Zbigniew Masternak Misiek z Nadarzyna N jak niebezpieczny

N jak niebezpieczny. Misiek z Nadarzyna

Zbigniew Masternak Misiek z Nadarzyna N jak niebezpiecznyAutorzy: Zbigniew Masternak,              Mirosław Dąbrowski vel. Misiek z Nadarzyna Wydawnictwo: Angry Bear

 

Kontynuacja książki „Jednoosobowa mafia” (2021). Spowiedź dziecięcia wieku XX nie przypomina słynnej powieści romantycznej Alfreda de Musseta; zwłaszcza jeśli to dziecię polskie, dziecię komuny, biedy, daremnych lat spędzonych w szkole, i wzorców szukanych na ulicy. W życiorysie Miśka z Nadarzyna (czyli Mirosława Dąbrowskiego) przewijają się polskie i arcypolskie problemy ubiegłego stulecia. W „N jak niebezpieczny” chodzi przede wszystkim o końcówkę lat dziewięćdziesiątych – dla jednych była to magiczna dekada tzw. dorabiania się, dla drugich początek prywatyzacji państwowych firm, utrata pracy.

Nie każdy potrafił odnaleźć się na wolnym rynku, ale przestępcy posiedli tę umiejętność. Różnie co prawda skończyli, ale dziś pisze się o nich książki; o pracownikach zwolnionych wówczas z Fabryki Broni „Łucznik” już nie. To, co robi Masternak dla Miśka z Nadarzyna, nie różni się od działalności wydawniczej Artura Górskiego i Jarosława Sokołowskiego vel. Masy. Tacy ludzie jak byli gangsterzy mają sporo do opowiedzenia, dużo widzieli i doświadczyli, część materiału konfabulują, koloryzują, a nade wszystko cenzurują. Papier przyjmie wszystko, zwłaszcza że taka literatura jest czytana, sprzedawana w kioskach jak prasa bulwarowa. Pytanie o ocenę moralną procederu zostawiam bez odpowiedzi, ponieważ jej udzielenie i tak niczego nie zmieni. W każdym razie półki z gangsterskimi opowieściami uginają się pod naporem pokaźnej już ilości w gruncie rzeczy podobnych do siebie książek.

W przypadku Miśka z Nadarzyna sprawa wygląda jednak inaczej pod względem konstrukcji. Masternak po raz drugi zrezygnował z typowej dla tej formuły książek metody, którą jest wywiad rzeka. To sprytne. Po pierwsze, nie trzeba się specjalnie przygotowywać przed przystąpieniem do pisania. Po drugie, dzięki temu, co było w punkcie pierwszym, zyskuje się więcej czasu na obmyślenie koncepcji książki. Misiek mówił (a mówi dużo), Masternak słuchał, spisał, a potem zapiski ułożył w dramaturgicznym ciągu. Wykonał przy tym dużo dobrej warsztatowej roboty. Narrację Miśka prowadzi w niby chronologiczny sposób, ale wewnątrz tekstu stosuje wiele przeskoków, porzuca niektóre wątki (np. konflikt bohatera z Masą), aby potem kilkakrotnie do nich wrócić i dodać kolejne zaskakujące informacje. Masternak myślał o tej książce w sposób fabularny, zachowując znaną z jedynki konwencję krótkich rozdziałów niczym krótkich opowiadań – które zawsze były jedną z najmocniejszych stron jego prozy; nawet w obrębie powieści (powieści o bardzo trudnej, epizodycznej strukturze).

Taka konstrukcja dobrze odzwierciedla funkcjonowanie ludzkiej pamięci. Fajnie wypadły rozdziały poświęcone dość licznym kontaktom z mafią rosyjską oraz Pershingowi – osobie wciąż budzącej ciekawość i zainteresowanie mimo faktu, że zginął w 1999 roku – niedługo przed spodziewanym końcem świata, który miał nadejść wraz z 2000 rokiem. O tym – a nawet na temat innych końców świata – też się tu pisze. Misiek stawia często proste, chłopskie diagnozy. Nie jest mistrzem aforyzmu (ale świat ma już Paulo Coelho; więc po co mu drugi), ale sypie anegdotami i mimo wszystko w jakimś stopniu prawdziwym zestawem spostrzeżeń dotyczących ludzkiej natury czy sensu życia. Z całą stanowczością można stwierdzić, że Miśka da się lubić. Jego barwna, pikantna biografia nie różni się przesadnie od fikcyjnego antybohatera. Kultura karmi się takimi postaciami i karmić się będzie. Oprawa miękka, klejona. Polecam.