął rysować ziemniaki. Dopisywał do nich filozoficzne myśli, które po latach stanowiły całkiem pokaźny zbiór ziemniaczanej myśli taoistycznej.
Rysunki ziemniaków trafnie oddają istotę rzeczywistości, zasady współistnienia, absurdy życia codziennego, marzenia i lęki ludzkości. Ziemniaki zadają sobie pytania z dziecięcą ciekawością i odpowiadają na nie z nieoczywistą prostotą. Myślą, analizują i w krótkich zdaniach podsumowują swój aktualny stan. Tym samym, wywołują w czytelniku trochę melancholii, trochę ukojenia. Rozśmieszają, dają nadzieję i uczą doceniać rzeczywistość. W końcu, jak rzecze ziemniaczany tao: „Ludzie jak czegoś nie mają to narzekają, a jak mają to nie widzą”, a „Gdyby nie życie to nie byłoby co robić”.
Minimalistyczne, niedbałe rysunki przegląda się przyjemnie, książkę można czytać wyrywkowo, jak aforyzmy. Tylko w tym przypadku, współzależność tekstu i obrazu jest kluczowa – warto dokładnie przyjrzeć się ziemniakom, bo wbrew pozorom, swoim wyglądem wnoszą dodatkową treść. Książka spodoba się lubiącym filozofować. Polecam. Oprawa miękka, klejona.
- Hau! Prawie wszystko o psachprzez Lucyna PaciorekAutorka: Joanna Rusinek Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Książka edukacyjno-rozrywkowa zawierająca podstawowe wiadomości o psach autorstwa ilustratorki Joanny Rusinek. Poprzednio na liście „Co robią lisy?” (P. 2/2023).
Informacje teoretyczne o pochodzeniu psów, ich budowie i mowie ciała zostały uatrakcyjnione zadaniami do wykonania i zabawami. Dzięki nim, ciekawość młodych czytelników zostanie pobudzona, a niewielkie aktywności przyciągną ich uwagę na dłużej. Mamy tu np. grę planszową, labirynt, zgadywanki, wskazówki do wykonania prostych psich rysunków, a nawet instrukcję, jak zrobić zabawkę dla psa ze starej koszulki. Część edukacyjna także została ujęta w przystępnej formie, dużo tu żartobliwych rysunków i zabaw słownych. Dobrym przykładem uwidaczniającym humorystyczne podejście autorki do psich spraw jest zestawienie prawdziwych nazw ras psów z wymyślnymi hybrydami językowymi dla kundelków, takimi jak: nieogar polski, lamentyńczyk lub owczarek krzeszowicki. Uśmiech na twarzy wywołuje także lista produktów, które szkodzą psom, bowiem wg autorki szczególnie szkodliwe dla zwierzęcia jest zjedzenie przez niego czekolady, rodzynek i… zadania domowego z matematyki. Wszystkie te żartobliwo-edukacyjne fakty o psach pięknie współgrają z kolorowymi, rysunkowymi ilustracjami.
Zabawkowa książka będzie dobrym wyborem dla dzieci ogarniętych fascynacją psimi przyjaciółmi. Lekka forma, zadania do wykonania i edukacyjne treści promujące zdrową relację z czworonogami sprawiają, że jest to książka kompletna i warto mieć ją na bibliotecznej półce. Bardzo polecam. Oprawa twarda, szyta.
- Chcę być dinozaurem!przez Edyta KucharekAutorka: Agata Widzowska Wydawnictwo: Zielona Sowa Poziom BD O/I Kolejna na liście pozycja Agaty Widzowskiej, autorki książek dla dzieci, instruktorki teatralnej i absolwentki bibliotekoznawstwa na UW, to urocza, rymowana opowieść o prawdziwej przyjaźni i samoakceptacji. Malutki kurczak Czesiek wpatrzony jest w swojego przyjaciela, olbrzymiego dinusia Stefana, i pragnie być taki jak on. Ciągle tworzy kostiumy z bolcami i marzy o tym, aby zmienić się w dinozaura. Kiedy kurczak przez kilka dni nie wychodzi z kurnika, zaniepokojony Stefan postanawia sprawdzić, co się z nim dzieje. Zaskoczony przeobrażeniem swego przyjaciela w dinozaura zdradza mu, że chciałby być małym kurczakiem. Obaj przyjaciele dochodzą do wniosku, że najważniejsze to być sobą, gdyż – jak czytamy – „wygląd naprawdę nie ma znaczenia, lecz to by spełniać razem marzenia, wspólnie się bawić, wspierać w potrzebie”. Zaczynają też doceniać, jak wspaniale się razem uzupełniają. Z zabawnym rymowanym tekstem świetnie korespondują pogodne ilustracje w żywych kolorach wykonane przez Agnieszkę Matz. Książka pokazuje, że każdy jest wyjątkowy i ma unikalne cechy. Uświadamia, że prawdziwa przyjaźń opiera się na akceptowaniu i kochaniu drugiej osoby taką, jaka jest. Uczy też samoakceptacji i budowania poczucia własnej wartości. Przyjemna i wartościowa lektura. Większy format. Okładka twarda, szyta. Polecam. Poprzednio: „Babcia i dziadek dają radę” p. 3/2024.
- Jeden dzień z życia Abeda Salamyprzez Radosław PulkowskiAutor: Nathan Thrall Wydawnictwo: Znak Literanova Tytułowy „Jeden dzień z życia Abeda Salamy” to dzień, w którym pięcioletni syn mężczyzny, Milad, ginie w wypadku autobusu, którym wraz z innymi przedszkolakami jechał na długo wyczekiwaną wycieczkę. Czy dało się go uratować? Czy odpowiednie służby na pewno zrobiły wszystko, co mogły, aby tak się stało? Jakie właściwie okoliczności złożyły się na śmierć chłopca? Konflikt izraelsko-palestyński nie bez przyczyny uchodzi za piekielnie skomplikowany. Jeszcze bardziej skomplikowane są życia ludzi, na które od dziesięcioleci ten konflikt bezpośrednio wpływa. Nathan Thrall w swoim reportażu pokazuje, jak niewyobrażalnie pogmatwane bywają zwłaszcza biografie Palestyńczyków na co dzień żyjących na terytoriach okupowanych przez Izrael. Najbardziej widać to właśnie w momentach, kiedy wszystkie nawarstwiające się przez lata komplikacje skutkują tragedią, której bez nich prawdopodobnie można by było uniknąć. Reportaż opisuje pogmatwane losy Abeda Salamy i kilkunastu innych skupionych wokół niego osób. Właściwie bez wyjątków są to biografie trudne – rozpięte między uczestnictwem w tradycyjnej muzułmańskiej kulturze a ciągłymi upokorzeniami związanymi z całym aparatem przemocy, którym władze Izraela traktują ludność palestyńską. Nathan Thrall opisuje te biografie z dużą dozą empatii, ale raczej sprawozdawczo niż literacko. Nie szafuje ocenami, nie ulega pokusie przesadnego pochylania się nad psychologią bohaterów. Nie jest mu to potrzebne – tragizm ich sytuacji jest dla czytelnika doskonale widoczny. Zamiast tego autor, przez pryzmat konkretnych biografii, po mistrzowsku szkicuje dużo szerszą panoramę zdarzeń rozciągających się od czasów pierwszej intifady, która miała miejsce w 1987 roku, aż do czasów współczesnych. „Jeden dzień z życia Abeda Salamy” to książka trudna. Po pierwsze – ze względu na olbrzymi ładunek emocjonalny i bycie swego rodzaju sprawozdaniem z ludzkich tragedii. Po drugie – po prostu dlatego, że opisuje niebywale skomplikowaną rzeczywistość. Autor robi to wprawdzie w sposób czytelny i dający odbiorcy zrozumiały wgląd w sytuację, nie zmienia to jednak faktu, że lektura wymaga dobrych chęci i uwagi. Ze swojej strony mogę zagwarantować, że reportażowi Nathana Thralla warto tę uwagę poświęcić. Książka Thralla zasłużenie otrzymała tegoroczną Nagrodą Pulitzera w dziedzinie literatury faktu. Polecam ją wszystkim osobom chcącym lepiej zrozumieć konflikt palestyńsko-izraelski. Zdecydowanie warto mieć ją w swojej bibliotece. Oprawa miękka, klejona.
- Zaskakujący dar traumyprzez Radosław PulkowskiAutorka: Edith Shiro Wydawnictwo: Czarna Owca Według amerykańskiej psycholożki klinicznej dr Edith Shiro istnieją trzy możliwe rezultaty traumatycznego doświadczenia. Pierwszy to dobrze wszystkim znany, choćby z filmów i literatury, zespół stresu pourazowego, który właściwie uniemożliwia, a przynajmniej bardzo utrudnia dalsze życie. Drugi to powrót do zdrowia i nabranie odporności – w tym wariancie dotknięta traumą osoba po jakimś czasie zaczyna normalnie funkcjonować, mimo że epizody depresji i inne niedogodności będą do niej wracały. Trzeci i najbardziej niespodziewany z możliwych rezultatów to z kolei potraumatyczny rozwój, który polega na przekroczeniu swojej kondycji i wejściu na ścieżkę osobistego wzrostu sprowokowanego właśnie przez traumatyczne doświadczenie. „Zaskakujący dar traumy” opowiada o tej trzeciej możliwości. Już we wstępie do swojej książki autorka przedstawia swoje osobiste motywacje do zajęcia się tym tematem. Skłoniła ją do tego wyjątkowo trudna przeszłość jej i jej rodziny – można powiedzieć, że to nie dr Shiro wybrała swój temat, ale temat wybrał ją. Na pierwszy rzut oka widać, że autorka jest ekspertką w swojej dziedzinie. W „Zaskakującym darze traumy” nie brakuje podbudowy teoretyczno-historycznej i aż roi się od wiedzy praktycznej, którą dr Shiro zyskała przez lata profesjonalnej pomocy osobom dotkniętym traumą. Bardzo dużą zaletą publikacji jest systemowe myślenie autorki. Wprawdzie dr Shiro dobrze wie, że wszelkie procesy psychologiczne są sprawą indywidualną i droga pacjentów do wyleczenia czasami znacząco się od siebie różni, jednak mimo to stara się uporządkować swoje koncepcje w jak najbardziej ustrukturyzowany sposób. Cała druga część książki polega na opisie kolejnych etapów radzenia sobie z traumą – autorka wyjaśnia czym się one charakteryzują, zdradza dlaczego są potrzebne, wylicza najważniejsze narzędzia terapeutyczne i podsuwa proste ćwiczenia, które mogą na danym etapie pomóc pacjentowi. Lektura książki z pewnością nie zastąpi dotkniętemu traumą czytelnikowi profesjonalnej pomocy, sądzę jednak, że może wesprzeć proces zdrowienia. Jestem również przekonany, że publikacja może okazać się przydatna profesjonalistom, np. terapeutom. Według mnie książka Edith Shiro to przykład bardzo dobrego poradnika, który może przydać się osobom próbującym poradzić sobie z trudnymi doświadczeniami. Nie ma w niej szarlataństwa, jest za to wiedza – zarówno teoretyczna, jak i praktyczna. Oprawa miękka, klejona.
- Petar chce wiedzieć, skąd biorą się dzieciprzez Radosław PulkowskiAutorka: Silvija Šesto Ilustratorka: Vanda Čižmek Wydawnictwo: Ezop Kilkuletni Petar bardzo chce dowiedzieć się, skąd się biorą dzieci. O odpowiedź na to pytanie prosi swoją ulubioną Książeczkę, która bardzo często odpowiada na jego pytania, kiedy rodzice nie mają na to czasu. Niestety w przypadku tego jednego pytania Książeczka coś kręci, robi uniki, w nieskończoność odwleka odpowiedź. Zupełnie tak samo jak rodzice i inni dorośli! Z pomocą przychodzi Petarowi jego koleżanka Ana. Wprawdzie ona też dotąd nie dowiedziała się, skąd właściwie wzięła się na tym świecie, ale za to ma ciekawy pomysł na to, jak przechytrzyć rodziców i zmusić ich do mówienia. Książka Silviji Šesto, jednej z najbardziej cenionych chorwackich autorek literatury dziecięcej, tak naprawdę wcale nie opowiada o tym, skąd się biorą dzieci. Punktem dojścia nie jest w niej odpowiedź na pytanie Petara, ale scena, w której chłopiec spędza wraz z rodzicami i Książeczką wspólny wieczór, pełen bliskości i rodzinnej atmosfery. Dzieło Silviji Šesto jest dość przewrotne, pełne humoru, ale i ciepła, a rysunki Vandy Čižmek świetnie korespondują z tą atmosferą. Według mnie książki nie powinno się w ciemno polecać wszystkim – i sądzę tak, mimo że spodobało mi się to, jak nakłania ona do umacniania więzi rodzinnych. Bez obaw: nie tylko nie odpowiada ona na tytułowe pytanie Petara, ale na dobrą sprawę nawet nie daje małym czytelnikom sensownych wskazówek. Z pewnością jednak sprowokuje ich do szybszego zadania odwiecznego pytania swoim własnym rodzicom. Wniosek: opiekunowie niech podsuwają dzieciom tę książkę tylko na własną odpowiedzialność. Bibliotekarze na własną rękę lepiej niech tego nie robią.
- Ciekawe… Co robią strażacy i strażaczkiprzez Edyta KucharekAutorka: Magdalena Koźlicka Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Kartonowa książka z nowej serii „Ciekawe…” wprowadzającej najmłodsze dzieci w świat zawodów. Na pierwszy ogień idzie zawód strażaka, którego tajniki zdradza Magdalena Koźlicka, absolwentka Wydziału Projektowego Akademii Sztuk Pięknych w Katowicach na kierunku projektowanie graficzne. Autorka na wypełnionych ilustracjami rozkładówkach przedstawia przekrój budynku jednostki Państwowej Straży Pożarnej, ubranie bojowe strażaka, wozy strażackie i inne sprzęty potrzebne podczas akcji oraz najważniejsze zadania straży pożarnej. Mali czytelnicy mają tu okazję podejrzeć bohaterów w różnych akcjach, w tym podczas pożaru, usuwania gniazda szerszeni, powodzi, wypadków samochodowych czy poszukiwania zagubionych w lesie. Zobaczą również, jak wyglądają codzienne treningi strażaków i strażaczek, ich ćwiczenia przed akcją oraz festyn z okazji Dnia Strażaka. Na koniec zaś znajdą informacje na temat udzielania pierwszej pomocy. Całostronicowe, wyraziste, pełne szczegółów ilustracje uzupełniają przystępnie napisane opisy (konsultowane z ekspertem, kpt. inż. Maciejem Lewandowskim, Strażakiem Roku 2022). Dodatkowo książka zawiera elementy aktywizujące – autorka zachęca małych czytelników do snucia własnych opowieści, wyszukiwania różnych rzeczy na ilustracjach czy liczenia. Ciekawa, atrakcyjna i wartościowa publikacja znakomicie przybliżająca pełną wyzwań pracę strażaków. Duży format, kartonowa z zaokrąglonymi rogami. Bardzo polecam.
- Johan Cruyff. Biografia totalnaprzez Radosław PulkowskiAutor: Auke Kok Wydawnictwo: SQN Lata mijają, nowi wspaniali zawodnicy przychodzą i odchodzą, a zmarły w 2016 roku Johan Cruyff wciąż pozostaje jednym z najwybitniejszych piłkarzy w dziejach futbolu. Zresztą nie tylko piłkarzy, ale bardziej ogólnie – postaci – bo przecież Holender odnosił sukcesy także jako trener. Tytuł książki holenderskiego pisarza i dziennikarza Auke Koka nawiązuje do znanego terminu „futbol totalny”, który jest kojarzony właśnie z drużynami, których liderem był Cruyff – Ajaksem Amsterdam z początku lat siedemdziesiątych oraz reprezentacją Holandii, która zdobyła srebrny medal na piłkarskich mistrzostwach świata w 1974 roku. Nie wiem czy ta biografia Johana Cruyffa rzeczywiście jest „totalna”, ale z pewnością jest ogromna pod względem objętości i bardzo dobrze napisana. Żeby jak najlepiej sportretować wybitnego piłkarza, holenderski dziennikarz przeprowadził aż 160 wywiadów z najróżniejszymi rozmówcami (współpracownikami, członkami rodziny, kolegami z dzieciństwa, piłkarzami, trenerami, działaczami i oczywiście samym Cruyffem). Podczas lektury na każdym kroku widać także drobiazgową kwerendę autora, który przeczytał niezliczoną liczbę źródeł i obejrzał jeszcze więcej nagrań meczów. Czy podanych przez niego informacji mogłoby być więcej? Zapewne – uwagę czytelnika zwraca choćby fakt, że autor dużo więcej miejsca poświęcił karierze piłkarskiej swojego bohatera niż czasom późniejszym, kiedy ten był trenerem czy choćby ekspertem telewizyjnym. Nie zmienia to jednak faktu, że Kok napisał bardzo dobrą książkę, a swojego bohatera sportretował w sposób barwny i – jak się wydaje – prawdziwy. Autor pokazuje nam Cruyffa zarówno jako młodego człowieka, u którego dziś z pewnością zdiagnozowano by ADHD, jak i jako żywą legendę, która przy okazji swoich pięćdziesiątych urodzin nie boi się powiedzieć sama o sobie: „W pewnym sensie jestem, prawdopodobnie, nieśmiertelny”. A że być może książka nie odpowiada na wszystkie pytania – tym lepiej. Cruyff zawsze był postacią nieco tajemniczą i niech tak zostanie. Książkę „Johan Cruyff. Biografia totalna” można traktować jako wzór piłkarskiej biografii – bardzo daleko jej do masowo wydawanych książek-laurek poświęconych współczesnym gwiazdom futbolu. Dzieło Koka wyróżnia się na ich tle poważnym podejściem do tematu. Stoją za nim ogrom pracy dziennikarskiej i bardzo dobry warsztat autora. Bardzo polecam, jednocześnie rozumiejąc, że większa liczba czytelników, zwłaszcza tych młodszych, woli pewnie sięgać po biografie bardziej współczesnych zawodników. Oprawa twarda, szyta.
- To plac budowy… czy pas startowy?przez Edyta KucharekAutor: Sherri Duskey Rinker Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Poziom: BD O/I Ósma odsłona bestsellerowego cyklu o maszynach z placu budowy tworzonego przez amerykańskich twórców; za rymowany tekst odpowiada Sherri Duskey Rinker, natomiast za ilustracje – AG Ford; poprzednio: „Na placu budowy… pasą się krowy!” p. 15/2023. Tym razem maszyny budowlane mają poprawić przepustowość lotniska. W tym celu muszą rozbudować pas startowy i powiększyć hale. Nasza dzielna brygada, współpracując z maszynami lotniskowymi, rozprawi się też z zamiecią śnieżną. Mali fani cyklu z ekscytacją będą obserwować swoich ulubionych bohaterów w akcji, przy okazji zaś dowiedzą się, jak funkcjonuje lotnisko. Poznają też różne rodzaje samolotów i maszyn lotniskowych. Podobnie jak w poprzednich częściach historyjka kończy się nocną rozkładówką, na której zmęczone ciężką pracą „autka” zasypiają. Książka będzie zatem dobrą propozycją dobronackowej lektury. Twarda oprawa, szyta. Polecam.
- Tygrys, który przyszedł na herbatęprzez Radosław PulkowskiAutorka: Judith Kerr Wydawnictwo: Mamania Książka „Tygrys, który przyszedł na herbatę” to klasyka brytyjskiej literatury dziecięcej. Dziełko stworzone w 1968 roku przez autorkę i ilustratorkę Judith Kerr od ponad pięćdziesięciu lat cieszy się niesłabnącą popularnością w Wielkiej Brytanii, a także w innych krajach, w których zostało wydane. Ponadczasowy pomysł autorki jest prosty: oto, któregoś popołudnia małą Sophie i jej mamę niespodziewanie odwiedza tygrys i grzecznie pyta, czy mógłby zjeść u nich podwieczorek. Mama Sophie zaprasza go i częstuje kanapkami, szybko okazuje się jednak, że gość – mimo że bardzo dobrze wychowany – ma swoje potrzeby. Tygrys opuszcza mieszkanie dopiero kiedy zjada absolutnie wszystko, co było w nim do zjedzenia (do ostatniej kropli wypija nawet wodę z kranu!). Kiedy z pracy wraca tata Sophie i dowiaduje się, co się stało, cała rodzina wybiera się na kolację do restauracji. Następnego dnia Sophie z mamą idą na zakupy, aby uzupełnić domowe zapasy, tygrys zaś już nigdy więcej nie pojawia się w ich domu. W książce Judith Kerr jest wprawdzie coś niedzisiejszego, promieniuje z niej jednak mnóstwo ciepła, a surrealistyczna opowiastka o odwiedzinach tygrysa ma taką samą moc zadziwiania i rozbawiania najmłodszych dzieci, jaką miała w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Wielką zaletę książki stanowią fantastyczne pastelowe ilustracje Judith Kerr – są znakomite, nawet jeśli w swojej grzeczności nie do końca przystają do dzisiejszych mód. Bardzo polecam zakup. Oprawa twarda, szyta.